Star Wars: The Old Republic - zapowiedź
Ze wszystkich powstających gier MMO to właśnie The Old Republic wydaje się być najbliższe ideałowi.
Paweł Fronczak
Na temat nowej gry massive multiplayer online w uniwersum Gwiezdnych Wojen plotki krążyły od przeszło roku. Dziś już wiemy, że prace nad Star Wars: The Old Republic trwają. Za wykonanie projektu odpowiedzialna jest ekipa BioWare – żywa legenda w światku gier komputerowych. Przy takich hitach na koncie jak Baldur’s Gate, Neverwinter Nights, Star Wars: Knights of the Old Republic czy wydany niedawno Mass Effect nikt nie może im zarzucić, że robią kiepskie cRPG. Dodajmy do tego LucasArts, a otrzymamy nie byle jaki tandem. Zatem, gdy już pierwsze emocje od ogłoszenia TOR opadły, przyjrzyjmy się jej bliżej.
Dawno, dawno… bardzo dawno temu…
Akcja gry umiejscowiona zostanie w dobrze nam znanej, odległej galaktyce, na trzysta lat po wydarzeniach opowiedzianych w KOTOR, czyli około trzech i pół tysiąca lat przed oryginalną filmową trylogią. Były to czasy, kiedy świat stworzony przez George’a Lucasa przeżywał rozkwit pod panowaniem Republiki Galaktycznej. Na straży porządku stali prawi rycerze Jedi i wszystkim żyło się niewątpliwie lepiej. Właśnie wtedy zjawili się Sithowie – zafascynowani Ciemną Stroną Mocy i ogarnięci rządzą zemsty wojownicy, stojący na czele potężnego Imperium Sithów. Po latach wojen podpisano Traktat na Coruscant, który znacznie osłabił Republikę, lecz dawał jej mieszkańcom poczucie względnego pokoju. Wkrótce jednak wojna wybuchła ponownie. Nowe pokolenie herosów ma zdecydować o przyszłym losie całej galaktyki. Jednym z tych bohaterów będziesz Ty, graczu.

Pierwszy krok w większy świat
Przygodę rozpoczniesz od kreacji postaci. Nieznana jest dotychczas ilość dostępnych ras, lecz z pewnością ważniejszy od wyglądu okaże się wybór klasy bohatera. To właśnie jego profesja zdeterminuje styl przyszłej zabawy. Republika (pierwsza ze stron konfliktu), po wieloletnich zmaganiach z Sithami, postanowiła, że nie może polegać wyłącznie na Zakonie Jedi. Z tego powodu zapoczątkowano szkolenia jednostek Sił Specjalnych, do których należeć mają między innymi medycy i zbrojni komando. Oprócz tych niewrażliwych na Moc postaci (niektóre ponoć mogą być nawet odporne na Moc!) będziesz mógł wcielić się w – a to niespodzianka – Jedi. Po drugiej stronie barykady staną Sithowie, do których dołączą łowcy nagród i na pewno wielu innych, jednak na razie autorzy nie ujawniają dalszych szczegółów. Wiadomo na pewno, że każda z klas ma posiadać własną rolę w świecie, co oznacza również istnienie historii i questów dedykowanych każdej z nich oraz wiele różnorodnych terenów startowych.
Warto nieco pogderać na temat zbalansowania klas. Jest to jednocześnie najtrudniejsze zadanie, przed którym stoi BioWare. Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby miecz świetlny był na tyle potężny, by ciął wszystko niczym masło. Jeżeli jednak przypisane zostaną mu zwykłe statystyki, obrażenia maksymalne, obrażenia na sekundę, prędkość zadawania ciosów, to automatycznie straci całą swoją magię. To samo dotyczy Mocy. Twórcy muszą dać jakieś super zaawansowane technologicznie wynalazki pozostałym klasom, aby 90% graczy nie wcielało się w machających mieczami świetlnymi, prawda?
Ciekawym pomysłem może okazać się brak podziału na Jasną i Ciemną Stronę Mocy pomiędzy poszczególnymi frakcjami. Otrzymamy możliwość zabawy renegatem Jedi, tudzież wewnętrznie rozdartym Sithem, który niekoniecznie musi zostać bezwzględnym tyranem. Do gwiezdno-wojennych realiów pasuje to nijak, ale na pewno pozytywnie wpłynie na grywalność.

KOTOR 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 i więcej!
Co najbardziej przeraża malkontentów to fakt, że gry MMO cechują się prostotą. Jest to, rzecz jasna, ich największa zaleta. Kilkunastoosobowy wypad na grupkę bossów, chociaż nie zmusza do podejmowania trudnych decyzji moralnych, jest świetną rozrywką. BioWare chce odmienić utarte schematy przez dodanie kolejnego wymiaru zabawy – istotnej i podlegającej zmianom fabuły. W wywiadzie jeden z twórców ujawnia, że gdyby zebrać w całość wszystkie ich poprzednie gry, złożoność aspektu fabularnego w tym tytule wciąż byłaby nieporównywalnie większa. Warto dodać, że nad scenariuszem pracuje dwunastu ludzi, z czego niektórzy już od dwóch lat.
Wszystko sprowadza się do questów. Ogarniają Cię mdłości od zabijania wilków, kiedy z co dziesiątego wypada wilczy ogon, potrzebny do ugotowania gulaszu dodającego pięć punktów wytrzymałości? TOR, nie dość, że ma być pozbawiony tak trywialnych misji (w ogóle zamiast stereotypowych wilków czy szczurów otrzymasz tu tylko „epickie” zadania, już od samego początku rozgrywki), będzie oferował również wybory. Dostajesz zadanie od NPC-a, lecz sam decydujesz, czy wykonasz je posłusznie lub wbrew zleceniodawcy. Oczywiście w tym momencie dany NPC znienawidzi Cię i przestanie mieć z Tobą przyjazne stosunki. Dokładnie tak – każda decyzja ma mieć swoje konsekwencje, a na próżno szukać tu przycisku save/load.
Nasze czyny będą miały wpływ na historię. Koniec ze sztucznym tłem fabularnym, które stanowiło tylko usprawiedliwienie dla uderzania na coraz silniejszych bossów i zdobywania coraz potężniejszych przedmiotów. W TOR to gracze będą tworzyli historię. Dodajmy do tego, że misje dla każdej klasy mają się różnić. Grając Jedi, nie napotkasz na jakikolwiek quest, który wykonałbyś, bawiąc się inną z klas po stronie Republiki!
Czas ponarzekać. Co świadczy o sukcesie MMO? Możliwość zabawy z przyjaciółmi. Nieważne, czy we dwójkę zabijamy dziesięć uzbrojonych w kilofy koboldów, czy w dziesiątkę odpieramy zagrażające światu zło (które po resecie instancji w przyszłym tygodniu znowu będziemy mogli „odeprzeć”), to właśnie wspólna zabawa decyduje o żywotności tych gier. Pytanie brzmi, czy w nowym dziele BioWare, w którym tak duży nacisk położony zostanie na osobistą historię gracza, nie utracimy tego elementu wspólnej zabawy? Autorzy podkreślają, że większą część questów bez problemu ukończymy w pojedynkę, ewentualnie z pomocą jednego NPC-a, który może nam towarzyszyć (każdy z wielu dostępnych bohaterów niezależnych posiada własne sub-questy). Ani słowem nie mówią jednak o tzw. end-game’owej zawartości tytułu. Robią tak pewnie dlatego, by przekonać sceptycznie nastawionych do pomysłu MMO graczy, żeby nie przekreślali TOR z góry. Lecz co z hardkorowcami, zatwardziałymi zwolennikami farmowania epixów? Stawianie na fabułę to bardzo śmiały krok, ale komu jak komu, BioWare mogę dać w tej kwestii kredyt zaufania.

Tutaj zaczyna się zabawa
O ile system walk dystansowych jest jedną wielką niewiadomą, to pojedynki na miecze świetlne mają mieć charakter zręcznościowy i polegać będą na zgrywaniu poszczególnych ataków w czasie (unikanie i blokowanie ciosów w czasie rzeczywistym, a nie bazowane na statystykach). Przy problemach z lagami może być to rozwiązanie dyskusyjne. Z drugiej strony oznacza większą kontrolę nad walką. Jeżeli więc wykażemy się wystarczającym refleksem, powinniśmy radzić sobie bez problemu. A z jakimi mobkami przyjdzie nam się zmierzyć? Jednym ze stworów będzie oślizgły K’Lor – gigantyczna glista z zębiskami zamiast łba (jej miniaturę można zobaczyć w filmie na pokładzie Sokoła Milenium, gdy Chewbacca gra z R2-D2 w szachy) czy Terentatek, wielki stwór wyposażony w kły i kolce na łbie.
Poza tym wystąpi opcja zakładania gildii, pojedynki PvP oraz eksploracja świata. Do zwiedzania oddane zostaną planety popularne w Gwiezdnych Wojnach, takie jak Alderran, Dathomira, Utapau, Korriban (dom Sithów) oraz te mniej znane, czyli Typhon (dom Jedi), Agamar czy Manaan. Niektóre z nich będą zdominowane przez Republikę, inne przez Sithów. Reszta ma stanowić contested territory, czyli tereny, na których będzie toczyć się nieustająca walka o panowanie obydwu stron konfliktu. Wiadomo też, że będą coraz nowsze itemy (Jedi nie może hasać w tej samej szacie cały czas), lecz wciąż nic nie wiemy o craftingu, housingu, występowaniu mountów, a także o bitwach w przestrzeni kosmicznej. Autorzy mają czas do 2010 roku na uchylanie kolejnych rąbków tajemnicy.
Efekty specjalne
Ciężko określić, jakim stylem powinny kierować się gry z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Nie jest to świat ani wybitnie brutalny, ani niepokojąco mroczny, ani przesadnie infantylny. Ponieważ TOR zapowiedziane zostało wyłącznie na PC-ty, twórcy muszą liczyć się z wymaganiami sprzętowymi. Im będą niższe, tym dla większej ilości graczy produkt stanie się przystępny. Patrząc na screeny, myślę, że nawet blaszaki sprzed kilku lat powinny sobie z tym tytułem poradzić. Pastelowa i plastikowa konwencja graficzna nie powala efektownością, lecz to właśnie ona może przesądzić o żywotności produktu. W końcu wydawane ostatnio MMO szczycą się grafiką, a z grywalnością bywa ciut gorzej. Natomiast taki World of Warcraft…

Gwiezdne Wojne: Galaxies of the Old Republic
Nie można napisać o The Old Republic, nie odnosząc się do już istniejącego MMO Star Wars: Galaxies. Według przedstawicieli z LucasArts TOR nie zastąpi miejsca SW: G (serwery będą wspierane, a dodatki wciąż będą się pojawiały). Wymarcie tego drugiego może jednak okazać się naturalnym następstwem premiery powstającego dzieła. BioWare celuje przecież dokładnie w tę samą półkę na rynku, którą obecnie zajmuje średnio udana starowinka, mająca już na swoim koncie pięć lat. Z uwagi na renomę twórców jestem przekonany, że w TOR nie czeka nas powtórka błędów, które przyczyniły się do spadku popularności SW: G.
MMO na bardziej cywilizowane czasy
Ze wszystkich powstających gier MMO to właśnie The Old Republic wydaje się być najbliższe ideałowi. Chociaż wiemy o niej dopiero od miesiąca, lista szczegółów dotyczących rozgrywki jest niewielka, a niektóre obawy nasuwają się mimowolnie – i tak jestem pełen optymizmu. Doświadczenie i niezawodność BioWare oraz bardzo sensowne wypowiedzi pracowników tej firmy dają pewność, że nie będzie to kolejny pozbawiony ambicji projekt. Liczę, że gra okaże się przełomem dla gatunku. Innowacją, która zaskoczy zwolenników i przeciwników MMO. Czekam na rewolucję.
PS. Podobno tytuł jest już w stanie grywalnym, co pozwala mieć nadzieję, że będzie dopieszczony do ostatniego szczegółu.
Paweł “HopkinZ” Fronczak
NADZIEJE:
- innowacyjne w tym gatunku podejście do fabuły i questów;
- doświadczenie ekipy BioWare nie pozwoli na wydanie kiepskiego tytułu;
- różnorodność świata Gwiezdnych Wojen.
OBAWY:
- jak zostaną zbalansowane klasy;
- system walki w zwarciu nie bazujący na statystykach, tylko na refleksie graczy;
- twórcy, póki co, nic nie mówią o end-game’owej zawartości gry.