Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 11 lutego 2011, 10:18

autor: Krzysztof Gonciarz

nieSławny: inFamous 2 - już graliśmy!

InFamous w 2009 roku po cichu zdobył serca wielu graczy – dziś szykujemy się na premierę sequela tej świetnej gry, dzieląc się wrażeniami z rozgrywki!

InFamous to gra, która przyszła trochę znikąd – nie była przez Sony reklamowana jako jeden z najważniejszych tytułów 2009 roku, pod wieloma względami wręcz zginęła w marketingowym tłumie. A okazała się być świetną, dopracowaną i pomysłową przygodą, o której myślę znacznie cieplej niż np. o serii Resistance – przeważnie dużo bardziej utożsamianej z „ekskluzywnością” PlayStation 3. Druga część InFamousa jest naturalną ewolucją poprzedniej. Pozostajemy więc w komiksowej stylistyce, a pierwsze skrzypce dalej gra motyw mocy i odpowiedzialności. Rośnie tylko skala: w tej grze Cole nie będzie już jedynym superczłowiekiem w swojej dzielnicy, a jego przeciwnik ma być tym, na walkę z którym nasz zabijaka przygotowywał się przez całą wcześniejszą odsłonę serii. Chyba. Tak czy siak – spędziłem z niepokazywanym jeszcze fragmentem InFamousa 2 kilkanaście miłych minut. Jest nieźle.

W walce pomoże nam Nix.

Demko skupia się na kwestii moralności. Odnajduję się, jak to zwykle, na dachu jakiegoś budynku, z misją odbicia pewnej osoby z rąk więżącej ją organizacji. Zamiast jednego na minimapie widzę dwa markery questów: pierwszy po „jasnej”, drugi po „ciemnej” stronie mocy. Podejście do odpowiedniego markera inicjuje inną cutscenkę, związaną z innym zleceniodawcą. W rolach pomagierów Cole'a występują znany nam już kumpel Zeke oraz powabna Nix. Konflikt sprowadza się do wyboru: albo porwę ciężarówkę i użyję jej jako taranu (zabijając większość przeciwników), albo uratuję więźniów z pobliskiego konwoju i tym samym zaskarbię sobie wdzięczność policji, która pomoże mi w strzelaninie. Zmianie ulega pierwsza faza zadania, cała reszta rozgrywa się w obu przypadkach identycznie.

Kilka nowych ruchów Cole'a mieliśmy już okazję sprawdzić w Kolonii w zeszłym roku. Tutaj, pod względem dostępnych mocy, nie zmieniło się wiele, czyli cały czas obecne jest poczucie beztroskiego wymiatania, tak znamienne dla pierwszej części. Używając elektrycznych pól Cole'a, możemy lewitować, uderzać w ziemię z ogromną siłą, wywoływać gigantyczny wir (porywający auta, ludzi i wszystko, co stanie nam na drodze!) czy bardzo szybko podróżować po mieście, używając kabli wysokiego napięcia. Po wyborze rozwiązania, jak odbić jeden z wagonów opancerzonego tramwaju (czy czegoś w tym guście) z konwoju, ten ostatni mechanizm rozwija skrzydła: stojąc na dachu wagonu, mogę go przyspieszać i zwalniać, używając mocy Cole'a jako paliwa! Bardzo fajny patent. W ogóle mechanizmy poruszania się Cole'a są w ścisłej czołówce sandboksowych zestawów ruchów z gier wideo – ze świecą szukać produkcji tego rodzaju z tak idealnie zgranymi elementami shooterowo-slasherowymi.

Walka toczy się o niewielką podmiejską posiadłość. Przeciwników eliminuję, używając wachlarza elektrycznych pocisków, fal i granatów (naprawdę jest tego sporo), by potem zniszczyć kilka moździerzy, które uniemożliwiają mi wejście do środka garażu. Nie zapominam też o elektrycznej pałce, nowym gadżecie naszego herosa – przy jej użyciu można wykręcać słodkie combosy i aktywować specjalny tryb szału. W pewnym momencie pojawia się Nix, superbohaterka, używająca własnych mocy do walki z przeciwnikami – tego jeszcze w tej serii nie było. Możemy nawet wykonywać wspólne ataki, jeśli uda mi się zgrać w czasie z jej poczynaniami! Rozgardiasz jest cudowny, Cole robi wielkie zamieszanie w szeregach wroga.

W InFamous 2 spotkamy starych znajomych.

Zauważam brak znanego z pierwszej części licznika punktów doświadczenia – czuwający nad moim ramieniem producent uspokaja, że to kwestia wczesnej wersji i system rozwoju postaci będzie w grze obecny. Podchodząc do konających przeciwników, mamy tę samą co ostatnio możliwość dwojakiego ich dobicia: przytwierdzając ich do ziemi (dobra karma) lub wysysając z nich energię życiową (zła karma). Tego typu wybory w pierwszym InFamousie powodowały daleko idące konsekwencje w wyglądzie, mocach i „public relations” naszego bohatera – tym razem będzie podobnie.

Kilkanaście minut zabawy i ostatecznie udaje mi się pokonać wszystkich wrogów. Misja zostaje zwieńczona komiksowym przerywnikiem filmowym (takim samym dla obydwu wariantów wykonania questa, sprawdziłem), stylistycznie bliskim tym z pierwszego InFamousa. Bardzo mi się podoba przyczajony styl, z jakim gra wkrada się do naszych serc. Deweloperzy z Sucker Punch, twórcy świetnego Sly Coopera, nie są obarczeni żadnym „honorowym” ciężarem Sony, właściwym Naughty Dog, Guerilli i Santa Monica – po prostu robią swoje, bez specjalnego szumu, bez rozdmuchiwania, bezbłędnie. InFamous 2 będzie świetną grą – oby tylko poprawili wydajność, bo lubi sobie przyhaczyć. Trzymam kciuki za epicki powrót Cole'a, oczywiście w pełnej polskiej wersji językowej.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

nieSławny: inFamous 2

nieSławny: inFamous 2