Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 21 maja 2007, 11:41

autor: Bartłomiej Kossakowski

Medal of Honor: Airborne - już graliśmy!

Kilka godzin spędzonych z Airborne utwierdza mnie w przekonaniu, że pełna wersja gry nie zawiedzie fanów tego typu produkcji, a twórcy wykorzystają potencjał drzemiący w nowych konsolach i pecetach z dobrymi kartami graficznymi.

Najnowsza odsłona serii Medal of Honor wywołuje ogromne emocje wśród fanów już od momentu, w którym ogłoszono rozpoczęcie prac nad nią. Przede wszystkim dlatego, że to pierwsza część, która zawita na konsolach nowej generacji, choć to nie jedyny powód. Uczynienie oddziału spadochroniarzy głównymi bohaterami gry było posunięciem odważnym, ale – jak można było się domyślać po zapoznaniu z udostępnionymi przez producenta informacjami – wprowadzającym naprawdę ciekawe zmiany w rozgrywce. Kilkakrotnie przesuwana premiera mogła nieco martwić, więc gdy dostałem możliwość sprawdzenia w akcji grywalnej wersji Airborne i spędzenia kilku chwil w towarzystwie części pracującej nad nią ekipy ze studia Electronic Arts Los Angeles, ucieszyłem się niezmiernie. To, co zobaczyłem i usłyszałem, pozwala patrzeć w przyszłość z optymizmem i już teraz mogę śmiało stwierdzić, że fani serii nie powinni być rozczarowani i mają na co czekać. Polska premiera odbędzie się ostatniego dnia sierpnia, przez co po raz pierwszy w historii może dojść do sytuacji, w której poważna część uczniów z niecierpliwością będzie wypatrywać końca wakacji.

Wkrótce ruszamy na wojnę!

Jeśli jakimś sposobem nie słyszeliście o Medal of Honor, przypomnijmy, że jest to seria strzelanin FPP utrzymanych w klimatach II Wojny Światowej, która zadebiutowała w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku na pierwszej PlayStation. I choć w tej chwili najbardziej dopracowaną i nadającą się do publicznej prezentacji wersją Airborne jest ta przeznaczona dla PC i to właśnie jej miałem okazję się przyjrzeć, podłączony do komputera joypad od 360-tki był wyraźnym sygnałem potwierdzającym, że seria ma konsolowe korzenie. Demo, zawierające trzy pierwsze misje, które trafią do pełnej wersji gry, pozwoliło mi zasmakować, jak to jest wcielić się w żołnierza amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej.

„W grach z cyklu Medal of Honor pokazywaliśmy najbardziej epickie momenty II Wojny Światowej. Nigdy jednak nie skupialiśmy się wyłącznie na jednej jednostce militarnej, co zrobiliśmy teraz, przygotowując grę na next-geny” – tłumaczył Patrick Gilmore, producent wykonawczy Airborne. Dzielni spadochroniarze swoją przygodę zaczynają podczas zgrupowania, na którym poznają cele misji. Pierwszy etap to słynna operacja Husky, czyli inwazja wojsk alianckich na Sycylię. Jak być może pamiętacie z historii, jej głównym celem było pozbawienie państw osi bazy wypadowej dla lotnictwa i marynarki oraz otwarcie dla aliantów całego Morza Śródziemnego. Tym razem powodzenie przedsięwzięcia zależeć będzie od gracza.

Po zapoznaniu się z podstawowymi informacjami o zadaniu, przejmujemy na chwilę kontrolę nad bohaterem, by – co jest nowością w grach z serii Medal of Honor – już na tym etapie wybrać broń, której użyjemy na początku rozgrywki. Potem mamy dosłownie kilkanaście sekund na pokładzie samolotu, by przyjrzeć się twarzom naszych towarzyszy i... zaczyna się. Gdy kompani zaczynają skakać, wiesz już doskonale, co Cię czeka. W chwilę później, lecąc, można podziwiać widok toczącej się zarówno w powietrzu, jak i na ziemi bitwy. „Po opuszczeniu samolotu masz pełną kontrolę nad postacią. Tylko od ciebie zależy, gdzie wylądujesz i gdzie rozpoczniesz misję” – tłumaczył Gilmore. To właśnie jedna z najważniejszych nowości w Airborne i to dzięki temu każda rozgrywka może być inna, a gracze nie będą musieli podążać z góry zaplanowaną przez scenarzystów ścieżką. „Strzelaniny utrzymane w klimacie wojennym często były krytykowane za linearną rozgrywkę. Za każdym podejściem wciąż grałeś w tę samą grę. Tutaj nie ma tylko jednej ścieżki, którą musisz podążać” – opowiadał Patrick z fascynacją w głosie.

Faktycznie, podczas lotu uzyskujemy kontrolę nad bohaterem i możemy wylądować praktycznie wszędzie – oczywiście trzeba pamiętać o celach misji i wiedzieć, gdzie kierować postać, warto mieć też pewne rozeznanie w terenie. W pełnej wersji gry zostanie dołączony specjalny etap treningowy, w którym będzie można poćwiczyć sterowanie postacią w locie oraz samo lądowanie. W przypadku niezbyt fortunnego upadku, skok można zawsze powtórzyć, pomocne będzie też przestrzelenie szyb budynku jeszcze w locie, by od razu wpaść do środka i rozpocząć atak.

Zielone flary na powierzchni symbolizują te w miarę bezpieczne tereny. Podobnie jak w przypadku selekcji odpowiedniego miejsca do lądowania, tak i przy wyborze kolejności podejmowania poszczególnych czynności niezbędnych do ukończenia misji, mamy pełną dowolność. I choć oczywiście cele są jasno określone, to miejsca w których pojawiają się postaci (zarówno nasi towarzysze, jak i wrogowie) – już nie, co sprawia, że gra za każdym razem jest inna. Warto też pamiętać, że żołnierze z oddziału spadochroniarzy nie są osobami ślepo wykonującymi rozkazy, ale często muszą samodzielnie podejmować decyzje – zarówno ci w grze, jak i na realnym polu bitwy.

Po lądowaniu, czas na walkę!

Jeśli gry wojenne wydawały się Wam dotychczas mało dynamiczne, a ich akcja mniej intensywna niż, dajmy na to, w we wszystkich FPS-ach utrzymanych w klimatach science-fiction, musicie zmienić swój sposób postrzegania tego typu tytułów. Operacja Husky wymaga szybkich działań, strzelanina jest konkretna, choć oczywiście starano się zachować pełen realizm. Większość elementów pojawiających się na mapie można (a nawet trzeba) wykorzystać, choć nie będziemy rzucać wszystkim dookoła, jak choćby w wydanym ostatnio Crackdownie, tylko się za tymi przedmiotami chować. Ukrywanie się jest w Airborne ważnym elementem rozgrywki, warto używać do tego niemal wszystkich elementów otoczenia.

Patrick Gilmore zwrócił też uwagę na dwa ważne aspekty odróżniające Airborne zarówno od poprzednich odsłon cyklu, jak i innych gier tego rodzaju. Pierwszy to system rozbudowywania broni. „Uzbrojenie w czasie II Wojny Światowej było bardzo zróżnicowane” – słusznie zauważył. „Dlatego daliśmy graczom możliwość jego modyfikowania” – dodał, wspominając jednocześnie o dużej liczbie dodatkowych elementów (m.in. większe magazynki, odpowiednie podpórki itp.). Każdy z szesnastu rodzajów broni można zmieniać na trzy do pięciu sposobów, co daje już sporo możliwości.

Druga nowość dotyczy inteligencji naszych przeciwników. Specjalny system SI sprawił, że – jak twierdzi producent wykonawczy Airborne – nie przypominają oni zwykłych żołnierzy z innych gier, których zachowania opisują skrypty, ale raczej... żywych ludzi. Jest w tym może odrobina przesady, ale faktycznie – nie da się wyuczyć schematów ich postępowań, bo reagują różnie, w zależności od sytuacji.

Co jeszcze warto wiedzieć o Airborne, oczekując na premierę? Będziemy mogli pokierować pojazdami, w tym autentycznymi jeepami z okresu II Wojny Światowej. Niektóre będą już wyposażone w większe działa, inne posłużą tylko do transportu. Co ciekawe, jeśli się odpowiednio (nie) postaramy, mogą one zostać całkowicie zniszczone przez wroga. Jako że twórcy zapowiedzieli już dodatki do ściągnięcia z sieci, mimo że na razie nie są znane szczegóły na ich temat, można się domyślać, że poza całymi misjami będą to być może również właśnie nowe pojazdy i inne tego rodzaju drobiazgi.

Podobnie jak opisywana operacja Husky, która odbyła się w 1943 roku, tak i inne scenariusze misji są oczywiście zaczerpnięte z historii. Trafimy m.in. do Francji i Holandii, łącznie czeka na nas pięć długich kampanii. Panowie z EA Los Angeles nie tylko obejrzeli wiele filmów związanych z okresem II Wojny Światowej, ale nawet wysłali do Europy część ekipy, by wraz z zaprzyjaźnionym historykiem zbadać miejsca największych bitew.

Nie powinno być chyba dla nikogo zaskoczeniem, że pod względem oprawy wizualnej Airborne przewyższa wszystkie poprzednie odsłony serii i już na tym etapie prac gra wygląda bardzo dobrze, a czekają ją jeszcze pewne usprawnienia. Nie wiem co prawda, jakie były parametry maszyny, na której uruchamiano grę, ale – jak udało mi się dowiedzieć – wersje konsolowe wyglądają równie pięknie. Najbardziej chyba zwracają uwagę szczegóły związane z animacją postaci i wyglądem ich twarzy. Gdy podczas walki obserwowałem towarzyszy i jeden z nich został trafiony – w jego oczach najpierw było widać przerażenie, a potem cierpienie. Otworzył nawet usta, próbując wydobyć jakiś dźwięk, zanim upadł na ziemię. Cała scena została przedstawiona w taki sposób, że naprawdę mogła wywrzeć mocne wrażenie, a podobnych sytuacji będzie przecież mnóstwo.

Potęgująca nastrój, podniosła muzyka pomaga stworzyć wrażenie, że całość prezentuje się jak dobrze zrealizowany film. Ale twórcy gry tylko pomagają w opowiedzeniu historii II Wojny – to gracze dyktują tempo i decydują o wydarzeniach, jakie mają miejsce. Ta gra naprawdę pozwoli Ci się poczuć jak żołnierz.

Nie, to nie aparat fotograficzny. To walka na śmierć i życie.

Kilka godzin spędzonych z Airborne utwierdza mnie w przekonaniu, że pełna wersja gry nie zawiedzie fanów tego typu produkcji, a twórcy wykorzystają potencjał drzemiący w nowych konsolach i pecetach z dobrymi kartami graficznymi. Po wakacjach wszystkich graczy czeka więc wojna – tym bardziej że gra posiadać będzie również tryb multiplayer, wzorowany zresztą na tym, który znamy z Medal of Honor: Allied Assault. Miejmy nadzieję, że sprawdzimy go w Lipsku na nadchodzącej imprezie Games Convention.

Ekipa z EA Los Angeles nie tylko jest pewna sukcesu, ale i wyraźnie podekscytowana samym uczestniczeniem w tym projekcie. Większość twórców gier opowiada o swoich dziełach z fascynacją, ale wyraz twarzy Gilmore’a podczas biegania po polu bitwy to coś, czego nie da się nauczyć, nawet pod opieką mistrza marketingu. „Innowacje zastosowane w Airborne wyznaczają całkowicie nową jakość nie tylko w samej serii, ale wśród całego gatunku FPS” – twierdzi z kolei Neil Young z teamu EA LA. Przesadza? Ocenimy już za kilkanaście tygodni. A może nawet wcześniej, bo wszystko wskazuje na to, że niebawem producenci udostępnią demo gry.

Bartłomiej Kossakowski

NADZIEJE:

  • możliwość rozpoczęcia misji w różnych miejscach i decydowanie o kolejności podejmowanych działań;
  • inteligentni przeciwnicy;
  • dużo możliwości na rozbudowę broni.

OBAWA:

  • wciąż niewiele wiadomo o trybie multiplayer.
Medal of Honor: Airborne

Medal of Honor: Airborne