Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 5 grudnia 2002, 13:23

autor: Krzysztof Szulc

Wolfenstein: Enemy Territory - zapowiedź

RTCW: Enemy Territory to samodzielny, oficjalny dodatek do utytułowanej gry akcji. Zawiera on dziesięć nowych misji przeznaczonych dla pojedynczego gracza, dziesięć nowych map dla trybu multiplayer oraz jedną nową, niedostępną wcześniej klasę - covert ops

„Return to Castle Wolfenstein” bez wątpienia należy do grona najgłośniejszych i zarazem najlepszych tytułów 2001 roku. Mimo, iż od premiery minął już prawie rok, gra nadal cieszy się ogromną popularnością wśród graczy – zwłaszcza tych, którzy ponad wszystko cenią sobie rozrywkę w trybie on-line. Dla wszystkich, którym na dźwięk słowa „Wolfenstein” szybciej krąży krew w żyłach, a ręce same zaczynają szukać myszki i klawiatury, mam dobre wiadomości – sukces komercyjny gry nie przeszedł niezauważony i od kilku miesięcy trwają intensywne prace na dodatkiem o nazwie „Enemy Territory".

Podobnie jak w przypadku oryginalnego „Return to Castle Wolfenstein”, wydawca - firma Activision – zdecydował się powierzyć opracowanie poszczególnych części składowych gry różnym producentom. Jest to zabieg jak najbardziej słuszny – poszczególni autorzy skupiają się jedynie na tym elemencie, który został im powierzony, wkładają w pracę nad nim całe serce, nie mówiąc o tym, że takie posunięcie prowadzi do zdrowej konkurencji pomiędzy poszczególnymi zespołami. Wszystko po to, by w nasze ręce trafił produkt najwyższej jakości (a w ręce panów z Activision spora ilość gotówki).

W „Return to Castle Wolfenstein: Enemy Territory” możemy wyróżnić trzy elementy, z których każdy opracowywany jest przez inną grupę programistów. Pierwszy z nich to tryb multiplayer przygotowywany przez firmę Splash Damage. Jak wiemy, w RTCW gra dla kilu graczy jest dość nietypowa, gdyż mamy do dyspozycji kilka klas postaci (żołnierz, porucznik, medyk, inżynier), z których każda posiada własne zdolności specjalne i żeby osiągnąć sukces należy umiejętnie wykorzystać atrybuty każdej z nich. W „Enemy Territory” największą innowacją będzie pojawienie się dodatkowej klasy, zwanej „covert-ops specialist”. Nowa postać przypomina znanego z „Team Fortress” szpiega i działać będzie przed wszystkim z ukrycia. Dlatego też automatycznie wyposażona zostanie w pistolet luger z tłumikiem oraz niedostępny dotychczas w trybie multiplayer karabin snajperski. Co więcej, grając tą postacią będziemy mogli przebierać się w uniformy zabitych przeciwników i w ten sposób niepostrzeżenie przenikać w szeregi wroga. Oczywiście należy to robić z zachowaniem ostrożności – medyk, bądź też inżynier biegający ze snajperką będzie wyglądać co najmniej podejrzanie.

Kolejne innowacje dotyczą właśnie postaci inżyniera, która w oryginalnym RTCW potraktowana została trochę po macoszemu. Wszystko wskazuje na to, że tym razem jednostka ta będzie cieszyć się większą popularnością wśród graczy. W „Enemy Territory” inżynier wyposażony zostanie w miny, które będzie mógł rozmieszczać gdzie tylko mu się podoba, a pozostali członkowie drużyny zauważą efekt pracy swojego współtowarzysza w postaci chorągiewki wystającej z ziemi. Z kolei, gdy jeden z „naszych” robiąc krok do przodu usłyszy „klik”, znaczy to, że nastąpił na minę zamontowaną przez przeciwnika. Wówczas to pozostanie jedynie nie ruszać się z miejsca i wezwać własnego inżyniera, by ten rozbroił zabójczą pułapkę. Na tym jednak nie koniec. Inżynier będzie w stanie wznosić pewne struktury, takie, jak na przykład wieże strażnicze lub też mosty, co bardzo często okaże się niezbędne żeby pomyślnie zakończyć misję. W przypadku pozostałych klas postaci, zmiany będą stosunkowo niewielkie. Na przykład żołnierz najprawdopodobniej zostanie jedynie wyposażony w dodatkową broń w postaci karabinu wojsk spadochronowych.

Niewiadomo jeszcze dokładnie ile otrzymamy map przeznaczonych dla trybu mulitplayer, ale najprawdopodobniej od 10 do 15. Wiele z nich ma być konwersjami najlepszych lokacji z gry dla pojedynczego gracza. Najważniejsze jednak, że poszczególne misje będą charakteryzować się dużą złożonością zadań. Na przykład w jednej z nich znajdziemy się na plaży z niemieckimi fortyfikacjami z okresu II wojny światowej. Naszym zadaniem będzie w pierwszej kolejności wysadzić punkty obronne, następnie przedostać się do bunkra zajmowanego przez przeciwnika, przeczesać podziemne pomieszczenia w poszukiwaniu cennych dokumentów i na koniec dotrzeć do pomieszczenia radiowego w celu skontaktowania się z dowództwem.

Co ciekawe – poszczególne postacie, wraz z upływem gry, w pewnym sensie będą nabierały doświadczenia i rozwijały swoje zdolności! W praktyce oznacza to, że na przykład im dłużej pozostaniemy w grze, tym większe będą zadawane przez nas obrażenia. Z kolei inżynier – im częściej będzie coś budował, tym większe będą jego umiejętności inżynierskie itd. Niestety zwiększenie zdolności będzie dotyczyć tylko aktualnej gry i ulegnie kasacji po jej zakończeniu.

O drugim elemencie gry – trybie single player – wiadomo jak na razie stosunkowo niewiele. Prace nad nim zostały powierzone firmie Mad Doc, a w efekcie końcowym otrzymamy najprawdopodobniej 2 albo 3 misje podzielone na 10 etapów. Wiemy jedynie, że na pewno po raz kolejny wcielimy się w postać B.J. Blazkowicza a akcja gry przeniesie nas m.in. do Egiptu. Ponownie też przyjdzie nam zetknąć się z okultyzmem i tajemniczymi zjawiskami, ale tym razem – co mnie akurat cieszy – naszymi przeciwnikami będą jedynie postacie ze świata żywych, a nie szkielety i wygłodniałe zombie.

Ostatni element gry, nad którym pracują twórcy oryginalnego RTCW – firma Gray Matter – to boty, dzięki którym w misje przeznaczone dla trybu multiplayer będą mogły zagrać osoby nie posiadające dostępu do sieci. Ryan Feltrin pracujący nad skryptem AI twierdzi, że postacie kierowane przez komputer „będą wiedziały co robią” i na pewno nas nie zawiodą.

Jak na razie „Enemy Territory” prezentuje się naprawdę świetnie i wszystko wskazuje na to, że znowu czeka nas wiele nieprzespanych nocy. Niestety, jak mogliście niedawno przeczytać w naszym serwisie, gra najprawdopodobniej nie ukaże się przed Bożym Narodzeniem, jak to było wcześniej zapowiadane, ale dopiero w 2003 roku. Pozostaje nam jedynie uzbroić się w cierpliwość, która miejmy nadzieję zostanie nagrodzona.

Krzysztof „Sukkub” Szulc

Wolfenstein: Enemy Territory

Wolfenstein: Enemy Territory