Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Might & Magic X: Legacy Recenzja gry

Recenzja gry 27 stycznia 2014, 11:52

autor: Michał Miłosz

Recenzja gry Might & Magic X: Legacy - klasycznego RPG dla weteranów

Świat stoi sprzętem nowej generacji, a tymczasem niemieckie Libmic Entertainment funduje nam nostalgiczną podróż w rejony klasycznego RPG. Czy twórcom udało się przywrócić blask zakurzonej serii?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. przemyślana mechanika;
  2. długa kampania;
  3. zróżnicowani przeciwnicy;
  4. syndrom “jeszcze pięć minut”.
MINUSY:
  1. nie najlepsza grafika;
  2. bugi.

Historia lubi zataczać koło i kiedy już wydaje się nam, że gry będą tylko coraz bardziej epatować widowiskowością i milionami wielokątów pojawiającymi się na ekranach nagle nastaje moda na retro. Gracze zaczynają coraz chętniej sięgać po stare marki i tytuły, które według opinii wielu osób zamiast grubej warstwy pudru posiadały jeszcze to co, co używając wielkich słów można nazwać duszą, oferując przy tym faktycznie, nierzadko wielogodzinne wyzwanie. Trend ten został oczywiście bardzo szybko zauważony przez deweloperów, którzy postanowili przywrócić do życia te stare tytuły, przygotowując ich odświeżone wersje lub kontynuacje. Jedną z pierwszych takich pozycji był Bionic Commando Rearmed, a więc produkcja raczej nieskomplikowana pod względem mechaniki rozgrywki i objętości. Jednym z ostatnich przedstawicieli nowej mody jest już jednak niezwykle obszerna i w porównaniu do wielu nowych gier RPG dość skomplikowana kolejna, dziesiąta część popularnej serii Might & Magic.

Rogacz wielkości małej stodoły potrafi zrobić wrażenie. - 2014-01-27
Rogacz wielkości małej stodoły potrafi zrobić wrażenie.

Pierwszym zwiastunem powrotu dungeon crawlerów do “zachodniego świata rozrywki” był znakomity Legend of Grimrock, który w najbardziej klasyczny ze sposobów zabierał nas w podróż po wielopoziomowych tunelach opanowanych przez nieprzyjazne stwory. Wspominam o świcie Zachodu, bowiem na Wschodzie, oczywiście przede wszystkim w Japonii, dungeon crawlery miały się o wiele lepiej niż u nas. To właśnie tam, na mobilne konsole Nintendo kontynuowano serię Wizardry. Pojawiali się także nowi przedstawiciele gatunku, jak niektóre tytuły z serii Persona czy rewelacyjne gry z cyklu Etrian Odyssey. Ameryka i Europa tak naprawdę więc gonią stawkę. Robią to jednak w godny pochwały sposób, czego efektem jest niesamowicie wciągająca, choć niestety nie pozbawiona głównie technicznych baboli Might & Magic X: Legacy.

Recenzja gry Might & Magic X: Legacy - RPG nie tylko dla weteranów - ilustracja #2

Pierwsza gra z cyklu Might & Magic o podtytule The Secret of the Inner Sanctum ukazała się w 1986 roku. Jej akcja rozgrywała się w świecie Varn. Od tego czasu eksploratorzy uniwersum Mocy i Magii poznawali także inne światy: Xeen, Axeoth i Terrę. Akcja dziesiątej części rozgrywa się w krainie Ashan, a więc tej samej, w której obserwowaliśmy zmagania frakcji w strategicznym odłamie serii, czyli Might & Magic: Heroes VI. Jednak klasyczne erpegi i strategie turowe to nie jedyne gatunki gier, z jakimi romansowała ta marka. Szyldem M&M posługują się również trzecioosobowa gra akcji z 1999 roku zatytułowana Crusaders of Might & Magic oraz wydana 7 lat później Dark Messiah of Might & Magic, która podobnie jak Legacy, przedstawiała wydarzenia rozgrywające się w Ashanie. Jak więc łatwo policzyć, za dwa lata seria będzie obchodziła trzydzieste urodziny.

Za przygotowanie Might & Magic X: Legacy odpowiada niemieckie studio Libmic Entertainment, które podeszło do sprawy w bardzo poważny sposób, starając się, aby przygotowywany tytuł jak najlepiej wpasował się w ramy serii. Zrezygnowano przy tym z nieco bardziej nowoczesnego sposobu przedstawienia akcji, jaki miał w serii miejsce od części szóstej, a który pozwalał w płynny sposób, w czasie rzeczywistym prowadzić zarówno walkę jak i eksplorację ukazując widok z pierwszej osoby. Zamiast tego zaproponowano, aby wzorem pierwszych części gracz mógł poruszać się po świecie zbudowanym z kwadratowych pól, pomiędzy którymi następuje animowane przejście. Pozostawiono widok z pierwszej osoby, a walka w całości została oparta na turach. Czy przez to gra w jakikolwiek sposób straciła na atrakcyjności? W żadnym wypadku.

W świecie gry od czasu do czasu napotkamy pozostałości cywilizacji Shantiri. - 2014-01-27
W świecie gry od czasu do czasu napotkamy pozostałości cywilizacji Shantiri.

W Legacy tworzymy drużynę składającą się z czterech osób, wśród których mogą pojawić się przedstawiciele ludzi, elfów, krasnoludów i orków. Każda z ras dysponuje trzema charakterystycznymi profesjami, które co prawda posiadają różne nazwy i umiejętności, ale z grubsza składają się one na jedną z trzech możliwych ról: wojownika skutecznego w walce w zwarciu, strzelca rażącego wrogów za pomocą łuku lub kuszy i maga mogącego specjalizować się w jednej lub kilku z dostępnych szkół magii. Tak naprawdę jednak w samej grze tak sztywny podział ról nie obowiązuje i rozdając w czasie tworzenia różne punkty umiejętności można zafundować sobie czarującego żołnierza czy strzelającego maga. Wiąże się z tym jednak pewien haczyk, który tak naprawdę determinuje sposób, w jaki spędzimy kilkadziesiąt godzin z grą.

Might & Magic X nie jest grą RPG, w której po zdobyciu odpowiedniej liczny punktów doświadczenia gracz może przydzielić je prowadzonym przez siebie postaciom w dowolny sposób. Wyćwiczenie każdej umiejętności na poziomie eksperta, mistrza czy arcymistrza wymaga bowiem odszukania właściwego trenera i opłacenie go złotem. To oczywiście znany z poprzednich części serii mechanizm, który moim zdaniem w sposób zdecydowanie pozytywny wpływa na zadowolenie płynące z czynionych postępów. Poza tym w trakcie kampanii możemy postacie nauczyć zapomnianych zdolności, przez co nie mogący używać wcześniej kuszy mag nagle razi przeciwników bełtami. Co prawda nigdy nie osiągnie on w tej dziedzinie biegłości tropiciela, ale gra daje taką możliwość, więc warto to odnotować.

Napotykane postacie niezależne są źródłem plotek i nowych zadań. - 2014-01-27
Napotykane postacie niezależne są źródłem plotek i nowych zadań.

Każdą z postaci opisuje kilka podstawowych współczynników, pomiędzy którymi rozdzielamy punkty doświadczenia. Są to raczej klasyczne zdolności – na przykład moc odpowiada za siłę ciosów, precyzja za ataki dystansowe i rany krytyczne, a duch z kolei pozwala zwiększyć pulę many. Przy tym wszystkie zależności w grze wyjaśnione są w prosty sposób podobny do tego ze strategicznej serii Might & Magic: Heroes, gdzie informacje pojawiają się w tzw. pływających ramkach po najechaniu na elementy interfejsu użytkownika. Bardzo wygodny i oszczędzający czas sposób. Podobnie podczas przeglądania ekwipunku, na ekranie pojawiają się współczynniki zarówno znajdującego się tam przedmiotu, jak i tego używanego przez daną postać, niczym w Diablo III. Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych z grą interfejs wydaje się bardzo sensownie zaprojektowany, co jest ważne, bo spędza się w nim całkiem sporo czasu. Wszystkie opcje dostępne są także poprzez skróty klawiszowe.

W grze niezwykle istotny jest wybór postaci do drużyny. Poziom trudności zabawy w dużej mierze zależy od tej początkowej fazy. Magia w świecie gry oparta jest na kilku żywiołach połączonych w pary. Tak więc na stwory parające się magią wody najlepiej działa ogień, na te używające magii ciemności warto używać przede wszystkim magii światła itd. Wiąże się to oczywiście z różną charakterystyką odporności potworów. W czasie gry warto więc co jakiś czas zerkać do tworzonej na bieżąco encyklopedii, w której w miarę toczonych walk pojawia się coraz więcej informacji o danym gatunku czy rodzaju wroga.

Mój ork barbarzyńca zmuszony jest bić swoich pobratymców. - 2014-01-27
Mój ork barbarzyńca zmuszony jest bić swoich pobratymców.

Kreacja postaci i system magii są przygotowane na wysokim poziomie i bardzo przypadły mi do gustu. Także świat gry jest interesujący, niemniej trzeba mieć świadomość, że seria zawsze charakteryzowała się mieniącymi się zewsząd kolorami i pewną dozą cukierkowatości. Niektórych taka stylistyka może odrzucać, ale jeżeli ktoś tylko z tego powodu zrezygnuje z zabawy to uczyni duży błąd. Gra nie należy do najłatwiejszych, miejscami jest bardzo trudna, a już z całą pewnością nie prowadzi za rączkę. Autorzy nie połaszczyli się na żadne skalowanie poziomów przeciwników, wobec czego niektórzy mogą się zdziwić, kiedy już na samym początku, zaledwie kilkupoziomowa drużyna może trafić na smoka, zmiatającego śmiałków jednym atakiem. Pewne miejsca trzeba po prostu omijać i wracać do nich dopiero w późniejszej fazie zabawy. Dotyczy to nie tylko otwartych terenów na powierzchni, ale także podziemi. Do niektórych z nich musimy wracać nawet kilkukrotnie, jednak tak nielubiany backtracking został raczej ograniczony do absolutnego minimum.

Elfy to mieszkańcy lasu, ale ta pani skrywa pewien sekret. - 2014-01-27
Elfy to mieszkańcy lasu, ale ta pani skrywa pewien sekret.
Recenzja gry Might & Magic X: Legacy - RPG nie tylko dla weteranów - ilustracja #2

DLA KOGO JEST TA GRA?

Czy Might & Magic X: Legacy może skusić graczy przyzwyczajonych do nowoczesnych i eleganckich rozwiązań implementowanych we współczesnych tytułach RPG? Nie sądzę. Przynajmniej nie tych, którzy w RPG poszukują fantastycznego realizmu i świata obłożnego wieloma istotnymi dla rozwoju fabuły i bohatera zależnościami. Legacy proponuje starą szkołę, nie sili się na realistyczne odwzorowanie zachodzących wokół drużyny przemian. To świat całkowicie statyczny, który reaguje na nasze poczynania jedynie w miejscu bezpośredniego kontaktu. Rozgrywka jest raczej powolna, a starcia przypominają partię szachów.

Bardzo przypadły mi do gustu różne zagadki w podziemiach, choć raczej nie te ograniczające się do odnalezienia klucza czy przestawienia wajchy w ścianie. Czasem trafimy na nieco trudniejsze zadania związane z manipulacją obiektami. W świecie gry natrafimy także na zamknięte skrzynie chronione zagadkami, na które odpowiedź należy wpisać z klawiatury w specjalne okienko. Klasyka pełną gębą! Jakby tego było mało, to na przykład jedno z zadań będzie opierało się o naszą znajomość geografii półwyspu, po którym podróżujemy i to nie w formie żadnego testu, a również wpisywanych odpowiedzi. Warto więc czytać wszelkie opisy i notować sobie różne nazwy.

Choć Legacy napędzają stare mechanizmy pamiętane przede wszystkim z cyklu Xeen, a zatem części czwartej i piątej serii, to jednak w grze pojawia się sporo nowoczesnych rozwiązań. Wśród nich jest upływający czas mający wpływ na cykl dobowy. Pora dnia nie zmienia się w sposób całkowicie płynny i zależna jest dosłownie od liczby postawionych w świecie gry kroków, jednak nie jest to element pozbawiony znaczenia pozaestetycznego. Zdarzają się lokacje, w których przeciwnicy pojawiają się o konkretnej porze, ale to raczej wyjątek niż reguła. Niemniej warta odnotowania.

Gra przy wszystkich swoich pozytywach nie jest niestety pozbawiona wad. Na szczęście te nie stanowią rdzenia samej rozgrywki, a są zwykłymi technicznymi babolami, które będą poprawiane w kolejnych patchach. Mnie osobiście trafiły się raczej te z rodzaju mniej uciążliwych, jak na przykład brak doczytania jakiegoś obiektu, tekstury czy nakładające się na siebie dwie ścieżki muzyki, jednak niektórzy, którym zdarzyło się stracić zapisy postępu gry nie będą wspominać czasu w niej spędzonego przyjemnie. Być może warto więc trochę wstrzymać się z rozpoczęciem zabawy, aż tytuł stanie się bardziej stabilny.

M&M X: Legacy oferowany jest w polskiej wersji językowej z napisami. Jakość lokalizacji jest przyzwoita, jednak od czasu do czasu trafiają się kwiatki w rodzaju braku tłumaczenia czy zbyt szerokiego napisu nie mieszczącego się w dedykowanej ramce. Głosy postaci z drużyny pozostawiono w stanie nienaruszonym. Jednak uwagi przez nie czynione są zdecydowanie zbyt powtarzalne. Poza tym Legacy w większości jest grą całkowicie niemą i żadnych wybitnych kreacji aktorskich tu nie uświadczymy.

Urokliwa noc w portowym miasteczku. - 2014-01-27
Urokliwa noc w portowym miasteczku.

Powstawanie gry obserwowałem od samego początku, testowałem wczesne wersje i widziałem, jak w miarę upływu czasu i głosów społeczności zmieniają się niektóre aspekty rozgrywki. Od takich podstawowych, jak prośby o dodanie możliwości nanoszenia na mapę własnych notatek, do zmiany całkiem poważnych założeń zmieniających taktykę zabawy. Twórcy chcieli słyszeć i słuchali głosów fanów, co nie jest takie oczywiste w przypadku wspierania się funduszami pochodzącymi od dużej korporacji. Ja zostałem grą wręcz zauroczony i po spędzonych z nią ponad sześćdziesięciu godzinach wciąż nie mam dość. Tytuł wywołał u mnie syndrom “jeszczechwilki” zmieniającej się w wielogodzinne posiedzenia. Might & Magic X, pomimo technicznych problemów to gra przemyślana, nie zasypująca nas banalnymi zadaniami, wymagająca cierpliwości i przymknięcia oka na niedobory wizualne. Grafika nie jest bowiem najwyższych lotów, a w połączeniu z nienajlepszą optymalizacją i bugami miejscami potrafi przetestować cierpliwość. Co by jednak nie pisać, to udany powrót starej marki, a jeżeli poważnie traktować zapowiedzi twórców o ułatwieniu zadania społeczności w tworzeniu modyfikacji, czeka mnie jeszcze nie kilkadziesiąt, ale być może i kilkaset kolejnych godzin przyzwoitej zabawy.

Recenzja gry Metaphor: ReFantazio - piękna baśń na 100 godzin zachwyca systemem walki, choć razi moralizatorstwem
Recenzja gry Metaphor: ReFantazio - piękna baśń na 100 godzin zachwyca systemem walki, choć razi moralizatorstwem

Recenzja gry

Metaphor: ReFantazio to ogromne, naprawdę ogromne jRPG, w którym przepiękna oprawa audiowizualna idzie w parze z angażującym systemem walki i genialnymi projektami przeciwników - szkoda, że w warstwie fabularnej nie wszystko zagrało tak, jak powinno.

Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii
Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii

Recenzja gry

Po dziewięciu latach i bankructwie oryginalnych twórców, seria Mario & Luigi powraca z całkiem nową odsłoną. Brothership to godna kontynuacja serii, logicznie rozwijająca motywy poprzedniczek - lecz pokazuje także, że więcej to nie zawsze lepiej.

Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało
Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało

Recenzja gry

Dragon Age: The Veilguard robi wiele rzeczy, za które gracze pokochali gry BioWare – lecz zarazem przypomina, jak wiele w gatunku RPG da się wykonać znacznie lepiej.