Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Tom Clancy's Splinter Cell: Blacklist Publicystyka

Publicystyka 6 sierpnia 2013, 14:30

autor: Amadeusz Cyganek

Testujemy próbną wersję Splinter Cell: Blacklist - Sam Fisher znów rusza na łowy

Minęły trzy lata, Fisherowi przybyło siwych włosów, ale umiejętności nadal posiada nieprzeciętne. Tylko czy Splinter Cell: Blacklist spełni wymagania fanów serii?

Sam Fisher szykuje swój kombinezon, kompletuje uzbrojenie i niecierpliwie oczekuje kolejnego starcia z terrorystami. Najnowsza odsłona bestsellerowej serii Splinter Cell za kilka tygodni z gracją i wdziękiem niezwykle skutecznego agenta do zadań specjalnych wyląduje na półkach sklepowych, a my już teraz mieliśmy okazję sprawdzić, czy trzy zielone lampki z gogli bohatera nadal skutecznie namierzają przeciwników. Na razie nic nie wskazuje, by Sam miał trafić na czarną listę stworzoną przez graczy – produkcja kanadyjskiego oddziału Ubisoftu zapowiada się na jeden z ciekawszych tytułów tego lata.

Dla każdego coś dobrego

Wielu graczy z pewnością zwróci uwagę na podobieństwo w stylu rozgrywki do Conviction, inni zatęsknią za trudnymi i złożonymi misjami z Chaos Theory, zaś fakty są takie, że twórcy mają ambicję i chęć pogodzenia zarówno fanów efektownej zabawy, jak i hardkorowych skradanek – co więcej, wydają się być na dobrej drodze do sukcesu. To, co jest w tym wszystkim najważniejsze, to dobre wyważenie stopnia trudności – i pod tym względem Blacklist nie powinno zawieść, również tych, którzy czekają na porcję niełatwej i przemyślanej rozgrywki. Najtrudniejszy poziom wymaga nie tylko ścisłego zwracania uwagi na poczynania wrogów, ale i wykorzystywania ukształtowania terenu czy wreszcie robienia dobrego użytku z posiadanej broni i gadżetów, których podczas pościgu za terrorystami z organizacji Blacklist nie zabraknie. Na wyposażeniu Fishera znajdzie się chociażby pozwalający na lokalizację wrogów oraz podsłuchiwanie rozmów latający dron. Innym ciekawym ustrojstwem jest mobilna kamerka potrafiąca prześlizgiwać się pod drzwiami i badać pozycję wroga, ułatwiając jednocześnie pokonywanie kolejnych fragmentów planszy. To oczywiście dopiero początek długiej listy przedmiotów, których użyjemy w warunkach bojowych.

Nie dość, że gorąco, to jeszcze dosłownie ugotowany przez przeciwników! - 2013-08-06
Nie dość, że gorąco, to jeszcze dosłownie ugotowany przez przeciwników!

Wszystkie te ustrojstwa zakupimy za pomocą specjalnej waluty otrzymywanej za postępy w grze. Po zakończonej misji nastąpi krótkie podsumowanie – podczas którego każde zabójstwo zostanie przeliczone na punkty, a te z kolei na pieniądze. Oceniana będzie również szybkość, z jaką ukończyliśmy dany scenariusz, a kwota otrzymanej na konto gotówki zostanie przemnożona przez współczynnik wyliczony na podstawie poziomu trudności. Zgromadzone środki wymienimy w rozbudowanym panelu ulepszeń, pozwalającym na naprawdę poważną modyfikację uzbrojenia – dokonamy tu nie tylko zakupu nowych części bojowego uniformu czy kolejnych sztuk broni, ale i dopasujemy je do warunków bojowych, wymieniając ich składowe w celu osiągnięcia najlepszych parametrów. Co ważne, gra umożliwi zapisanie trzech predefiniowanych przez nas zestawów ubioru i uzbrojenia, zatem nie będziemy zmuszeni do spędzania długich minut na personalizacji Sama Fishera przed każdym zadaniem.

O takim centrum dowodzenia marzy każdy agent specjalny! - 2013-08-06
O takim centrum dowodzenia marzy każdy agent specjalny!

Po nitce do kłębka

Po przetestowaniu próbnej wersji gry mogę stwierdzić, że misje w kampanii dla jednego gracza raczej nie odbiegają od aktualnie przyjętych standardów ze strzelanek – rozgrywka jest całkowicie liniowa, a do celu zawsze wiedzie tak naprawdę jedna, z góry ustalona przez twórców droga. Projekty map, na których prowadzimy tajne operacje, to zwykle kombinacje korytarzy i ciasnych ścieżek patrolowanych przez pojedynczych wrogów oraz większych lokacji z proporcjonalnie wyższą liczbą przeciwników do pokonania. Rozmiary plansz nie są ogromne – charakteryzuje je raczej ścisła zabudowa i niewielka liczba miejsc, w których możemy pozwolić sobie na otwartą wymianę ognia. Trudno jednak się temu dziwić, biorąc pod uwagę taktyczny rodowód serii. Niemniej nie oznacza to, że jesteśmy zmuszeni do przenikania przez oddziały wroga i długiego oczekiwania na ruch niczego niespodziewających się terrorystów – jeśli mamy ochotę zaprowadzić porządek wytłumionym pistoletem lub strzelbą, to nie stanowi to absolutnie żadnego problemu, choć wyeliminowanie rywala za pomocą broni jest słabiej punktowane niż pacyfikacja poprzez ogłuszenie bądź przyduszenie.

Nikt nie uniknie szybkiej egzekucji. - 2013-08-06
Nikt nie uniknie szybkiej egzekucji.

Świetne wrażenie robią fragmenty misji rozgrywane w dużych halach, w których mamy możliwość poruszania się zarówno po ziemi, jak i w powietrzu, korzystając z zamontowanych rur czy sieci niedostępnych dla wartowników ścieżek. Umiejętne stosowanie tych opcji wywołuje niesamowity zamęt w szeregach nieprzyjaciela, a likwidowanie wrogów za pomocą szybkiego ataku z powietrza wygląda szalenie efektownie i jednocześnie okazuje się bardzo skuteczne. Oczywiście przeciwnikiem w walce z terrorystami i nieubłaganie płynącym czasem są również różnorodne urządzenia, umożliwiające naszym antagonistom szybkie zlokalizowanie bohatera – w praktycznie każdym rozgrywanym etapie mieliśmy do czynienia z dodatkowym towarzystwem w postaci kamer termowizyjnych czy mobilnych robocików, nie tylko namierzających pozycję Fishera, ale i wyposażonych w ładunki wybuchowe, które błyskawicznie mogły unieszkodliwić agenta.

Testujemy próbną wersję Splinter Cell: Blacklist - Sam Fisher znów rusza na łowy - ilustracja #2

Ostatni raz w Sama Fishera wcieliliśmy się ponad 3 lata temu. Splinter Cell: Conviction bardzo dobrze sprawdzał się w roli gry akcji, ale starych fanów zawiodło odejście od skradankowych korzeni serii. Jak będzie tym razem? Przekonamy się już pod koniec sierpnia.

Grunt to dokładność

Rzecz jasna podstawą rozgrywki w Splinter Cell: Blacklist jest używanie różnorodnych przeszkód, pozwalających na dotarcie jak najbliżej pozycji wroga – system osłon okazuje się tu bardzo intuicyjny i pozwala na szeroką gamę ruchów. Do obrony przed przeciwnikiem wykorzystamy praktycznie każdy fragment mapy. Przemieszczanie się pomiędzy kolejnymi obiektami odbywa się bardzo sprawnie, a ewentualne wykrycie przez przeciwnika nie oznacza natychmiastowej klęski – miejsce, w którym znajdował się Sam Fisher w momencie dostrzeżenia go przez wrogów pokrywa się białą poświatą, a nacierający terroryści starają się ostrzeliwać tylko ten punkt, co stwarza okazję do oflankowania oddziału i zaatakowania zza pleców. Na niektórych planszach świetną przynętę na patrolujących okolicę wartowników stanowi pies – umiejętne wabienie go w określone rejony mapy momentalnie przykuwa uwagę strażników i skupia ich na małym obszarze. Wówczas znakomitym wyjściem z sytuacji staje się przeprowadzenie szybkiej grupowej egzekucji, dzięki której w trymiga pozbywamy się sporej części wrogiego oddziału. Trzeba jednak pamiętać, że zwierzak potrafi również sam wymierzać sprawiedliwość, niemiłosiernie gryząc i pozbawiając Fishera zdolności bojowych na kilka dobrych sekund, a atak czworonoga momentalnie uruchamia ostrzał zaporowy przeciwników, od którego bardzo trudno się uwolnić.

Nikt nie spodziewał się hiszp... Sama Fishera z powietrza! - 2013-08-06
Nikt nie spodziewał się hiszp... Sama Fishera z powietrza!

Na kilka tygodni przed premierą nowy Splinter Cell prezentuje się naprawdę ciekawie, choć struktura misji w kampanii dla pojedynczego gracza jest raczej zamknięta. Nie uświadczymy tu festiwalu skryptów znanego z innych wysokobudżetowych produkcji, a kolejne fragmenty etapów „nie przechodzą się same” – nad każdym następnym ruchem trzeba się poważnie zastanowić. Cieszy możliwość wykorzystania bogatego arsenału gadżetów; z pewnością wpłynie to pozytywnie na wrażenia z zabawy i jednocześnie jeszcze bardziej zróżnicuje przebieg akcji. Należy też pamiętać, że finalna edycja gry przyniesie szereg dodatkowych atrakcji, jakich nie mieliśmy okazji sprawdzić w udostępnionej wersji prasowej – na graczy czekają przecież szalenie trudne misje w trybie kooperacji czy też rozbudowany multiplayer, z uwielbianym przez fanów poprzednich części wariantem Spies vs Mercs. Wygląda na to, że ekipa z Toronto pod przewodnictwem Jade Raymond wie, co robi.

Tom Clancy's Splinter Cell: Blacklist

Tom Clancy's Splinter Cell: Blacklist