Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 28 maja 2017, 11:30

Overwatch kontra Paladins, czyli pojedynek bohaterów

Nie brakuje opinii, że jedna gra jest kopią drugiej, a wszystko za sprawą kilku podobieństw. Z tego powodu rozebraliśmy Overwatch i Paladins: Champions of the Realm na kawałki, aby dogłębnie przeanalizować sprawę.

Spis treści

Runda 5: Cena i mikropłatności, bo granie kosztuje

Powoli zbliżamy się do końca walki. Zmęczenie widać już u obu rywali, jednak żaden nie ustępuje. Teraz przyszła pora na wytoczenie ciężkich dział, czyli kwestie finansowe. Paladins: Champions of the Realm jest grą darmową i taką pozostanie (przynajmniej według twórców). Oznacza to zatem, że możecie tę produkcję przetestować, nie martwiąc się, czy Wam się spodoba, czy nie – w razie czego usuwacie ją z dysku i zapominacie o niej.

Oczywiście, skoro tytuł dystrybuowany jest w modelu free-to-play, to muszą wiązać się z tym jakieś mikropłatności. Za crystals (walutę premium) możemy kupić bohaterów, skórki, skrzynki czy możliwość ponownego losowania zawartości tych ostatnich. Nie oznacza to jednak, że elementy te dostępne są jedynie dla osób płacących. Co każdy poziom konta oraz na 1., 4. i 10. poziomie mistrzostwa bohatera otrzymuje się jedną skrzynkę.

Dodatkowo skórki typu common (najbardziej pospolite) można nabyć za złoto, czyli walutę zdobywaną podczas grania. To samo dotyczy odblokowywania postaci. Nie zmienia to jednak faktu, że część przedmiotów dostępna jest wyłącznie dla posiadaczy waluty premium. Z drugiej zaś strony Hi-Rez Studios daje możliwość pozyskiwania jej bez sięgania do portfela. Wystarczy brać udział w różnych eventach.

Reprezentant Blizzarda dumnie zadziera głowę, bowiem wie, że teraz pora na prawdziwy bój. Overwatch jest grą buy-to-play, co oznacza, że chcąc cieszyć się zabawą, musimy nabyć egzemplarz tego tytułu. Cena za podstawową wersję w oficjalnym sklepie wynosi prawie 40 euro (ok. 160 zł). W pakiecie otrzymujemy dostęp do wszystkich postaci, ale niestety nie do elementów kosmetycznych.

Za personalizacyjne drobiazgi nie musimy płacić, ale chcąc je odblokować, również trzeba zdobywać skrzynki. Te zaś dostajemy za wbicie kolejnego poziomu konta lub granie w tzw. Salonie Gier. Ewentualnie wydajemy realną gotówkę na pakiet skrzynek. Problem jedynie w tym, że nie mamy możliwości przewidzenia, co wylosujemy. Ewentualne powtórki zamieniane są na złoto, za które z kolei możemy nabyć konkretną skórkę, graffiti, emotkę czy inny element wizualny. Wniosek z tego jest prosty – wszystko mamy za darmo, ale żeby móc tego używać, potrzebujemy szczęścia, cierpliwości lub czasu. Najlepiej wszystkiego razem.

Runda 6: Gramy, by zdobyć ładniejsze piksele

Przedstawiciel Hi-Rez Studios znany jest z tego, że wymaga poświęcenia mu sporo uwagi. O ile skrzynki otrzymuje się przy okazji, tak chcąc odblokować bohaterów, trzeba „nafarmić” nieco złota. Osoby pragnące przyozdobić postać w jakieś ładne wdzianko, a niechcące wydawać realnej gotówki również muszą zaopatrzyć się w tę walutę. Z kolei najwięcej zabawy jest przy składaniu talii kart.

Możemy liczyć na łut szczęścia w postaci dobrych łupów ze skrzynki, ale prędzej czy później i tak będziemy musieli stworzyć kilka kart. Do tego zaś potrzebna jest esencja, którą otrzymujemy przy trafieniu na powtórkę karty ze skrzynki. Sprawia to, że początkowy etap rozgrywki może nie być satysfakcjonujący, gdy spotkamy przeciwnika o większym szczęściu do kart. Zapewniają one bowiem spore bonusy, do których każdy chciałby mieć dostęp jak najszybciej. W pewnym sensie motywuje to do grania.

Z kolei w Overwatchu wygląda to zdecydowanie inaczej. Od początku wszyscy startują na równych prawach, a poziom konta nie ma znaczenia. W zabawie można uczestniczyć od wydarzenia do wydarzenia lub grać codziennie – w zasadzie niczego to nie zmienia. Wszystko bowiem sprowadza się jedynie do liczby odblokowanych przedmiotów kosmetycznych.

Jednak nie spodziewałbym się nigdy, że coś jest w tym systemie skrzynek. Niby nie są potrzebne, ale jak już człowiek zacznie grać, to stawia sobie za cel wbicie przynajmniej jednego poziomu konta. Wszystko po to, by zdobyć tę skrzynkę, z której i tak wypadną prawie same powtórki. W efekcie czasem brakuje motywacji do grania, skoro całość naszego łupu sprowadza się do ładniejszych pikseli i nie ma bezpośredniego przełożenia na rozgrywkę.

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej

TWOIM ZDANIEM

Która gra jest lepsza?

Overwatch
59,1%
Paladins
40,9%
Zobacz inne ankiety