Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Kingdom Come: Deliverance Publicystyka

Publicystyka 5 lutego 2014, 13:16

autor: Luc

Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii

Choć życie w średniowieczu trudno nazwać sielanką, legendy o walecznych rycerzach ciągle inspirują wyobraźnię. Dzięki Kingdom Come: Deliverance, powstającej grze studia Warhorse, będziemy mieli okazję stać się bohaterem jednej z takich opowieści.

KINGDOM COME: DELIVERANCE W SKRÓCIE:
  • Pierwszoosobowe RPG osadzone w średniowieczu;
  • Rozbudowany i realistyczny system walki;
  • Ogromny, otwarty świat do przemierzenia pieszo lub konno;
  • Duża swoboda w kreowaniu oraz rozwijaniu postaci;
  • Oryginalny sposób wytwarzania przedmiotów;
  • Gra podzielona na trzy osobno wydawane akty;
  • Pełne wsparcie dla społeczności moderskiej;
  • Brak trybu multiplayer.

W większości współczesnych tytułów przywdziane stalowej zbroi automatycznie przenosi nas w świat pełen smoków, orków i ukrytych skarbów. Choć wyniki sprzedaży kolejnych RPG fantasy są dowodem na ciągle spore zainteresowanie tym gatunkiem, od pewnego czasu coraz śmielej do naszych dysków pukają także bardziej realistyczne odmiany rycerskich zmagań. Sukces serii Mount & Blade czy choćby doskonałe oceny Chivalry: Medieval Warfare dobitnie świadczą o tym, że zapotrzebowanie na gry osadzone w „prawdziwym średniowieczu” jest całkiem spore. Do podobnych wniosków doszli najwyraźniej ludzie z małego studia Warhorse, którzy jakiś czas temu rozpoczęli pracę nad nowym tytułem w takim właśnie klimacie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, otrzymamy produkt, w którym znajdziemy najlepsze cechy hitów pokroju Skyrima, Wiedźmina oraz Dark Souls ... i to w wyjątkowo intrygującej oprawie. Brzmi zbyt pięknie by było możliwe?

Jak widać, zainteresowanie jest spore. Tylko czy pomysł nie spali na panewce? - 2014-02-05
Jak widać, zainteresowanie jest spore. Tylko czy pomysł nie spali na panewce?

Historia oparta na faktach

Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - ilustracja #2

Czasy, w których rozgrywa się Deliverance to początkowy okres trwającego przez wiele wieków polowania na czarownice. Wszelkie przejawy tzw. magii, wróżbiarstwa oraz paktowania z siłami nieczystymi tępiono zarówno przy pomocy Świętej Inkwizycji, jak i samodzielnie. Na przestrzeni setek lat za praktykowanie czarnoksięstwa stracono ponad 30 000 osób!

Nasza przygoda rozpocznie się stosunkowo „zwyczajnie”. Prowadzony przez nas bohater to prosty, niczym niewyróżniający się syn kowala, bez jakichkolwiek ponadprzeciętnych umiejętności. Spędzając większość czasu w kuźni, zapewne dożyłby w spokoju leciwego wieku, gdyby nie to, że pośród elit królestwa rozpętała się właśnie walka o władzę. Najstarszy syn monarchy i jednocześnie- następca tronu - nie cieszy się poparciem ludu, co skrzętnie postanawia wykorzystać jego zazdrosny brat. Utkana przez niego intryga owocuje nie tylko pojmaniem władcy, ale także i wybuchem wojny domowej, wskutek której młody kowal traci cały dobytek oraz ukochaną rodzinę. Chęć pomszczenia swoich najbliższych oraz obietnica złożona ojcu na łożu śmierci to wszystko, co pozostało naszemu bohaterowi – nie zastanawiając się zbyt długo, rusza więc przed siebie.

Udany dzień to taki, który kończymy siedząc w karczmie. - 2014-02-05
Udany dzień to taki, który kończymy siedząc w karczmie.

Akcja Kingdom Come: Deliverance zostanie osadzona w roku 1403 na obszarze środkowej Europy (zgadza się, to nasz region świata!). Wydarzenia, których będziemy świadkami, miały miejsce naprawdę i jak twierdzą twórcy – jedynie w nielicznych momentach pozwolono sobie na puszczenie wodzów fantazji. O jakichkolwiek przejawach magii i tym podobnych cudów nie ma jednak mowy! Na udostępnionych materiałach nieustannie przewijają się obrazy miejsc, które w lepszym lub gorszym stanie stoją do dziś, w tle powiewają zaś znane z kart podręczników chorągwie. Co ciekawe, w grze nie znajdziemy pękających w szwach miast – w ówczesnych czasach można było takowe policzyć na palcach jednej ręki. Na zaniedbanych traktach pomiędzy osadami rzadko znajdziemy żywą duszę, a jeśli nawet na kogoś trafimy, będą to najprawdopodobniej zwykli bandyci. Deweloperzy od samego początku zapewniają, iż realistyczne odwzorowanie nie tylko samych lokacji (niekiedy w skali 1:1), ale i realiów średniowiecza stanowi jedno z głównych założeń. Czy na swojej drodze spotkamy zatem Władysława Jagiełłę? Czy zdarzy nam się ugiąć kolana przed majestatem rodu Luksemburgów? A być może stoczymy, którąś z pamiętnych bitew tamtego okresu? Warhorse nie zdradza póki co zbyt wiele, jeśli jednak spełnią chociażby część swoich obietnic – doskonałą lekcję historii (i to w praktyce) mamy zapewnioną.

Jedną ze zmian, na którą zdecydowali się twórcy po zebraniu odpowiedniej liczby środków, jest wprowadzenie możliwości kontrolowania żeńskiej persony. W oryginalnej koncepcji, jedyną sterowalną postacią miał być wspominany kowal. Na prośbę graczy, studio Warhorse wprowadziło do gry spory fabularny epizod, w którym wcielimy się także w młodą kobietę. Szczegółów na razie nie ujawniono, wiemy jednak, że to dzięki niej nasz protagonista przeżyje inwazję wojsk niepokornego księcia.

Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - ilustracja #2

Od pucybuta do bohatera

Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - ilustracja #3

Naszego bohatera określać będą nie tylko statystyki oraz umiejętności. Twórcy postanowili wprowadzić także mechanizm głodu oraz zmęczenia. W grze znajdzie się również system tzw. perków. Odblokowywane podczas kolejnych przygód, zapewnią nam m.in. możliwość wyprowadzania dodatkowych ciosów w walce oraz wykuwania lepszych przedmiotów.

W odróżnieniu od pozostałych tytułów RPG tym razem nie będziemy odgrywać w wydarzeniach pierwszorzędnej roli. Choć nie raz i nie dwa przyjdzie nam przesądzać o losach bitwy, nigdy nie przyjdzie nam działać w pojedynkę – o naszym sukcesie czy porażce zadecyduje przynajmniej kilka czynników. Jednak to, którą ścieżką podążymy wypełniając powierzoną nam rolę, zależy tylko i wyłącznie od nas. W Kingdome Come nie znajdziemy klasycznego podziału na klasy. Wyboru jednej z trzech dostępnych profesji, tj. wojownika, barda oraz złodzieja, dokonamy podczas samej rozgrywki poprzez częstsze korzystanie z charakterystycznych dla danego fachu umiejętności. Jeżeli lepiej czujecie się kradnąc sakiewki niż z mieczem w dłoni, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w całości poświęcić się złodziejskiemu rzemiosłu i skupić się na rozwoju zdolności przydatnych łotrzykowi.

Udział w oblężeniach będzie jednym z najciekawszych elementów rozgrywki. - 2014-02-05
Udział w oblężeniach będzie jednym z najciekawszych elementów rozgrywki.

Naturalnie „zmiana” przyzwyczajeń jest możliwa w każdej chwili, jeśli więc poczujemy nagły przypływ twórczej weny, możemy śmiało wytrenować się w śpiewaniu pieśni i wesołym brzdękoleniu na lutni. Co istotne – rozwijanie konkretnych sprawności nie wpływa na dostępność pozostałych. Kontrolowana postać może więc równie sprawnie operować pięknym słowem co obusiecznym mieczem. Precz z koniecznością poświęcania inteligencji na rzecz siły!

Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - ilustracja #2

Własne statystyki oraz umiejętności posiadać będą nawet nasze wierzchowce. Dostępne rumaki podzielić można na trzy główne kategorie – koń bojowy (wyjątkowo wytrzymały i silny), koń kopijniczy (szalenie szybki, idealny do pościgów) oraz zwykły koń, niewytresowany w żadnej konkretnej dziedzinie. Każdego z nich możemy dodatkowo opancerzyć!

Jeden (nie) za wszystkich

Nie obędzie się także bez współpracy z napotkanymi postaciami. Niektórzy dołączą do nas na dłużej, inni jedynie lekko wspomogą w wykonaniu konkretnego zadania. Twórcy nie przewidzieli niestety możliwości kontrolowania kogokolwiek innego poza głównym bohaterem (nie licząc początkowego epizodu). O ekwipowaniu i wydawaniu rozkazów towarzyszom także możemy zapomnieć. Ich pomoc ma być jednak niezbędna – i to praktycznie nieustannie. Już na samym początku rozgrywki musimy pogodzić się z faktem, iż jesteśmy jedynie jednym z wielu elementów rzeczywistości – zwykłym pionkiem, który wprawdzie ma swoje heroiczne momenty, ale nie decyduje swoimi czynami o losach wszechświata. Choć pozostałe gry RPG zdążyły przyzwyczaić nas do czegoś całkowicie odmiennego, w Kingdom Come nie będziemy w stanie wygrywać pojedynczo bitew, a uliczną bójkę z więcej niż dwoma przeciwnikami niemal na pewno zakończymy leżąc w rynsztoku z powybijanymi zębami. W Deliverance aby cokolwiek osiągnąć musimy uciekać się do forteli bądź zapewnić sobie wsparcie innych. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku znaczącą rolę odgrywać będą dialogi oraz reputacja bohatera. Ta zmieniać ma się na bieżąco, wraz z wyborami, jakich dokonamy podczas naszych podróży. Jak zapewniają twórcy, każdy problem będziemy mogli rozwiązać na kilka sposobów – podjęty wybór będzie miał jednak swoje daleko idące konsekwencje. Zabicie karczmarza spowoduje więc nie tylko zamknięcie lokalu, ale odbije się także na stosunku mieszkańców do naszej postaci. Jeśli przesadzimy, możemy nawet trafić do więzienia lub zostać poddanym publicznym torturom!

Flirt z córką młynarza? Dlaczego by nie! - 2014-02-05
Flirt z córką młynarza? Dlaczego by nie!

Jeszcze bardziej ekscytująco zapowiada się możliwość wzięcia udziału w ogromnych bitwach. Studio Warhorse nie chce zdradzać zbyt wielu szczegółów, już teraz wiemy jednak, iż toczone boje powalać będą rozmachem – na polu znajdzie się jednocześnie nawet kilkadziesiąt tysięcy unikalnych jednostek, spośród których z każdą możemy wdać się w potyczkę. Uczestniczenie w wielkich starciach nie będzie jednak codziennością – podczas rozgrywki uświadczymy nie więcej niż kilka epickich starć. Dzięki temu doznania płynące z walki mają być jednymi z najintensywniejszych, jakich kiedykolwiek doświadczyliśmy.

Świat w Kingdom Come: Deliverance podziwiać będziemy z perspektywy pierwszej osoby – także podczas trzymania miecza w dłoni. Sama mechanika walki ma przypominać tę znaną chociażby z Chivalry: Medieval Warfare, choć jak zapewniają twórcy poczyniono wszelkie starania, aby system ten urozmaicić i uczynić jeszcze bardziej realistycznym. Do prac przy modelach walczących postaci zatrudniono specjalistów od średniowiecznego fechtunku. Wstępne efekty, widoczne na udostępnionych materiałach, prezentują się nad wyraz dobrze – walka jest płynna, ale jednocześnie wymaga pomyślunku i zwinności. „Niestety” - tępo dusząc lewy przycisk myszy niczego tutaj nie wskóramy.

Smoków w lochach wprawdzie nie spotkamy, wciąż jednak bywa niebezpiecznie. - 2014-02-05
Smoków w lochach wprawdzie nie spotkamy, wciąż jednak bywa niebezpiecznie.

Z pustymi rękami nie wypada

Jednak bez względu na to czy ruszymy do bitwy na naszym wierzchowcu, czy też staniemy ramię w ramię z piechurami, nawet najzręczniejsze dłonie nie zapewnią nam zwycięstwa, o ile nie zadbamy o właściwy ekwipunek. Jedną z ciekawszych możliwości pozyskania odpowiedniej broni jest jej wykucie. Nasz bohater wciąż coś pamięta ze swojego kowalskiego fachu, w dowolnym momencie rozgrywki mamy więc możliwość złapania za narzędzia i stworzenia wymarzonego miecza. O tym, czy nasz trud przyniesie spodziewane rezultaty, czy też totalnie spartaczymy podjętą pracę, zadecydują nie tylko przypisane punkty umiejętności, ale także nasza zręczność. Każdy proces tworzenia przedmiotów (bez względu na to czy jest to broń, mikstury czy potrawy) przybierze bowiem formę minigierki, w której naciskanie właściwych przycisków we właściwym czasie wpłynie na efekt końcowy.

Masa statystyk i miejsca na dodatkowy ekwipunek – żaden fan RPG nie przejdzie obok takiego okienka obojętnie. - 2014-02-05
Masa statystyk i miejsca na dodatkowy ekwipunek – żaden fan RPG nie przejdzie obok takiego okienka obojętnie.
Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - ilustracja #3

Noszone przez nas ubranie oraz zbroja po pewnym czasie będą się zużywały. Na koszulach powstaną dziury, napierśniki tu i ówdzie się zniszczą… Po wyjątkowo brutalnych walkach na naszym stroju pojawią się nawet plamy krwi! Aby doprowadzić ubiór i pancerz ponownie do idealnego stanu będziemy musieli oddać go do naprawy lub własnoręcznie wypolerować.

Szalenie interesująco zapowiada się także system ubierania naszego poczciwego kowala. Aby w pełni przygotować się na czekające nas boje, nie wystarczy po prostu przywdziać zbroi. Zgodnie z zapowiedziami twórców, w okienku ekwipunku czeka na nas aż 16 miejsc na poszczególne elementy pancerza, zaś cały system oparty będzie o tzw. warstwowość. Faktycznie - trudno wyobrazić sobie bieganie w żelaznej półpłytówce zakładanej na nagie ciało. Każdy z dostępnych pancerzy ma nie tylko okazale wyglądać (za te odpowiadać mają m.in. różne warianty kolorystyczne), ale także mocno wpłynie na styl naszej walki. I tak dzięki kolczudze zyskamy odrobinę odporności na niektóre ciosy mieczem, ale na widok łuczników powinniśmy natychmiast uciekać. Z kolei zbroja bechterowa świetnie ochroni nas przed grotami strzał, ale okaże się kompletnie bezużyteczna w starciu z toporem. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby niektóre z pancerzy łączyć lub po prostu na siebie nakładać. Zaproponowane rozwiązanie ma przede wszystkim służyć urealistycznieniu rozgrywki, ale także pozytywnie wpłynąć na możliwości dostosowania wyglądu naszego bohatera. Ilość dostępnych kombinacji ubioru liczona jest w tysiącach.

Nie od razu królestwo zbudowano

O pozostałe wrażenia wizualne zadbać ma zaawansowany silnik graficzny, na którym oparto Kingdom Come. Ostateczny wybór padł na sprawdzony CryEngine 3, znany między innymi z produkcji takich jak Ryse, powstający Star Citizen czy choćby sama seria Crysis. Na prezentowanych materiałach wygenerowany teren wygląda na szczegółowy, choć zauważalne są pewne znaczne uproszczenia. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż gra studia Warhorse ma być ogromnym sandboksem, decyzję tego typu można w logiczny sposób wytłumaczyć. Tym, dla których zaproponowany świat i tak okaże się zbyt mały, z pewnością przypadnie do gustu wiadomość, jakoby twórcy planowali udostępnienie społeczności moderskiej większości narzędzi, z których sami korzystali podczas projektowania gry. Dodatkowe dziesiątki godzin przy fanowskich kreacjach mamy więc zapewnione.

Czyżby w średniowieczu także kręcono reklamy pewnego popularnego dezodorantu? - 2014-02-05
Czyżby w średniowieczu także kręcono reklamy pewnego popularnego dezodorantu?

Mimo wyraźnego zainteresowania, w grze nie ujrzymy trybu multiplayer. Kingdom Come: Deliverance od początku do końca ma być grą przeznaczoną dla pojedynczej osoby. Twórcy przyznają jednak, iż rozważają dodanie trybu kooperacji. Jeśli faktycznie do tego dojdzie, nowa opcja rozgrywki pojawi się najwcześniej w drugim epizodzie.

Co istotne, świat po którym przyjdzie nam podróżować zostanie graczom udostępniony w częściach. Deliverance zostanie bowiem podzielony na trzy osobne akty – każdy zapewniający po 20-30 godzin rozgrywki na całkowicie osobnej „mapie”. Pierwszy z zapowiadanych epizodów pojawi się najprawdopodobniej pod koniec 2015 roku. Reszta – w około półrocznych odstępach. Gra uzbierała już na Kickstarterze wymaganą ilość środków (w momencie gdy piszę te słowa, przekroczyła 600 000 dolarów), o pojawienie się aktów II i III możemy być więc spokojni. Mniej pewna jest kwestia dostępności tytułu na platformach innych niż komputery stacjonarne. Twórcy wprawdzie zapewniają, iż rozmowy z Microsoftem i Sony zakończyły się sukcesem i gra pojawi się także w wersji na PlayStation 4 oraz Xbox One, jednak oficjalnego potwierdzenia w sprawie daty premiery na next-genach póki co nie usłyszeliśmy.

Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - ilustracja #2

W to mi graj!

Co wyniknie z tych ambitnych planów? Zarówno doświadczenia, jak i doskonałego pomysłu odmówić deweloperom nie można, ale niestety to nie wszystko, co decyduje o sukcesie gry. Ciekawe podejście do tworzenia i rozwoju postaci, innowacyjny i wymagający system walki oraz nieograniczona swoboda... Wszystko to brzmi doprawdy intrygująco i fantastycznie, choć ścieżka, którą obrano może okazać się wyboista i zdradliwa. Huczne zapowiedzi oraz stawianie tytułu w jednym rzędzie z klasykami gatunku z reguły rozbudza oczekiwania graczy do niebotycznych rozmiarów, a presja tego typu niestety nie wszystkim dobrze służy.

Do premiery Kingdom Come zostały jednak jeszcze blisko dwa lata, studio Warhorse ma więc wystarczająco dużo czasu na dopieszczenie nawet najmniejszych detali. Jedno trzeba im przyznać - wyścig po serca graczy rozpoczęli żwawym kłusem. Po ufundowaniu projektu, nie pozostaje nam nic innego, jak trzymanie kciuków za to, aby przy przejściu w galop nie złapali zadyszki.

Kingdom Come: Deliverance

Kingdom Come: Deliverance