Left 4 Dead - GC 2008

W horrorach bohaterowie decydujący się na rozdzielenie się przeważnie ponoszą klęskę. Czy gra stawiająca na trzymanie się razem odniesie sukces?

Maciej Makuła

Na zamkniętym stoisku Left 4 Dead spotkałem dwóch niepozornych techników, w spokoju i leniwie przygotowujących się do prezentacji. Jednym z nich okazał się Gabe Newell – założyciel słynnej firmy Valve. Nie potrafiąc odmówić, zasiadłem do komputera i rozpocząłem trwającą dwadzieścia parę minut przygodę w opanowanym przez zombie mieście.

Spróbujmy sklasyfikować jakoś Left 4 Dead – jest to survival horror, w którym akcja pokazana jest z perspektywy pierwszej osoby. Motyw znany i dosyć oklepany, jednak sposób, w jaki cała historia została opowiedziana – już mniej. Jak to ujął Gabe: gry Valve zasadniczo można podzielić na te dla samotnego gracza, nastawione na fabułę (Half-Life) oraz typowe gry multiplayer (Counter-Strike). Left 4 Dead łączy te dwie idee.

Radosna ekipa Valve. Biorąc pod uwagę sukcesy firmy – trudno im się dziwić.

W omawianej grze wcielamy się w członka czteroosobowej grupy próbującej przetrwać atak zombie na fikcyjną amerykańską mieścinkę. I to właśnie temat wzajemnej współpracy był nadrzędną wartością przy projektowaniu całej mechaniki gry. Niezależnie od tego, czy gramy sami, czy z kolegami, zawsze będziemy walczyć w towarzystwie trzech innych postaci – w tym pierwszym wypadku kontrolowanych przez sztuczną inteligencję.

Samotny lub tylko próbujący odrobinę działać na własną rękę gracz z góry skazany jest na porażkę. Zostanie błyskawicznie zagryziony przez nieumarłych, a pozbawiony pomocy kolegów – umrze. W grze brak radaru, jednak nasi ziomkowie otoczeni są różnokolorowymi aurami, które widzimy przez ściany. Ich barwa oznajmia o ich aktualnej sytuacji – czy są np. atakowani. W domyślnym trybiekooperacji zawsze włączony jest tzw. friendly-fire, czyli możliwość skrzywdzenia kolegów z zespołu, mniej lub bardziej przypadkowym, ostrzałem.

„A pamiętasz, jak zastrzeliłem tego zombiaka, który już sięgał do Ciebie swymi pazurami?” – Left 4 Dead to naprawdę kawał świetnej zabawy.

Ponieważ gra tworzona jest z myślą o wielokrotnie powtarzanych sesjach wieloosobowych, a otwierając przed graczami wszystkie swoje tajemnice w trakcie pierwszego przejścia, z góry byłaby skazana na niepowodzenie – specjaliści z Valve zaimplementowali w Left 4 Dead tzw. reżysera. Reżyser jest sztuczną inteligencją, swoistym odpowiednikiem mistrza gry z papierowych RPG. To on dostosowuje poziom trudności, kieruje graczy na różne tory, rozmieszcza przeciwników i decyduje o różnych wydarzeniach. Ma też karać gracza działającego na niekorzyść drużyny, w najgorszym wypadku wykopując go z gry.

Left 4 Dead

Left 4 Dead

PC Xbox

Data wydania: 18 listopada 2008

Informacje o Grze
8.5

GRYOnline

8.1

Gracze

9.6

Steam

OCEŃ
Oceny

Według Gabe’a dzięki niemu praktycznie niemożliwym jest rozegranie dwóch takich samych partii. Nigdy nie wiadomo, czy miejsce, które podczas ostatniego przejścia było świadkiem krwawej bitwy – tym razem nie okaże się po prostu spokojną promenadą. Ciężko jeszcze ocenić, jak bardzo wpłynie to na żywotność Left 4 Dead – ale moje pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne.

Sama gra ma być podzielona na kampanie (cztery). W każdej z nich zmierzymy się z innym wyzwaniem – ja zapoznałem się z etapem rozgrywającym się w jakiejś dzielnicy portowej. Grający nie mają żadnego wpływu na wygląd swoich postaci. Ich profile stworzone zostały przez autorów, a ich życiorysy poznamy w trakcie kampanii reklamowej, z którą wiąże się m.in. otwarcie specjalnej strony internetowej (motyw znany z chociażby promocji Portalu).

Left 4 Dead hula naturalnie na silniku Source. Determinuje to wymagania sprzętowe – gra ma chodzić tak samo i na takim samym sprzęcie jak produkty z zestawu The Orange Box. A wygląda bardzo ładnie. Dziesiątki atakujących zombiaków, gra świateł z latarek w różnych mrocznych pomieszczeniach (żeby było ciekawiej – światło i odgłosy wabią zombiaki), świetny montaż dźwięku. Za ten odpowiada również wspomniany wcześniej reżyser i starannie próbuje wzbudzić u odbiorcy wieczne poczucie niepokoju oraz zagrożenia.

Wzorcowe stanowisko do gry w Left 4 Dead. Na ekranie Gabe osłania plecy niżej podpisanego.

Przeciwnicy to oprócz hord zombiaków także różni mutanci – przeważnie występujący w charakterze tzw. bossów. Niestety, na etapie w który graliśmy, nie dane było mi zapoznać się z wieloma z nich. Napatoczyliśmy się jedynie na Tanka – muskularną bestię zdolną przebijać się przez ściany.

Left 4 Dead jest niezwykle ciekawym eksperymentem. Śledząc grę w materiałach prasowych i zwiastunach, nabrałem przekonania, że jest nieco dziwna, głównie przez odejście od powolnego, mało dynamicznego nurtu gier o walce z niezliczonymi rzeszami zombie, jaki reprezentuje od lat chociażby seria Resident Evil. Po mojej krótkiej sesji bez cienia wątpliwości umieściłem Left 4 Dead na liście FPS-ów, w które zagram w tym roku. Określić go można spotkaniem Counter-Strike’a z Residentem, gdzie sprawna drużyna walczy z ruchliwymi i zawziętymi umarlakami. Frajda jest naprawdę niesamowita – a chyba o to w tym wszystkim chodzi.

Maciej „Von Zay” Makuła

Podobało się?

0

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl