Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 9 lutego 2011, 12:18

autor: Krzysztof Gonciarz

Resistance 3 - już graliśmy!

Resistance to seria, która miała swoje wzloty i upadki, ale trzecia część zapowiada się na jej największy jak dotąd sukces. Przetestowaliśmy fragment tej gry w Londynie.

Resistance 3, dzieło studia Insomniac, trafi do sklepów w tym roku – ja podczas londyńskiego pokazu gier Sony spędziłem z tą produkcją trochę czasu. Fragment, z którym miałem do czynienia, zapowiada się na najfajniejszą część serii. Bo szczerze wyznam: „jedynki” nie byłem w stanie skończyć, okazała się dla mnie zbyt nudna. „Dwójka” sprawdziła się jako jednorazowa mocna strzelanka, ale nigdy w ciągu tych ponad dwóch lat od jej premiery nie miałem ochoty ani do niej wrócić, ani też zagrać w jej kontynuację. Na szczęście na horyzoncie migoce promyk nadziei.

W dużym skrócie: seria Resistance opowiada alternatywną historię XX wieku, w której zamiast toczyć II wojnę światową ludzkość boryka się z inwazją obcej rasy zwanej Chimerą. Akcja pierwszej części była katastroficznym wizerunkiem upadającej Europy, z akcentem na Wielką Brytanię. W sequelu przenieśliśmy się do USA, gdzie broniliśmy między innymi San Francisco, wciąż sterując postacią Nathana Hale'a: żołnierza z niewiadomych przyczyn odpornego na broń biologiczną wroga (czyli niechcącego, jak wszyscy pozostali, zamienić się w bezmózgiego zombiaka). Tym razem protagonista się zmieni, a terenem walk będzie środkowo-wschodnia część Stanów Zjednoczonych, w tym Nowy Jork. Ludzkość jest w jeszcze większym odwrocie niż kiedykolwiek wcześniej, bo na Ziemi pozostało raptem 10% dawnej populacji, a zorganizowane siły zbrojne zostały rozbite. Niedobitki nie zamierzają jednak oddać życia bez walki, a my im w tym pomożemy!

Resistance nie może obejść się bez Chimer...

W zaprezentowanym fragmencie bohater – Joseph Capelli – broni opuszczonej wioski w stanie Oklahoma. Grafika przywdziewa barwy rodem z nowego Deus Ex, dominują więc ugry i złoto. Przeciwko nam staje oddział Chimer, antagonistów znanych z poprzednich części – to charakterystyczne jaszczury z żółtymi generatorami na plecach (generatory stanowią wdzięczny słaby punkt, bo lubią eksplodować). Na pierwszym planie nie brak tak dzisiaj modnych efektów cząsteczkowych, czyli nawałnicy iskier i paprochów, uwagę zwraca też dość mocny motion blur, tj. rozmazanie obrazu, kiedy dynamicznie ruszamy kamerą.

Wrażenie robi otaczający nas krajobraz. Na horyzoncie widzimy ogromne, tajemnicze urządzenie Chimer (Terramorfer), najwyraźniej odpowiadające za zaburzenia pogodowe. Przez cały czas dookoła rozkręca się prawdziwe tornado, drzewa gną się i łamią, śmieci i mniejsze przedmioty latają bezwładnie, porywane przez masy powietrza. Aż chce się zmrużyć oczy, zasłonić uszy i skulić w kącie, bo poczucie narastającego piekła poraża intensywnością. Czuć, że Ziemia jest już na krawędzi upadku. „Dobrzy” nie dostawali takich batów od czasów Mytha czy Freespace'a II.

Krótkie starcie z przeciwnikami zwraca uwagę na system rozwoju broni, czyli coś, czego w serii do tej pory nie było. Poprzez zabijanie przeciwników określoną pukawką, otrzymujemy do niej ulepszenia. W przypadku Augera – słynnej pukawki pozwalającej na strzelanie przez ściany – wejście na drugi poziom umożliwia wypuszczenie trzech pocisków po każdorazowym wciśnięciu spustu. Oprócz Augera mamy też karabin Bullseye (znany z alternatywnego ognia, który umieszcza w ciele przeciwnika sondę naprowadzającą pozostałe pociski) oraz pistolet. Przypomnijmy, że dwa tryby strzelania z każdej z broni są jednym z ważniejszych punktów „linii programowej” serii Resistance.

Fajnie, że otoczenie nie jest zamkniętym korytarzem. W bezpośredniej konfrontacji z Killzone'em 3 (dosłownie – dzień później produkcja Guerilli była pokazywana w tym samym miejscu) gra wydaje się być bardziej nastawiona na eksplorację. Możemy wejść do blaszanych budynków, które nas otaczają, znaleźć w środku broń i amunicję. Autorzy zza ramienia zachęcają do zwiedzania okolicy, widać, że włożyli sporo pracy w tworzenie zawartości, która „zmarnuje się” w rękach speedrunowców. A warto się rozejrzeć, bo tu stacja benzynowa, tu improwizowany ratusz, tu wieża wodna. Na horyzoncie też dużo się dzieje, bo tornado wzbiera na mocy.

…oraz wielkich bossów.

Intensywny klimat jest największym atutem tej sceny. Nasi towarzysze wciąż pokrzykują i zagrzewają nas do walki – a ich głosy giną w ogólnym harmidrze i chaosie. Kolejne fale przeciwników padają od naszych strzałów (z ciekawostek – brak animacji wykończeń, takich jak w Killzonie, cios melee trafia „w próżnię” jak w większości FPS-ów), by ostatecznie ustąpić miejsca wielkiemu subbossowi, Brawlerowi. Ten przerośnięty goryl bez wahania ciska w nas podniesionymi z ulicy samochodami, próbuje nas staranować i zgnieść (aktywując przy tym oskryptowane animacje padania i czołgania się naszej postaci). Korzystając z granatów, pobliskiej skrzyni amunicji i odrobiny celności udaje mi się gada w końcu położyć: skłamałbym pisząc, że nie odetchnąłem wtedy z ulgą. Tempo jest bardzo szybkie, ale wątpię, niestety, żeby cała gra okazała się aż tak intensywna.

Demko było świetne, ale intuicja podpowiada mi, że autorzy wytoczyli w nim najcięższą artylerię i w całej tej produkcji znajdzie się tylko kilka takich scen, połączonych standardowym, shooterowym wypełniaczem. Obym się mylił, bo Insomniac ma na swoim koncie trochę fajnych pomysłów, a przede wszystkim oryginalną, apokaliptyczną wizję zagłady ludzkości, tak niepodobną do standardowych historii dzisiejszych strzelanek. Poczułem się Resistance 3 miło zaskoczony i trzymam za tę produkcję kciuki.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

Resistance 3

Resistance 3