Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 26 sierpnia 2008, 11:28

autor: Marek Grochowski

Risen - GC 2008

Risen postara się udowodnić, że to on jest duchowym spadkobiercą oryginalnej trylogii Gothic.

Półtoraminutowy teaser był wszystkim, co grupa Piranha Bytes pokazała w Lipsku w związku ze swym rdzennie role-playowym, aczkolwiek już niegothicowym projektem o nazwie Risen. Deweloperzy z Essen wyszli z założenia, że lepiej roztoczyć wokół całego przedsięwzięcia aurę tajemniczości, niż co rusz sypać z rękawa kolejnymi asami. Dlatego na konferencji prasowej podczas targów Games Convention twórcy ograniczyli się do ujawnienia jedynie garści istotnych szczegółów. Tym niemniej wszystko, czego udało się dowiedzieć o konkurencie czwartego Gothica wprost u źródeł, możecie przeczytać poniżej.

W Risen ponownie przeniesiemy się w czasy średniowiecza.

Mimo konieczności zerwania ze starą marką Risen stanowi dla Piranhi powrót do korzeni jej koronnego gatunku. Wciągająca walka, wymierny wpływ gracza na losy fabuły oraz skomplikowany charakter postaci, mają być tym, co przyciągnie odbiorców do projektu niemieckich weteranów. Akcja zostanie umiejscowiona na dość obszernej wyspie, kryjącej w swym sercu tryskający lawą wulkan – teren, w którym z pewnością swój początek znajdzie któraś z kluczowych misji, gdyż na zboczu krateru usadowiona zostanie ważna dla opowiadanej historii świątynia. Sama wyspa będzie lokacją dość słusznych rozmiarów, jednak nie na tyle dużą, by jej poszczególne zakątki trzeba było przemierzać na grzbiecie wierzchowca. Wszędzie da się dotrzeć pieszo, do czego będzie zachęcał zresztą styl rozgrywki, polegający na eksplorowaniu lokacji w sposób liniowy – zgodnie z ustaloną kolejnością poszczególnych rozdziałów. Odejścia od głównej osi wciąż będą możliwe, ale musimy być przygotowani na to, że badając obszar, który nie jest jeszcze istotny dla fabuły, natrafimy na zamknięte drzwi albo nieczynne portale – o ile te drugie w finalnej wersji Risen w ogóle się pojawią.

Plusem będzie brak konieczności doczytywania kolejnych części wyspy oraz obecność w grze elementów wirtualnego życia. Bohaterowie niezależni zajmą się wykonywaniem swoich codziennych obowiązków w domu i w zagrodzie, nie zwracając uwagi na pojawienie się gracza w wiosce, a grasujące na peryferiach osad potwory, przyciśnięte głodem, zaczną się wzajemnie atakować. Sytuacji będziemy mogli przyglądać się zarówno w dzień, jak i w nocy, bo w niemieckim tytule zobaczymy pełną animację cyklu dobowego.

Niezależnie od zamiaru wprowadzenia do swego dzieła znacznej dozy liniowości Piranha Bytes chce zaoferować odbiorcom szeroki wachlarz decyzji, jakie w ciągu całej przygody będzie mógł podjąć kierowany przez nich śmiałek. Producenci stwierdzili nawet, że dobrze byłoby, gdyby gracz zidentyfikował się i niejako zżył ze swoją postacią – obojętnie, czy zostanie ona współpracownikiem jednej z niszowych frakcji czy też wstąpi w szeregi Inkwizycji. Średniowieczna organizacja będzie bowiem najpotężniejszą siłą w krainie, w której pod nieobecność bogów za główne źródło mocy służą runiczne kamienie, a największe niebezpieczeństwo stanowią atakujące w grupach potwory oraz wrogo nastawieni przedstawiciele innych ras, zupełnie różnych od tradycyjnych orków, elfów czy krasnoludów. Przyłączenie się do którejkolwiek z frakcji znacząco wpłynie na klasę postaci, a także zdefiniuje styl walki, który będzie można rozwijać w starciu z coraz to nowymi oponentami.

Potyczki to kolejny element, który ma wprowadzić Risen do czołówki gatunku RPG. Dość powiedzieć, że do zmagań z przeciwnikami będzie służyć od 60 do 70 procent wszystkich umiejętności nabytych przez głównego bohatera w czasie gry. Statystyki te nie będą jednak najważniejsze. O wiele większe znaczenie odegra orientacja na polu walki oraz nieustanna czujność w obliczu spotkań z wrogami, którzy, czyhając na nasze życie, nie cofną się ani przed użyciem magii (np. ataku piorunami), ani przed zastawieniem zasadzek czy mechanicznych pułapek. Podstępy da się oczywiście ominąć, przy czym tu akurat wielkich wyborów nie będzie, bo zmagania z ewentualnymi zagadkami logicznymi ograniczą się jedynie do uruchamiania krótkich skryptów.

Dzieło Piranha Bytes nie będzie raczej historią o pięknej księżniczce.

Większym stopniem skomplikowania odznaczać się ma grafika. Choć na razie nie możemy podziwiać jej na obrazkach w wysokiej rozdzielczości, Piranha zapewnia, że budujące odbiór Risen brudne, średniowiecze lokacje, doświadczona wulkanicznymi erupcjami roślinność oraz niezwykle szczegółowe sylwetki postaci zostaną przedstawione z należytą dbałością o detale. Przemawia za tym użycie technologii HDR oraz doświadczenie twórców w pracach nad serią Gothic.

O podobnym doświadczeniu można mówić w przypadku osoby odpowiedzialnej za muzykę. Kompozytorem ścieżki dźwiękowej do Risen jest Kai Rosenkranz, artysta, który towarzyszy Piranhi niemalże od samego początku jej istnienia i z sukcesami tworzy oprawy do każdego z jej kolejnych projektów. Fakt, że to ten właśnie jegomość był gospodarzem lipskiej konferencji prasowej, najdobitniej świadczy o tym, jak wielką rolę twórcy przywiązują do samej muzyki.

Risen ma zagwarantować nabywcom od 40 do 50 godzin emocjonującej rozgrywki, podczas której postara się udowodnić, że to on jest duchowym spadkobiercą oryginalnej trylogii Gothic i w żadnym razie nie musi obawiać się starcia z tworzoną od podstaw „czwórką” Spellbounda. Czy ambitny plan deweloperów z Essen wreszcie się ziści, zobaczymy najprawdopodobniej w 2010 roku.

Marek „Vercetti” Grochowski

Risen

Risen