Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Heroes of the Storm Publicystyka

Publicystyka 18 marca 2014, 12:28

Test gry Heroes of the Storm - Blizzard odpowiada na League of Legends i Dotę 2

Rynek zdominowany przez League of Legends i Dotę 2, próbuje podbić Blizzard. Jego pierwsza gra z gatunku MOBA znajduje się już w fazie alfa, a my mieliśmy okazję ją przetestować.

Gatunek MOBA (Multiplayer Online Battle Arena) od początku swego istnienia związany był z produktami Blizzarda. Jego historia rozpoczęła się od modyfikacji do pierwszego StarCrafta, a olbrzymią popularność zyskał dzięki modyfikacji Defense of the Ancients do gry WarCraft III. Mimo to kalifornijska Zamieć potrzebowała ponad 15 lat, żeby zauważyć ten fenomen i zdecydować się na wydanie własnej gry tego typu. Heroes of the Storm próbuje szczęścia, gdy League of Legends jest absolutnym liderem w swojej kategorii, przynajmniej pod względem liczby użytkowników, a Dota 2 jest najpopularniejszą grą na Steamie. Czy na rynku jest jeszcze miejsce na nowego gracza? Czy Blizzardowi uda się wykroić dla siebie kawałek tego olbrzymiego tortu? Pewnie jeszcze długo nie poznamy odpowiedzi na te pytania, ale po kilku dniach zabawy z wersją alfa Heroes of the Storm muszę przyznać, że jest to naprawdę dobrze zapowiadająca się pozycja dla każdego fana sieciowych rozgrywek.

Bohaterowie - do wyboru, do koloru.

Tworząc swoją grę MOBA Blizzard znalazł się w podobnej sytuacji jak firmy, które chciały konkurować z World of WarCraft w sektorze MMO. Wkracza na rynek niemal zupełnie zdominowany przez jednego wielkiego gracza, z którym bezpośrednia konkurencja z góry skazana jest na porażkę. Co prawda, Dota 2 radzi sobie całkiem nieźle, lecz musimy pamiętać, że produkt firmy Valve to tak naprawdę ulepszona wersja moda tworzonego od wielu długich lat. W przypadku gry Blizzarda wszystko musiało powstawać od zera. Szefostwo Zamieci podjęło więc jedyną słuszną decyzję i postawiło przede wszystkim na innowacyjność i odróżnienie się od konkurencji. Choć Heroes of the Storm to nadal MOBA, wielu fanów tego gatunku może zostać mocno zaskoczonych po uruchomieniu tytułu.

Tym, co rzuca się w oczy już od samego początku, są przede wszystkim oryginalne mapy. W przeciwieństwie do LoL-a czy Doty 2, gdzie wszystkie najważniejsze rozgrywki odbywają się zawsze na tej samej arenie, w Heroes of the Storm po rozpoczęciu zabawy możemy trafić na jedną z czterech losowo wybranych plansz. Choć przypominają one znaną z League of Legends arenę Summoner's Rift, to poza podstawowymi elementami, różnią się od niej naprawdę mocno. Nadal mamy tu do czynienia z trzema lub dwoma alejkami łączącymi dwie wrogie bazy, ale to co znajduje się między nimi, to już zupełnie inna para kaloszy. Przede wszystkim każda mapa posiada jeden specyficzny dla niej cel, którego osiągnięcie znacznie ułatwia zniszczenie przeciwnika. Na przykład w Dragon Shire naszym zadaniem jest przejęcie i utrzymanie dwóch kapliczek, które odblokują drużynie dostęp do smoczej świątyni. Gracz, który się w niej pomodli, zostanie zamieniony w potężnego smoka mogącego przez ograniczony czas z dużą łatwością niszczyć mury i wieże wrogich fortów. Na innych mapach musimy m.in. zbierać złoto dla nieumarłego pirata, zdobywać magiczne relikwie osłabiające przeciwników czy kolekcjonować czaszki, które posłużą później do przyzwania potężnego golema. Wspólnym elementem dla wszystkich aren są grupki neutralnych stworów, przebywających w tzw. dżungli. Element ten jest dobrze znany fanom MOBA, ale w Heroes of the Storm zyskał dodatkowe znaczenie. Pokonanie każdej wspomnianej wcześniej grupy nie tylko zwiększa zapas naszego doświadczenia, ale przyłącza również silniejszych sojuszników. Z ich pomocą zniszczenie wrogiego fortu staje się dużo łatwiejsze.

Pokonując neutralne bestie możemy przeciągnąć je na naszą stronę i ułatwić sobie niszczenie fortów przeciwnika.

Wszystkie opisane wyżej cele mają olbrzymi wpływ na rezultat naszych zmagań, ale co bardzo istotne, do ich osiągnięcia wymagane jest najczęściej skoordynowane działanie całej pięcioosobowej drużyny. W Heroes of the Storm nie ma praktycznie miejsca na indywidualne potyczki. Choć faza gry na liniach nadal występuje, to ze względu na olbrzymie znaczenie dodatkowych celów oraz małe rozmiary map, trwa ona bardzo krótko. Twórcy gry kładą olbrzymi nacisk na rozgrywkę prawdziwie wieloosobową. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przyjrzeć się występującemu w grze systemowi doświadczenia. Nie znajdziemy tutaj żadnych indywidualnych pasków postępu, a jedynie wspólny poziom dla całej drużyny.

Tym, co jednak najbardziej zaskoczyło mnie w Heroes of the Storm, nie są mapy czy drużynowe doświadczenie, a rezygnacja twórców z czegoś, co stanowi podstawę niemal każdej gry MOBA. Mowa tu o złocie oraz kupowanych za nie przedmiotach. Oba te elementy zostały zastąpione przez dużo prostsze w obsłudze drzewka talentów. Co kilka poziomów doświadczenia nasz bohater otrzymuje możliwość wybrania jednej z czterech specjalnych zdolności. Może to być m.in. błyskawiczna teleportacja, zwiększenie zasięgu ataku czy wzmocnienie jednej z podstawowych umiejętności. Choć początkowo system ten wydaje się bardzo prosty, to przy głębszym poznaniu okazuje się, że daje naprawdę sporo możliwości. Wybierając odpowiednie talenty, możemy na przykład zmienić tanka w postać skupiającą się przede wszystkim na zadawaniu obrażeń, a z klasycznego maga zrobić bohatera nastawionego na wsparcie. Nasze możliwości są oczywiście do pewnego stopnia ograniczone, ale fani tworzenia ciekawych buildów na pewno znajdą dla siebie zajęcie. Warto również wspomnieć, że każdy bohater posiada do wyboru dwie umiejętności ostateczne (tzw. Heroic Abilities), co wprowadza dodatkowe urozmaicenie.

Rozgrywając kolejne pojedynki i wykonując codzienne zadania zdobywamy punkty doświadczenia odblokowujące nowe możliwości naszego konta.

Żadna MOBA nie mogłaby się oczywiście obejść bez dużej puli bohaterów i w przypadku Heroes of the Storm nie jest inaczej. Firma Blizzard miała tutaj ułatwione zadanie, bo zamiast wymyślać zupełnie nowe postacie, mogła czerpać pełnymi garściami z trzech stworzonych przez siebie uniwersów: WarCrafta, StarCrafta oraz Diablo. W wersji alfa oddano do naszej dyspozycji m.in. Arthasa, Raynora, Tassadara, Kerrigan, Illidana, Tyraela czy samego Diablo. Taka plejada gwiazd w grze MOBA to spełnienie marzeń każdego fana gier Zamieci. O ile jednak modele postaci wyglądają rewelacyjnie, o tyle umiejętności bohaterów nie zawsze trzymają równie wysoki poziom. W wielu przypadkach animacje robią średnie wrażenie, a efektom dźwiękowym bardzo daleko do tych znanych chociażby z Diablo III. Pod względem przyjemności płynącej z gry bohaterowie również nie wypadają rewelacyjnie. Wiele ich umiejętności działa bardzo podobnie i nie łączy się w żadne logiczne zestawy. Dobrym przykładem jest tu Falstad Wildhammer, którym rozegrałem do tej pory największą liczbę spotkań. Postać ta skupia się przede wszystkim na zadawaniu obrażeń i posiada trzy zdolności ofensywne o różnym zasięgu. Jednego czaru możemy użyć z bardzo dużej odległości, a inny wymaga od nas podejścia na znacznie krótszy dystans. Biorąc pod uwagę niską wytrzymałość tego herosa, zbliżenie się do grupy przeciwników to samobójstwo, a z drugiej strony, stojąc z tyłu, tracimy połowę naszego potencjału. Należy jednak pamiętać, że jest to dopiero wersja alfa, więc do oficjalnej premiery wiele może ulec zmianie.

Na jednej z dostępnych map istnieje możliwość zejścia pod ziemię, gdzie czekają na nas armie nieumarłych.

Ostatnią rzeczą, o której warto wspomnieć, jest system płatności zastosowany w Heroes of the Storm. Jak w każdej grze free-to-play tego typu, jest on bardzo istotnym elementem, który w wielu przypadkach decyduje o powodzeniu danego tytułu. Wszystkie osoby obawiające się kolejnej gry pay-to-win mogą odetchnąć z ulgą. Blizzard poszedł w ślady takich firm jak Riot Games oraz Valve i za prawdziwą walutę oferuje jedynie wizualne dodatki lub szybszy dostęp do herosów, których możemy również kupić za monety zdobywane w grze. Nasze ciężko zarobione złotówki wydamy m.in. na zmianę wyglądu naszego podopiecznego lub nowego wierzchowca. Co ciekawe, każdy bohater oraz jego tzw. „skórka” posiada trzy wersje kolorystyczne. Żeby je odblokować, nie musimy jednak nic płacić. Wystarczy, że wykonamy kilka prostych osiągnięć polegających na wygraniu 10 meczy daną postacią lub wielokrotnym użyciu jej umiejętności. Rozwiązanie to sprawdza się naprawdę świetnie i pozwala wyróżnić się z tłumu bez wydawania ani grosza.

Dodatkowe skórki potrafią być naprawdę różnorodne.

Heroes of the Storm to gra dająca sporo przyjemności już w wersji alfa, ale raczej trudno nazwać ją bezpośrednim konkurentem League of Legends czy Dota 2. Wydaje się, że jest to MOBA skierowana przede wszystkim do osób, które zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem. W najnowszej grze Blizzarda nauka podstaw przebiega bardzo płynnie i bezproblemowo. Nawet zupełnie świeży gracz może czerpać dużą przyjemność z rozgrywki, jeśli tylko będzie działał w grupie i współpracował z innymi. Drugą potencjalną grupą odbiorców, która powinna zainteresować się Heroes of the Storm są gracze ceniący w MOBA taktykę, a nie szybkie klikanie myszką. Duża liczba map i rozgrywka nastawiona na realizację określonych celów sprawiają, że gra wymaga dokładnego planowania. Osobiście polecam przetestowanie HotS każdemu, kto lubi sieciowe rozgrywki, bo jest to naprawdę przyjemny tytuł, który może spodobać się nie tylko fanom LoL-a czy Doty.

Michał Chwistek

Michał Chwistek

Lubi gry trudne, ładne lub z dobrą fabułą. Nie kończy ich przez LoL-a i Overwatcha. PS Vita FTW!

więcej

Heroes of the Storm

Heroes of the Storm