Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Guild Wars 2 Publicystyka

Publicystyka 3 marca 2012, 17:14

autor: Szymon Liebert

Zamknięta beta Guild Wars 2 - odpowiedzi na pytania Czytelników

Przed tygodniem ekscytowaliśmy się grą Guild Wars 2, którą mieliśmy okazję sprawdzić w zamkniętej becie. Dzisiaj odpowiadamy na Wasze pytania.

Guild Wars 2 to jedna z najciekawszych premier tego roku – ArenaNet szykuje prawdziwe MMO następnej generacji. Przekonaliśmy się o tym w ten weekend podczas zamkniętej bety, zorganizowanej dla prasy. W tekście o wrażeniach z gry poprosiliśmy Was o zadawanie pytań, aby wyjaśnić wszelkie nieścisłości. Dzisiaj prezentujemy odpowiedzi na większość poruszonych kwestii. Wiele z nich podjęliśmy w serii newsów stanowiących raport z bety Guild Wars 2. Na raport ten złożyły się następujące części:

Klikając w powyższe linki, znajdziecie konkretne informacje dotyczące wspomnianych aspektów i odpowiedzi na wiele szczegółowych pytań. Poniżej poruszamy parę innych kwestii, związanych w większym stopniu z wrażeniami z rozgrywki niż suchymi danymi. Zaczynamy!

Świat gry i questy

„Ogarniacz” zastanawia się, jak duży jest świat Guild Wars 2 (w porównaniu z GW1). Użytkownik „Jaddeth” chce też wiedzieć, czy można zwiedzać go bez konieczności robienia questów, to znaczy – czy gra nagradza lubiących eksplorację.

Porównanie ze światem z pierwszego Guild Wars jest o tyle trudne, że jednak miał on inną strukturę. Niemniej wydaje się, że Guild Wars 2 będzie naprawdę sporą grą – na samym obszarze startowym Charrów można było spędzić od kilku do być może nawet kilkunastu godzin (oczywiście – wykonując zadania). A to dopiero pierwsza z wielu lokacji. Trzeba wziąć też pod uwagę fakt, że tym razem dostajemy także tereny podziemne – małe jaskinie, groty czy krypty. Po trzech dniach moja najbardziej rozwinięta postać miała tylko kilka procent zaliczenia całej mapy.

Świat i questy.

Gra nagradza za eksplorację, ale są to niewielkie ilości doświadczenia. Bez wykonywania zadań nie da się więc raczej rozwinąć postaci (no, chyba że w PvP). Osoby, które lubią zwiedzać, mogą jednak liczyć na sporo osiągnięć związanych z takim hobby. Za zaliczanie osiągnięć otrzymujemy oczywiście różne nagrody i bonusy.

„causal/hardcore” zapytał z kolei o tradycyjne questy.

Tradycyjnych questów na zasadzie „odbieram je w mieście, wychodzę z miasta, by je zrealizować, wracam po nagrodę” jest bardzo mało (o ile w ogóle). W taki sposób mniej więcej zbudowano wątek główny – podążamy za znacznikiem i wykonujemy pewne czynności (najczęściej w instancjach). Poboczne zadania są jednak dynamicznymi zdarzeniami dla wielu osób, rozgrywającymi się na danym obszarze. Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do klasycznej formuły, może podejść do postaci, która inicjuje dane wydarzenie, i porozmawiać z nią. W ten sposób pozna tło fabularne danego questa i pogada z NPC niczym w typowych RPG.

„Kapciu” pisze: „Nie podobały mi się filmy przedstawiające rozmowy fabularne. Czy coś się w tej kwestii zmieniło?”.

Podziemia - Ascalonian Catacombs.

Nie, ważne dialogi występują w tej samej formie co wcześniej. Postacie rozmawiają ze sobą na tle przedstawiającym najczęściej daną lokację. Szczerze mówiąc, mnie przypadło to do gustu, bo ogólnie pasowało do panującego klimatu i filmów, które najczęściej towarzyszyły takim scenkom (np. przy wejściu do Ascalonian Catacombs). Rzeczywiście wygląda to czasem trochę sztucznie, ale ogólnie fabuła wydaje się ciekawa, bo nie stawia gracza na pozycji ostatniej nadziei wszechświata. Zamiast tego opowieść dla każdej z ras skupia się raczej na lokalnych problemach i dopiero potem porusza poważniejsze kwestie. W grze jest też sporo dialogów tekstowych, dzięki którym otrzymujemy wiele dodatkowych informacji.

Poziom trudności i wady gry

„Kapciu” i inni pytali o poziom trudności gry, o to, jak przedstawia się on w przypadku działań w pojedynkę i w grupie.

Trzeba przyznać, że momentami Guild Wars 2 było trudne – wykonywanie zadań w pojedynkę wymagało sporo uwagi i kombinowania. Wynika to pewnie z tego, że gra modyfikuje ustawienia wydarzeń w zależności od liczby ich potencjalnych uczestników (przez co jest ciężko, nawet gdy mamy wsparcie dziesiątków innych osób) i stosuje parę innych rozwiązań. Jednym z ciekawszych patentów jest tzw. poziom efektywny, czyli obniżanie statystyk postaci będących na poziomie wyższym niż sugerowany w danej lokacji (możemy określić to jako „deleveling”). Mówiąc inaczej, wracając rozwiniętą postacią do początkowych sektorów świata, możemy liczyć na wyzwania. Większego zgrania wymagają za to podziemia – w Ascalonian Catacombs trafiliśmy na paru naprawdę trudnych bossów, chociaż zawsze czuliśmy, że jesteśmy o krok od zwycięstwa.

„Zdenia” interesuje, za ile kupimy status Commandera, pozwalający na wydawanie rozkazów większym grupom i ułatwiający dowodzenie w takich trybach jak World vs World.

Commandera można było kupić np. w strefie centralnej miasta Black Citadel (tereny Charrów), w sekcji, gdzie znajdowali się także NPC obsługujący gildie. Cena tego statusu, czy raczej „szkolenia”, wynosiła 100 monet najwyższej waluty, a więc naprawdę sporo. Autorzy wytłumaczyli, że jest ona tak wysoka, aby nie każdy mógł zostać dowódcą we wczesnej fazie zabawy. Co do samych mikropłatności i wbudowanego sklepu – w becie nie mieliśmy okazji sprawdzić tego elementu, bo – jak wyjaśnia ArenaNet – jest on nadal projektowany.

„Mathog” zadał enigmatyczne pytanie: „Czego Wam brakowało podczas gry? Czego było za mało? Czego za dużo?”. „Infectious Drakona” ciekawi podobna kwestia: „Była jakaś część gry, która zaczęła Was nudzić?”.

Właściwie nie brakowało mi niczego i nie miałem za wiele powodów do narzekań. Nie było lagów, nie było problemów z podkradaniem sobie nawzajem potworów (nawet gdy wkoło kręciło się kilkadziesiąt osób), nie było nudnego biegania. Może za dużo było questów polegających tylko na zabijaniu – wprawdzie zdarzały się perełki, ale większość zadań ma dość prosty charakter (np. „atakują nas harpie – wybij odpowiednią liczbę potworów”). Otwarta struktura gry sprawiała jednak, że nie czułem się, jakbym grindował, bo cały czas zwiedzałem nowe fragmenty świata i otrzymywałem pomoc od postaci NPC oraz innych graczy. Wykonując zadania, trafiałem też na pewnego rodzaju wyzwania, które zachęcały do podkręcenia tempa zabawy (np. większe grupy wrogów, minibossowie). Za mało było może... mówionych dialogów? Wiecie, jak to jest, Star Wars: The Old Republic rozpieszcza pod tym względem.

System walki

„premium000169” i „ikul666” pytają o „system kolizji” czy raczej to, jak działa walka. „PadreMateo” martwi się, że „trzeba zaznaczyć przeciwnika, aby go zaatakować, a potem klikać cyferki”. Jak wygląda starcie z bossem w dungeonie?

PvP w Guild Wars 2.

Pełnego systemu kolizji jako takiego nie ma – to znaczy: postacie przenikają przez siebie jak w większości typowych gier. Jednak w odróżnieniu od sytuacji z klasycznych MMO praktycznie zawsze wiedziałem, czy oberwę czarem obszarowym, gdzie odskoczyć, czy trafię wroga (w końcu wiadomo, kiedy jesteśmy schowani, a kiedy nie). System walki w Guild Wars 2 jest o niebo dokładniejszy od tego z przykładowego Star Wars: The Old Republic. Czasami zapominałem wręcz, że to MMO. Oczywiście nadal jest tu trochę umowności – postać nie zawsze celuje tam, gdzie powinna itd. Mimo to jestem pod wrażeniem efektu końcowego – niewielkich opóźnień i dokładności mechaniki potyczek. Naprawdę dobrze się bawiłem, tłukąc wrogów.

Inną sprawą jest to, że Guild Wars 2 nie stanowi całkowitej rewolucji i nie zrywa z typową dla MMO mechaniką – nadal zaznaczamy wroga i wciskamy z klawiatury umiejętności, a postać sama celuje. Sporo tu jednak różnych zdolności, które wymagają np. wskazania miejsca ataku.

Walki z bossami korzystały w pełni z możliwości systemu starć. W jednej z nich wróg atakował wybuchowymi strzałami, w innej musieliśmy rozdzielić dwójkę przeciwników (gdyż będąc blisko siebie, zyskiwali większą moc). Nadal jest to nieco żmudna robota, ale w niemal każdej z tych potyczek stanie w miejscu kończyło się jednak fatalnie.

„Ogarniacz” i „slavo_cc” martwią się o specyficzny system walki pozbawiony dedykowanej klasy medyka (przełączanie się z DPS-a na healera lub tanka). „Czy jest to łatwe, intuicyjne?”

Trudno ocenić jeszcze wszystkie klasy, ale wydaje się, że opanowanie poszczególnych z nich nie jest bardzo trudne, bo gra stopniowo wprowadza do zabawy. Nie od razu otrzymujemy więc wszystkie umiejętności i powoli uczymy się kolejnych, tworząc coraz ciekawsze kombinacje. Sama zmiana roli postaci nie jest bardzo zauważalna podczas gry – każdy leczy się sam (chociaż są klasy, które mają pewne umiejętności wspomagające całą drużynę), zadaje obrażenia i zajmuje się kontrolowaniem przeciwników. Wszystko zależy więc od tego, jak ustawią się drużyny (w trakcie jednej bitwy korzystamy z określonego zestawu zdolności, możemy zmienić go dopiero po starciu). W becie przechodziliśmy wszystko raczej w losowych ustawieniach – czasami było trudno, ale dało się grać i osiągać sukcesy.

Mimo wszystko śmierć jest w Guild Wars 2 na porządku dziennym. Na szczęście ten element przypomina rozwiązania z takich gier jak Borderlands – po zgonie leżymy przez chwilę na ziemi i możemy spróbować dobić jednego z wrogów. Jeśli uśmiercimy kogoś, wracamy na pole bitwy. Co ciekawe, każda z profesji dysponuje nieco innymi umiejętnościami w tym stanie.

„Mathog” chciał też wiedzieć „jak sprawują się miniony nekromanty?” (miniony to oczywiście nieumarli, których przyzywa nekrus). Paru z Was pytało ogólnie, czy konkretna klasa „daje radę”.

Oczywiście. Miniony to nadal potężna rzecz w Guild Wars 2 – nie testowałem co prawda nekromanty zbyt długo, ale widziałem w akcji parę osób reprezentujących tę klasę (byłem nawet z nimi w drużynie). Tak naprawdę każdy bohater jest w pewnym zakresie samowystarczalny i radzi sobie nieźle w większości sytuacji. Przy tym poszczególne profesje różnią się od siebie i każda ma coś w sobie. Testując kombinacje, naprawdę miałem problem w określeniu, która z nich podoba mi się najbardziej – każda kolejna okazywała się na swój sposób interesująca i potężna.

Technikalia

„Redemption” zadał bardzo szczegółowe pytanie o to, jak wygląda pobieranie bety?

Struktura Guild Wars 2 od strony technicznej przypomina to, co znamy z pierwszej odsłony serii. Wystarczyło ściągnąć jeden plik i uruchomić go – gra pobrała potrzebne dane do osobnego, skompresowanego pliku. W sumie beta zajmowała około 13 GB i podobnie jak pierwsze Guild Wars można było odpalić ją bez problemów na innym komputerze, a nawet systemie. Oczywiście może się to zmienić w następnym etapie.

„Kapciu” i „Kwaza” pytali o stan gry na dzień dzisiejszy. „Czy gra wymaga jeszcze wiele pracy? Co z balansem postaci?”.

Beta Guild Wars 2 to wciąż nieukończona wersja tego tytułu, więc pojawiło się w niej parę poważnych błędów – autorzy poprawiali je na bieżąco i zaznaczali, że mamy do czynienia z testami. Ogólnie produkcja ta zachowywała się OK i raczej jestem dobrej myśli. Nie potrafię za to rzetelnie wypowiedzieć się na temat balansu klas postaci – grając kilkoma z nich, nie czuło się, aby któraś była słabsza, chociaż prawie każda ma swój styl rozgrywki. Na takie porównania i analizy jest więc jeszcze za wcześnie.

„Zdenio”, „Axor”, „Miczmenx” i inni prosili o konkretne informacje na temat tego, jak gra chodziła i jakie może mieć wymagania,

Zostałem trochę zaskoczony wymaganiami sprzętowymi tego tytułu, bo zamierzałem pograć sobie na moim leciwym już sprzęcie, który daje sobie radę ze Star Wars: The Old Republic: Core 2 Quad Q9550 2.83 GHz, 4 GB RAM, GeForce 260 GTX.

Niestety, w większości lokacji gra chodziła słabo – w głównych miastach i na terenach początkowych każdej z dostępnych ras miałem niewiele klatek animacji, chociaż grać się dało (ale w warunkach dalekich od komfortowych). Gorzej było w sytuacjach, gdy na ekranie pojawiało się więcej postaci (zarówno w PvE, jak i PvP) – przy podanej wyżej konfiguracji gra stawała się niegrywalna (na szczęście mogłem sprawdzić produkcję także na superkomputerze, na którym problemów nie było). Zmiana ustawień graficznych niewiele pomagała – po prostu GeForce 260 GTX nie daje sobie z tym tytułem rady.

Trzeba zaznaczyć, że nie jest to ostateczna wersja gry, więc wiele w kwestii optymalizacji powinno się zmienić. Na razie jednak osoby, które posiadają komputer zbliżony do powyższej konfiguracji, mogą mieć pewne powody do obaw.

Guild Wars 2

Guild Wars 2