Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 17 listopada 2008, 10:00

autor: Marek Czajor

White Gold: War in Paradise - zapowiedź

Nieoficjalny sequel umiarkowanie udanego Boiling Point nie poraża zbyt wieloma nowatorskimi rozwiązaniami. Niemniej ciekawa fabuła, piękne widoki oraz dynamiczne potyczki wzbogacone przejrzystym systemem RPG mogą dać naprawdę dobrą grę.

Ukraiński producent Deep Shadows obchodzi w tym roku siódme urodziny. Jak na wschodnioeuropejskie warunki to całkiem nieźle, ale porównując to z żywotnością takiego np. Rare to… nie da się tego porównać. Nie zaryzykuję jednak określenia naszych sąsiadów zza miedzy branżowymi żółtodziobami, bo większość z nich była zatrudniona wcześniej w różnych teamach developerskich i maczała palce w wielu projektach, m.in. w niezłym Codename: Outbreak. ObecnieDeep Shadows kończy prace nad White Gold: War in Paradise – nowym tytułem z gatunku FPS/RPG.

Rozmowy, kontakty, handel – elementy te wymagają istot żywych. Tymczasem w zwiastunach gry miasta i wioski są opustoszałe. Czyżby powtórka rozrywki z Boiling Point?

Klimatem i systemem rozgrywki White Gold: War in Paradise ma przypominać gry z serii GTA, Just Cause czy Far Cry, ale najbardziej upodobni się do poprzedniego tytułu ukraińskiego teamu – wydanego na PC Boiling Point: Road to Hell. Chłopcy z Deep Shadows przyznają sami, że ich nowa produkcja to taki nieoficjalny sequel – bo niby bohater inny, fabuła całkiem świeża, obszar działania odmienny, ale wszystko pozostałe już podobne do poprzednika albo wręcz takie samo. Jeśli więc spodobał Ci się Boiling Point, z pewnością zadurzysz się w White Gold.

Akcja gry przeniesie Cię w 2010 rok na Karaiby. Wcielisz się w postać żołnierza sił specjalnych, obecnie urlopowanego po ostatniej, nieudanej misji. Alkohol nie jest zbyt dobry na depresję, ale kogo to obchodzi... Na pewno nie państwo, które uwikłane jest w wojnę z mafią narkotykową, rozprowadzającą nowy proszek – „białe złoto”. Nieszczęście z tym dragiem polega na tym, że będąc nie do odróżnienia od klasycznej kokainy, w działaniu jest stokroć bardziej niebezpieczny. Wystarczy jedna, góra dwie działki i amator wrażeń idzie do nieba. Rząd, zaszokowany śmiertelnym pokłosiem zbieranym przez narkotyk, stara się zamknąć wszystkie kanały dystrybucyjne. Co rusz przydziela do śledztwa swoich najlepszych agentów, jednak wszyscy po pewnym czasie kończą w plastikowych workach. Co robić, by pokonać mafię? Zatrudnić fachowca. Notable przypominają sobie o... Tobie. Otrzymujesz propozycję nie do odrzucenia…

I tak oto powrócisz do służby i zostaniesz wysłany w teren. Areną Twych działań ma być sześć dużych i około 50 mniejszych wysp. Krajobraz, jak to na Karaibach, mają tworzyć niewielkie atole usiane chatkami rybaków, połacie terenu porośnięte tropikalną dżunglą, zalesione wzgórza, piaszczyste plaże otoczone hotelami dla turystów, doliny z uprawiającymi poletka rolne tubylcami, miasta, bazy militarne itd. Do poszczególnych miejsc dotrzesz drogą lądową, morską i powietrzną, używając różnorakich pojazdów lub tuptając pieszo. Autorzy przyznają, że obszar eksploracji będzie ciut mniejszy niż w Boiling Point, ale za to ciekawszy. Na mapie znajdziesz dużo więcej interaktywnych miejsc, w których będziesz mógł coś zrobić, a nie tyko się szwendać.

Przed Tobą szereg misji, podzielonych na główne, związane z osią fabuły i poboczne, dające satysfakcję, punkty doświadczenia i kasę. W sumie czas gry szacowany jest na jakieś 20-40 godzin. Cechą zabawy ma być pełna dowolność w wyborze zadań, ale wyznam, że osobiście nie wierzę w to. Prawdopodobnie w danym momencie dostępna będzie pewna pula misji, zaliczenie których odblokuje następną pulę, potem znów kolejną itd. Zlecenia otrzymywać będziesz w różnych miejscach i od ludzi z różnorakich obozów. W grze podobnie, jak miało to miejsce w Boiling Point, zetkniesz się z siedmioma różnymi frakcjami o całkiem odmiennych celach i poglądach (z jednej strony mafia, partyzanci i pospolici bandyci, z drugiej rząd i CIA, a gdzieś pośrodku zwykli cywile i rdzenni mieszkańcy wysp). Współpracując z jednymi, stracisz u innych, dlatego istotna będzie umiejętność lawirowania pomiędzy poszczególnymi grupami. Ale, tak jak w życiu, nie można przyjaźnić się ze wszystkimi.

Podobnie jak Boiling Point White Gold reklamowy jestgra akcji z mocno zarysowanymi elementami RPG. O ile jednak w przypadku poprzednika była to zwykła ściema, o tyle teraz autorzy podeszli do tematu naprawdę poważnie. Twój bohater opisany będzie szeregiem standardowych wskaźników oraz zdolnościami, które w trakcie postępów w grze ma zdobywać i ulepszać. Ponownie będziesz musiał dbać o dobrą kondycję ciała (jedzenie, picie, sen), ale autorzy zastrzegają, że nadal będzie to traktowane jako dodatek, ciekawostka. Mówiąc wprost: w grze nie grozi Ci śmierć z niedożywienia.

Nadużywanie alkoholu jest niewskazane tak w życiu realnym, jak i wirtualnym. Co powiesz na rozmyty obraz i zaburzenia w sterowaniu po paru głębszych.

Dzięki zdobytemu w misjach i walce doświadczeniu Twoja postać będzie przechodzić na kolejne poziomy zaawansowania. Każdy wyższy poziom odblokuje dostęp do nowych zdolności, każda o trzystopniowej skali upgrade’u. Wszystkie zdolności podzielone zostaną na trzy grupy: używane w walce, ogólnego stosowania (wspomagające handel i interakcję z NPC-ami, umożliwiające włamywanie się do pojazdów itd.) i specjalne (np. umiejętność majsterkowania – autorzy dają przykład bomby biologicznej, którą będzie można zrobić z nieumytego słoika po dżemie, do którego zwabisz komary, zakręcisz przykrywkę i… rzucisz we wroga!). Oczywiście nie wszystkie zdolności dasz radę rozwinąć na maksa, dlatego będziesz musiał mocno się zastanowić, na które z nich postawić.

White Gold kupisz jednak nie ze względu na zawarte weń elementy RPG. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja! Walka będzie kluczowym elementem rozgrywki, dlatego twórcy przygotowali ok. 30 rodzajów broni strzeleckiej (pistolety, karabiny, strzelby, snajperki, pm-y, bazooki itd.). Jeśli dodać do tego fakt, że broń można będzie podrasować, arsenał stanie się jeszcze większy. Drugą sprawą są walki pojazdów, które będziesz obsługiwał, z pojazdami wroga. Te, obserwowane z perspektywy trzeciej osoby, przynajmniej na trailerach wyglądają niezwykle dynamicznie i będą atrakcją nie mniejszą niż tryb FPS. Potyczki powietrzne śmigłowców, wmieszanie się w walkę samobieżnej wyrzutni rakiet i wymiana ognia między uzbrojonym jeepem a czołgiem wzbudzają szacunek – to może być mocna strona gry.

Przeciwników hałasu pragnę uspokoić – zaimplementowany tryb stealth mode pozwoli na cichą eliminację siły żywej. Autorzy twierdzą, że prawdziwy fachowiec będzie w stanie poradzić sobie tym sposobem z całym wrogim obozem! Oczywiście, wymagany będzie cichociemny arsenał – jakiś nóż tudzież pistolet z tłumikiem. Łatwo w każdym razie nie będzie, bowiem od czasów Boiling Point inteligencja przeciwników ma podskoczyć o kilka klas w górę. Wróg nie tylko zareaguje na Twój widok, ale również na wywołany przez Ciebie hałas. Co więcej, niektórzy żołnierze wyposażeni będą w specjalny sprzęt (np. noktowizory), umożliwiający wykrycie Cię dużo wcześniej, zanim zdążysz podrapać się po… głowie. Zachowanie się przeciwnika ma być adekwatne do sytuacji – jeden ucieknie, inny zaalarmuje kumpli, jeszcze inny od razu pośle Ci serię w brzuch.

Wspomniałem już o kilku pojazdach bojowych, ale oczywiście zarówno wojskowych, jak i cywilnych maszyn będzie znacznie więcej. Na lądzie pojeździsz różnymi markami samochodów osobowych (Pobieda z trailera rządzi!), ciężarówkami, samochodami terenowymi, quadami itd. W powietrzu zasiądziesz za sterami różnych typów śmigłowców i samolotów, a nawet wodolotu. Na morzu nieodzowne będą łodzie motorowe w kilku wariantach, skutery wodne, pontony itd. Nie jestem pewny, ale na jednym z filmów widziałem chyba nawet miniaturową łódź podwodną. Część pojazdów kupisz za gotówkę zarobioną w misjach pobocznych lub w handlu, inne po prostu ukradniesz. Musisz pamiętać jednak, że udane wtargnięcie do maszyny uzależnione będzie od rozwiniętej zdolności włamywania się. No i nie wiadomo, czy na wzór Boiling Point również w White Gold niezbędne do kierowania niektórymi typami pojazdów będą podręczniki jazdy.

Kiedy będę już bogaty, kupię sobie dom, wybuduję lądowisko dla helikopterów i założę przystań dla łodzi. A potem skończę grać w White Gold i znowu stanę się biedny.

Graficznie gra wygląda znacznie lepiej niż Boiling Point, co ma być zasługą trzeciej odsłony autorskiego silnika Vital Engine (poprzednik obsługiwany był przez Vital Engine 2). Ci, którzy katowali ostatnią produkcję Deep Shadows pamiętają zapewne, jakie gra mimo przeciętnej oprawy wideo powodowała obciążenie procesora, jak ogromne pożerała zasoby pamięci i spowalniała system. Nowy silnik poza lepszymi możliwościami graficznymi (obsługa Shader Model 3.0, uzyskanie m.in. efektów High Dynamic Range, Depth of Field i Motion Blur) ma być znacznie bardziej wydajny i wyeliminować tamte wady. Ponadto poprawiona zostanie fizyka: można będzie niszczyć budynki, a sterowanie pojazdami stanie się bardziej realistyczne.

Nowy silnik pociągnie za sobą nowe wymagania sprzętowe. Aby gra udźwignęła wszystkie detale, w wersji na PC potrzebny będzie komputer klasy Intel Core 2 Duo 2.4G (E6600) z 2GB RAM i kartą graficzną GeForce 8800 512MB. Ale warto będzie pokusić się o full wypas, bo White Gold już teraz prezentuje się naprawdę znakomicie. Tropikalne krajobrazy są wyjątkowej urody, na dodatek można będzie oglądać je w różnych cyklach dobowych i warunkach pogodowych. Cieszy ponowne zapełnienie świata różnymi okazami fauny, zwierzętami nastawionymi zarówno pokojowo, jak i wrogo. Z pewnością dreszczyk emocji wzbudzi informacja, że będzie mógł Cię teraz ukąsić wąż albo pająk, rozszarpać lampart, wtrząchnąć pirania i połknąć rekin. Cóż, Karaiby to nie tylko plaża, słońce i opalone laski.

Już niedługo, bo pod koniec roku White Gold: War In Paradise pojawi się w sklepach (już jest dostępny za naszą wschodnią granicą, a teraz czekamy na premierę światową), od razu w obu wersjach (PC i X360). Ci, którzy śledzą prace na tytułem, pamiętają, że pierwotną datą premiery był koniec 2007 roku. Owo roczne opóźnienie autorzy tłumaczą koniecznością dokładnego przetestowania gry, tak aby nie powielić starych grzechów i nie wypuścić zabugowanego bubla, jakim dla wielu był Boiling Point. Czy otrzymamy hit na miarę GTA IV? Nie sądzę, ale mimo to z przyjemnością spakuję plecak i poszukam przygód na Karaibach.

Marek „Fulko de Lorche” Czajor

NADZIEJE:

  • obszerny teatr działań z wieloma interaktywnymi miejscami na mapie i tropikalnymi widokami w tle;
  • rozsądnie zaplanowany tryb RPG;
  • efektowne walki zarówno przy użyciu broni podręcznej, jak i między pojazdami;
  • nowy silnik poprawiający wiele błędów poprzednika, m.in. wydajność, fizykę i rzecz jasna grafikę.

OBAWY:

  • teren eksploracji mimo wszystko mniejszy niż w Boiling Point;
  • zbyt dużo podobieństw do pełnego błędów poprzednika;
  • siedem frakcji, możliwości komunikowania się z ludźmi… a miasta jakieś takie wyludnione.
White Gold: War in Paradise

White Gold: War in Paradise