Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 20 lipca 2010, 14:01

Mafia II - testujemy przed premierą

Do premiery jednej z najbardziej oczekiwanych gier roku dzieli nas już naprawdę niewiele czasu. Sprawdzamy czy Mafia II zapowiada się na godną kontynuację kultowego pierwowzoru.

Aż osiem długich lat zajęło czeskiej firmie Illusion Softworks (teraz występującej pod nazwą 2K Czech) przygotowanie sequela gry Mafia, przez wielu uważanej za jedną z najlepszych produkcji w historii elektronicznej rozrywki. Ostatnie miesiące były dla fanów tej serii szczególnie trudne, bo choć najnowsze dzieło naszych południowych sąsiadów zapowiadało się wybornie, to jednak data jego premiery była systematycznie przekładana. Dziś o żadnych opóźnieniach nie ma już mowy – druga Mafia jest praktycznie ukończona, o czym mieliśmy okazję przekonać się sami, eksploatując w minionym tygodniu solidny fragment rozgrywki.

Kapitalnie zrealizowane cut-scenki są jednymz najmocniejszych punktów tej gry.

Już na wstępie odpowiem na bodaj najważniejsze i nurtujące wielu fanów pytanie: nie, druga Mafia nie robi wyraźnego zwrotu w stronę serii Grand Theft Auto. Owszem, niektóre rozwiązania z kultowego cyklu, zwłaszcza z jego ostatniej, czwartej odsłony, są tutaj obecne, ale mimo wszystko Czesi nie pokusili się o stworzenie typowego sandboksa, dającego użytkownikowi masę swobody. Wręcz przeciwnie. Nową Mafią wciąż kieruje liniowy do bólu scenariusz i to właśnie te pieczołowicie zaplanowane wydarzenia – a nie my sami – decydują, co i gdzie będziemy robić. W drugiej grze powróciły znane z pierwowzoru rozdziały, dzielące całą opowieść na kilkanaście odrębnych części. Poszczególne etapy przedstawiają różne okresy działalności głównego bohatera i jego kolegów z branży – upływ czasu jest tu z góry ustalony, dlatego kolejne epizody potrafią posunąć akcję nawet kilka lat naprzód. Oczywiście rok w rok zmienia się nie tylko status głównego bohatera, ale również samo miasto. Do sklepów trafiają nowe typy ubrań, na ulicach pojawiają się coraz lepsze samochody, a w zależności od tego, w którym miesiącu rozgrywa się dany etap, w Empire Bay panują inne warunki pogodowe.

W wersji prasowej gry udostępnione zostały cztery duże rozdziały, w sumie oferujące około trzech godzin zabawy. Z racji tego, że były to wybrane fragmenty większej opowieści, trudno powiedzieć coś więcej na temat fabuły, a tym bardziej dokonać jej oceny. Jak już zapewne wiecie, głównym bohaterem gry jest Vito Scaletta, odznaczony medalem weteran wojenny, który po wylizaniu się z ran odniesionych na froncie dostaje miesiąc wolnego i postanawia odwiedzić rodzinne miasto. Na miejscu okazuje się, że krewni naszego śmiałka wplątali się w nie lada kabałę – ojciec młodzieńca zapożyczył się na niezłą sumkę u podejrzanego typa, a następnie zmarł, zostawiając żonę i córkę z kłopotliwym długiem. Vito szybko wchodzi w konflikt z lichwiarzem i chcąc zdobyć wymaganą kwotę, wdaje się w konszachty z bandziorami. Pomaga mu w tym Joe Barbaro, jego dobry przyjaciel z dzieciństwa, który w trakcie trzyletniej nieobecności Scaletty zdołał zaistnieć w półświatku.

W grze zasiądziemy za kierownicą wielu różnorodnych aut. Z upływemczasu na ulicach pojawią się nowe, bardziej wypasione bryki.

Dalszy rozwój wypadków nie jest trudny do przewidzenia. Za namową kolegi Vito załatwia lewe zwolnienie ze służby i zamiast walczyć w II wojnie światowej ku chwale nowej ojczyzny, zaczyna imać się różnych zajęć, sukcesywnie wchodząc w coraz większy konflikt z prawem. W końcu wieści o wyczynach obu panów docierają do mafiosów i zarówno Scaletta, jak i Barbaro dostają ofertę nie do odrzucenia – możliwość rozpoczęcia pracy dla jednej z rządzących Empire Bay rodzin. Od tego momentu akcja rozkręca się na całego, ale o tym, jakie niespodzianki czekać będą na głównego bohatera w trakcie wspinania się po szczeblach przestępczej kariery, dowiemy się dopiero w pełnej wersji gry.

Jak już wcześniej wspomniałem, budowa programudo złudzenia przypomina wydany w 2002 roku pierwowzór. Każdy rozdział nowej Mafii to zamknięty scenariusz, zawierający co najmniej jedną dużą misję, gęsto przetykany perfekcyjnie zrealizowanymi przerywnikami filmowymi. Kiedy program przestaje opowiadać fabułę i pozwala wreszcie pograć, przystępujemy do wykonania powierzonego zadania. Wolność jest pozorna. Co prawda możemy poruszać się po mieście bez ograniczeń (w przeciwieństwie do „jedynki” większość misji nie jest limitowana czasem, dzięki czemu nie trzeba się spieszyć), ale koniec końców i tak trzeba udać się w określone z góry miejsce. Od czasu do czasu natykamy się na nieobowiązkowe misje poboczne (oznaczone na mapie żółtymi markerami), ale raczej nie będzie ich zbyt wiele – w czterech rozdziałach widziałem zaledwie jeden taki quest, pozwalający obić gębę brutalowi, który zderzył się z pojazdem znajomej kurtyzany.

Inwencja autorów w ubarwianiu rozmaitymi smaczkami kolejnychmisji budzi szczery podziw. Tutaj Vito próbuje dostać się kanałami do opanowanego przez wrogów budynku.

Podobieństwa do słynnego pierwowzoru są widoczne nie tylko w sposobie prezentacji akcji, ale również w trakcie właściwej rozgrywki. Dobrym przykładem jest zachowanie policji, bardzo czułej na wykroczenia popełniane przez naszego podopiecznego. Pierwsza Mafia zmuszała grającego do bardzo uważnego przemieszczania się po ulicach miasta, bowiem stróże prawa byli nieugięci i karali nie tylko za przekroczenie dozwolonej prędkości, ale nawet za przejechanie skrzyżowania na czerwonym świetle. Powolne i niezbyt zwrotne samochody utrudniały ucieczkę, dlatego w przypadku wpadki lepiej było się zatrzymać i po prostu zapłacić mandat, niż tracić cenny czas na zgubienie ścigającego nas radiowozu.

W nowej Mafii policja dba również o przestrzeganie reguł panujących na drodze. Pędzenie na złamanie karku po ulicach miasta jest karalne, podobnie zresztą jak spowodowanie stłuczki z innymi samochodami. Mimo moich usilnych starań nie udało mi się natomiast wymusić mandatu za ignorowanie sygnalizacji świetlnej, nawet w sytuacji, kiedy na czerwonym mijałem stojący na skrzyżowaniu radiowóz. Nie wiem, czy jest to błąd wersji prasowej, czy świadoma decyzja twórców gry, ale to małe poluzowanie zasad nie wszystkim przypadnie do gustu.

W zależności od popełnionego przestępstwa reakcja policji na poczynania gracza jest różna. Za drobne wykroczenia, jak np. przekroczenie dozwolonej prędkości, karą jest mandat. Stróże prawa zmuszają nas w takim przypadku do zatrzymania się i wypisują świstek bezpośrednio na ulicy. Nasz podopieczny może w tym momencie stawić opór (równoznaczny z uzyskaniem kolejnej gwiazdki) lub uiścić stosowną opłatę, o ile oczywiście ma przy sobie gotówkę.

Wybicie bocznej szyby to najszybsza metodakradzieży zaparkowanych samochodów.

Naprawdę ciekawie robi się, gdy zainteresowanie policji osobą gangstera znacznie się zwiększy. Przedstawiciele władzy będą próbować nas wówczas aresztować (dwie gwiazdki) lub po prostu zastrzelić (trzy gwiazdki). Jeśli naprawdę zaleziemy stróżom prawa za skórę, ci zaczną otwierać ogień z karabinów maszynowych (cztery gwiazdki). Tutaj nie ma już lekko – jedyną szansą na przeżycie w takiej sytuacji jest ukrycie się we wnętrzu samochodu i jak najszybsza ucieczka z obławy. Przed aresztowaniem chronią natomiast łapówki, bezczelnie wciskane policjantom wprost na ulicy.

Pozbycie się pościgu nie nastręcza większych problemów. Radiowozy są co prawda szybkie, ale ich kierowcy nie grzeszą inteligencją, więc łatwo wymanewrować je tak, żeby zatrzymały się na jakichś przeszkodach terenowych: słupach, barierach, budynkach bądź po prostu na innych autach. Kiedy tylko zgubimy ogon, gra w ekspresowym tempie zacznie niwelować gwiazdki. Proces ten trwa dosłownie kilka sekund, więc jeśli uda nam się skręcić w dwie kolejne przecznice, zostawiając w tyle gliniarzy, natychmiast stajemy się „czyści”. Proste? Niekoniecznie, bo na samym usunięciu gwiazdek problemy Vita się nie kończą. Z reguły po wywołaniu chaosu do mężczyzny zostaje przylepiony status „poszukiwany”, a to jest już duże zmartwienie.

Skradzione, a następnie zalegalizowane samochodyprzechowywane są w garażach.

Gdy Vito staje się poszukiwany, musi mieć się na baczności – każde napatoczenie się na stróżów prawa grozi identyfikacją, a jeśli policja ponownie wpadnie na ślad przestępcy, natychmiast otrzymujemy zniwelowane wcześniej gwiazdki. Samo pozbycie się kłopotliwego statusu do łatwych nie należy. Pół biedy, jeśli gliniarze pamiętają tylko numer rejestracyjny samochodu, bo tu sprawę sprawnie i szybko załatwi pierwszy z brzegu warsztat, przebijając blachy bądź przemalowując auto. Znacznie trudniejsze jest anulowanie listu gończego. W takim przypadku należy dostać się do kryjówki bądź sklepu z odzieżą i jak najszybciej zmienić ubranie. Istnieje też opcja wykręcenia numeru na komisariat z dowolnego telefonu i poruszenia za odpowiednie sznurki – któryś z opłacanych przez mafię gliniarzy wymaże nas z kartoteki. Taka przysługa kosztuje jednak mnóstwo pieniędzy, a jakby tego było mało, wcześniej należy dostać się w jednym kawałku do budki telefonicznej, co samo w sobie jest nie lada wyczynem.

Świetnie zrealizowane kontakty z policją to jeden z mocniejszych punktów programu. Co prawda ekspresowe tempo niwelowania gwiazdek może wydawać się dziwne (zwłaszcza jeśli pamięta się, jak fantastycznie zrealizowano to w Grand Theft Auto IV), ale status poszukiwanego w pełni to rekompensuje. Próby wywinięcia się z opresji przyspieszają bicie serca, a że czasem może minąć kilka minut, zanim uda nam się ponownie zejść do podziemia, na nudę narzekać nie sposób.

Na autostradach można jechać szybciej niż w mieście – zakładając,rzecz jasna, że trzymamy się przepisów.

Również w pozostałych kwestiach Mafia II sprawuje się bez zarzutu. Na uwagę zasługują zróżnicowane i świetnie zrealizowane misje, które dzięki licznym skryptom nabierają filmowego charakteru. Każdy z czterech udostępnionych rozdziałów oferował zupełnie inne i na swój sposób unikatowe wyzwania. W jednym ze scenariuszy urządziłem zasadzkę na pewną grubą rybę w mafijnym półświatku, a gdy ofierze udało się jakimś cudem uniknąć zamachu, Vito i jego towarzysze ruszyli za nim w pościg. Wydawało się, że wystarczy, iż misję zwieńczy brutalna egzekucja wskazanego do odstrzału delikwenta, ale jak się za chwilę okazało, na samym wyroku się nie skończyło. Mój podopieczny musiał osłaniać rannego w akcji kompana i wyprowadzić go z walącego się budynku, który został podpalony przez wrogów. Później nastąpił szalony pościg ulicami miasta i dopiero po dotarciu do zaprzyjaźnionego lekarza, można było odetchnąć z ulgą.

W innej znów misji Vito zmuszony był dostać się po kryjomu na teren położonej na uboczu rzeźni, gdzie przetrzymywano ważnych zakładników. Przez długi czas przemykałem niezauważony przez kolejne korytarze, unikając stojących tu i ówdzie strażników, by w końcu trafić do miejsca, gdzie torturowano kolegów. Po obowiązkowym pojedynku z wielkim dryblasem udało mi się uwolnić kompanów i przejść do ofensywy. Wokół zaroiło się od uzbrojonych po zęby gangsterów – trzeba było więc oczyścić cały teren z wrogów i wydostać się na zewnątrz. Autorzy zgrabnie połączyli tu różne typy rozgrywki, nieustannie utrzymując wysokie napięcie. Bezpardonowa jatka w finale zakończyła kilkunastominutową eksplorację kompleksu.

Vito może zapłacić mandat albo wziąć nogi za pas. W grze istniejeteż opcja wręczania policjantom łapówek.

Jednak prawdziwy rarytas twórcy pozostawili na koniec. Vito i Joe Barbaro dostali zlecenie na zlikwidowanie jednego z konkurencyjnych bossów i rozpoczęli przygotowania do zamachu. W przebraniu pracowników hotelu dostali się na wynajęte przez gangsterów piętro, a następnie umieścili bombę w sali konferencyjnej. Potem nastąpiła ewakuacja na dach wieżowca, gdzie trzeba było stawić czoła przebywających tam bandziorom. Po zlikwidowaniu przeciwników zamachowcy zjechali windą przeznaczoną do czyszczenia szyb i odpalili ładunek. Po wykonaniu tej oskryptowanej do granic możliwości misji uśmiech długo nie schodził z mojej twarzy. Majstersztyk.

Rozgrywka w drugiej Mafii składa się z kilku podstawowych elementów. Bardzo dużo czasu spędzamy za kierownicą samochodów, podróżując we wskazane przez program miejsca. Co prawda miasto nie poraża swoim ogromem jak Liberty City w Grand Theft Auto IV, ale i tak jest dużo, dużo większe niż sugeruje mapa. W podróżowaniu pomaga wytyczana na radarze trasa – patent z ostatniej gry studia Rockstar North najwyraźniej spodobał się Czechom, bo działa w identyczny sposób, pokazując właściwą, choć nie zawsze najkrótszą drogę do celu. W trakcie zabawy można oczywiście kraść samochody (wybijając szyby w oknach, włamując się wytrychem lub po prostu wyrzucając kierowcę i zabierając auto z ulicy) i składować je w garażach. Liczne dziuple pozwalają personalizować tablice rejestracyjne, przemalowywać wozy, a nawet w niewielkim stopniu tuningować je, zwiększając ich parametry techniczne.

W grze obecne są kryjówki, w których można zmienić ciuchy, posłuchać radia, a także posilić się. Jedzenie uzupełnia energię, choć nie wiadomo po co, skoro żywotność Vita regeneruje się automatycznie. Żarcie można kupić w licznych knajpach na terenie miasta, a nowe ubrania w butikach. W grze nie zabrakło sklepów z bronią i warto korzystać z ich usług, gdyż z czasem pojawiają się tam coraz lepsze zabawki, np. niemiecki MP40. Wszystkie towary kupujemy za pieniądze, które z kolei zarabiamy w trakcie misji – to kolejny pomysł zaczerpnięty z serii Grand Theft Auto.

Nowoczesna gra akcji nie może obejść się bez systemu osłon.W Mafii można chować się za każdą większą przeszkodą.

Jak na nowoczesną grę akcji przystało, w Mafii II został zaimplementowany system osłon. Wrogowie korzystają z niego równie często jak Vito i jego towarzysze, dlatego większość strzelanin sprowadza się do oczekiwania, aż któryś z bandziorów wystawi łeb znad skrzyni, by pozwolić nam go odstrzelić. Wymiana ognia nie sprawia żadnych kłopotów, bez względu na to, czy trzymamy w rękach strzelbę, rewolwer, czy pistolet maszynowy. Trudno zresztą oczekiwać po tym aspekcie cudów, skoro po odniesieniu ran bohater potrafi ukryć się i zregenerować energię. Nawet na najwyższym poziomie trudności, co uważam za chybiony pomysł.

Usprawnień doczekał się również system walki wręcz. Po rozpoczęciu pojedynku kamera przesuwa się za plecy bohatera, a jego ruchy zostają wyraźnie ograniczone. Vito może zadawać dwa rodzaje ciosów pięścią, dostępne są także bloki i proste kombosy. Gdy przeciwnik zacznie chwiać się na nogach, można wykonać efektowną serię uderzeń, na ogół kończącą starcie. Choć pięściarskie popisy Scaletty podobały mi się średnio, to je również należy zaliczyć na plus – gdy przypomnę sobie chaotyczne bijatyki z pierwszej Mafii, to dziękuje Czechom, że wreszcie uporządkowali ten aspekt rozgrywki.

Pojedynki na pięści zostały znacznie rozbudowane.

Powyższe elementy w zupełności wystarczają, by druga Mafia na długo przykuła do monitora. Cały urok tkwi bowiem w ich sprytnym połączeniu – autorzy sporo pracy włożyli w budowę misji, faszerując je na potęgę przerywnikami filmowymi i skryptami. W rezultacie, choć w zasadzie ciągle robimy jedno i to samo (jeździmy, strzelamy i bijemy się), w ogóle nie odczuwamy znużenia. W Grand Theft Auto IV większość misji jest bardzo podobna do siebie, w produkcie firmy 2K Czech wręcz odwrotnie, bo nasi południowi sąsiedzi umiejętni powpychali w oklepane schematy masę drobnych smaczków ubarwiających zmagania.

Na koniec kilka zdań na temat oprawy audiowizualnej. Gra działa bardzo płynnie w pełnych detalach na raczej przeciętnym sprzęcie (Core 2 Duo 3 GHz, 4 GB RAM, GeForce 9800 GT). O odpaleniu pozostałych bajerów (PhysX, APEX) nie ma oczywiście na tej konfiguracji mowy, ale bez nich Mafia II też potrafi zauroczyć. Miasto wygląda olśniewająco, na co duży wpływ ma kapitalny projekt lokacji i cudna kolorystyka. Trudno się tu właściwie do czegokolwiek przyczepić: modele postaci i samochodów, animacje oraz efekty świetlne prezentują się wybornie. Dużo ciepłych słów można powiedzieć również o udźwiękowieniu. Przejażdżki samochodami umilają trzy stacje radiowe, przy czym jedna puszcza wyłącznie samą klasykę – motywy z pierwszej Mafii! Co ciekawe, oprócz muzyki charakterystycznej dla epoki w trakcie wykonywania niektórych misji można usłyszeć także bardziej nowoczesne kawałki, żywsze i ze zrozumiałych względów niedostępne w radiu. Na ogół towarzyszą one szalonym pościgom samochodowym i strzelaninom. Nie ukrywam, że takie rozwiązanie bardzo mi się podoba.

Po kilku godzinach zabawy z Mafią II mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że grze uda się spełnić pokładane w niej nadzieje. Cieszy przede wszystkim to, że autorzy postawili na liniową rozgrywkę i że to właśnie fabuła jest motorem napędowym całości. Stworzenie typowego klona Grand Theft Auto byłoby największym błędem – naprawdę niepotrzebne nam kolejne duże miasto i pozorny ogrom możliwości, które z czasem przestają budzić jakiekolwiek zainteresowanie – to domena produktów firmy Rockstar Games i niech tak zostanie. Po Mafii należało oczekiwać niebanalnej opowieści o gangsterach, w której pierwsze skrzypce gra wciągająca historia oraz rewelacyjny klimat – i naprawdę są powody do radości, bo wszystko wskazuje na to, że właśnie taki produkt w sierpniu wyląduje na sklepowych półkach.

W Empire Bay można się zakochać nawet zimą.

Kontakt z nową Mafią był pasjonującym doświadczeniem. Wszystkie cztery rozdziały łyknąłem w trakcie jednego posiedzenia, po prostu zapominając o otaczającym mnie świecie. A potem jeszcze raz i kolejny, byle tylko wynieść z tej krótkiej skądinąd wersji prasowej jak najwięcej. I wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co było mi dane zobaczyć. Nie da się ukryć, że przez ostatnie lata balon oczekiwań został napompowany do granic możliwości. Ale po wylądowaniu w Empire Bay tzw. „hype” przestaje cokolwiek znaczyć. Naprawdę, nie trzeba być fanboyem i mieć klapki na oczach, by się w tym produkcie po prostu zakochać. Na pudełku powinien widnieć napis: „opad szczęki gwarantowany”.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Mafia II

Mafia II