Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 25 lutego 2005, 12:46

autor: Krzysztof Bartnik

Massive Assault: Phantom Renaissance - przed premierą

Wydawanie turówki wiąże się z ryzykiem. Gracze nastawieni są głównie na szybkie RTS-y, gdzie myślenie taktyczne sprowadza się do wyprodukowania jak największej ilości jednostek i zalania nimi wroga. „Domination” będzie odbiegać od powyższego schematu.

Twórcy skupieni pod szyldem serwisu Wargaming.net zdają się wyznawać zasadę, że na zmianę zdania czy wcześniej podjętej decyzji nigdy nie jest za późno. Według pierwszych zapowiedzi sięgających początku 2004 roku, strategia turowa o nazwie Massive Assault miała doczekać się pełnoprawnego sequela. Później producent z przykrością stwierdził, że liczba zaplanowanych nowości nie wystarczy na drugą część i postanowił opracować rozszerzenie, które ochrzczono podtytułem Phantom Renaissance. Mijały dni, tygodnie, aż wreszcie pojawiła się kolejna informacja na temat przygotowywanej pozycji. Mianowicie: dodatku nie będzie, gdyż jego projekt rozbudował się w takim stopniu, że spokojnie wystarczy na drugą odsłonę gry. Z tego swoistego powrotu do punktu wyjścia najważniejsze jest zaś to, że Domination (tytuł gry po powyższych przejściach) trafi na sklepowe półki w ciągu najbliższych kilku tygodni. Najwyższa więc pora, aby bliżej przyjrzeć się tej nadchodzącej strategii turowej.

Na lądzie, w powietrzu, na powierzchni wody. Tak wyglądają bitwy w Domination.

Wydarzenia przedstawione w Domination będą rozgrywały się pięć lat po Pierwszej Wojnie, która miała miejsce w Nowych Światach (ten konflikt przedstawiał oryginalny Massive Assault). Ówczesną rywalizację zwycięstwem zakończyła Unia Wolnych Narodów (dobro), natomiast niedobitki pokonanej Ligi Widmo (zło) zeszły do podziemia. W sekretnie ukrytych fabrykach i laboratoriach Liga rozpoczęła badania nad opracowaniem nowych rodzajów śmiercionośnych broni, które umożliwiłyby zrewanżowanie się za ostatnio poniesioną klęskę. Prace szybko dobiegły końca, co pozwoliło dowódcom Ligi Widmo na dokładne zaplanowanie potężnego i całkowicie niespodziewanego uderzenia. Termin natarcia wyznaczono na rocznicę zakończenia Pierwszej Wojny. Atak udał się znacznie lepiej, niż przypuszczano. W ciągu pierwszych godzin ofensywy Unia Wolnych Narodów straciła kontrolę nad najważniejszymi miastami, a niemal połowa jej wojsk została rozbita. Niedobitki oddziałów pospiesznie wycofano na tereny górskie, niewielkie wyspy na oceanach czy inne planety układu. Rozpoczęły się przygotowania do kontrataku, od którego powodzenia zależy teraz przywrócenie minionego ładu.

Dalszy przebieg wojen w Nowych Światach gracze poznają w dwóch rozbudowanych kampaniach, składających się w sumie z 20 misji. W przypadku wyboru Unii Wolnych Narodów należy spodziewać się głównie prowadzenia działań defensywnych, mających na celu powstrzymanie ekspansji przeciwnika. Z kolei kierowanie oddziałami Ligi Widmo będzie oznaczało praktycznie nieustanną ofensywę i zajmowanie nowych terenów.

W porównaniu do pierwowzoru, rozgrywka nie ulegnie większym zmianom. Dostępny obszar ma być podzielony między sąsiadujące ze sobą państwa i tylko w ich granicach będzie odbywała się rekrutacja nowych jednostek (część oddziałów można oczywiście kontrolować tuż po rozpoczęciu scenariusza). Na wydawanie rozkazów grający będzie miał kilka następujących po sobie tur (ruch, atak, etc.). Później to samo zrobi komputer. Rywalizacja toczy się zaś do momentu, w którym na placu boju zostanie tylko jedna z rywalizujących frakcji. Te, z pozoru proste, zasady niosą jednak za sobą sporą dawkę taktycznego planowania, rodem z planszowych gier bitewnych.

Podczas wirtualnych zmagań należy dopilnować rozmieszczenia dalekosiężnej artylerii na kluczowych wzniesieniach, zastawiać pułapki na wroga, a także trzymać w odwodzie siły szybkiego reagowania, na wypadek gdyby oponentowi udało się znaleźć lukę w naszym systemie obrony. Każde natarcie musi być dobrze zaplanowane (ewentualne niepowodzenie nie może oznaczać pozostawienia państwa bez obrony), ważne jest również dbanie o zaplecze ekonomiczne (kontrolowane tereny generują zysk potrzebny do dalszych działań) oraz stopniowe zajmowanie kolejnych pół na mapie (charakterystyczna, przerywana linia wyraźnie wskazuje posiadany obszar). Duży wpływ na walkę będzie miał także brak tzw. „mgły wojny” (fog of war), dzięki czemu rywalizujące osoby dostaną możliwość obserwowania posunięć przeciwnika i dużo wcześniejszego reagowania na zagrożenia.

Artyleria rozmieszczona na wzniesieniach wielokrotnie przesądzi o ewentualnej wygranej.

Wirtualne działania militarne obejmą dziesięć zróżnicowanych środowiskowo planet, na powierzchni których sprawdzimy w boju 36 rodzajów jednostek (od ciężkich mechów, poprzez futurystyczne śmigłowce bojowe, aż do szybkich, lekko opancerzonych łodzi). Sporo uwagi poświęcono też opcji zawierania sojuszy. W większości misji na mapie obecne są bowiem dodatkowe, neutralne frakcje. Jeżeli tylko gracz przeciągnie większość z nich na swoją stronę, to jego rywal będzie mógł zapomnieć o wygraniu scenariusza. Ponadto, Domination wprowadzi do rozgrywki znanej z Massive Assault zupełnie nowy tryb o nazwie „Assault”, w którym gracze dostaną do dyspozycji mocno ograniczoną ilość zasobów (co oznacza mniej jednostek do wyprodukowania), następnie zaś będą musieli przejąć kontrolę nad szeregiem bardzo dobrze strzeżonych twierdz. To z kolei wymusi konieczność stosowania o wiele bardziej skomplikowanych strategii na polu walki (osłanianie kluczowych oddziałów przy frontowym ataku, próby niespodziewanego wdarcia się do twierdzy, pozorny odwrót etc.).

Pozostałe nowości prezentują się typowo dla drugiej odsłony gry. Miłośnicy zmagań multiplayer znajdą w Domination możliwość rywalizacji w kilku graczy na jednym komputerze (hot-seat, gdzie rywalizujące osoby wymieniają się myszką) lub w postaci gry za pomocą e-maili, jak również sprawdzą swoje taktyczne umiejętności poprzez sieć lokalną lub Internet. Udoskonaleniu ulegną algorytmy inteligencji komputerowego przeciwnika (próby zaskoczenia graczy mają stać na porządku dziennym; w miarę osiąganych postępów poziom trudności będzie systematycznie wzrastał). Podobnie poprawiony zostanie trójwymiarowy silnik odpowiedzialny za oprawę graficzną. Zmagania przyjdzie nam obserwować z dowolnego położenia kamery, włączając w to nawet widok z poziomu dostępnych oddziałów. Twórcy opracowali także mnóstwo nowych modeli jednostek, efektów wybuchów, wystrzałów czy animacji, które – wnioskując już tylko z obserwacji screenshotów – będą trzymały bardzo solidny poziom wykonania. Do tego dochodzi jeszcze nowa ścieżka dźwiękowa, w której utwory mają dynamiczne zmieniać się w zależności od sytuacji panującej na ekranie monitora.

Uczciwie trzeba przyznać, że wydawanie w obecnych czasach strategii turowej wiąże się z pewnym ryzykiem. Gracze nastawieni są głównie na szybkie RTS-y, gdzie myślenie taktyczne sprowadza się do jednego: wyprodukowania jak największej ilości jednostek i (dosłownie) zalania nimi wroga. Domination będzie odbiegać od powyższego schematu, przez co może zostać odrzucony jeszcze na starcie, bądź też swoją specyfiką i „innością” zachęcić ewentualnych nabywców. Patrząc na sukces oryginalnego Massive Assaulta, sequel powinien bez większych trudności znaleźć swoje miejsce na rynku. Wielbiciele klasycznych gier turowych będą wniebowzięci (kiedy ostatnio dostali podobną produkcję?), pozostali powinni spróbować. Tak po prostu. Najwyżej sięgną po coś innego.

Krzysztof „ComCo” Bartnik

Massive Assault: Phantom Renaissance

Massive Assault: Phantom Renaissance