Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 20 grudnia 2011, 10:26

autor: Remigiusz Maciaszek

Star Wars: The Old Republic - MMO dla samotników?

Wraz z premierą Star Wars: The Old Republic pojawia się pytanie. Czy fan tytułów BioWare, przeznaczonych dla pojedynczego gracza, odnajdzie w tej masywnej produkcji coś dla siebie?

Różnice między grami fabularnymi przeznaczonymi dla pojedynczego gracza, a tymi, w które bawią się tysiące osób, są kolosalne. Rozmach rozgrywki w grach MMO jest tak ogromny, że trudno deweloperom skupiać się na pojedynczej osobie, tworząc przygody przeznaczone wyłącznie dla niej.

Pierwotnie gracze wrzucani do ogromnych wirtualnych uniwersów skazani byli wyłącznie na siebie. Gra nie instruowała, nie wskazywała kierunków, oferowała wyłącznie otwarty świat i testowała nasze umiejętności przystosowania się do tych warunków. Wielu fanów takich starszych produkcji z rozrzewnieniem wspomina tamte czasy, które już raczej nigdy nie powrócą.

Czy to dobrze, czy źle, to już inna kwestia. Ważne jest jednak to, że takie podejście deweloperów całkowicie odstawiono do lamusa. Współcześnie siłą produkcji MMO – i mam tu na myśli również siłę finansową – jest otwarcie wirtualnych światów na tych graczy, którzy preferują samodzielne przygody.

Z tego faktu zdają sobie sprawę deweloperzy z BioWare i jest zupełnie nieważne, czy wnioski te wyciągnęli na podstawie własnych doświadczeń, czy też sukcesów World of WarcraftStar Wars: The Old Republic jest tytułem, który w ogromnym stopniu stawia na pojedynczego gracza. Oferuje mu przygody, jakich do tej pory mógł doświadczać wyłącznie w klasycznych produkcjach RPG, takich jak chociażby Knights of the Old Republic.

Tutaj należałoby zadać pytanie: do jakiego gatunku właściwie należy Star Wars: The Old Republic? Odpowiedź, że jest to Massive Multiplayer Online, jest jak najbardziej słuszna, ale nie do końca kompletna. To, co stworzyło BioWare, to wirtualny świat wypełniony ludźmi, w którym każdy pojedynczy gracz przeżywa samodzielną przygodę. Żyje, funkcjonuje, wypełnia zadania, poznaje ważne osoby z uniwersum. Wyobraźcie sobie serięMass Effect, ale w miejsce całej masy postaci niezależnych, które tylko mijamy w trakcie rozwijania fabuły, wstawcie żywych ludzi, którzy zajmują się własnymi sprawami. Tak mniej więcej wygląda Star Wars: The Old Republic.

Co ucieszy gracza samotnika?

Produkcje studia BioWare przeznaczone dla jednego użytkownika cieszą się sporym uznaniem i posiadają wiele cech, które to uzasadniają. Pytanie zatem, co z całej masy dobrych pomysłów udało się przenieść na grunt MMO?

Solidnie rozbudowana przygoda dla pojedynczego gracza

Oferta BioWare w tym zakresie nie odbiega jakością od takich tytułów jak Dragon Age czyMass EffectLinia fabularna dla każdej postaci w grze stanowi odrębną przygodę, ciekawą i pełną zwrotów akcji. Dałem się zaskoczyć przynajmniej kilka razy i spokojnie mogę powiedzieć, że scenarzyści solidnie przyłożyli się do pracy.

Już sam początek fabuły, pierwsze 10 poziomów, potrafi solidnie zadziwić. Szczególnie przypadły mi do gustu startowe perypetie Sithów, podczas których musimy podejmować sporo trudnych, często okrutnych decyzji. Uwagę zwraca świetne podejście do Jasnej i Ciemnej Strony Mocy. Wybór tej dobrej jest dla Sitha bardzo ciekawym sposobem na podważanie autorytetów i sprawia mnóstwo frajdy.

Do tego, świat reaguje na nasze poczynania, dostosowując się do nich. Bohaterowie niezależni obserwują i podziwiają nasze dokonania. Wydarzenia, w jakich uczestniczymy, pozwalają obracać się w najwyższych kręgach władzy, a nasze czyny często prowadzą do wyzwolenia lub też okupacji całych planet.

Towarzysze, którzy mają znaczenie i są dla nas ważni

Pierwszy raz w historii MMO dowodzimy nie tylko jedną postacią, ale całą grupą. Bohater, którego stworzymy, pozyskuje kompanów sterowanych przez AI, może ich wykorzystywać w walce, wysyłać na misje i zlecać produkcję potrzebnych przedmiotów. Najważniejsze jest jednak to, że musi o nich dbać, zasłużyć sobie na szacunek. Często, wybierając odpowiedź podczas dialogu, przyjdzie nam się zastanowić, czy wzbudzi ona sympatię, czy antypatię naszego towarzysza.

Cała mechanika relacji z kompanami jest bardzo rozbudowana i dostarcza sporo zabawy. Począwszy od ich udziału w dyskusjach, poprzez wyznaczanie im zleceń, aż po wykonywanie zadań, których podejmujemy się na prośbę kompanów. Te ostatnie często prowadzą do odkrycia przeszłości naszych towarzyszy i przynoszą ciekawe nagrody.

Oczywiście w zależności od charakteru stworzonej przez nas postaci możemy też naszych kompanów traktować niezwykle brutalnie, zmuszając ich do współpracy. Co zaskakuje, to fakt, że czasami ostra reprymenda przynosi pozytywne skutki. Towarzyszy trzeba poznać, by zrozumieć, że w przypadku niektórych, to właśnie pokazanie siły zjednuje nam ich sympatię.

Prywatny statek kosmiczny

W świecie Gwiezdnych Wojen otrzymujemy naszą prywatną przestrzeń, która wraz z nami przemierza galaktykę. Statek kosmiczny, atrakcyjny sam w sobie, pozwala też na poszerzanie naszych możliwości. Pojazd da się rozbudowywać, kupować do niego osprzęt i wykorzystywać w kosmicznych bitwach. Te są co prawda mocno uproszczone, można by rzec, że zdecydowanie zręcznościowe i trywialne, ale stanowią doskonałe źródło dodatkowego zarobku i oderwanie od typowych czynności tak charakterystycznych dla gier MMO.

Co samotnikowi może przeszkadzać?

Równie ważne pytanie brzmi: cóż takiego w Star Wars: The Old Republic może nie spodobać się graczom przywykłym do rozgrywki w samotności?

Gwiezdne Wojny BioWare, mimo wielu cech solidnej gry RPG, pozostają jednak produkcją MMO, a ta wymusza współpracę z innymi graczami. Możemy tego uniknąć, ale ominie nas wówczas sporo interesujących przygód.

Nasz bohater nigdy nie stanie się w pełni samowystarczalny. Mimo świetnie rozbudowanego rzemiosła niejednokrotnie będziemy potrzebowali pomocy innych osób do pozyskania rzadkich surowców czy nawet przy zakupie ekwipunku, którego sami nie możemy wyprodukować.

Trzeba jednak przyznać, że nawet tutaj deweloperzy z BioWare wprowadzili kilka rozwiązań, które uprzyjemniają relacje z innymi graczami. Przede wszystkim świetne dialogi multiplayer, dzięki którym nie tyle poznajemy innych uczestników, co postacie, jakie ci stworzyli. To one się wypowiadają, to je widzimy z bliska, możemy im nawet spojrzeć w oczy. Udział innych graczy nie rujnuje imersji, nie przeszkadza wczuć się w świat gry, nie psuje klimatu.

Jest to dobre wyjście, choć nie wszystkim musi przypaść do gustu. Zatwardziały samotnik, nie będzie czuł się do końca komfortowo, wiedząc, że wszechświat pełen jest osób dokonujących równie heroicznych wyczynów jak on.

Zdaniem Jaxy

Moim zdaniem The Old Republic jest bardziej nastawione na grę grupową niż jakiekolwiek inne MMO, w które miałem przyjemność grać. Samotny uczestnik zabawy straci całą frajdę, jaką dają flashpointy i zadania heroiczne, nie wspominając już o tym, że będzie mu po prostu trudniej, bo nawet zwyczajne misje potrafią zaskakiwać swoim poziomem.

The Old Republic jest świetnym wprowadzeniem do świata gier MMO dla tych, którzy nigdy nie grali w produkcje tego typu. Bogata fabularna otoczka pomoże w bezbolesnym wejściu w specyfikę produkcji wieloosobowych, w których z tysiącami innych użytkowników współtworzy się uniwersum gry, wspólnie przeżywa przygody i odkrywa tajemnice galaktycznej wojny między Republiką a Imperium.

Mechanika walki

Dla niektórych to zaleta, dla innych wada. Projektanci gry postawili na wypróbowane rozwiązania, decydując się na przestarzałą już odrobinę mechanikę starć klasycznych MMO. Mamy zatem obszerny pasek umiejętności, sporo statycznej walki i regularnie powtarzanych czynności na polu bitwy.

Wszystko to zostało oczywiście okraszone widowiskowymi animacjami, eksplozjami i wszechstronnością postaci, ale trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy. Nie jest to coś, do czego przywykł współczesny gracz. Teraz na topie jest dynamika potyczek i tyle umiejętności, ile zmieści się na guzikach konsolowego kontrolera.

Star Wars: The Old Republic jest pod tym względem dużo bardziej wymagające, mniej dynamiczne i gracza z tym nieobytego może odrobinę nużyć. Nie są to wprawdzie kwestie, które odstraszają, ale jest zupełnie zrozumiałe, że nie każdy się na takich grach wychował i nie musi ich teraz od razu polubić.

Do tego dochodzi także argument, że wiele współczesnych tytułów MMO oferuje znacznie bardziej atrakcyjną mechanikę walki niż produkcja BioWare. Jest to fakt, z którym trudno się spierać i trzeba być tego świadomym.

Dużo biegania

Mimo że w SWTOR-ze dbałość o fabułę robi ogromne wrażenie, trzeba przygotować się na to, że mnóstwo czasu spędzimy, poruszając się między lokacjami. Miasta są spore, miejsca docelowe porozrzucane po całych planetach i trzeba mieć świadomość konieczności ich regularnego odwiedzania. Biegamy, eksplorujemy, poszukujemy przeciwników i materiałów do rzemiosła, co zabiera masę czasu.

Z każdym kolejny poziomem jest łatwiej, najpierw uczymy się szybciej biegać, potem zdobywamy licencję na pilotowanie latającego ścigacza, później pozyskujemy szybsze pojazdy, ale trochę to jednak trwa. Do tego czasu należy uzbroić się w cierpliwość i zapomnieć o magicznych teleportach, taksówkach i „szybkiej podróży”. Samo dotarcie do portu kosmicznego, a następnie do hangaru z naszym statkiem kosmicznym potrafi zająć mnóstwo czasu. Taka już prawidłowość światów MMO i wypada być na to przygotowanym.

PvP

Jeżeli ktoś nie lubi, jak mu się przerywa fascynującą przygodę, to niech dla własnego dobra trzyma się z daleka od serwerów PvP. Gdy wybierzemy serwer PvE, również możemy toczyć starcia z innymi użytkownikami – wówczas określamy ich czas i miejsce lub odmawiamy pojedynku. Na serwerze PvP nie ma tego komfortu, a banda wściekłych Sithów wyczyniających harce nad naszym poległym rycerzem Jedi potrafi zirytować. Działa to zresztą w obie strony. Spokojny, pozytywnie nastawiony do świata inkwizytor Sithów również może nie docenić sprawiedliwego gniewu trooperów, mordujących go na każdym kroku.

Tego wszystkiego da się uniknąć, ostrożnie dobierając serwer, ale i tak jest to rzecz warta wzmianki i nie każdemu taka sytuacja musi się podobać.

Płatności

W przeciwieństwie do gier dla jednego gracza, utrzymanie wirtualnego świata kosztuje i co miesiąc trzeba dokładać własną cegiełkę.

Jak widzicie zatem, najnowsza sieciowa odsłona Gwiezdnych wojen ma potencjalnie dużą szansę na przyciągnięcie do gatunku MMO kolejnych osób. Pytanie, czy szansa ta zostanie wykorzystana i czy faktycznie zbiór zalet przebija wskazane wady? Oczywiście dla jednych są to minusy, dla innych stała mechanika gier masowych, ale zupełnie zrozumiałe jest, że właśnie to może odstraszyć pojedynczych graczy.

Remigiusz „Rock Alone” Maciaszek

Star Wars: The Old Republic

Star Wars: The Old Republic