Oblężenia, spiski i chaos – darmowe Conqueror’s Blade potrzebuje trochę szlifów

Darmowa gra sieciowa Conqueror’s Blade kusi wizją gigantycznych oblężeń i długofalowych strategii. Choć jednak premiera nadchodzi wielkimi krokami, grze brakuje dopracowania, które mogłoby uczynić ten tytuł czymś naprawdę ciekawym.

Jakub Mirowski

2

Gdybym miał opisywać Conqueror’s Blade na podstawie potencjału, jaki posiada ta szerzej nieznana darmowa gra sieciowa, niniejszy tekst byłby pełen peanów. Z wypowiedzi deweloperów wyłaniał się bowiem obraz tytułu szalenie ambitnego, łączącego średniowieczne potyczki na gigantyczną skalę z długofalowymi kampaniami, w których nie zabraknie chwiejnych sojuszy i niespodziewanych zdrad. Miałem też jednak okazję przetestować tę grę – i choć bawiłem się całkiem nieźle, widzę tu sporo powodów do niepokoju.

Najpierw jednak krótkie wprowadzenie, bo większość z Was zapewne pierwszy raz słyszy o produkcji Booming Games. W Conqueror’s Blade dowodzimy generałem prowadzącym do boju armię składającą się z maksymalnie czterdziestu jednostek. A że wraz z nami na polu bitwy znajdować może się nawet 29 innych osób – walki toczą się w drużynach po piętnastu graczy – skala starć jest naprawdę gigantyczna. Oddziałom wydajemy rozmaite komendy i to ten element okazuje się najważniejszy – bo sam bohater, choć ma zdecydowanie większą ilość punktów życia i zadaje ogromne obrażenia, solo nie jest w stanie istotnie wpłynąć na przebieg batalii. Całość obserwujemy zza pleców naszego awatara, tak jak ma to miejsce chociażby w serii Mount & Blade.

CONQUEROR’S BLADE TO:

  1. darmowa sieciowa gra akcji studia Booming Games;
  2. symulator średniowiecznych oblężeń, w którym maksymalnie trzydziestu graczy prowadzi do boju swoje 40-osobowe armie;
  3. produkcja, w której sama walka naszym generałem jest zdecydowanie mniej ważna od wydawania rozkazów żołnierzom;
  4. masa możliwości taktycznych w forsowaniu zabezpieczeń i niszczeniu fortyfikacji;
  5. rozbudowany rozwój postaci, nieograniczający się do jednej specjalizacji;
  6. mapa strategiczna, na której frakcje rywalizują ze sobą o surowce i kontrolę nad twierdzami.

Katapultą ich!

To właśnie ogromne bitwy mają działać jak magnes na graczy, którzy miło wspominają takie tytuły jak For Honor czy Chivalry: Medieval Warfare, ale chcieliby spróbować czegoś o większej skali i z taktycznym zacięciem. Niestety, tu pojawia się pierwszy problem. Gdy podczas gamescomu usiadłem na chwilę do zabawy – a graliśmy tylko trzech na trzech – już wtedy chaos na ekranie potrafił momentami całkowicie uniemożliwić skuteczną współpracę. Nie wyobrażam sobie nawet, jak miałoby to wyglądać, gdyby w oblężeniu brało jednocześnie udział 30 osób, każda ze swoim własnym wojskiem.

Deweloperzy uspokajają, że to przejściowy problem graczy, którzy dopiero zaczynają przygodę z Conqueror’s Blade, a gdy już uda się odnaleźć w tym wszystkim – rozgrywka staje się zdecydowanie bardziej przystępna, bo każdy w drużynie ma wyznaczone role i się ich trzyma. Nie wiem, czy do końca przekonuje mnie to tłumaczenie, trzeba jednak przyznać, że same zamki, które oblegamy, bynajmniej mikroskopijne nie są – w trakcie paru chwil spędzonych z grą udało mi się sforsować zaledwie dwie bramy. To niewiele, bo tego typu fortyfikacji w twierdzach jest masę, a w dodatku bez przerwy napotykamy ostry opór ze strony obrońców. Nie ma więc obaw, że na polu bitwy ktoś zostanie bezrobotny.

WALKA TO NIE KONIEC ZABAWY

Oblężenia, spiski i chaos – darmowe Conqueror’s Blade potrzebuje trochę szlifów - ilustracja #3

W trakcie gamescomu nie było, niestety, czasu, by zapoznać się ze wszystkimi elementami Conqueror’s Blade. Tymczasem jest jeszcze parę rzeczy, które obiecują twórcy. Wśród nich między innymi opcja rozbudowy i umacniania twierdzy, co zabezpieczałoby ją przed odbiciem, gdy władca pozostaje z dala od swego terytorium. Deweloperzy zapowiadają też, że gracze będą musieli dbać o ekonomię, wystawiając przedmioty na aukcje, nabywając wyposażenie u kupców oraz sprzedając rzadkie materiały na czarnym rynku.

Tym bardziej że całość nie ogranicza się wyłącznie do wysyłania podkomendnych w dowolne miejsca na mapie lub nakazywania im ataków. Równie dobrze możemy zarządzać machinami oblężniczymi, chociażby taranami czy katapultami – tymi drugimi kierujemy zresztą samodzielnie, próbując wycelować w odpowiedni fragment fortyfikacji, co wcale nie jest takim prostym zadaniem. Wykorzystujemy także specjalne drabiny, by nasi żołnierze mogli wejść na mury i zneutralizować łuczników, przejmujemy kluczowe punkty na mapie, wzywamy wsparcie dystansowe – opcji jest dostatecznie dużo, by zapewnić sporo taktycznych możliwości.

Conqueror's Blade

Conqueror's Blade

PC
Data wydania: 4 czerwca 2019
Conqueror's Blade - Encyklopedia Gier
7.4

Gracze

7.5

Steam

Wszystkie Oceny
Oceń

Wygrać bitwę, nie przegrać wojny

Oblężenia, spiski i chaos – darmowe Conqueror’s Blade potrzebuje trochę szlifów - ilustracja #1

Podczas gdy my grzecznie czekamy na premierę Conqueror’s Blade, chińscy gracze już zdobywają zamki i trenują swoich bohaterów. Gra została już bowiem udostępniona w Państwie Środka, w związku z czym w sieci możecie znaleźć masę fragmentów rozgrywki – i przekonać się, czy to coś dla Was.

Tak wygląda to w akcji. Ale to nie jedyne, co ma zaoferować Conqueror’s Blade. Deweloperzy obiecują m.in. rozbudowany system rozwoju postaci, który pozwala kształcić się w kilku specjalizacjach jednocześnie i wraz z postępami w rozgrywce umożliwia odblokowywanie i ulepszanie stosowanych ciosów. Przy okazji warto pochwalić twórców za to, że wybór awatara nie ogranicza się do klasycznych europejskich rycerzy, japońskich samurajów oraz wikingów. Oprócz nich mamy też wojowników z mniej znanych kręgów – na przykład mameluków, czyli żołnierzy dynastii wywodzącej się z niewolników, która przez ponad dwa wieki rządziła Egiptem.

Na początku rozgrywki nasza postać wstępuje też do jednej z frakcji walczących o kontrolę nad mapą świata. Tutaj Booming Games wykorzystuje rozwiązanie podobne do tego, co znajdziemy chociażby w polskim sieciowym FPS-ie World War 3 – dużą mapę strategiczną, na której rywalizujące stronnictwa konkurują o dostęp do surowców oraz władzę nad większymi i mniejszymi twierdzami. Świat w Conqueror’s Blade ma być zróżnicowany pod względem krajobrazów i architektury, oferując zarówno górzyste regiony, w których używanie machin oblężniczych może okazać się karkołomnym zadaniem, czy pustynne pustkowia, jak i pełne zieleni równiny.

Jak zapewniają autorzy, ten element metagry ma jej nadać nową głębię. W wizji deweloperów rozmaite frakcje skupiające uczestników zabawy szybko zaczną zawierać sojusze, a następnie wielkie przymierza stronnictw, co stworzy okazję tak do wielkich, ekscytujących ofensyw, jak i ciosów w plecy oraz nieoczekiwanych zdrad. To jednak nie zależy już w żaden sposób od studia produkującego grę – do całej idei muszą się jeszcze przekonać sami gracze.

Oblężenia, spiski i chaos – darmowe Conqueror’s Blade potrzebuje trochę szlifów - ilustracja #3

NIHIL NOVI

Jeśli czytając o rozgrywce w Conqueror’s Blade, pomyśleliście „hmm... to coś nowego”, to chcieliśmy powiedzieć, że wcale nie. Samodzielny mod do Mount & Blade, zatytułowany Napoleonic Wars, oferował bardzo podobną zabawę. Tam także każdy gracz w drużynie dowodził własnym oddziałem (kawalerią, muszkieterami albo artylerią). Pozycja ta skupiała się jednak na walce w polu, a nie na oblężeniach. Taka formuła meczu sieciowego sprawdzała się całkiem nieźle, choć trudno było uniknąć bałaganu na placu boju.

Oblężenie w kilkunastu klatkach

A mogą mieć z tym, niestety, problem, bo o ile na papierze Conqueror’s Blade robi wrażenie tytułu posiadającego potencjał, by wybić się z tłumu, w trakcie samej rozgrywki niedogodności było sporo. Dziesiątki postaci na ekranie powodowały nie tylko chaos i brak przejrzystości, ale także spadki płynności. A gdy akurat walczymy z dowódcą przeciwnej armii, równie potężnym jak my, każda zgubiona klatka może być na wagę złota. Ponadto kilkakrotnie zdarzało się, że moi żołnierze przysłaniali mi kamerę, co uniemożliwiało skuteczne korzystanie z machin oblężniczych.

To niestety niedociągnięcia mogące zadecydować o losie naszego bohatera, a deweloperom wcale nie zostało tak wiele czasu, by je poprawić – w końcu premiera ma mieć miejsce „wkrótce”. Ale nie chcę być czarnowidzem. Conqueror’s Blade ma swoje ambicje, które – o ile zaliczy jeszcze odpowiednie szlify przed debiutem – mogą uczynić tę grę naprawdę ciekawą propozycją. Tym bardziej że zostanie ona udostępniona bezpłatnie, więc każdy będzie mógł sam sprawdzić, czy Booming Games wykorzystało w pełni swoje pomysły.

ZASTRZEŻENIE

Koszty wyjazdu autora tekstu na targi gamescom 2018 pokryliśmy we własnym zakresie.

Jakub Mirowski

Autor: Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl