Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Tom Clancy's Rainbow Six: Extraction Publicystyka

Publicystyka 12 czerwca 2021, 22:10

Graliśmy w Rainbow Six Extraction - Ubisoft pozazdrościł CoD-owi trybu zombie

Seria Rainbow Six od lat nastawiona była przede wszystkim na taktyczną rozgrywkę sił specjalnych. Tym razem gra zabiera naszych Operatorów do świata żywcem wyjętego ze Stranger Things i mówi, że to wcale nie tryb Zombie z Call of Duty.

Dwa lata temu o podobnej porze siedzieliśmy razem z Araszem na widowni w teatrze w Los Angeles, oczekując na rozpoczęcie konferencji Ubisoftu w trakcie E3 2019. Sporo się wtedy działo – zapowiadano koncerty z muzyką z Assassin’s Creed, pokazano po raz pierwszy Watch Dogs: Legion, był nawet Jon Bernthal opowiadający o swojej roli w grze Ghost Recon: Breakpoint. Jestem przekonany, że jakieś Just Dance też było – to przecież Ubisoft. Fani serii Rainbow Six zwrócili jednak pewnie uwagę na dość nietypowy trailer, a następnie tytuł: Rainbow Six Quarantine.

Czujecie ten klimat.

Dwa lata później ta gra już nie istnieje – zamiast niej dostaniemy Rainbow Six Extraction, w które nawet miałem okazję pograć przez około 1,5 godziny. Kolejną odsłonę ubisoftowego uniwersum Toma Clancy’ego, które brnie coraz dalej w poszukiwaniu settingu – bo tym razem twórcy ewidentnie naoglądali się sporo materiałów ze Stranger Things, zanim przystąpili do pracy nad swoim najnowszym dziełem. Czym jest Extraction, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego fani Siege’a powinni (lub nie) w tę grę zagrać? Tego dowiecie się już za chwilę, po krótkiej reklamie!

ZOBACZ GAMEPLAY

Jeśli macie ochotę zobaczyć Rainbow Six Extraction w akcji, to nie przygotowaliśmy co prawda dedykowanego materiału na tvgry, ale pokazaliśmy tę produkcję w trakcie naszego streamu, po omówieniu konferencji Ubi Forward na E3. Chętnych do rzucenia okiem na nagrany przeze mnie gameplay, w trakcie którego ze zmiennym powodzeniem mierzyłem się z archaikami, zapraszamy tutaj.

Siły specjalne do walki z pasożytem

Seria Rainbow Six w swojej współczesnej odsłonie kojarzy się przede wszystkim z Siege’em – rywalizacyjnym taktycznym shooterem, w którym dwie pięcioosobowe drużyny agentów mierzą się ze sobą na różnych mapach. Świat w Extraction ma jednak inne problemy. W trakcie rozmowy z Patrikiem Méthé, reżyserem kreatywnym nadchodzącej produkcji, zapytałem o tło fabularne gry.

Trzy lata temu nastąpiło pewne wydarzenie – na Ziemi rozbił się meteoryt i rozpoczął cykl dziwnych zdarzeń. Wysłano kilku operatorów, żeby sobie z tym poradzić, i wszyscy myśleli, że faktycznie zagrożenie zostało zażegnane. Dziś w różnych miejscach zaczynają pojawiać się różne formy mutacji, czy też ewolucji, pasożyta, który miał zostać wtedy zniszczony. To było zaskoczenie, bo wszyscy myśleli, że cała sprawa jest zamknięta. Bardzo szybko zdali sobie jednak sprawę, że pasożyt ewoluuje i nie mają pojęcia, jak z nim walczyć. Jako gracz zbierzemy drużynę operatorów i wyruszymy w ich skórze na misje, by zdobyć jak najwięcej informacji o tym zagrożeniu, by dowiedzieć się, jak mu przeciwdziałać.

Patrik Méthé, creative director

Ewidentnie ktoś się naoglądał Stranger Things.

Jak widzicie, fabuła jest raczej dość pretekstowa i daje po prostu JAKIŚ powód, by te misje wykonywać. Nie uświadczymy tu pełnoprawnej kampanii dla jednego gracza i też nie taki cel przyświecał twórcom, choć z czasem będziemy odblokowywać kolejne informacje w „kodeksie”, które rzucą trochę światła na całą sytuację.

No dobrze, ale o co tak naprawdę w grze chodzi? W Rainbow Six Extraction wyruszymy na regularne misje, odwiedzając tereny zainfekowane przez pasożyta. Jako członkowie Tęczowej Szóstki będziemy przemierzać mapy składające się z trzech mniejszych obszarów – na każdym z nich będziemy mieć do wykonania zadanie wybierane przez grę z całej puli możliwych celów i po jego zakończeniu staniemy przed dylematem: ewakuować się lub przejść przez bezpieczną (nie zawsze!) śluzę do kolejnej sekcji, gdzie czekają na nas lepsze nagrody, ale jednocześnie kolejny cel i trudniejsi przeciwnicy.

Ostatecznie wszystko skupi się bowiem na regularnym grindzie na kolejnych mapach na coraz wyższych poziomach trudności w celu zebrania punktów doświadczenia dla wszystkich operatorów. W trakcie rozgrywki dostępne będą cztery poziomy trudności – a przynajmniej tak sugeruje interfejs, bo sami mieliśmy włączony poziom podstawowy, bez możliwości jego zmiany. Zabawa będzie odbywać się w maksymalnie trzyosobowych drużynach i nie znajdziemy tu opcji grania z botami, co wcale mnie nie dziwi, gdyż nie wyobrażam sobie, by SI w Extraction mogła zrobić cokolwiek poza irytowaniem gracza w okazjonalnie podbramkowej sytuacji.

Co ciekawe, sam pomysł na Extraction wziął się tak naprawdę z czasowego wydarzenia w Rainbow Six Siege’u. Osoby grające w marcu i kwietniu 2018 roku w Siege’a mogą pamiętać taki event jak Outbreak, w ramach którego operatorzy R6 radzili sobie z epidemią niszczącą miasto. Zespół studia Ubisoft Montreal postanowił wykorzystać nieźle zrealizowany alternatywny pomysł na rozgrywkę i oprzeć na nim całą grę, która z jednej strony ma być czymś zupełnie świeżym, a z drugiej okazać się wystarczająco podobna do Siege’a, by przekonać do siebie graczy.

Czym różnią się kolejne podejścia?

Extraction co prawda polegać będzie na ciągłym powtarzaniu tych samych map, ale sposobem na ewentualne znużenie ma być wspomniana już rotacja celów. Czasem staniemy przed zadaniem zabicia kilku przeciwników konkretnego rodzaju, żeby przywołać dzięki temu elitarnego archaika i go wyeliminować; innym razem trzeba będzie pobrać próbki z kilku wrogów, co ma wymagać załatwienia sprawy po cichu. Jednym z zadań było też przyniesienie trzech ładunków z okolic punktów ekstrakcji do znalezionej na mapie... obcej... organicznej... bramy? Po przytarganiu wszystkich trzech urządzenia się odpalały i zamykały to dziwne coś. Możemy też stanąć przed koniecznością podłożenia ładunków w gniazdach potworów, których następnie będziemy musieli bronić przed falami nadciągających wrogów. Nie zabraknie też wyzwań związanych z moim ulubionym elementem Extraction – koniecznością uratowania schwytanych operatorów.

Na tej samej mapie możemy wylosować różne cele do wykonania.

Extraction to (nie)naturalne przedłużenie Rainbow Six Siege’a, więc spotkamy tu specjalistów doskonale znanych z gry matki. Sledge, Lion, Doc czy Finka – obeznani z tematem wiedzą, o czym mówię. Kiedy więc zaczniemy rozgrywkę, wybierzemy jednego z dostępnych operatorów, z których każdy ma swoje unikatowe umiejętności oraz wyposażenie (broń główna, broń dodatkowa i dodatkowe gadżety). No i polecimy na misję. W trakcie może się zdarzyć, że nie uda nam się osiągnąć celu, bo archaiki będą zbyt mocne i nasz operator po prostu padnie. Nie oznacza to jednak natychmiastowej śmierci – operator zostanie wyłączony z rozgrywki i jego uratowanie może stać się jednym z celów przy kolejnym podejściu.

Otrzymamy wtedy specjalne zadanie, w ramach którego najpierw trzeba będzie naszego kolegę uwolnić ze specyficznego kokonu, a następnie zanieść do punktu ekstrakcji – nawet jeśli sami nie planujemy jeszcze wyjść z mapy na tym etapie. W kolejnej rundzie ponownie będziemy mogli wybrać uratowanego operatora, ale będzie miał on wtedy jedynie połowę punktów życia. To też jeden z elementów, na które trzeba zwrócić uwagę – jeśli otrzymamy obrażenia w trakcie misji i nie będziemy w stanie ich wyleczyć przed powrotem, nasza postać rozpocznie zabawę z taką samą liczbą punktów zdrowia. Dopiero przeczekanie misji (co oznacza po prostu zagranie innym operatorem) pozwala na powolne odnowienie hapeków.

Precz, maszkaro.

Kwestia operatorów to właśnie idealna zachęta dla ludzi przychodzących z Siege’a. Z jednej strony mamy do wyboru wiele postaci, z drugiej ich „obsługa” wygląda prawie identycznie. Co prawda specjalne umiejętności i gadżety zostały przystosowane do nowej formuły rozgrywki (przykładowo skan Liona działa znacznie dłużej i podświetla również przeciwników stojących bez ruchu), ale ich podstawowe funkcjonowanie polega na tym samym. Nie jestem aż tak obeznany z wyposażeniem każdego z operatorów, ale wydaje mi się również, że broń, jaką mieliśmy do wyboru, była analogiczna do tej, z której korzystają oni w „oryginale”. Dla fascynatów wzmacniania ścian – to również znajdziecie w Extraction. W zasadzie niektóre cele uzasadniają przystosowanie miejsca do obrony przed archaikami, więc czemu i tu nie skorzystać z elementu rozpoczynającego każdą potyczkę w Siege’u?

Przeciwnicy w Rainbow Six Extraction to w oryginale Archeans, a polska wersja ma określać ich mianem archaików. Co ważne, rodzajów wrogów będzie całkiem sporo – w trakcie pokazu udało mi się naliczyć z siedem typów i ze dwa dodatkowe „przeszkadzacze” będące rezultatem istnienia wszechobecnego pasożyta. Nieprzyjaciele różnią się też rodzajem zagrożenia, które stanowią: niektórzy lecą po prostu „na pałę”, by przyłożyć nam z łapy, a inni zbliżają się do nas i się wysadzają, by zabrać nas ze sobą do grobu. Dobrym pomysłem jest nauczenie się, na jakim dystansie warto się znajdować, dobijając potwora.

Call of Duty: Zombies? Nie, Rainbow Six Extraction

W trakcie półtoragodzinnej zabawy w Extraction nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że skądś już znam ten schemat. I choć nie zagrywałem się nigdy namiętnie w CoD-owy tryb Zombie, widzę tutaj spore podobieństwo. Zapytałem o to Patrika w trakcie naszej rozmowy.

Od samego początku chcieliśmy się upewnić, że uhonorujemy dziedzictwo Rainbow Six, robiąc grę taktyczną, a nie shooter polegający na zabijaniu hord przeciwników. Istnieje wiele świetnych shooterów tego typu, ale my chcieliśmy odróżnić się od nich, wymyślić coś własnego i jednocześnie oprzeć się na fundamentach, jakie niesie ze sobą marka Rainbow Six.

Patrik Méthé, creative director

Spotkanie ze starymi znajomymi to duża zaleta dla fanów Siege'a.

Całe szczęście, że sam miałem okazję tę grę sprawdzić, bo zgodzić się z powyższym mogę... ale tylko do pewnego stopnia. Granie na podstawowym poziomie trudności (określanym jako „umiarkowany”) niewiele różni się od tego, co znamy z horde shooterów – szczególnie przy niektórych celach, zakładających obronę ładunku wybuchowego. Mało tu finezji, mało planowania – leci się po prostu przed siebie, biega od przeciwnika do przeciwnika i szpikuje go ołowiem. Podstawowy poziom jest po prostu zbyt łatwy i żałuję, że nie dano nam możliwości przetestowania czegoś trudniejszego (bo wiecie – he, he – poziom trudności: gaming journalist) – tam na pewno wymagane będzie trochę planowania i konieczne okaże się taktyczne podejście, o którym mówił Patrik. Trudno jednak porównać mecze w Siege’u, gdzie jesteśmy w układzie 5v5 i faktycznie trzeba być ostrożnym (lub niespodziewanie agresywnym), z sytuacją, w której w jednej subsekcji nasza trójka ma do pokonania kilkudziesięciu przeciwników.

A co, jeśli nie mam kolegów i koleżanek?

Extraction to oczywiście gra przewidziana do zabawy w towarzystwie. Zdecydowanie prościej jest jednak zebrać trzyosobową w tym przypadku ekipę, niż czekać na całą piątkę do Siege’a, więc twórcy ułatwiają trochę zadanie tym z nas, którzy uzależnieni są od planów znajomych. Co więcej – wcale nie musimy grać w trójkę! Nowe dzieło Ubisoftu umożliwia zagranie także w dwie osoby, a nawet solo. Nie ma tu typowej kampanii, którą trzeba stopniowo przechodzić, więc wskoczenie w rozgrywkę w mniejszym (lub po prostu innym składzie) w żaden sposób nie szkodzi i nie psuje postępu. I jak wspominałem wcześniej – nie uświadczycie tutaj botów.

Kiedy przeprowadzaliśmy testy i po prostu samodzielnie graliśmy w grę, zdaliśmy sobie sprawę, że granie w pojedynkę ma znacznie większy potencjał w tworzeniu napięcia niż granie z botami. Możesz spokojnie grać jako trzyosobowy skład, a potem wrócić do zabawy i zagrać kilka meczów solo.

Patrik Methe, creative director

Ubisoft przygotował kilka rodzajów przeciwników.

Dla kogo jest ta gra? Cóż, przede wszystkim dla ludzi, którzy po prostu lubią spędzać czas ze znajomymi. Choć da się grać samodzielnie, nie jestem przekonany, czy taka zabawa na dłuższą metę będzie satysfakcjonująca. Na ten moment zagrałem tylko na mapie treningowej oraz na jednej z map przygotowanych na premierę. Po trzech meczach rozpoznawałem już układ niektórych pomieszczeń (mimo że nie zawsze są one takie same), a jednocześnie nie podano nam konkretnych informacji na temat liczby aren dostępnych na start oraz planowanych w ramach popremierowego wsparcia. Moją obawą na ten moment jest zbyt duża powtarzalność zabawy przy zbyt małej różnorodności lokacji. Miło się zatem zaskoczę, gdy okaże się, że finalnie gra ma sporo lokacji, a zabawa na wyższych poziomach trudności jest faktycznie na tyle absorbująca, że zwraca się uwagę na kompletnie inne aspekty niż przemierzanie tych samych budynków.

Extraction prezentuje się wizualnie bardzo ładnie, ale osobiście nie jestem jeszcze przekonany do przeniesienia taktycznych, quasi-realistycznych rozgrywek z Siege’a na pole SF, gdzie zagrożeniem jest pasożyt z kosmosu. Na ten moment jest to gra wzbudzająca we mnie umiarkowane zainteresowanie, choć będę pewnie śledził kolejne informacje o niej. Na premierę długo nie musicie czekać, bo Ubisoft wypuszcza swoją nową odsłonę „Tęczowej Szóstki” już 16 września. To co? Planujecie za kilka miesięcy rozwikłać zagadkę obcego organizmu czy jednak uważacie, że gra odjechała już za daleko, by wciąż nosić tytuł Rainbow Six?

O AUTORZE

Z serią Rainbow Six zaznajomiony jestem jeszcze od czasów jej drugiej odsłony, ale byłem wtedy szczylem, który niewiele rozumiał z taktycznej zabawy. Kolejne części luźno spajane tytułem interesowały mnie umiarkowanie, jednak przy Siege’u spędziłem jak dotąd około 120 godzin, choć nawet nie próbuję nazywać się dobrym graczem. Najczęściej wkurzam przeciwników pułapkami rozkładanymi przez moją Frost, która – jak przystoi każdej damie w poważnej taktycznej strzelance – nosi uroczy berecik.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Co jest dla ciebie najważniejsze w grach o zombie?

Atmosfera strachu i walki o przetrwanie.
45,5%
Strzelanie do nacierających hord nieumarłych i walka wręcz.
16,9%
Współpraca z żywymi graczami przez internet.
11,3%
Nie lubię gier o zombie.
21,1%
Nie mam zdania na ten temat.
5,3%
Zobacz inne ankiety
Tom Clancy's Rainbow Six: Extraction

Tom Clancy's Rainbow Six: Extraction