Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Mount & Blade II: Bannerlord Publicystyka

Publicystyka 7 sierpnia 2015, 17:54

Widzieliśmy Mount & Blade II: Bannerlord – wymarzona kontynuacja?

Twórcy powstającego od pięciu lat Mount & Blade II: Bannerlord pokazali w końcu niewielkie fragmenty gry w akcji. Całość zdecydowanie wypiękniała, a największe wrażenie robią oblężenia zamków oraz niesłychanie łatwy w użyciu kreator terenu.

Mount & Blade... po kilku latach tworzenia dodatków do wydanego w 2010 roku Warbanda liczni fani produkcji tureckiego studia TaleWorlds wreszcie doczekali się garści nowych informacji o nadchodzącym następcy. Mount & Blade 2: Bannerlord – prequel, dziejący się 200 lat przed wydarzeniami z poprzedniej gry, powstaje na zupełnie nowym, autorskim silniku, którego zalety odczują przede wszystkim twórcy ewentualnych modów. Na targach gamescom deweloperzy podczas krótkiej prezentacji przedstawili najbardziej istotne cechy ich nowego dzieła, niestety – nadal nie znamy daty premiery.

Pokaz rozpoczął się od zademonstrowania możliwości nowego silnika i trzeba przyznać, że budowanie wirtualnego świata za jego pomocą jest równie łatwe jak bazgranie kredkami. Program na wzór Photoshopa bazuje na warstwach, a my – wybierając odpowiedni materiał: trawę, skały, drzewa itp. – po prostu malujemy ekran daną powierzchnią aż do uzyskania zamierzonego efektu, położenie drugiej warstwy może stworzyć np. odpowiednio bardziej gęstą trawę. Równie łatwo kreuje się wodę, określając wielkość fal od tych właściwych dla małego strumyka czy jeziora po oddające wzburzone morze. Taką samą prostotą mają odznaczać się udostępnione wraz z grą narzędzia moderskie, które powinny wręcz zachęcać niezbyt doświadczonych do tworzenia własnych poziomów i rozszerzeń.

Mount & Blade II: Bannerlord – Arnold Schwarzenegger też może oblęgać zamki - ilustracja #2

Nowy silnik to również dynamicznie zmieniająca się pogoda oraz pory roku! Lato czy zima nie tylko zmodyfikują wizualnie krajobraz, ale będą mieć zasadniczy wpływ na rozgrywkę i naszą drużynę – w czasie mrozów żołnierze okażą się zdecydowanie mniej skuteczni w boju i o wiele wolniejsi w głębokim śniegu.

Benedict Cumberbatch macha toporem

Przygodę zaczniemy od kreatora postaci, który doczekał się paru ulepszeń. Będziemy mogli zedytować praktycznie każdy fragment twarzy, która zyskała o wiele więcej szczegółów, albo zdać się na któryś z losowych wizerunków. Możliwości są tak duże, że twórcy pokusili się o odtworzenie facjat paru znanych aktorów, w tym Benedicta Cumberbatcha czy Arnolda Schwarzeneggera, którym kontynuowano pokazową rozgrywkę. Nudny i pełen powtórzeń tych samych czynności tutorial, który w Mount & Blade: Warband specjalnie do gry nie zachęcał, a nawet wręcz odrzucał od jej kontynuowania – ma być tym razem bardziej dynamiczny i wciągający.

Mount & Blade II: Bannerlord – Arnold Schwarzenegger też może oblęgać zamki - ilustracja #3

Sandboksowemu charakterowi tytułu potowarzyszy w Bannerlordzie główny wątek fabularny osadzony w czasach upadku cesarstwa Calradii, jednak w żadnym momencie nie zostaniemy zmuszeni, by kontynuować zadania z nim związane. Questy istotne dla fabuły oraz nawet te poboczne będą dość rozbudowanymi, wieloetapowymi zadaniami, dotyczącymi kilku postaci – czasem dokonamy różnych wyborów doprowadzających do różnych zakończeń, gdzieś zyskamy reputację, a gdzie indziej ją stracimy. Takich zadań poszukamy w karczmach czy np. u przygodnie spotkanych NPC. Osoby, które będą mogły dołączyć do nas jako kompani, posiadają jakąś swoją przeszłość i historię oraz pewien fach, np. inżyniera czy lekarza, co w niektórych momentach może okazać się istotne dla losów naszej drużyny. Warto dodać, że nasi towarzysze otrzymają w pełni udźwiękowione kwestie dialogowe.

Mount & Blade II: Bannerlord – Arnold Schwarzenegger też może oblęgać zamki - ilustracja #4

Twórcy z dumą opowiadali o autonomicznym systemie handlu w grze, który ma uwzględniać podaż i popyt. Jeśli nasza farma wyprodukuje sporo jedzenia, może zacząć sprzedawać je pobliskiemu zamkowi, który sam z siebie również będzie handlować z okolicznymi osadami. Nie zabraknie oczywiście opcji zarządzania swoimi włościami poprzez nakładanie podatków, kierowanie ludzi do budowy zagrody dla owiec czy zamku (co zajmie sporo czasu) bądź też szkolenie ochotników do walki, ale kilka złych decyzji w tej materii może szybko nastawić poddanych przeciwko nam.

Wjeżdżając do miasta, zobaczymy wielu mieszkańców krzątających się wokół swoich spraw. Rzeczywiście – już teraz jest tłoczno, choć jeszcze nie sposób powiedzieć, że grody tętnią życiem. Do liczby postaci nie można mieć zastrzeżeń, ale ludzie wydają się jacyś strasznie leniwi i niemrawi w oddawaniu się codziennym zajęciom. Odebrałem ich raczej jako pogrążoną w smutku społeczność, która zobojętniała już na wszystko, nawet na przyjazd swojego wybawiciela. Zachodząc do karczm, będziemy mogli wziąć udział w dodatkowej minigierce – ma ich być łącznie sześć, po jednej unikalnej dla każdej obecnej w grze frakcji.

Mount & Blade II: Bannerlord – Arnold Schwarzenegger też może oblęgać zamki - ilustracja #2

Rach, ciach!

Obok zarządzania, handlu czy taktycznego widoku eksploracji mapy istotną część Mount & Blade 2: Bannerlord nadal stanowi walka. W tej odsłonie doczekała się ona sporych ulepszeń, a zacząć można od samej podstawy, czyli craftingu broni. Niczym średniowieczny kowal będziemy mogli osobiście wykuć sobie miecz, którego wygląd da się swobodnie zmieniać aż w czterech miejscach: ostrza, rękojeści, osłony oraz głowicy, ale na tym nie koniec. Każdy miecz opisany jest aż ośmioma parametrami, warunkującymi np. jego wagę, to, jak szybko można się nim zamachnąć, jak mocne zada obrażenia czy gdzie znajduje się jego środek ciężkości.

Wszystko to ma mieć odpowiednie odzwierciedlenie w walce, podczas której od nas będzie zależeć, czy ruszymy do boju sami, z drużyną czy pozostaniemy z tyłu. Starcia wyglądają dużo lepiej niż w poprzednich grach, animacje są o wiele przyjemniejsze dla oka, jednak nie do końca wyeliminowano pewną sztywność ruchów walczących postaci. Na szczęście jeden z animatorów zapewniał, że nad tym aspektem cały czas trwają prace i praktycznie non stop coś się zmienia, pewne ruchy są modyfikowane, inne dodawane, w poszukiwaniu złotego środka. Ciosy będzie można łączyć w łańcuch kilku następujących po sobie uderzeń, a całą potyczkę na spokojnie przeanalizujemy w dość efektownym systemie powtórek, przewijając, pauzując czy zmieniając ujęcia kamery.

Mount & Blade II: Bannerlord – Arnold Schwarzenegger też może oblęgać zamki - ilustracja #3

Oblężenia będą widowiskowe

Podczas pokazu największe wrażenie wywarły z pewnością oblężenia zamków! Choć zaprezentowano je tylko w kilku krótkich wstawkach, to ogromne maszyny oblężnicze, jak katapulty czy tarany, wyglądały naprawdę imponująco, a szturm kilkudziesięciu żołnierzy na mury, przy jednoczesnym waleniu w bramę olbrzymim pniem, wywołał spory uśmiech na mojej twarzy. To zasługa ulepszonej grafiki, dzięki której mury zamków jawią się jako potężne i dostojne, a w modelach maszyn rzeczywiście czuć ich moc oraz wielkość. Od nas będzie zależeć, jak długo potrwa takie oblężenie, czy ruszmy od razu na mury, czy też będziemy ostrzeliwać je z daleka, czy pozostawimy wszystko sztucznej inteligencji, czy może złapiemy za uchwyt tarana i zaczniemy rytmicznie uderzać w bramę. Wiele obiektów będzie oczywiście podatnych na destrukcję, co pokażą animacje rozpadających się ścian oraz drewnianych konstrukcji. Nie każde oblężenie jednak musi zakończyć się aż taką demolką – w niektórych sytuacjach obrońcy mogą się po prostu poddać.

Mount & Blade II: Bannerlord – Arnold Schwarzenegger też może oblęgać zamki - ilustracja #4

Mapa dostępna w kampanii oparta jest na tej z Warbanda, da się rozpoznać nawet te same miejsca, ma być też nieznacznie większa od tej z poprzedniej gry.

Deweloperzy z TaleWorlds doskonale zdają sobie sprawę z wad Mount & Blade: Warband, mówiąc o tej grze „nieoszlifowana”, „nieprzyjazna”, „trudno w nią wsiąknąć”. Bannerlord ma naprawić wszystkie te błędy, ma być taki, jaki powinien być Warband. Bardziej dynamiczny, wciągający, z ładną grafiką, animacjami i fabułą, która jednak pozostanie opcjonalna dla tych, którzy polubili Mount & Blade właśnie za jego otwartą strukturę i brak narzuconych reguł. Całość wymaga jeszcze pracy, poprawek, zwłaszcza w kwestii animacji walki wręcz czy podróży po mapie, ale widać, że autorzy starają się po prostu stworzyć o wiele doskonalszą wersję sprawdzonego przepisu na sukces, który niewątpliwie już odnieśli. Idąc tym tropem, nie muszą chyba nawet obawiać się konkurencji w postaci Kingdome Come: Deliverance. Ich gra pozostanie wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, a nam wypada tylko trzymać kciuki za jak najszybsze zakończenie procesu jej tworzenia.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Mount & Blade II: Bannerlord

Mount & Blade II: Bannerlord