Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 sierpnia 2009, 10:02

autor: Szymon Liebert

Star Wars: The Old Republic - już graliśmy! (gamescom 2009)

Rzesze fanów Gwiezdnych Wojen czekają na nową grę MMO, osadzoną w tym uniwersum. Podczas targów gamescom 2009 w Kolonii nadarzyła się wreszcie okazja do przetestowania Star Wars: The Old Republic.

Świat Gwiezdnych Wojen był eksploatowany w rozrywce elektronicznej na wiele sposobów. Graliśmy już m.in. w osadzone w tym uniwersum FPS-y, strategie oraz produkcje z gatunku RPG. Jednym z nieco zapomnianych projektów jest Galaxies, czyli jak na razie jedyne prawdziwe MMO, sygnowane przez podopiecznych George’a Lucasa. Tytuł wzbudził swego czasu sporo emocji, chociaż w końcu nie stał się wielkim hitem i powoli odszedł w niebyt. Jednak już wkrótce świat gier sieciowych wzbogaci się o The Old Republic, czyli dzieło studia BioWare, które zdecydowanie zna się na swoim fachu. Na targach gamescom 2009 mieliśmy okazję zobaczyć dwie prezentacje tego projektu. Pokazano na nich kilka ciekawostek – niektóre z nich po raz pierwszy. Mogliśmy też wcielić się w Sitha i przejść mały fragment jednej z misji. Całość wygląda ciekawie, chociaż niektórym bardziej konserwatywnym fanom może wydać się kontrowersyjna.

Cechą charakterystyczną przemytnika jest to,że może on chować się za przeszkodami.

Otwartą prezentację The Old Republic rozpoczęto od prerenderowanego filmu wprowadzającego. Fabuła zeszła w nim zdecydowanie na dalszy plan (wystarczy powiedzieć, że przedstawiał on podbój Coruscant), bo najważniejsze było epickie starcie pomiędzy Rycerzami Jedi, Sithami i postaciami reprezentującymi inne klasy. The Old Republic przedstawia bowiem konkretne „zawody” bazujące na archetypach znanych z filmów. Han Solo w świecie gry byłby więc przemytnikiem, a Boba Fett łowcą nagród. W zwiastunie oglądamy naprawdę widowiskową potyczkę między dziesiątkami wojowników uzbrojonych w miecze świetlne. Imponujące skoki, obroty, sceny w zwolnionym tempie, wybuchy oraz ewolucje. To wszystko wygląda świetnie w przygotowanej scence, ale jak prezentuje się sama gra?

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, gdy patrzymy na bezpośrednią rozgrywkę w The Old Republic, jest zastosowana stylistyka – bardzo uproszczona i nieco komiksowa. Można nawet odnieść wrażenie, że gra skierowana jest do nieco młodszych odbiorców (zapewne twórcy chcą po prostu trafić do jak największego grona graczy). Jak powiedział przedstawiciel BioWare, chodziło o osiągnięcie unikalnego wyglądu, który wyróżniałby grę spośród innych produkcji MMO. Fani Knights of the Old Republic mogą być trochę zawiedzeni, bo zamiast tego tytułu, nowy projekt przypomina raczej Star Wars: The Clone Wars – Republic Heroes. Wnętrza budynków nie są imponujące, ale już na pewno wrażenie robi płynne wyjście na zewnątrz. Przed nami rozciąga się wtedy urozmaicony krajobraz z wieloma budynkami w oddali.

Na prezentacji pokazano kilka klas postaci oraz ich nietypowe jak na MMO umiejętności. Pierwszą z nich jest łowca nagród Tango, czyli bohater po stronie Sithów. Znalazł się on na planecie Nal Hutta – siedzibie obleśnych pobratymców niesławnego Jabby. Bohater przechodzi przez korytarz i skręca do pomieszczenia. Tam spotyka kilka osób, w tym jedną ze złotą ikonką nad głową. Symbol oznacza, że postać ma dla nas zadanie (są także niebieskie znaki odpowiadające misjom pobocznym). Zaczyna się rozmowa. Ciekawe jest to, że uczestniczą w niej wszyscy obecni w pomieszczeniu, a gracz może wybierać odpowiedzi i w ten sposób kształtować swoją postać. Misja oferowana przez nowego szefa dotyczy pozbycia się bandytów, którzy panoszą się na ulicach. Bohater zgadza się pomóc, bo nie ma właściwie innego wyboru i wychodzi z budynku.

Przeciwnicy znajdują się nieopodal, więc od razu można wypróbować możliwości łowcy nagród. Twórcy przekazali mu wszystkie charakterystyczne cechy tej profesji. Podstawową bronią są oczywiście blastery, chociaż można też wspomóc się rakietą. Z bliska łowca przechodzi do bardziej zdecydowanych środków perswazji, czyli miotacza płomieni. Wszystkie te zagrania to tak naprawdę standardowe ataki mieszczące się na pasku w dole ekranu. Oprócz nich znajdziemy tam też informację o poziomie życia postaci, ilości energii (Mocy w przypadku Jedi/Sithów), ikony reprezentujące plecak, ekran postaci itd. W prawym dolnym rogu pojawia się radar wskazujący przeciwników i zadania. Krótko mówiąc – jest to standardowy interfejs znany z wielu produkcji typu MMO.

Drugą zaprezentowaną klasą jest przemytnik Franz, czyli dość dwuznaczna moralnie osoba, która jednak opowiada się po stronie Republiki. Ta postać jest równie ciekawa jak łowca nagród, bo starano się oddać jak najlepiej jej charakter. Przemytnik korzysta z blasterów, granatów i ładunków paraliżujących, ale może też rozdawać kopniaki. Najciekawszy jest jednak system chowania się za przeszkodami. Bohater przemierza otwartą przestrzeń i w pewnych miejscach może ukryć się za głazami czy innymi obiektami. Potencjalne miejsca zostają wskazane przez uproszczone ikonki postaci. Będąc w ukryciu, bohater wykorzystuje pewne niedostępne wcześniej umiejętności (jak np. szybka seria z pistoletu). Brzmi to interesująco i w praktyce okazuje się funkcjonalne.

Zdecydowanie bardziej dynamiczne podejście do życia prezentuje Sith – trzecia z przedstawionych postaci, wypełniająca ważną misję na planecie Korriban. Mroczny wojownik wykorzystuje w walce podstawową umiejętność skoku, dzięki której może w błyskawicznym tempie znaleźć się obok przeciwnika, a potem wyprowadzać kolejne ciosy, pogrupowane na pasku zdolności. Ataki są w miarę standardowe – niektóre z nich ogłuszają, inne zadają zwiększone obrażenia. Naturalnie pojawiają się także zdolności związane z Mocą. Mogliśmy zobaczyć przede wszystkim chwytanie przeciwnika na odległość i duszenie go. Zupełnie obezwładnia to wybrany cel, więc na pewno technika będzie przydatna. Szczególnie jeśli w naszej drużynie są postacie poboczne prowadzone przez komputer lub po prostu inni gracze.

The Old Republic to nie tylko walka, ale i odgrywanie postaci.Pomagają w tym dialogi i decyzje, które trzeba podejmować.

Równie ważną częścią pokazu była prezentacja fragmentu jednej z instancji, przenoszącej nas na statek. W tej scenie udział wzięło dwóch przedstawicieli LucasArts, którzy wcielili się w Sitha i łowcę nagród. Ich zadaniem było dorwanie pewnego Jedi, ale przy okazji wyjaśnienie sytuacji kapitana, który odmówił wykonania rozkazów. Na mostku rozpoczął się dialog z dowódcą. Deweloper z BioWare podkreślił, że odpowiedzi są wybierane przez obu graczy. Jak można przypuszczać, „wieloosobowe dialogi” pojawią się w wielu momentach gry. Drużyna postanawia oszczędzić kapitana i przekonać go do powrócenia do przerwanej misji. Nie jest on zbyt chętny, ale wobec silnej perswazji nie może odmówić. Rozkazuje wyruszyć w drogę, lecz po chwili statek zostaje zaatakowany.

Wszystkie wydarzenia są dość ważne, bo później, gdy będziemy mieli sposobność sami odpalić grę, okaże się, że oferuje ona zupełnie różne drogi, gdy podejmiemy inne decyzje. Na prezentacji kapitana oszczędzono, więc podczas ataku na jego statek wydaje on błyskawiczne rozkazy. Dowiadując się o wystrzelonych pojazdach transportowych, każe wykonać szybki manewr. Chwilę później zbliżają się trzy promy, zapewne z załogami szturmowymi na pokładzie. Gracze postanawiają udać się do ładowni i odpowiednio przywitać żołnierzy Republiki. Już po drodze trzeba zmierzyć się z pierwszymi grupami przeciwników. Widać, że gracze mogą ze sobą współpracować na różne sposoby i walka jest znacznie bardziej dynamiczna niż zwykle w grach MMO. Sith łapie Mocą wroga za gardło, a łowca nagród wykańcza go strzałami z blastera.

Standardowi żołnierze nie stanowią problemu dla naszej dwójki. W końcu pojawia się jednak ktoś uzbrojony w miecz świetlny. Walka z Padawanem Jedi jest nieco dłuższa, ale także niezbyt wymagająca. Po przedostaniu się bohaterów do hangaru w tle pojawia się trzeci statek, który ląduje nieco dalej. Wybiega z niego następna grupa, tym razem dowodzona przez Rycerza Jedi, którego bohaterowie mieli za zadanie zabić. Potyczka jest bardzo widowiskowa, chociaż dobry Jedi nie ma większych szans z dwójką przedstawicieli ciemnej strony galaktycznego konfliktu. Tak kończy się otwarty targowy pokaz The Old Republic, zwieńczony owacją widowni. Chwilę później mieliśmy okazję zagrać w tę samą przygodę osobiście oraz sprawdzić, jaki byłby scenariusz wydarzeń przy inaczej poprowadzonej akcji. Twórcy z BioWare rzeczywiście stawiają na fabułę i związane z nią możliwości.

Obsługa gry nie stanowi większego problemu. Postacią sterujemy za pomocą klawiszy WSAD oraz myszki. Bohater może skakać po naciśnięciu spacji oraz używać umiejętności (przypisanych do cyfr). W interakcję z obiektami i postaciami wchodzimy, standardowo klikając na nie prawym przyciskiem myszy. W ten sposób rozpoczynamy między innymi rozmowę ze wspomnianym już kapitanem. Tym razem, po kilku opcjach dialogowych, zabijamy go za niesubordynację i konfiskujemy statek, żeby wypełnić misję samodzielnie. Dowodzenie przejmuje młodsza stażem przedstawicielka załogi. Brakuje jej doświadczenia, bo kiedy chwilę potem atakuje nas wróg (tak jak poprzednio), nie pada rozkaz rozpoczęcia manewru wymijającego pojazdy transportowe. Przez to dostają się one do maszynowni statku i sieją zniszczenie. Przechodzimy bezpośrednio do działania.

Wyposażenie postaci daje wiele możliwości.W grze pojawią się miotacze ognia, granaty i blastery.

Gra Sithem jest bardzo dynamiczna i szybka. Zamiast podbiegać do postaci, możemy używać widowiskowego skoku, po którym wyprowadzamy następne ciosy. Oczywiście każdy z nich można stosować tylko co jakiś czas. Oprócz mocnego, ogłuszającego uderzenia wyróżnia się także umiejętność, pozwalająca przez chwilę dusić przeciwnika. W kolejnych pomieszczeniach statku pomagają nam niezależne postacie. Natrafiamy na zamknięte drzwi – tutaj trzeba wykorzystać miecz świetlny, używając specjalnej umiejętności. Na końcu zaprezentowanego fragmentu czeka nas walka z Jedi. Rzeczywiście był on w stanie (razem ze swoją obstawą) zadać dotkliwe obrażenia, ale i tak nie powstrzymał Ciemnej Strony Mocy. Pomiędzy walkami Sith może uleczyć się za pomocą specjalnej zdolności.

Krótka demonstracja robi pozytywne wrażenie, chociaż jest niejednoznaczna. Wydaje się, że twórcy chcą pokazać specyfikę swojej gry, którą można rozumieć jako następczynię Knights of the Old Republic – jednakże w nowej, online’owej formie. Tymczasem jednak produkt w kontekście poprzednich odsłon serii cierpi na typowe problemy gatunku. Rozgrywka jest szybka, ale nieco niedokładna i na pewno nie wygląda tak dobrze jak w starszych grach, skupionych na trybie single player. Otoczenie nie prezentuje się zbyt szczegółowo, głównie ze względu na zastosowaną stylistkę. Ogólny projekt graficzny jest bardzo przejrzysty, kolorowy i nieco komiksowy, co widać szczególnie w przypadku plecaka. Oczywiście to dopiero wczesna wersja gry, więc wszystko może się jeszcze zmienić. Na pewno zabawa będzie też znacznie lepsza, gdy dołączą do nas inni gracze.

Star Wars: The Old Republic zapowiada się ciekawie, chociaż widać, że do końca dewelopingu jeszcze daleko. Twórcy nie byli gotowi, żeby pokazać ekran rozwoju postaci. Nie chcieli wyjaśnić też kilku innych kwestii. Wiadomo, że opisane powyżej wydarzenia to instancja, czyli misja, do której dostęp ma zamknięta grupa. Niestety nie ujawniono, w ile osób będziemy mogli wybrać się na takie zadanie, ani czy spotkamy podczas niego graczy z przeciwnej strony konfliktu (w końcu statek atakowali wojownicy Republiki). Kontrowersyjne dla niektórych może też być pewnie postawienie przeciwko sobie Jedi i np. łowcy nagród. W The Old Republic niektóre klasy będą skuteczniejsze przeciwko konkretnym przeciwnikom, ale ogólnie wszyscy powinni znaleźć należne sobie miejsce.

Szymon „Hed” Liebert

Star Wars: The Old Republic

Star Wars: The Old Republic