Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Kingdom Come: Deliverance Publicystyka

Publicystyka 31 października 2014, 15:44

Testujemy grę Kingdom Come: Deliverance - realizm kontra grywalność

Piętnastowieczne Czechy część z nas zna z cyklu Andrzeja Sapkowskiego o Reynevanie z Bielawy. Czy nasi południowi sąsiedzi z firmy Warhorse też poczuli ten klimat i postanowili przenieść go do wirtualnego świata?

NADZIEJE:
  1. w końcu jakieś realistyczne cRPG;
  2. wybór interesującego okresu historycznego;
  3. otwarty i żyjący świat pełen ciekawych aktywności;
  4. dobrze zrealizowany fechtunek oraz korzystanie z broni strzeleckiej;
  5. klimat i fabuła choćby na miarę Przyłbic i kapturów lub powieści o Reynevanie.
OBAWY:
  1. ambitny projekt, który może się nie udać;
  2. mrzonki o otwartym świecie (żółta kartka za sposób ograniczenia wolności w alfie);
  3. atak klonów, powtarzalnych wnętrz i tematów, na które można porozmawiać z wirtualnymi mieszkańcami świata;
  4. uwaga na wyrost, ale póki co warta odnotowania: coś pójdzie nie tak i walka mieczem albo jazda konna okażą się słabe, co zupełnie zabije przyjemność z zabawy;
  5. wydawanie gry w formie odcinkowej.

Pierwszoosobowe RPG z otwartym światem rozgrywające się w średniowiecznej Europie pozbawionej wszelkich naleciałości rodem z fantasy. Mniej więcej tymi słowami reklamują swoje dzieło Czesi ze studia Warhorse. Nie, nie... Nie Bohemia Interactive, chociaż gdyby przymknąć jedno oko na pierwsze zdanie tego tekstu, to właśnie najprawdopodobniej ta firma przyjdzie na myśl większości z nas. No cóż, południowi sąsiedzi rosną w branżową siłę i szykują się do kolejnej ofensywy. Kingdom Come: Deliverance uderzył z brutalnością i siłą niemieckiego blitzkriegu, by w ciągu kilku dni z gry, której wydaniem absolutnie nikt nie był zainteresowany, stać się jednym z najbardziej pożądanych tytułów 2015 lub 2016 roku. Ha! Taka moc drzemie w społeczności graczy wskazującej kierunek rozwoju naszego kochanego rynku.

Wici o powstawaniu Kingdom Come zostały rozpuszczone niemal przed rokiem. Od tej pory twórcom udało się zebrać sporą ilość gotówki, niemniej jednak publiczna zbiórka pieniędzy nadal jest możliwa. Z wdzięczności dla osób wspierających firma postanowiła udostępniać im wczesne wersje gry. Pierwszą alfę można już od kilku dni testować, czego nie omieszkaliśmy zrobić.

Dostępna w tej chwili wersja oferuje przede wszystkim możliwość sprawdzenia, jak posiadany przez nas komputer będzie radził sobie z grą napędzaną najnowszą iteracją silnika CryEngine. W menu raczej nie uświadczymy szaleństw i dostępne opcje ograniczone są do podstawowych ustawień. Daje to jednak jakieś pojęcie o przyszłych wymaganiach, choć oczywiście nie należy zapominać, że do czasu premiery tytuł zostanie doszlifowany. Na razie na komputerze o średniej wydajności animacja nie jest zbyt płynna, jednak ta kwestia nie powinna nam zaprzątać w ogóle głowy. Aczkolwiek – jako że realistyczne gry od Czechów jak do tej pory nie grzeszyły dobrą optymalizacją – istnieje obawa, że twórcy Kingdom Come mogą podtrzymać tę niechlubną tradycję.

Karta postaci uzmysławia, że Czesi bardzo poważnie podchodzą do cyferek charakteryzujących naszego bohatera.

Ale dosyć tych kasandrycznych myśli. Jako testerzy otrzymujemy do wglądu wioskę składającą się z kilku zagród i domostw oraz jej najbliższe przyległości. Przepływający przez wioskę strumyk, drepczące wokół kury i trochę owiec. Do tego dochodzi dosłownie kilkunastu kmieci, wśród których jedynie trzy osoby odgrywają ważną dla nas rolę dawców questów.

Jeden z bardziej rozmownych wieśniaków w czasie konwersacji z głównym bohaterem.

W grze do wykonania otrzymujemy jedynie dwa zadania demonstrujące podnoszenie przedmiotów, rozmowy z enpecami i strzelanie z łuku. Pierwsza z tych rzeczy nie wyróżnia się szczególnie od tego, co oferują podobne tytuły. W czasie konwersacji kamera stara się pokazywać osobę przemawiającą, ale na razie nie radzi sobie z tym najlepiej, kierując swój obiektyw w niewłaściwą stronę. Rozmowy wyglądają dość tradycyjnie i składają się z listy pytań, na które zaczepiony osobnik odpowiada kilkoma zdaniami. Jako że mamy do czynienia z pierwszą pokazówką, postacie pozostają nieme i nawet nie poruszają ustami. Na tym etapie nie ma jednak sensu się tym przejmować, twórcy mają jeszcze mnóstwo czasu na implementowanie coraz bardziej złożonej mechaniki do wczesnej wersji gry.

Testujemy grę Kingdom Come: Deliverance - realizm kontra grywalność - ilustracja #2

Z liczeniem typowych RPG nie ma problemów nawet ork analfabeta. Jeden, dwa, wiele... Z tymi, które całe to fantazyjnie poprzebierane towarzystwo traktuje może nie marginalnie, ale nie wypycha na pierwszy plan, już tak łatwo nie jest. Na przestrzeni wielu lat branża wydała właściwie tylko jeden tytuł przybliżający realia historyczne. Darklands ukazało się za sprawą firmy Microprose w 1992 roku i pozwalało nam przemierzyć wzdłuż i wszerz piętnastowieczne Niemcy. Jak nietrudno zauważyć, okres ten doskonale koreluje z Kingdom Come. Wspominamy tę grę na marginesie, bowiem nawet w chwili swojej premiery, a ta miała miejsce przed dwudziestu dwu laty, nie cechowała się szczególną przystępnością, a co za tym idzie, nie była w Polsce zbyt popularna.

Nie dziwię się natomiast, że już teraz postanowiono pochwalić się strzelaniem z łuku. Choć w czasie normalnej eksploracji na środku ekranu widnieje kropa wyznaczająca jego środek, to w chwili sięgnięcia po łuk znika ona, a naszym zadaniem jest trafienie w obiekt na oko. Celowanie utrudnia wykonująca niestabilne ruchy ręka trzymająca łuk, więc nawet ze stosunkowo bliskiej odległości kilku metrów strzelanie nie jest łatwe. Mam nadzieję, że w pełnej wersji, wraz ze wzrostem współczynników, chwyt będzie coraz pewniejszy, a oko celniejsze. Na razie wystarczy zaznaczyć, że walka dystansowa zapowiada się bardzo ciekawie i nie mogę się doczekać, kiedy jedna z kolejnych wersji gry pozwoli ustrzelić coś konkretniejszego niż tylko tarczę.

Na straganie dzień targowy...

Autorzy starają się ożywić wirtualny świat i w jakiś sposób nadać sens istniejącym w nim postaciom. Chłopi wychodzą w pole, gdzie machając motyką uprawiają ziemię, kobiety zamiatają obejścia, co jakiś czas kilka osób schodzi się do oddzielonego stolika na posiłek, enpece wracają wieczorem do chat i kładą się do łóżek. Podoba mi się to, że jednego dnia danego osobnika spotykamy na jednym polu, a drugiego może on już obrabiać zupełnie inny areał. W rozeznaniu się gdzie kto jest pomaga bardzo duży zasięg widzenia postaci. I tylko postaci, bo już trawa i kwiaty w czasie marszu lub biegu dorysowują się bez żadnej żenady.

W menu postaci większość opcji, w tym na przykład crafting, jest na razie zablokowana. Można bohaterowi zdjąć ciuszki i podejrzeć ich współczynniki. Trudno w tej chwili powiedzieć, jak mnogość warstw odzienia będzie wpływała na zachowanie się postaci, ale nadzieje graczy wyrażane w licznych komentarzach są spore. Trochę szkoda, że choć model protagonisty fizycznie istnieje w świecie gry (a więc spoglądając głową w dół widzi się swoje ciało, nogi i stopy, co nie we wszystkich grach FPP jest takie oczywiste), to nie możemy go podejrzeć, jak prezentuje się z zewnątrz. Wyjątkiem są wspomniane wyżej konwersacje.

Nad wsią zapada noc. Po lewej stronie dobrze widoczne palenisko w kuźni.

Grafika na razie nie robi specjalnego wrażenia. Falujące wysokie trawy, drzewa i jeden dostępny leśny zakątek wyglądają bardzo ładnie, ale o zwaleniu z nóg nie może być mowy. Przyznam, że niespecjalne podobało mi się też oświetlenie, co również składam na karb wczesnej wersji. Tym bardziej, że obecny w grze cykl dobowy nie przebiega płynnie i w czasie zmierzchu czy świtu kłują w oczy przeskoki w natężeniu światła. Doceniam za to czeską noc. Po pierwsze jest ciemno. Niby taka oczywistość, ale wiele gier zdaje się tym nie przejmować, przedkładając dobrą zabawę ponad realizm. Gracz ma po prostu mieć możliwość wykonywania zadań w ciągu całej doby bez specjalnego kombinowania, jak zadbać o odpowiednie źródła oświetlenia. Dewaluację znaczenia ciemności doskonale widać na przykładzie serii Risen, gdzie z każdą kolejną częścią noc stawała się coraz jaśniejsza. Dobrze, że Czesi z Warhorse’a obrali inny kurs. Jeszcze lepiej, dlatego że miło popatrzeć w nocy na gwiazdy i dojrzeć na nieboskłonie znajome kształty gwiazdozbiorów. Twarze napotykanych postaci w przypadku tych, które mają nam coś ważnego do przekazania są dosyć ładne. Gorzej sprawa ma się z modelami, które mocno się powtarzają. Wstrzymuję się jednak z jakąkolwiek głębszą opinią w tej sprawie. Zobaczymy, co twórcy trzymają dla nas w zanadrzu.

Celowanie nie jest łatwe, a trafienie w środek nawet najbliższej tarczy jest nie lada wyzwaniem.

Na razie otwarty świat istnieje tylko w deklaracjach twórców. Po wsi można biegać bez przeszkód, ale już na wychodzących z niej dróżkach postawiono niewidzialne zapory. To jest całkowicie zrozumiałe i oczywiście zniknie wraz z kolejnymi update’ami. Mój niepokój wywołuje coś innego. W pobliżu wsi znajduje się las, do którego nie da się wejść. Postawiono przed nim bariery z pancernych krzaczorów. Wygląda to paskudnie. Podejrzenia o niecne intencje twórców rosną, kiedy odkryjemy, że istnieje w jednym miejscu możliwość wejścia do lasu, ale po kilkudziesięciu metrach kluczenia pomiędzy wysokimi drzewami znowu wpadamy na krzaki broniące dostępu do dalszego obszaru. Wkrada się myśl, że co prawda świat Kingdom Come będzie duży, ale poruszać się po nim będziemy raczej ściśle wytypowanymi ścieżkami. Mam nadzieję, że sprawa wyjaśni się jak najszybciej.

Jedyny dostępny w pierwszej alfie leśny zakątek.

Pierwszy kontakt z Deliverance był dla mnie bardzo przyjemny, ale jak na razie pozbawiony efektu „wow!”. Autorzy pokazują jedynie malutki fragment tego, czym dysponują i chyba raczej bardzo poważnie podchodzą do całego przedsięwzięcia. Trochę szkoda, że gra ma być sprzedawana w odcinkach, co tym bardziej może pozbawić nas doznania ogromu świata (ponoć większego nawet od tego z Oblivionu).

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Kingdom Come: Deliverance

Kingdom Come: Deliverance