Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 czerwca 2005, 15:14

autor: Piotr Deja

Starship Troopers: Żołnierze Kosmosu - zapowiedź

Dla miłośników sieczki w stylu Serious Sama szykuje się naprawdę ciekawy tytuł. Jeśli komputerowy Starship Troopers dorówna temu z kin, to możemy się spodziewać szybkiej akcji i malowniczych, latających wkoło flaków obcych.

Jeśli mało Wam było robali rodem z kosmosu, jeśli bardzo podobało Wam się unicestwianie mrówkolwów w Half-Life 2, jeśli lubujecie się w rozpaćkujących się insektoidalnych zwłokach, a dodatkowo przypadł Wam go gustu film (lub książka) Starship Troopers – możecie zacząć odkładać pieniążki. Z końcem września ma ujrzeć światło dzienne FPS osadzony w uniwersum Żołnierzy Kosmosu, przygotowywany właśnie przez firmę Strangelite.

Na początek trochę historii. Starship Troopers to książka science-fiction napisana w 1950 roku przez Roberta Heinleina, opowiadająca o walce ludzkości z potężnymi, insektoidalnymi obcymi. Jednak tam ludzkość właśnie jest agresorem, a obcy po prostu się bronią. Na podstawie książki powstały filmy, a także gry komputerowe. Fabuła gry będzie nawiązywać do obu filmów, lecz autorzy postarali się byśmy nie „przechodzili” wydarzeń, które już znamy – akcja ma się dziać pięć lat po tej przedstawionej w drugim filmie. Planeta górnicza Hesperus była w ciągłym niebezpieczeństwie, gdyż owadzi obcy nie poddali się, ciągle atakując ludzkie kolonie. A co gorsza, w ostatnim czasie Ziemia nie odebrała żadnego sygnału z planety Hesperus. Dlatego na jej powierzchnię zostają wysłane oddziały specjalne. Do nich właśnie należy gracz. Nie jest jakimś tam zwykłym żołnierzem, lecz wyćwiczonym komandosem, który ma dostęp do najnowocześniejszych ludzkich technologii – wszystkiego, by każda jego misja zakończyła się sukcesem.

Do dyspozycji gracza zostanie oddanych dwanaście broni. Amunicja nie będzie się kończyć, więc tym samym autorzy nie przewidują żadnych broni do walki wręcz. Zresztą, co jakiś nóż lub bagnet mógłby poradzić przeciwko kolczastym kończynom obcych? Uzbrojenie prezentuje się dość standardowo, większość widzieliśmy na filmie, lecz twórcy pragną dodać też coś od siebie. Gracz na raz będzie mógł mieć maksymalnie cztery rodzaje broni (vide Far Cry), do tego dochodzą stacjonarne karabiny lub działka pokładowe, które mają bardzo ułatwić eksterminację obcych. Dropshipami jednak latać nie będziemy, bo Starship Troopers to walka przede wszystkim na ziemi. Możemy się spodziewać kilku rodzajów karabinu szturmowego Morita, shotguna oraz specjalnej wyrzutni rakiet, której można wskazać kilka celów jednocześnie. Wyobraźmy sobie sytuację, w której po kolei wskazujemy robale, a gdy dochodzimy do dziesiątki – rakietnica wystrzeliwuje raz za razem dziesięć rakiet. Więcej informacji na temat uzbrojenia autorzy nie udostępnili. Niestety, fani filmu, a w szczególności nuklearnych mini-rakiet mogą poczuć się zawiedzeni, gdyż takowych w grze nie będzie. Z drugiej strony, co by to było za wyzwanie, jeśli moglibyśmy zniszczyć wszystko za pomocą jednej rakiety?

W pracy pomagać graczowi będzie specjalny kombinezon bojowy, inny niż ten z filmu i książki, posiadający m.in. zdolność leczenia siedzącego w nim gracza. Niestety, autorzy nie powiedzieli na razie nic o wielkich mechach bojowych, być może będą one niespodzianką dla graczy? Najpewniej jednak nie uświadczymy ich w grze.

Strawę dla broni gracza będzie stanowić dziewiętnaście rodzajów obcych. Lepiej trzymać ich na dystans – nawet najmniejszy robal jest w stanie rozerwać gracza na strzępy w bezpośrednim starciu. Trzon armii obcych stanowią właśnie te czworonożne bestie. Co prawda na początku łatwo się je zdejmuje po kolei, jednak w miarę upływu czasu pojawia się ich coraz więcej i więcej... naraz gracz będzie musiał odpierać ataki nawet kilku setek robali! Do płynnego wyświetlania tak dużej ilości przeciwników służy zaprojektowany specjalnie dla potrzeb gry Swarm Engine – przedkłada ilość obiektów nad jakość, co nie oznacza, że gra będzie brzydka. Tak czy inaczej gracz będzie patrzył na setki obiektów jak na całość – jeden wielki nie-do-odparcia rój – a nie na pojedyncze modele. Engine jest w stanie wyświetlić ponad trzysta modeli robalów, plus modele żołnierzy, pojazdów i artylerii – i zachować przy tym płynność. Twórcy chcą, by gracz uczestniczył w ogromnej, szybkiej, chaotycznej walce rodem z filmu.

Są robale, które mają zdolność atakowania na odległość, niektóre latają i za pomocą plazmy niszczą dropshipy z posiłkami, a przepotężne „tankowce” plują ogniem w gracza i jego towarzyszy. Są też obcy-snajperzy, a ich ataki sprawią, że gracz nawet nie będzie wiedział kiedy słodko i zaszczytnie umarł za ojczyznę. Co ciekawe, każdy rodzaj obcego ma własny zestaw skryptów AI oraz własne poziomy agresji, przez co każdy zachowuje się inaczej. Jeden gatunek jest ostrożny i stara się unieszkodliwić gracza z daleka, drugi biegnie do niego na oślep nie zważając na plujące ogniem karabiny.

Pierwszy poziom wzorowany jest na scenie z filmu – na obronie placówki Whiskey (poziom nazywa się Outpost 29). Rzeka zalewających gracza obcych, mniejsze, potem większe fale robali i na końcu ogromne monstra atakujące ogniem, ginący wciąż towarzysze, strzelające plazmą robale zdejmujące statki transportowe... Skoro już o towarzyszach mowa, gdyż bez nich gra nie oddała by takiego klimatu jak wspólna walka o życie, to podobnie jak w Call of Duty – nie możesz nimi sterować, ale walczysz razem z nimi. Niektórzy – dropshipy czy zwykli żołnierze – mogą podać ci jakieś cenne informacje, np. że robale zbliżają się i są już tylko kilka kilometrów od Ciebie. Twórcy jeszcze nie zastanawiali się nad możliwością zranienia własnych towarzyszy (‘friendly fire’). Pomimo tego, że żołnierze będą ci pomagać, to i tak najtrudniejsza robota spadnie na ciebie, gdyż w końcu to ty jesteś komandosem.

W Starship Troopers zmierzymy się z obcymi w piętnastu rozbudowanych misjach, podzielonych na trzy kampanie. Prócz walki zespołowej – w obronie lub ataku – możemy się spodziewać także solowych misji w stylu oznaczania celów dla bombowców, czy nawet cichych zadań polegających na infiltracji kompleksu przeciwnika a’la Splinter Cell. Każda kampania ma osobną fabułę, broń, cele do wypełnienia itp. Oczywiście naszym głównym celem jest Brain Bug, czyli wielki robalowaty mózg rządzący obcymi. Walkę przyjdzie nam toczyć głównie na pustynnych terenach planety, w kompleksach militarnych, kopalniach itp. Odprawy udzieli natomiast nie kto inny, jak sam Casper van Dien, który zagrał Johnny’ego Rico w filmie.

Na koniec przyjrzyjmy się grze od technicznej strony. Grafika prezentuje się bardzo ładnie, i choć może się wydawać, że na obrazkach widać tysiące robali, tak naprawdę nie będzie ich więcej niż kilka setek. Sprzęt wojskowy i żołnierze są oczywiście zbudowani ze znacznie większej liczby polygonów niż obcy. Bump-mapping, cieniowanie w czasie rzeczywistym, do tego dochodzi system fizyczny ragdoll (by i ludzie, i insekty ginęły realistycznie) – ale w sumie to już standard. O oprawie dźwiękowej nie wiadomo na razie nic. Multiplayer? Jak najbardziej, a główne danie to cooperative, gdzie ramię w ramię z kolegami gracz będzie bronił się przed rojem obcych. Pogramy sobie on-line, przez LAN lub XBox Live.

Dla miłośników sieczki w stylu Serious Sama szykuje się naprawdę ciekawy tytuł. Jeśli komputerowy Starship Troopers dorówna temu z kin, to możemy się spodziewać szybkiej akcji i malowniczych, latających wkoło flaków obcych. A jeśli jesteś również maniakiem Żołnierzy Kosmosu – to gra w sam raz dla Ciebie.

Piotr „Ziuziek” Deja

Starship Troopers: Żołnierze Kosmosu

Starship Troopers: Żołnierze Kosmosu