Venetica - zapowiedź
Venetica to bardzo sympatyczne połączenie Fable i Soul Reaver z duchem Terry'ego Pratchetta. Czy spełni oczekiwania graczy?
Wyobraź sobie, że jesteś córką Śmierci. Brzmi nieźle? A dalej jest jeszcze lepiej – Twój tatko właśnie utracił swoje nadnaturalne zdolności i przeszedł na emeryturę. Jego miejsce zajął niejaki Viktor (pisownia tego imienia przez „k” musi oznaczać kłopoty), nekromanta z zamiłowania, który przy wykorzystaniu śmiertelnych mocy postanowił podporządkować cały świat (i za-świat) swojej skromnej osobie. Jest bałagan, trzeba go posprzątać.
Tak przedstawia się fabularny zarys gry Venetica. Niemcy ze studia Deck13 do tej pory nie wsławili się w światku graczy żadnym hitem (spod ich ręki wyszły tak naprawdę same przygodówki, jak choćby całkiem zabawna seria Ankh), ale teraz przygotowują grę, która ma szansę na takie miano zasłużyć. Klucz tkwi w odpowiednim wymieszaniu konkretnych składników – a gdy robi się grę, która gatunku nie zrewolucjonizuje, należy wzorować się na najlepszych. Venetica ma być wynikiem bardzo atrakcyjnego równania: Molyneux + Pratchett. Mechanika rodem z Fable, wzbogacona niejedną garścią nowych pomysłów w połączeniu z klimatem znanym z książek Terry’ego Pratchetta i przyprószona wyraźną nutą Soul Reaver powinna w efekcie dać graczom bardzo sympatyczną grę action RPG.

Skojarzenia z twórczością brytyjskiego humorysty pojawiają się praktycznie od razu: Scarlett jako żywo zdaje się przypominać niejaką Susan Sto Helit, która w Świecie Dysku znana jest jako (usiłująca za wszelką cenę zachować normalność) wnuczka Śmierci. Jest młoda, jest atrakcyjna i posiada umiejętności zdecydowanie wykraczające poza przymioty zwykłej śmiertelniczki. Zaś komputerowa Scarlett to córka Śmierci, obrazki z gry wyraźnie pokazują, że również jest młoda i atrakcyjna, a jak się dowiecie za kilka akapitów – i ona może pochwalić się niejedną ciekawą zdolnością. Natomiast, jak dużo humoru będzie w grze, tego tak naprawdę do końca nie wiadomo. Potencjał jest z pewnością nielichy (w grze czeka nas niejedna konwersacja z niejedną postacią), a graficzna stylizacja wskazuje, że stuprocentowej powagi spodziewać się nie należy.
Inspiracja numer dwa, czyli Fable, również jest dosyć oczywista. Venetica to obszerny, otwarty świat zamieszkały przez mnóstwo postaci. Venetica to magia, potwory i potężne zło czające się gdzieś pod koniec zabawy. Venetica to również walka, combosy, różnorodna broń i ciągłe zdobywanie doświadczenia. Wreszcie Venetica to bajkowa grafika i (w założeniu) potężna dawka grywalności zamknięta w formie niespecjalnie skomplikowanego action RPG z naciskiem na to pierwsze. Natomiast wspomniana wcześniej nuta Soul Reaver przejawiać się będzie w jednoczesnym istnieniu dwóch wymiarów, między którymi przemieszczać się będzie nasza bohaterka.
Jak zatem będzie wyglądać zabawa, możecie już sobie wyobrazić: widziana z perspektywy trzeciej osoby postać przemierzać będzie niezwykle rozbudowaną i różnorodną szesnastowieczną Wenecję (Oj! Czyżbym nie wspomniał, że rzecz dzieje się w umagicznionej wersji naszej renesansowej Wenecji? No, to wspominam.) oraz walczyć, odkrywać, rozmawiać i wykonywać stawiane przed nią zadania. Graczowi zostanie zaoferowane otwarte, wypełnione klimatycznymi miejscówkami miasto wraz z jego najbliższymi okolicami. W mieście tym odwiedzimy niezliczone ilości domostw, spenetrujemy liczne piwnice i katakumby, wskoczymy na niejeden dach i przepłyniemy kilometry połączonych w sieć kanałów – autorzy postawili sobie za cel stworzyć możliwie zróżnicowane lokacje i uznali, że właśnie Wenecja dostarczy im odpowiedniego materiału do wykreowania pięknego wirtualnego świata. W trakcie zabawy spotkamy mnóstwo mieszkańców z ich sprawami i problemami, z których większość będzie można rozwiązać na kilka sposobów (głównie dzięki odpowiedniemu kierowaniu konwersacją i wykorzystywaniu dwóch bardzo istotnych zmiennych: cyklu dobowego i istniejącego pod powłoką rzeczywistości świata umarłych). Całości dopełni oczywiście duża dawka dobrze podanej akcji.
Jak na RPG przystało, postać naszej bohaterki będzie rozwijać się w trakcie zabawy. Do zdobycia będziemy mieli kilkanaście rodzajów broni (od najprostszej, choć wcale nie najgorszej, kosy aż po śmiertelnie skuteczne magiczne młoty i włócznie) i pokaźny pakiet magicznych mocy, a uzupełnieniem będą rosnące wraz z postępami statystyki. Scarlett, jako nosicielka genów Ponurego Żniwiarza, będzie potrafiła niemało – z przenoszeniem się do świata umarłych włącznie. Trik będzie bazował na podobnych zasadach co umiejętność Raziela z sagi Legacy of Kain: gdy naszej heroinie przyjdzie przedwcześnie zejść z padołu śmiertelników, ocknie się w alternatywnej rzeczywistości, dzięki której będzie mogła np. niezauważona przemknąć obok niczego nie podejrzewających wrogów, by znienacka pojawić się za ich plecami i skrócić im cierpienia życia doczesnego. Na tym jednak nie koniec – oprócz oczywistych pozytywów wizyty w ponurym wymiarze śmierci owocować będą ponownymi spotkaniami z postaciami wcześniej pokonanych wrogów. I do tego w mocniejszej wersji! Na szczęście to samo ma dotyczyć sprzymierzeńców, którzy najwyraźniej będą padać gęstym trupem po tym, jak zostaną wplątani w misję ratowania świata przed wrednym Viktorem.

Ciekawe założenia pozwalają twórcom na zastosowanie interesujących zabiegów. By nie zostać gołosłownym – garść przykładów. Głównym motorem napędowym fabuły ma być nie chęć zdekapitowania niesympatycznego nekromanty (choć jest to czynnik niewątpliwie istotny), ale miłość. Benedict, ukochany naszej Scarlett, ginie praktycznie na samym początku gry, by później stać się przewodnikiem kierowanej przez gracza wojowniczki po świecie umarłych. Zastanówmy się – czy będzie jakakolwiek szansa na wskrzeszenie przedwcześnie zmarłego kochanka? Hm... Zaświaty będą często odwiedzanym miejscem – gdy poznani na początku fabuły mili chłopcy (którym Scarlett użyczyła pomocnej dłoni) w tajemniczych okolicznościach przeniosą się do świata umarłych (czyt. ktoś im w tym wydatnie pomoże), będą pamiętać o miłej dziewczynie i odwdzięczą się jej za całe dobro. Zapewne niejeden quest będzie musiał być zakończony w ten sposób. Cykl dobowy również urozmaici zabawę: niektórzy wrogowie mają lubić tylko konkretną porę dnia/nocy, niektóre rośliny zakwitną tylko przy pełni księżyca (a ktoś koniecznie będzie chciał otrzymać którąś z nich w zamian za informacje), niektóre miejsca będzie można odwiedzić tylko po zmroku i tylko korzystając z innego wymiaru. I tak dalej, i tym podobne, i w ten deseń.
Podsumowując: atrakcyjna bohaterka? Jest (twórcy podają Wiedźmina i Gothic jako przykłady doskonałych erpegów, w których postać jest narzucona z góry). Wielki zły gość do pokonania? Jest. Ciekawy, rozległy świat? Jak najbardziej. Dużo walki, rozmów i zadań? Owszem. Kilka niezłych pomysłów uatrakcyjniających rozgrywkę? Zaliczone. Miła dla oka i ucha oprawa? Tak (przynajmniej, jeśli chodzi o to pierwsze). Zatem wszystkie składniki, by stworzyć udaną grę action RPG, są na miejscu. Autorom pozostaje „jedynie” wymieszać je w prawidłowych proporcjach. Premiera Venetiki będzie miała miejsce w tym roku na PC i X360.
Filip „fsm” Grabski
NADZIEJE:
- bardzo ciekawa atmosfera;
- wzorowanie się na najlepszych;
- grafika;
- bohaterka.
OBAWY:
- brak doświadczenia twórców w tworzeniu tak złożonej gry może zaowocować mnóstwem niespełnionych nadziei.
