Graliśmy w Silence – śliczne The Whispered World powraca
Czym zadziwi nas tym razem, przemierzana poprzednio w towarzystwie cyrkowego klauna Sadwicka, kraina snu? Czy Noah i Renie uda się wrócić do swojego świata?
Katarzyna Michałowska

- kontynuacja przygody w świecie The Whispered World;
- trójka grywalnych bohaterów;
- przepiękna oprawa graficzna i bardzo nastrojowa muzyka;
- uproszczenia w interfejsie – brak ekwipunku, na PC wszystkie akcje wykonuje się jednym klawiszem myszy;
- nietrudne elementy zręcznościowe i na czas;
- opcjonalny system podpowiedzi;
- tylko automatyczny zapis stanu rozgrywki;
- pełna polska wersja językowa.
Jest zima. Małe dziewczynki pracowicie lepią bałwana. Ale jest też wojna. Nadlatują bombowce. Kilkunastoletni chłopak biegnie, pełnym napięcia głosem nawołując siostrę. Łapie ją wpół i pędzi do schronu. Kiedy z ulgą zamyka solidne drzwi, wydaje się, że rodzeństwo powinno już być bezpieczne. I wtedy w schron uderza bomba, a Noah i Renie trafiają do znanego obojgu (choć dziewczynce tylko z opowiadań brata) świata Silence.
Tak zaczyna się kontynuacja przepięknego (wizualnie i fabularnie) The Whispered World, którym niemieckie studio Daedalic Entertainment zaistniało w mojej świadomości maniakalnej fanki przygodówek jako producent i wydawca naprawdę wartych uwagi gier. Potwierdziły to takie tytuły z jego dorobku jak np. Klątwa wron, Memoria, The Night of the Rabbit czy czteroczęściowa saga Deponia.
Nie pamiętam już, czy nazwa Silence pojawiła się w poprzedniej części – jeśli nie, to teraz mamy okazję dowiedzieć się, że takie oto miano nosi „wyszeptany świat”. Noah, fanom TWW znany bardziej jako Sadwick, doskonale zdaje sobie sprawę, że Silence to miejsce pomiędzy jawą a śmiercią, w związku z czym rodzeństwo powinno jak najszybciej odnaleźć lustro i powrócić do rzeczywistości. Tym bardziej że w owej przedziwnej krainie, podobnie jak w prawdziwym życiu, źle się dzieje.

Silence rządzi Fałszywa Królowa, rozsyłająca wszędzie paskudne i niebezpieczne stwory zwane poszukiwaczami, wprawdzie ślepe, ale z bardzo wyczulonym słuchem. O dziwo jednak niegroźne dla małej siostrzyczki chłopca, ponieważ nie jest ona przez nie słyszana. W opozycji do władzy pozostają rebelianci, z których dwoje – odważną i niezależną Kyrę oraz olbrzymiego i potulnego jak baranek Samuela – spotykamy zaraz na początku zabawy. Kyra i Noah biorą na siebie zadanie odnalezienia niejakiego Janusa, natomiast Sam przejmuje opiekę nad Renie.
Te dwa duety fajnie się uzupełniają – o ile para nastolatków ma przeważnie odmienne zdanie na temat danej sytuacji, wykłóca się o sposób czy kierunek działania i każde z tej dwójki próbuje postawić na swoim, tak dziewczynka i niedźwiedziowaty mężczyzna tworzą bardzo zgodny tandem, w którym zdecydowanie więcej do powiedzenia ma smarkula w za dużej czapce. Autorom ponownie udało się wykreować wyraziste i charakterne postacie, których dialogów słucha się z przyjemnością, zwłaszcza że w grze nie brak humoru, mimo iż nastały ciężkie wojenne czasy. Mam nadzieję, że oprócz wzbudzających lęk poszukiwaczy w toku rozgrywki pojawią się też mocno negatywni bohaterowie, jak chociażby wspomniana królowa – oby była prawdziwie wredna.

Bardzo fajną niespodzianką była możliwość przetestowania gry w ojczystym języku – w tym celu należało ustawić sobie w menu polskie napisy. Wiadomo już też, że w finalnym produkcie znajdzie się rodzimy dubbing, a w głównych bohaterów wcielą się Bernard Lewandowski, znany m.in. jako Janek z Dzikiego Gonu, oraz Milena Gąsiorek.
Powrót do świata Sadwicka stanowił dla mnie niezwykle miłe przeżycie. Z jednej strony natychmiast przeniósł w tamten uroczy klimat już samą melodią w menu, a następnie nawiązaniami w postaci miejsc, kształtów, pewnych elementów i kolorystyki. Z drugiej zaskoczył zmianami – niby wiele rzeczy jest takich samych, ale jednak nie do końca, głównie w wyniku znacznego ulepszenia szaty graficznej, która robi naprawdę duże wrażenie. Postacie są trójwymiarowe i poruszają się po ślicznych dwuwymiarowych tłach, którym nadano głębię i perspektywę poprzez umieszczenie ich w środowisku 3D, dzięki czemu świat gry wydaje się bardziej przestrzenny. Zastosowaną sztuczkę dobrze obrazuje przygotowany przez autorów film.

Inną istotną zmianą jest brak ekwipunku i tenże trochę mi doskwierał – wszystkie przedmioty, jakie można znaleźć i podnieść, są od razu przeznaczone do użytku na danym terenie i należy wykombinować, do czego mogłyby się przydać. Kolejna wprowadzona nowość to czasówki i elementy zręcznościowe – jednak szybko uspokajam: przypominają te z ostatniej Deponii i są naprawdę banalne. Na ekranie pojawiają się oznaczenia graficzne, wskazujące np., że przez pewien czas trzeba utrzymać kursor myszy pośrodku wygiętej linii, by bohater zachował równowagę na chybotliwym oparciu dla stóp, albo przeciągnąć kursor w odpowiednią stronę, by wyrwać coś z ziemi czy podnieść ciężką bramę.

Trochę zmartwił mnie fakt, że gra wydaje się dużo łatwiejsza niż poprzednia część, choć nie jest to absolutnie wina tego, iż autorom zabrakło pomysłów na zagadki i skomplikowanie intrygi. Postanowili oni natomiast mocno dopomóc graczowi, do ujawniania hotspotów dorzucając też system podpowiedzi. Jednakowoż trzeba im oddać sprawiedliwość, że wszystkie te opcje można wyłączyć w menu i grać nawet jak za czasów pierwszych bardzo trudnych przygodówek – bez poznawania aktywnych punktów, bez wskazówek, bez zmieniającego kształt kursora, sugerującego, na czym użyć danej rzeczy, a nawet bez nazw przedmiotów. Poza tym im dalej zagłębiałam się w Jesienną Puszczę, tym jednak robiło się trudniej i czasem ogólna porada nie naprowadzała od razu na właściwe rozwiązanie – kilkakrotnie musiałam ostro pogłówkować nad kolejnością poczynań bohaterów oraz przeobrażeń ich towarzysza.
W grze sterujemy zarówno Noah, jak i małą Renie oraz... uwielbianym przez wszystkich Spotem. Zabawna zielona gąsienica powraca, a wraz z nią różne warianty jej wyglądu oraz rozmiarów i wynikające z tego dodatkowe umiejętności, jak przeciskanie się przez wąskie szczeliny, robienie za kładkę, usuwanie z naszej drogi ciężkich przedmiotów, zianie ogniem, plucie lawą, puszczanie miodowych bąbli czy dzielenie się na pięć małych Spotków. Oby w dalszej części zabawy robal ujawniał kolejne zdolności – niezwykle urozmaica to rozgrywkę. Nasz milusiński służy pomocą zarówno chłopcu, jak i dziewczynce, a między dwójką głównych bohaterów można się w niektórych momentach przełączać. Coś mi się też wydaje, że Noah wkrótce zmieni się w Sadwicka – właśnie Renie znalazła w pewnej skrzyni czapkę klauna.

Fabuła Silence wciągnęła mnie od samego początku, głównie za sprawą przejmujących bohaterów, którzy natychmiast stali mi się bliscy, a ich losy nieobojętne. Mocno ciekawi mnie też, jakiż to zaskakujący zwrot akcji nastąpi w finale, czy twórcom uda się pobić samych siebie – nie da się zaprzeczyć, że końcówka The Whispered World robiła stosowne wrażenie. Mam nadzieję na podobne wzruszenia, zdumienia i insze emocje – wszak nie od dziś wiadomo, że ci autorzy to mistrzowie pięknych opowieści. Daedalicu – nie zawiedź mnie.