The Settlers: Dziedzictwo Królów - testujemy przed premierą

O „The Settlers: Heritage of Kings” napisano już wiele rzeczy. Starzy fani odsądzają nowych „Osadników” od czci i wiary, tymczasem najnowsza produkcja firmy Blue Byte zwyczajnie zachwyca...

Krystian Smoszna

The Settlers była pierwszą grą komputerową, przez którą moja kariera licealisty mogła się skończyć tragicznie. Zamiast biegać do szkoły, wolałem obserwować, jak deski wędrowały z tartaku do zamku, a stamtąd wyruszały w kolejną długą podróż, tym razem na miejsce budowy. Firma Blue Byte, znana w tamtych czasach głównie za sprawą gier strategicznych z serii Battle Isle, dokonała w „Osadnikach” rzeczy niezwykłej – stworzyła wspaniały i kolorowy świat, w którym wszystko żyło, a kolejne decyzje gracza miały niebagatelny wpływ na losy całego królestwa. The Settlers była grą wartą grzechu, dlatego poświęcałem jej mnóstwo czasu, chociaż wyraźnie odbijało się to na mojej ówczesnej karierze naukowej.

Późniejsze odsłony gry, przeszły w moim życiu bez większego echa. Co prawda The Settlers II: Veni, Vidi, Vici również na długo przykuli mnie do ekranu monitora, ale nie czułem już tej radości, jak w przypadku pierwowzoru. Z częścią trzecią i czwartą było jeszcze gorzej: grałem praktycznie z musu i kończyłem zabawę po kilku dniach zmagań, odstawiając oba programy na lepsze czasy.

Wioska w strugach deszczu.

O The Settlers: Heritage of Kings napisano już wiele rzeczy. Starzy fani odsądzają nowych „Osadników” od czci i wiary, przeklinając firmę Blue Byte za wprowadzenie pełnego trójwymiaru, znaczne uproszczenie zasad gry (co już nie jest prawdą) oraz zbliżenie klasycznej konwencji do gatunku klasycznych RTS-ów. Mając w pamięci różne negatywne opinie usiadłem do wersji testowej najnowszej odsłony programu i ze zdumieniem stwierdziłem, że... gra jest fantastyczna. Ale o tym po kolei.

The Settlers: Heritage of Kings

The Settlers: Dziedzictwo Królów

The Settlers: Heritage of Kings

PC

Data wydania: 8 lutego 2005

Informacje o Grze
8.0

GRYOnline

7.6

Gracze

7.7

Steam

OCEŃ
Oceny

Beta-test

Zanim zacznę swoje wywody, kilka słów wyjaśnienia. Po pierwsze, otrzymana przez nas wersja testowa The Settlers: Heritage of Kings nie jest pełną, komercyjną wersją gry. Producenci, firma Blue Byte oraz koncern UbiSoft wyraźnie zaznaczyli w dołączonym dokumencie, że podczas rozgrywki mogą pojawić się błędy, wynikające głównie z prac lokalizacyjnych: wszystkie kwestie mówione są tutaj po niemiecku, teksty natomiast wyświetlane są po angielsku. Poza tym na płycie znalazłem zaledwie siedem scenariuszy z solidnie rozbudowanej kampanii (oceniając przebytą mapę mogę śmiało stwierdzić, że jest ich grubo ponad dwadzieścia). Ktoś powie, że to niewiele, ale wierzcie mi na słowo – po kilkunastu godzinach rozgrywki można śmiało wysunąć pewne wnioski.

Po trzecie, chciałem zaznaczyć, że poniższy tekst nie jest w żadnym stopniu recenzją, raczej obszerną zapowiedzią pozwalającą dowiedzieć się o grze nieco więcej, niż z lakonicznych informacji prasowych. Każdy z Was może zresztą pokusić się o porównanie moich poglądów z tym, co zobaczył w oficjalnym demo – jest ono co prawda bardzo krótkie, ale daje ogólny pogląd na całość.

Tuż obok pasma górskiego zlokalizowany jest kamieniołom.

Biorąc pod uwagę wszystko to, co napisałem powyżej, chciałem skupić się na konkretnych aspektach rozgrywki, żeby uzmysłowić niezdecydowanym graczom, jak ostateczna wersja programu będzie (w przeważającej większości) wyglądać. Nie traktujcie mojego zdania jako ostatecznego i nie odnoście go do oceny redakcji Gry-OnLine. O recenzję z prawdziwego zdarzenia pokusimy się dopiero wtedy, gdy The Settlers: Heritage of Kings oficjalnie zadebiutuje na rynku, czyli najprawdopodobniej jeszcze w tym miesiącu (o ile wszystko pójdzie po myśli twórców gry). Po tym krótkim, ale koniecznym wstępie, zapraszam do lektury.

Ekonomia

Omówienie poszczególnych elementów gry rozpocznę od zagadnień związanych z ekonomią, gdyż to właśnie ona była głównym czynnikiem odróżniającym całą serię Settlers od innych RTS-ów. Z pewnością wszyscy zainteresowani wiedzą już, że firma Blue Byte całkowicie odeszła od modelu propagowanego w poprzednich odsłonach gry, gdzie kwalifikowany specjalista ze swojego domku przeprowadzał „akcje odwetowe” na zlokalizowane w pobliżu surowce. Teraz wszystkie niezbędne pokłady budulca leżą odłogiem gdzie popadnie, a ich wydobyciem może zająć się zwykły sługa. Taka eksploatacja minerałów posuwa się jednak bardzo wolno i na dłuższą metę nie zdaje egzaminu. Dlatego też konieczne będzie rozejrzenie się za specjalnymi lokacjami, w których można zbudować kopalnie. Wówczas do pracy oddelegowani zostają zahartowani w pracy górnicy, którzy znacznie szybciej i sprawniej biorą się za wydobycie złóż.

Należy podkreślić, że w The Settlers: Heritage of Kings nie istnieje pojęcie surowca w kwestii fizycznej. Żaden materiał nie będzie zalegał na planszy – wszystko automatycznie nalicza się w menu (podobnie jak np. w WarCraft). Dzięki takiemu zabiegowi wystarczy jedno spojrzenie, aby wiedzieć ile surowców jest w posiadaniu gracza i czy starczą one do produkcji kolejnych budynków.

W The Settlers: Heritage of Kings jeść muszą wszyscy robotnicy, nie tylko Ci, którzy pracują w kopalniach (podobnie jest zresztą z zakwaterowaniem). Jeśli chcesz, aby Twoi podwładni nie gromadzili się przy ogniskach, a co za tym idzie, nie opóźniali niepotrzebnie zadanej im pracy, musisz w pobliżu zakładu produkcyjnego postawić dom i farmę. Zarówno jeden jak i drugi budynek posiada określoną liczbę wolnych miejsc, w przypadku przeludnienia trzeba pokusić się o nową inwestycję lub rozbudowę starej. Udoskonalenia dostępne będą dopiero po wykonaniu badań naukowych, ale o tym powiem więcej w dalszej części tego tekstu.

Osadnik w roli drwala.

Również wydobycie drewna zmieniło swoje oblicze. Drwalem może zostać każdy sługa, ale tak jak w przypadku minerałów, zbiórka surowców jest obrzydliwie powolna. Nadzieją na lepsze jutro jest tartak, w którym robotnicy wykonują swoją pracę podobnie jak w kopalniach – rżną deski, od czasu do czasu uciekając do domu. Na dobrą sprawę do skrzętnego zbierania drewna w ogóle nie potrzeba drwali, gdyż Ci nie przynoszą efektów swojej pracy do tartaku. W The Settlers: Heritage of Kings całkowicie zrezygnowano z modelu: „przynieś kłodę, to zrobię deskę”, czym zubożono ten aspekt rozgrywki.

Ostatnim niezmiernie istotnym czynnikiem są pieniądze, płynące do skarbca poprzez podatki. Gracz sam ustala ich wysokość, korzystając z pięciu progów za pomocą łatwego w obsłudze panelu w twierdzy. Warto zaznaczyć, że nadmierne uciskanie poddanych odbija się na ich motywacji do pracy, nie należy więc przesadzać.

Na koniec rozważań o ekonomii kilka słów na temat konstruowania budynków. W The Settlers: Heritage of Kings nowe domy powstają tak jak w innych grach RTS: należy mieć określoną liczbę surowców niezbędną do wykonania pracy, a następnie skorzystać z usług sługi. Nie spotkasz się tu z sytuacją, w której budowa stanie w połowie z powodu braku materiałów. Trudno byłoby to zresztą osiągnąć, zwłaszcza że deski, kamienie czy glina nie są znoszone na plac budowy, a po prostu odliczane z puli. Już słyszę ten jęk zawodu wśród ortodoksyjnych fanów „Osadników” – niestety, także i w tej części panowie z Blue Byte postanowili dokonać gruntownych przeróbek.

Badania naukowe...

... są niezbędne, jeśli myślimy o bardziej zaawansowanych konstrukcjach w wiosce. Rozbudowa chat o nowe łóżka, o której wspomniałem powyżej, nie jest jedynym pozytywnym aspektem rozwoju technologicznego. Wydatki na naukę są konieczne, żeby móc stworzyć koszary, tartak, o innych budowlach nie wspominając.

Nowe technologie opracowujemy w szkole, korzystając z usług uczonych. Za każdy wynalazek należy zapłacić w postaci dużej liczby surowców, w późniejszej fazie również złotem. Czas potrzebny na zakończenie badań uzależniony jest od jego stopnia: początkowe wynalazki opracowywane są niezwykle szybko, później dłuży się to niemiłosiernie.

Wprowadzenie badań jako czynnika decydującego o rozwoju wioski podoba mi się najmniej spośród wszystkich nowości w The Settlers: Heritage of Kings. Moim zdaniem programiści z Blue Byte powinni zostawić graczowi wolną rękę w tworzeniu budynków, wymagając dodatkowych nakładów tylko w przypadku rozbudowy istniejących struktur.

Wioska na odludziu.

Walka

Po kontakcie z oficjalnym demo nie jest dla nikogo żadną tajemnicą, że u podstaw działań wojennych w The Settlers: Heritage of Kings stoją bohaterowie. Są to jednostki znacznie skuteczniejsze w walce od zwykłych żołnierzy, na dodatek posiadają specjalne umiejętności, które można efektywnie wykorzystać podczas bitwy.

Zwykłe jednostki skupiane są wokół kapitanów, którym płacimy regularny żołd w zdobytej na podatkach walucie. Im większa armia, tym większe koszty jej utrzymania, dlatego należy wziąć pod rozwagę ambicje stworzenia hordy rycerzy, zdolnej „położyć” nawet najliczniejszy regiment przeciwnika – lepiej skorzystać z podpowiedzi programu i używać jednostek adekwatnych do celu, np. włócznicy świetnie radzą sobie z kawalerią, ale padają potokiem pod mieczami piechurów. Warto zaznaczyć, że nasi wojownicy nie wymagają zakwaterowania oraz jadła. To drugi obok sług wyjątek, w którym nie musimy martwić się o zaspokajanie podstawowych potrzeb podwładnych.

Fanów poprzednich odsłon serii z pewnością zasmuci fakt, że potyczki z wrogiem sprowadziły się do standardów znanych z innych RTS-ów. W późniejszych etapach wróg atakuje często i to w sporych grupach, dlatego trzeba poświęcić mnóstwo wysiłku, aby sprostać zagrożeniu. Eksploatując otrzymaną wersję gry nie zauważyłem wybijającej się ponad przeciętność inteligencji komputerowego przeciwnika. Wręcz przeciwnie – wróg atakuje, co popadnie, nie przejmując się strategicznymi dla prawidłowego funkcjonowania wioski budynkami. Miejmy nadzieję, że w pełnej odsłonie programu będzie pod tym względem zdecydowanie lepiej, chyba że kwestia walki jak zwykle zostanie potraktowana „Osadnikach” po macoszemu.

Wykonanie

Można długo pisać o wspaniałych budynkach, zmianach pogody (nie bez wpływu na środowisko, np. w zimie zamarzają rzeki), świetnie zrealizowanych mapach, a także wielu innych czynnikach wpływających dodatnio na doznania estetyczne. Jestem w stanie zrozumieć, że fani przyzwyczajeni do widoku izometrycznego dostają torsji na samą myśl o „pełnym trójwymiarze”, ale nie czarujmy się, już dawno trzeba było dokonać drastycznych zmian w wyglądzie gier z tej serii i wreszcie odważono się wykonać krok naprzód. Projektantom z Blue Byte nie można nic zarzucić, gra jest po prostu piękna, a dowiedzą się o tym wszyscy Ci, którzy mają na pokładzie swoich komputerów przyzwoite karty graficzne. Jedyna wada to ograniczona praca kamery: widok można obrócić tylko do pewnego stopnia, zupełnie jak w WarCraft III: Reign of Chaos. „Zoom” jest natomiast bez zarzutu, można przypatrzeć się zarówno walczącym jednostkom z bliska, jak i oddalić kamerę w taki sposób, aby objąć wzrokiem całą wioskę.

Osobną sprawą jest kwestia dźwięku. W otrzymanej, testowej wersji gry wszystkie ścieżki wokalne nagrane były w języku Goethego, którego prywatnie nie znoszę, dlatego musiałem je jak najszybciej wyłączyć. Przykro mi, ale deklamowane piskiem „Ja!” jako potwierdzenie wydanego polecenia, może doprowadzić do obłędu nawet najbardziej obojętnego na wszystko gracza. Zupełnie inaczej przedstawia się muzyka. Jest krótko mówiąc wspaniała. Spokojne motywy bez trudu kojarzą się z poprzednimi odsłonami gry i wprawiają we wspaniały nastrój średniowiecznej krainy. Do walki zagrzewają nas natomiast monumentalne hymny, podnoszące ducha bojowego. The Settlers: Heritage of Kings jest wart grzechu dla samego soundtracka, z którym zresztą nie rozstaje się od chwili zakończenia zmagań w kampanii.

Kopalnia pomoże szybciej wydobywać glinę.

Konkluzja

Najnowsza produkcja firmy Blue Byte zachwyciła mnie. Prawdę mówiąc żałuję niezmiernie, że niemieccy programiści udostępniając nam wersję testową ograniczyli ją raptem do siedmiu misji – po ich ukończeniu wciąż chciałem delektować się wspaniałym światem nowych, lepszych „Osadników”. Podobnie, jak w przypadku wielu z Was, mój kontakt z serią ma długie korzenie, ale po niezbyt entuzjastycznych zapowiedziach (także na łamach naszego serwisu) nabrałem lekkiego dystansu do nadciągającego wielkimi krokami następcy. Okazuje się, że zupełnie niepotrzebnie – chociaż kilka nowości niekoniecznie przypadło mi do gustu, uważam The Settlers: Heritage of Kings za duży krok naprzód i za żadne skarby świata nie sprowadzę tej gry do lapidarnego stwierdzenia, że to „kolejny, zwykły RTS”.

Oczywiście ortodoksi wiedzą już swoje – wszak mogli wyciągnąć pewne wnioski po opublikowanym stosunkowo niedawno programie demonstracyjnym. Nie mam zamiaru na siłę przekonywać kogoś do swoich racji, jak dla mnie jest to po prostu jeden z najciekawszych produktów 2005 roku.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

Podobało się?

0

Krystian Smoszna

Autor: Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl