Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Total War Saga: Troy Publicystyka

Publicystyka 21 lipca 2020, 16:00

Total War: Troy – w tym roku wakacje spędzę w Grecji

Seria Total War nie zwalnia tempa. Trochę ponad rok po Trzech królestwach na rynku zadebiutuje Saga Troy. To teoretycznie mniejsza produkcja, jednak kilka godzin z nią spędzonych pokazało mi, że i tak będzie się z nią dało spędzić dziesiątki godzin.

Jaki jest Total War, każdy widzi. „Na Zachodzie bez zmian”, „poczujecie się w tej grze jak w domu”, „wojna totalna się nie zmienia”. Chyba wyczerpałem już wszystkie oklepane wyrażenia na to, żeby powiedzieć Wam, iż nowy Total War, to po prostu kolejny Total War. Ale że wszyscy się tego spodziewaliśmy, możemy przejść do sedna.

Total War Saga: Troy to drugi po Tronach Brytanii mniejszy Total War. Faktycznie jest nieduży, jeśli chodzi o geografię. Zamiast całej Europy czy Chin mamy tu Grecję, pobliskie wyspy, spory fragment Turcji, cieśninę Bosfor oraz część terenów dzisiejszej Macedonii i Albanii. Z drugiej strony mapa z całą pewnością nie wydaje się ciasna. Znajdziemy tutaj ponad 200 miast i miasteczek, a to niemało.

Grecja wygląda w grze ślicznie. Przez lazurową wodę widać przybrzeżne skały, nad lądem latają mewy, blask księżyca odbija się w falach, a jeśli przybliżymy mapę, na horyzoncie ujrzymy góry, namalowane w antycznym stylu. To zdecydowanie bardzo estetyczny Total War, w którego przyjemnie się gra. Dotyczy to zresztą także bitew.

DOMOWY POKAZ

Swoje wrażenia opisuję na podstawie pokazu, który został zorganizowany przez internet. Najpierw wysłuchałem tego, co do powiedzenia mieli twórcy, a potem mogłem także zagrać w grę w domowym zaciszu.

Małe duże zmiany

Oczywiście trudno po paru godzinach z produkcją o tej skali wyłapać wszystkie różnice w rozgrywce. Niektóre z nich są jednak na tyle duże, że nie da się ich nie dostrzec. Najważniejsza zmiana według mnie to nowy system surowców, którymi tutaj są drewno, kamień, jedzenie, brąz i złoto. Brak któregoś z nich może okazać się bardzo bolesny.

Dość szybko stałem się celem najazdu, co wymusiło na mnie rozbudowę armii. Postąpiłem jak zwykle w Total Warach: kupiłem nowego dowódcę i zacząłem rekrutować tyle jednostek, na ile było mnie stać. Szybko okazało się jednak, że nie jestem w stanie wyżywić takiej ilości wojska.

Zacząłem więc wydawać królewskie dekrety, budować farmy, a po paru turach dotarło do mnie, że znacznie prościej będzie handlować z innymi frakcjami. Zacząłem zatem zawierać umowy handlowe i sprzedawać m.in. brąz za jedzenie. Układ taki możemy zawrzeć na kilka tur, więc to nie są tylko doraźne środki. I faktycznie zmienia to rozgrywkę w Total Warze, i to w ciekawy sposób.

Osiągamy wielki, mityczny cel… albo wcale nie

W grze mamy do czynienia nie z jakąś tam Grecją, tylko z Grecją z czasów Iliady. To oznacza, że nie wybieramy spośród ośmiu frakcji, a spośród ośmiu herosów. Możemy na przykład grać Odyseuszem albo Menelaosem.

Każdy z nich ma swoje cele do osiągnięcia, specjalne zasady oddziałujące na całą frakcję, przynależy do jednego z dwóch sojuszów i jest potężnym bohaterem, takim jak np. Karl Franz w grze Total War: Warhammer. Tak, to oznacza, że śmierć na polu bitwy nie jest ostateczna i utracony dowódca powraca po paru turach. Takie rozwiązanie pozwoliło Creative Assembly zachować także quasi-erpegowy system rozwoju bohaterów z TWW.

Co jednak ważniejsze, kampania ma konkretny cel. W zależności od stronnictwa musimy odbić Helenę albo obronić ją i mury Troi. Z drugiej strony możemy to... zlekceważyć i postawić na sandboksową rozgrywkę, w której mitologiczni przyjaciele staną się wrogami, a my skupimy się na podbiciu Hellady – bo czemu nie?

Bogowie i potwory

Wielu bało się, że Creative Assembly pójdzie za bardzo w stronę fantastyki i zobaczymy w grze ludzi-konie, skrzydlate kobiety czy jednookie potwory. Z drugiej strony mówimy o Iliadzie, która była pełna motywów tego typu, więc całkowita rezygnacja z nich pozostawiłaby nas z niedosytem. Studio zdecydowało się na rozwiązanie, które mnie osobiście przekonuje.

W tej grze minotaur to potężny mężczyzna w stroju byka, a cyklop to wojownik, który ma na głowie zwierzęcą czaszkę z otworem przypominającym wielkie oko. Są też specjalni agenci, jak np. meduza, która wygląda jak szamanka i może straszyć wrogie wojsko, obniżając jego statystyki. A tak przy okazji, owszem, agenci powracają.

Do tego dochodzi wpływ bóstw na rozgrywkę. Niektóre katastrofy naturalne określa się tu np. „gniewem Posejdona”. Takie wydarzenia potrafią mieć spory wpływ na naszą ekonomię. Z drugiej strony możemy składać bóstwom olimpijskim ofiary, wznosić świątynie i w efekcie uzyskiwać pozytywne efekty. To jednak raczej coś w stylu zmniejszenia o 30% kosztów rekrutacji lekkiej piechoty niż pioruna Zeusa, trafiającego w środku bitwy w oddział wroga.

Tym razem rządzi piechota

Chyba najmniej zmian w grze zaobserwowałem w trakcie bitew. Teren jest śliczny, a twórcy zapewniają, że jego ukształtowanie będzie mieć większy niż dotychczas wpływ na przebieg starć. To jednak nadal typowe ustawianie formacji, wciąganie przeciwnika w pułapki, ataki z flanki i tak dalej.

W grach z serii Total War to zawsze epoka decydowała o tym, który bok standardowego kwadratu „piechota-strzelcy-kawaleria-artyleria” był najdłuższy. Tutaj jest to piechota. Oczywiście mamy procarzy, oszczepników i łuczników, pojawiają się nawet rydwany i nie brakuje machin oblężniczych, ale to piesi żołnierze wygrywają starcia w Helladzie. Podzielono ich przy tym na lekkich, średnich i ciężkich, co oznacza trochę więcej możliwości konfigurowania armii.

Ostatecznie najbardziej Troy przypomina Rome’a II – i trudno się dziwić, bo także historycznie obu tym grom najbliżej do siebie. Teraz jednak, zgodnie z kanonami, ustanowionymi przez grę Total War: Warhammer, większe znaczenie dla wyniku starcia mają bohaterowie. Oczywiście nie rzucają oni czarów, ale dysponują specjalnymi umiejętnościami, mogą wyzywać generałów wroga na pojedynki i stają się w toku rozgrywki coraz silniejsi, zdobywając XP oraz dodatkowe wyposażenie.

Klasyczna musaka, czyli taki grecki groch z kapustą

To, co na pewno będzie mi utrudniać zabawę, to moja własna słaba znajomość tych realiów. Kiedy w Medievalu II słyszałem, że wojnę wypowiada mi Wenecja, wiedziałem dobrze, jak duży to przeciwnik i gdzie go szukać na mapie. Z greckimi polis nie jest tak łatwo. Kojarzę Ateny i Spartę, ale co tam jeszcze właściwie było?

Oczywiście własna niewiedza nie powinna być argumentem przeciwko grze, ale ten drobiazg ma prawo przeszkadzać w trakcie rozgrywki, a podejrzewam, że pewna część z Was także może nie wiedzieć, gdzie na mapie szukać chociażby Myken.

Z drugiej strony można też powiedzieć, że to zaleta, bo dzięki temu nauczymy się czegoś nowego, prawda?

Jaki jest Total War, każdy widzi

Ostatecznie jednak muszę wrócić do banału, od którego zacząłem. Najnowsza część serii jest po prostu kolejnym Total Warem. Jasne, proponuje kilka unikatowych rozwiązań, ale w zasadzie każda odsłona cyklu wyróżnia się czymś na tle pozostałych. Ta nie jest bardziej rewolucyjna.

Odpowiedź na pytanie, czy warto wydać na tę grę pieniądze, można będzie próbować dać po premierze. Wstępnie jednak powiem, że najwięcej będzie zależeć od tego, jak bardzo lubicie samą formułę Total Wara i na ile pasują Wam klimaty mitologiczne. Ja chętnie spędzę te wakacje w Grecji, a Wy zdecydujecie za siebie.

O AUTORZE

Z grą Total War Saga: Troy spędziłem cztery godziny. Przeszedłem całe udostępnione w trakcie pokazu demo, a potem zacząłem od początku i dotarłem do około jednej trzeciej „drugiego okrążenia”. Łącznie serii tej poświęciłem blisko tysiąc godzin. Wyjątkowo cenię części Empire, Medieval II i Warhammer.

Marcin Strzyżewski

Marcin Strzyżewski

W GRYOnline.pl zaczynał w dziale publicystyki, później był kierownikiem działu technologii, co obejmowało zarówno newsy oraz publicystykę, jak i kanał tvtech. Wcześniej pracował w wielu miejscach, m.in. w redakcji portalu Onet. Z wykształcenia rusycysta. Od lat planuje, żeby wrócić do nurkowania, ale na razie jest zajęty głównie psem, królikiem i kanałem youtube’owym, na którym opowiada o krajach byłego ZSRR.

więcej

Total War Saga: Troy

Total War Saga: Troy