Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 21 maja 2007, 12:43

autor: Michał Basta

Grand Theft Auto IV - przed premierą

Grand Theft Auto IV zapowiada się naprawdę bajecznie. Trudno dopatrzyć się jakichś rewolucyjnych zmian, ale wszystkie szczegóły mające uatrakcyjnić nową część, coraz bardziej zbliżają ją do ideału.

Radość graczy, przerażenie rodziców i pożywka dla wszelkiej maści „Faktów” i Jacków Thompsonów, czyli Grand Theft Auto powraca. Pomimo milionów badań i dowodów, że GTA psuje psychikę i jest fabryką przestępców Rockstar Games jest w trakcie realizacji kolejnego projektu z góry skazanego na sukces. Niestety nie wszyscy będą zadowoleni, a to z tej prostej przyczyny, że w chwili obecnej trwają prace nad wersjami tylko dla konsol nowej generacji – Playstation 3 oraz Xbox 360. Można mieć nadzieję, iż twórcy nie zapomną jednak o korzeniach serii i prędzej czy później zdecydują się wydać GTA IV również na blaszaki. Tymczasem sprawdźmy, co takiego zaoferuje nam najnowsza odsłona tasiemcowego kryminału.

Ciężki los imigranta

Pierwszą przyjemną rzeczą z punktu widzenia mieszkańca Europy Wschodniej jest fakt, że główny bohater będzie posiadał słowiańskie korzenie. Stanie się nim niejaki Niko Belic, który ma już dość mieszkania w szarej Rosji. Szansa nadarza się, kiedy Niko otrzymuje informacje od swojego kuzyna Romana, który już od pewnego czasu mieszka w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście Romanowi powodzi się świetnie, posiada trzy wille, dwadzieścia samochodów, a kobiety lgną do niego niczym muchy do miodu. Po takich rewelacjach Belic pakuje swoje manatki i wyrusza na podbój państwa zza wielkiej wody. Zderzenie z rzeczywistością okazuje się jednak dla głównego bohatera twardsze niż lądowanie po skoku z dziesiątego piętra. Roman nie posiada żadnego majątku. Jest tylko zwykłym imigrantem, który kombinując na prawo i lewo stara się przeżyć kolejny dzień. Prawdziwy survival zaczyna się wtedy, gdy wdaje się w ciemne interesy i przy nieszczęśliwym zbiegu okoliczności popada w długi u lokalnego gangu. Niko nie ma wyjścia.

Oto Niko – od razu widać że to facet zza wschodniej granicy.

Zamiast wymarzonej fortuny nie pozostaje mu nic innego, jak wspomóc kuzyna w tej brudnej i nierównej walce. Jednak w przeciwieństwie do poprzedników z serii GTA Niko nie stanie się sztampowym przykładem z cyklu od zera do bohatera. Tutaj liczy się tylko jedno – przetrwanie, a nie wspinanie się po szczeblach kryminalnej drabiny. Wprawdzie nieoficjalnie mówi się o wprowadzeniu do gry gangów (spekulacje dotyczą przede wszystkim mafii włoskiej i rosyjskiej), jednak autorzy nie wyjawią w tej kwestii żadnych szczegółów, ani zasad na jakich mają one działać. Z tym brakiem bohatera wiąże się jeszcze jedna sprawa, a mianowicie niemożność nabywania posiadłości, jak to miało miejsce w poprzednikach. Skończą się wielkie fortuny i majątki, ale może dzięki temu przetrwanie w nowym otoczeniu stanie się ciekawsze i nie będzie tak szybko nudzić? W końcu mamoną też można się przesycić.

Miejska dżungla

Jedną z głównych atrakcji stanie się miasto, w którym przyjdzie nam żyć i „pracować”. Jeśli widzieliście dostępny w sieci trailer, to w czasie oglądania na pewno pomyśleliście o Nowym Jorku. Jednak jeśli przyjrzeliście mu się uważniej, to zapewne zauważyliście kilka szczegółów, które nie pasują do obrazu tej największej metropolii w Stanach Zjednoczonych. Otóż miasto przedstawione w trailerze to Liberty City, znane z kilku poprzednich części serii. Tworząc je od podstaw, autorzy bazowali wprawdzie na Nowym Jorku, ale nie chcieli wykonać jego wiernej kopii. I nie chodzi tutaj o sam rozkład poszczególnych ulic czy budynków, ale również charakterystycznych elementów, które zostały zmienione specjalnie na potrzeby gry. Za dobry przykład może tutaj posłużyć słynny wieżowiec MetLife, który w grze będzie znany jako Getalife. Podobnie wygląda sprawa ze Statuą Wolności. W GTA IV zostanie przechrzczona na Statuę Szczęścia (The Statue of Happiness). Nowe Liberty City będzie podzielone na dzielnice, które także mają swoje rzeczywiste odpowiedniki. I tak: Brooklyn zostanie nazwany Broker, Manhattan zamieni się w Algonquin, Queens w Dukes, Bronx w Bohan, a New Jersey w Alderney. Zabrakło Staten Island? Według Dana Housera ten obszar Nowego Jorku jest w rzeczywistości taki nudny i szary, że nawet nie warto wprowadzać go do gry.

Taki zachód słońca to tylko w Liberty City.

Warto w tym miejscu odnotować, że nowe Liberty City będzie mniejsze niż metropolia stworzona na potrzeby San Andreas. Autorzy tłumaczą to tym, że wolą stworzyć miasto z prawdziwego zdarzenia, które cały czas będzie tętnić życiem i przykuwać do telewizora, a nie stawiać na wielkość, gdzie znaczną część stanowią nudne i monotonne pustkowia. W celu ożywienia i uatrakcyjnienia całej metropolii programiści mają opracować wiele typów postaci neutralnych. W nowej części mieszkańcy miasta nie będą jedynie chodzić po mieście niczym bezmózgie zombie, ale mają wykonywać całą masę czynności, które na pewno nadadzą miastu rumieńców. Używanie telefonów, palenie papierosów, korzystanie z bankomatów (czyżby potencjalne ofiary?), czytanie gazet na ławce czy prowadzenie konwersacji między NPC-ami ma stać na porządku dziennym. Niby małe szczególiki, ale na pewno wpłyną na ożywienie miasta. Aby jeszcze bardziej urozmaicić tę mozaikę osobowości postanowiono sprowadzić do Liberty City ludzi z różnych części globu. Gdyby jeszcze tak przenieść do gry mentalność albo chociaż rodzime zwroty pewnych nacji to pewnie poczulibyśmy się jak w domu. Nie wiadomo jeszcze, jak ma wyglądać sprawa interakcji z napotkanymi ludźmi – niemniej postacie sterowane przez komputer miło sobie gaworzą między sobą.

Krótki kurs jazdy

Jedną z nowinek stanie się także sposób, w jaki główny bohater będzie dostawał się do samochodów. Czy w poprzednich częściach serii nie dziwiło was czasem to, że wszystkie bryki stojące na parkingach były otwarte i wystarczyło pociągnąć za klamkę, aby się do nich dostać? Tym razem problem ten zostanie wyeliminowany i to w bardzo prosty sposób. Otóż zamiast szarpania się z drzwiami Niko po prostu wybije łokciem szybę i otworzy sobie samochód od środka. Jakież to proste, a przy tym podobno bardzo efektowne. Kiedy już zasiądziemy za kierownicą, naszą uwagę zwróci nowy model jazdy oraz kamera ulokowana pod bardziej optymalnym kątem, co zapewni graczowi nie tylko doznania estetyczne, ale również przełoży się na samo prowadzenie pojazdu. Po prostu będziemy widzieli więcej z otoczenia. Nie można w tym miejscu pominąć genialnego rozwiązania z poprzednich części, jakim jest radio samochodowe.

Miasto nocą nic nie traci ze swojego uroku.

Wprawdzie na razie nie są znane szczegóły odnośnie audycji oraz muzyki, jaka ma pojawić się w grze, ale można się spodziewać masy niezapomnianych pogadanek oraz kupy dobrych i współczesnych (akcja GTA IV zostanie osadzona w 2007 roku) utworów. Niestety jest również niemiła informacja dla pilotów i fanów dwóch kółek napędzanych siłą nóg. Otóż w nowej odsłonie nie pojawią się ani samoloty, ani rowery. Z tych pierwszych postanowiono zrezygnować z powodu pomniejszenia miasta, gracz po prostu nie miałby miejsca na latanie. Natomiast jeśli chodzi o rowery, to niezbyt sprawdziły się w poprzedniku i teraz postanowiono z nich zrezygnować. Uziemienie nie będzie jednak całkowite, ponieważ w mieście znajdziemy śmigłowce, którymi da się polatać.

Garść nowości

Nowa część Grand Theft Auto zaoferuje także większą swobodę i pozwoli zasmakować życia w wielkim mieście. Oczywiście podstawą rozgrywki pozostaną misje wykonywane dla poszczególnych zleceniodawców, ale jeśli w czasie wolnym chciałbyś się spotkać z kumplami, to nic nie stoi na przeszkodzie. Wystarczy wykonać jeden telefon. Zresztą komórka ma posiadać znacznie więcej opcji. Jeśli ktoś zbytnio nam podpadnie, to w każdej chwili można będzie zadzwonić po ziomków, którzy z chęcią pomogą nam w uporaniu się z natrętem. Ba, mało tego. Przebąkuje się nawet o tym, że będzie można związać się z jakąś dziewczyną. Wprawdzie nie są to jeszcze potwierdzone informacje, ale jeśli się sprawdzą, to chyba zapowiada się na wzrost odsetka kawalerów wśród graczy.

Charakter zadań nie ulegnie prawdopodobnie większym zmianom. Wprawdzie trudno się temu dziwić, jeśli spojrzy się na obfitość misji, jaką fani serii zdążyli już przerobić. Strzelaniny, pościgi, zabójstwa, podkładanie bomb to tylko mała część zadań, jakie przyjdzie nam wykonać. Jednak i tutaj zostanie wprowadzona kolejna innowacja, a mianowicie misje mają być bardziej złożone, dłuższe, a w trakcie ich wykonywania gracz ma dysponować większą swobodą działania. Pozostaje nam chyba tylko czekać na jakiś filmik ukazujący wykonywanie jakiejś misji, w którym potwierdziłyby się informacje twórców.

Oprawa graficzna ma powalić na kolana. Jeśli zrobił na was wrażenie dostępny w sieci trailer to stanie wam pikawa (i może nie tylko), kiedy dodam że na pokazie gameplay’a GTA IV wyglądało jeszcze lepiej! Co więcej cały czas trwają prace nad wyciśnięciem z grafiki ostatnich potów i wszystko wskazuje na to, że Rockstar dotrzyma obietnicy. Graficy ciągle odwalają kawał dobrej roboty, co widać dosłownie w każdym elemencie. Dzięki zmieniającym się porom dnia będziemy świadkami wspaniałych wschodów i zachodów słońca (wystarczy spojrzeć na kilka obrazków) oraz masy efektów pogodowych. Równie dobrze, jeśli nie lepiej, prezentują się modele budynków, pojazdów i postaci. Ludzie odpowiedzialni za warstwę wizualną chcą stworzyć taką masę strojów i ubiorów, że trafienie na dwie identycznie ubrane osoby ma graniczyć z cudem. Jakże ta wizja różni się od częstych klonów występujących w poprzednikach.

Czy każdy miły poranek musi być psuty przez gliny?

Jak już zapewne zauważyliście, grafika ma zostać pozbawiona swojej pierwotnej „komiksowości”, którą wyprze bardziej realistyczna, nadająca całości mroczniejszy klimat. Dzięki Bogu wszystko odbywa się wśród starej gwardii ludzi, odpowiedzialnych za ostatnie części serii, więc o różnego rodzaju gagi i przewrotny humor, widoczny chociażby na billboardach, możemy być zupełnie spokojni. Aha i jeszcze jedno. W trakcie podróżowania po mieście nigdy nie natkniemy się na napis loading. Wszystko ma się odbywać ładnie, szybko i przyjemnie, co należy zaliczyć do kolejnych zalet powstającej produkcji.

Na szczęście Niko umie poprawić sobie humor.

W grze ma pojawić się także tryb multiplayer, jednak na razie nie ma o nim zbyt wielu informacji. Wiadomo tylko tyle, że nie będzie przeznaczony dla zbyt dużej liczby graczy i stanie się jedynie dodatkiem do singla.

Grand Theft Auto IV zapowiada się naprawdę bajecznie. Trudno dopatrzyć się jakichś rewolucyjnych zmian (kiedyś plotkowano nawet o tym, że nowa odsłona ma być grą z gatunku massive multiplayer), ale wszystkie szczegóły mające uatrakcyjnić nową część, coraz bardziej zbliżają ją do ideału. I pomimo tego, że chyba nigdy nie uda się go osiągnąć, to niech Rockstar podejmuje więcej takich prób. Gracze narzekać na pewno nie będą.

Michał „Wolfen” Basta

NADZIEJE:

  • świetnie dopracowana metropolia;
  • masa szczegółów, które poprawią jakość rozgrywki;
  • większa swoboda działania;
  • dołączony multiplayer;
  • powalająca oprawa graficzna.

OBAWY:

  • jednak trochę szkoda tych samolotów i rowerów;
  • czemu tylko na konsolę?
Grand Theft Auto IV

Grand Theft Auto IV