Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Torment: Tides of Numenera Publicystyka

Publicystyka 4 lipca 2014, 15:39

autor: Luc

Tides of Numenera - RPG, który rzuca wyzwanie legendzie Planescape: Torment

Urok klasycznych gier RPG sprzed dekady, znowu ma szansę nas uwieść. Czy Torment: Tides of Numenera, tworzone przez inXile Entertainment, godnie nawiąże do swoich wielkich poprzedników?

TORMENT: TIDES OF NUMENERA W SKRÓCIE:
  • Oldskulowe RPG w rzucie izometrycznym;
  • mocny nacisk na filozoficzno-egzystencjalne wątki;
  • turowy system walki drużynowej;
  • gra oparta na uniwersum Numenera stworzone przez Monte Cooka;
  • ośmiu zróżnicowanych kompanów;
  • trzy klasy do wyboru oraz oryginalny system rozwoju postaci.

Nie ujmując w najmniejszym stopniu zasług Skyrimowi, serii Mass Effect czy choćby naszemu Wiedźminowi, trudno nie zauważyć, że złota era erpegów już dawno dobiegła końca. Czasy, w których brylował rzut izometryczny, a powodzenie naszych przygód zależało od pojedynczego rzutu kostką, skończyły się ponad dekadę temu i przez lata nic nie zapowiadało, aby miały jeszcze kiedykolwiek powrócić. Jednak tam, gdzie wielcy wydawcy nie dostrzegali żadnego potencjału, pojawili się gracze i to dzięki nim już wkrótce ujrzymy produkcje takie jak Pillars of Eternity, Wasteland 2 czy choćby Torment: Tides of Numenera. To właśnie w tej ostatniej wielu zagorzałych fanów tego wymarłego gatunku pokłada swoje największe nadzieje. Nawiązująca do prawdopodobnie najlepszego erpega w historii, czyli Planescape: Torment, nie będzie jednak miała łatwego zadania. Jeśli komuś ma się jednak udać przywrócić klasycznym RPG dawny blask, mogą to być jedynie ludzie, którzy nie tylko stworzyli postać Bezimiennego, ale przyłożyli także rękę do hitów takich jak seria Baldur’s Gate, Fallout czy choćby The Knights of the Old Republic. A to akurat z nich składa się studio pracujące nad nowym Tormentem.

Lokacje przypomną nam najlepsze czasy rzutu izometrycznego. - 2014-07-04
Lokacje przypomną nam najlepsze czasy rzutu izometrycznego.

Wiem, że nic nie wiem

Tides of Numenera - RPG, który rzuca wyzwanie legendzie Planescape: Torment - ilustracja #2

Tak jak Planescape: Torment miał swoje Sigil, tak Tides of Numenera ma The Bloom. Te ogromne miasto-organizm jest w nieustannym ruchu i poluje na wszystkich, którzy są nadmiernie podatni na jego wpływy. Miejsce skrywa jednak także inną tajemnicę – tysiące jego przejść i bram stanowi granicę pomiędzy poszczególnymi wymiarami. Jak nietrudno się domyślić - nasz bohater niejednokrotnie postawi więc stopę w innej czasoprzestrzeni.

Choć Tides of Numenera nie rozgrywa się w uniwersum znanym z Planescape’a, historia, którą przyjdzie nam przeżyć zapowiada się równie spektakularnie oraz intrygująco. Osadzona w tzw. Dziewiątym Świecie, skupi się przede wszystkim na filozoficzno-egzystencjalnych pytaniach o sens życia pojedynczej jednostki. Tą, oddaną pod naszą kontrolę, będzie bezimienny osobnik, który przez całe swoje istnienie funkcjonował jedynie jako naczynie służące do podtrzymania nieśmiertelności tajemniczego Zmiennego Boga. Pozbawieni osobowości oraz własnej woli, zostajemy porzuceni w chwili, w której nasz Mistrz uznaje, iż nasze ciało jest już skazane na niechybną zagładę. Wbrew wszystkiemu, jakimś cudem udaje się nam jednak przeżyć, jednak sytuacja, w której się znaleźliśmy pozostawia wiele do życzenia. Mając za sobą lata jałowego pseudo-bytowania, ruszamy przed siebie, aby wypełnić całkowicie puste karty naszej osobowości oraz odkryć prawdę o otaczającej nas rzeczywistości.

Ta z kolei będzie dosyć znacznie odbiegała od tego, do czego zdążyły nas przyzwyczaić pozostałe gry tego gatunku. Akcja Tormenta toczy się bowiem w bardzo odległej przyszłości, pełnej pozostałości po wielu zaawansowanych cywilizacjach, które jednak z bliżej niewyjaśnionych przyczyn upadły wieki temu. Ludzkość cofnęła się w rozwoju do poziomu średniowiecza, tracąc tym samym wszystkie osiągnięcia, do których dochodziła przez tysiąclecia. Relikty czasów największej potęgi wprawdzie wciąż rozrzucone są po całym świecie, jednak tylko nieliczni potrafią z nich korzystać – jednym z nich był wspomniany Zmienny Bóg, zaś nasz protegowany po opuszczeniu przez swojego Mistrza przejął część z jego niezwykłych umiejętności. Ostatni Porzucony – bo takim mianem określony został nasz bohater - będzie korzystał z tych zdolności, aby posuwać wątek naprzód, twórcy zapewniają jednak, iż każde ich użycie, będzie obciążone niełatwym, moralnym wyborem. Możliwość wchodzenia do świadomości innych postaci i przejmowania kontroli nad ich życiem, na pierwszy rzut oka wygląda na doskonałe narzędzie do osiągania swoich celów, jednak sytuacje, w których się znajdziemy rzadko kiedy będą czarno-białe.

Dziewiąty Świat to mieszanka klimatów fantasy oraz zaawansowanych technologii. - 2014-07-04
Dziewiąty Świat to mieszanka klimatów fantasy oraz zaawansowanych technologii.

Tabula rasa

Tides of Numenera - RPG, który rzuca wyzwanie legendzie Planescape: Torment - ilustracja #1

Ostatni Porzucony nie będzie musiał odkrywać swego przeznaczenia samotnie. W towarzystwie maksymalnie trzech spośród ośmiu zapowiedzianych kompanów, możemy zwiedzać Dziewiąty Świat do woli, a przy okazji poznawać losy członków naszej drużyny. Z niektórymi z nich będziemy mogli także poromansować, choć niekoniecznie w takiej formie, w jakiej prezentują to współczesne RPG.

Co istotne, podobnie jak w Planescape: Torment, główna postać zostanie nam odgórnie narzucona. Poza możliwością wyboru płci, nie będziemy w stanie decydować o tym, jak wygląda nasz bohater, otrzymamy jednak mnóstwo swobody w rozwijaniu jego osobowości. W Tides of Numenera, tradycyjny podział na dobre, złe, chaotyczne lub praworządne czyny ustępuje z kolei miejsca oryginalnemu systemowi tzw. „Fal”. Podzielony według pięciu, zazębiających się kolorów, reprezentuje określone cechy oraz skłonności bohatera, zaś nasze poczynania w trakcie rozgrywki, decydują o tym, za którą falą aktualnie podążamy i jaką spuściznę po sobie pozostawimy. Owych dziedzictw ma być w grze łącznie aż szesnaście, a każde z nich najprawdopodobniej reprezentować będzie inne zakończenie całej historii. Ponadto, w zależności od obranej ścieżki, odnotujemy różne reakcje napotykanych postaci, a także inne właściwości używanych przedmiotów.

Odrobinę mniejszy wybór czeka nas w zakresie samych klas postaci. Ostatni Porzucony będzie mógł wcielić się w zaledwie trzy profesje: wojownika - określanego mianem Glewii, Nano – odpowiednika maga lub też Jacka – wzorowanego na łotrzyku. Bez względu co wybierzemy, każda ze specjalizacji będzie mogła rozwijać dowolne umiejętności, ale co ciekawe – nawet brak szkolenia w danej dziedzinie nie wyklucza korzystania z jej dobrodziejstw. Wszystko dzięki tzw. „punktom wysiłku”, które umożliwią nam co jakiś czas podjęcie się zadań, na których kompletnie się nie znamy. Warto wspomnieć także o tym, iż część umiejętności określana będzie mianem „podstawowych” i to od ich rozwoju zależeć będzie awans naszej postaci. W Tormencie nie uświadczymy jednak klasycznych poziomów! Całość zostanie oparta o tzw. tiery – maksymalny, szósty, oznaczać będzie, iż nasz bohater osiągnął właśnie mistrzostwo w swoim fachu.

Choć każda klasa wygląda niezwykle interesująco, możemy wybrać tylko jedną. - 2014-07-04
Choć każda klasa wygląda niezwykle interesująco, możemy wybrać tylko jedną.

Walka na śmierć i życie

Choć wszystkie wymienione do tej pory innowacje brzmią bez wątpienia interesująco, to elementem, który robi zdecydowanie największe wrażenie jest podejście twórców do kwestii śmierci naszego protegowanego. Podobnie jak w pierwowzorze, główna postać jest (prawie) nieśmiertelna, tym razem jednak wraz z porażką nie lądujemy w kostnicy, lecz w Meandrach Umysłu – gigantycznym labiryncie naszej świadomości, z którego ucieczka jest warunkiem powrotu do świata żywych. Twórcy obiecują, że całość zostanie tak interesująco zaprojektowana i skonstruowana, że niejednokrotnie będziemy „umierali” z premedytacją, tylko po to, aby się tam dostać i zyskać tym samym okazję na poznanie kilku nowych tajemnic.

W każdym z tych zaułków może czekać na nas niebezpieczeństwo. - 2014-07-04
W każdym z tych zaułków może czekać na nas niebezpieczeństwo.

Największe ryzyko krótkotrwałej śmierci, będzie ze sobą niosło uczestnictwo w tzw. kryzysach – mocno rozbudowanych wydarzeniach, w których gracz musi stawić czoła przeciwnościom losu, wrogim postaciom i całej masie innych utrudnień. Wybór sposobu początkowego postępowania ma silnie wpływać na dostępne opcje w dalszych etapach wyzwania, zaś dróg do osiągnięcia tego samego celu zawsze będzie przynajmniej kilka. Oprócz przekupstwa, manipulacji bądź zwykłego przemówienia do rozsądku, do naszej dyspozycji trafi oczywiście także rozwiązanie siłowe. Choć twórcy długo wahali się odnośnie tego, jaki model walki przyjąć w takich sytuacjach, ostatecznie postawiono na system turowy. Niestety wciąż nie wiemy czy będzie mu bliżej do konceptu wykorzystującego punkty akcji czy też wszystko oprze się jedynie na kolejności ruchów oraz inicjatywie.

W pięknym, dawnym stylu

Bez względu na to, w jakiej formie przebiegać będą starcia, mamy w pełni zagwarantowane, iż efekty im towarzyszące będą niezwykle przyjemne dla oka. Choć Torment: Tides of Numenera opiera się na stosunkowo prostym silniku i prerenderowanych tłach, wszystkie postacie oraz czary zostaną wygenerowane w pełnym 3D, co – jak pokazują dotychczasowo ujawnione materiały – prezentuje się zaskakująco atrakcyjnie. Oczywiście fani wizualnych wodotrysków i graficznych fajerwerków będą patrzeć na Tormenta z pobłażaniem, ale gracze preferujący oryginalne, artystyczne wizje oraz klimatyczną kreskę będą wręcz wniebowzięci.

Podczas podróży trafimy w szalenie abstrakcyjne miejsca – i to niekoniecznie w naszym wymiarze. - 2014-07-04
Podczas podróży trafimy w szalenie abstrakcyjne miejsca – i to niekoniecznie w naszym wymiarze.

Opiekę nad oprawą muzyczną powierzono kompozytorowi odpowiedzialny za podkład m.in. dla Planescape: Torment, pierwszych Falloutów czy choćby Giants: Citizen Kabuto, więc o jakość tego elementu również nie powinniśmy się szczególnie martwić. Studio inXile udostępniło już kilka utworów, które usłyszymy podczas rozgrywki i trzeba przyznać, że wszystko wygląda (a właściwie brzmi) nad wyraz obiecująco – jest mrocznie, tajemniczo i odrobinę niepokojąco, co zdaje się idealnie wpasowywać w ogólny koncept rozgrywki i fabuły.

Droga przez Mękę

I choć wszystko zdawało się zmierzać w świetnym kierunku, zaledwie kilka tygodni temu, twórcy ogłosili, iż są niestety zmuszeni do przesunięcia premiery Torment: Tides of Numenera na końcówkę przyszłego roku. Zanim ujrzymy grę w akcji, minie więc jeszcze dobrych kilkanaście miesięcy, a w tym czasie zmienić może się praktycznie wszystko. Miejmy nadzieję, że w tym przypadku jedynie na lepsze.

Aż ciężko nie westchnąć z zachwytu nad szczegółowością lokacji! - 2014-07-04
Aż ciężko nie westchnąć z zachwytu nad szczegółowością lokacji!

Wizja, którą roztaczają przed nami twórcy wydaje się być jednak warta nawet tak długiego wyczekiwania. Biorąc pod uwagę kto pracuje nad tytułem oraz to, jak mocno inXile jest zaangażowane w komunikację ze społecznością śledzącą ich postępy, możemy być pewni, że produkt końcowy nawet jeśli nie dorówna swojemu wielkiemu pierwowzorowi, to przynajmniej okaże się pozycją ze wszech miar solidną, obok której, żaden fan gatunku nie przejdzie obojętnie. Ale póki to nie nastąpi … być może warto raz jeszcze odwiedzić Bezimiennego, Morta i spółkę?

Torment: Tides of Numenera

Torment: Tides of Numenera