Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 22 sierpnia 2008, 12:36

autor: Marcin Łukański

Quantum of Solace - GC 2008

Choć na hit raczej nie powinniśmy się nastawiać, mam wrażenie, że wielu graczy z radością wcieli się w agenta 007 i z niekwestionowaną przyjemnością odstrzeli kilka głów.

Filmy z Jamesem Bondem należą do klasyki światowego kina. Ostatnia odsłona przygód angielskiego agenta opatrzona tytułem Casino Royale tak naprawdę niewiele miała wspólnego z dawnym Bondem. Tym niemniej, prężący swój opalony tors Daniel Craig odniósł niebywały sukces na całym świecie, a zza rogu już wygląda radośnie kolejna część filmu. Kwestią czasu było przeniesienie przygód agenta z wielkiego ekranu w rzeczywistość wirtualną.

Pokaz gry Quantum of Solace bardzo miło mnie zaskoczył. Być może dlatego, że spodziewałem się tytułu wyjątkowo słabego, a zobaczyłem zupełnie niezłą produkcję. Na hit raczej nie powinniśmy się nastawiać, ale mam wrażenie, że wielu graczy z radością wcieli się w agenta 007 i z niekwestionowaną przyjemnością odstrzeli kilka głów. A strzelania, jak przystało na do bólu typową grę FPS, będzie bardzo dużo. Nie zabraknie też kilku smaczków – niestety mało oryginalnych.

W głównym menu powitała mnie zmarszczona twarz Jamesa Bonda, a za akompaniament wokalny posłużyły zapewnienia prowadzącego prezentację, że gra jest w bardzo wczesnej wersji. W czasie około dwudziestominutowego „seansu” mogłem zobaczyć fragmenty trzech różnych etapów: pościgu przez kanały, strzelaniny na dachach oraz kolejnej strzelaniny w filmowym Casino Royale (niestety, nie było żadnych fragmentów inspirowanych zbliżającym się sequelem).

W grze nie zabraknie efektownych wybuchów.

W czasie pościgu w kanałach (który jest jednym z pierwszych etapów w grze) można zauważyć dwie rzeczy – oskryptowanie kolejnych wydarzeń oraz dość solidną efektowność (czytaj: im więcej się wali, sypie i wybucha, tym lepiej). Od razu widać, że producent nastawił się na ciągłą akcję i „filmowość” przedstawianych wydarzeń. W czasie walki z przeciwnikami jesteśmy świadkami wielu z góry zaplanowanych sytuacji: a to wybucha rura, a to woda zalewa pół sali, a to spada nam na głowę fragment pomnika, a na dokładkę kawałek sufitu.

Pomijając fakt, że na rzecz prezentacji zostały zapewne przedstawione tylko bardziej pikantne fragmenty poszczególnych etapów, muszę przyznać, że to, co dzieje się na ekranie, robi dobre wrażenie. Dodatkowy chaos może wprowadzić sam gracz, strzelając w beczki z paliwem, skrzynki z dynamitem czy – w późniejszych etapach – w gaśnice. Niestety wyraźnie widać, że wszystkie efektowne i dosłownie „powalające” akcje są tylko i wyłącznie skryptami, co niekoniecznie musi się podobać. Można się domyślać, że większość gry będzie oparta na narzuconych z góry, dynamicznych sytuacjach.

Dodatkowo do gry został wprowadzony bullet-time. Tak, ta nowa, unikalna i jakże oryginalna technika zagościła również u agenta 007. Niektóre zdarzenia w czasie gry będą na krótko uruchamiały spowolnienie czasu, co pomoże w zgrabnym zdjęciu większej liczby przeciwników. Wygląda to ciekawe, ale ogólnie niemal każdy bullet-time wygląda ciekawie, a oglądanie go po raz n-ty w kolejnej grze wcale nie musi być emocjonujące.

W czasie strzelaniny na dachach można było zauważyć, że jest równie efektowna i równie oskryptowana jak pościg w kanałach. Dodatkowo pokazano w akcji telefon Jamesa Bonda. A telefon kogoś takiego jak agent 007 nie może być zwyczajnym gadżetem i możemy z góry założyć, że będzie posiadał własnego satelitę, toster i rozkładany prysznic. W grze ma tylko mapę terenu oraz dostęp do specjalnych kamer, dzięki którym obejrzymy otoczenie i kluczowe miejsca z całego obszaru misji. Niestety, owe kamery są odgórnie ułożone i nie możemy samemu wybrać obszarów, które chcemy podpatrzeć.

Boski Craig w akcji.

W ostatnim zaprezentowanym etapie pokazano filmowe Casino Royale oraz różne możliwości ukończenia danej misji: mogliśmy zrobić to efekciarsko i siłowo, w stylu Rambo, albo – skradając się i eliminując w ciszy przeciwników, by dotrzeć do naszego celu.

W Casino Royale pojawiły się również dwie kolejne „nowinki”. Pierwsza to widok z kilku różnych ujęć równocześnie, który ma nadać grze bardziej filmowy charakter. Na przykład: przechodząc koło okien, mamy w dole widok TPP, a u góry widok z wnętrza budynku, w którym można dostrzec patrolujących teren strażników. Całkiem ciekawy sposób zaprezentowania akcji – pozostaje jedynie pytanie, jak sprawdzi się w praktyce.

Druga „nowinka” to tak zwane Quick Time Events, czyli mini-gry w naciskanie w odpowiednim tempie odpowiednich klawiszy. W czasie prezentacji pojawiły się jedynie przy walkach na pięści, ale prowadzący zapewnił, że możemy spodziewać się ich również w czasie długich i efektownych walk z bossami oraz niektórych przerywników filmowych stworzonych na silniku gry.

Nowa gra z Jamesem Bondem w roli głównej robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, ale szybko można zauważyć, że nie wyróżnia się wśród innych FPS-ów. Ot, typowa strzelanka, w której wcielimy się w agenta 007. Rewelacji nie ma, ale na pewno warto śledzić losy tego tytułu.

Marcin „Del” Łukański

Quantum of Solace

Quantum of Solace