Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

My Summer Car Publicystyka

Publicystyka 29 października 2016, 15:15

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.

MY SUMMER CAR TO:
  • trudna i szczegółowa budowa samochodu…
  • …przy której każda śrubka wymaga osobnego klucza;
  • absolutny brak podpowiedzi i wskazówek;
  • tuning wizualny auta w stylu lat 90.;
  • konieczność spania, jedzenia i picia;
  • permadeath i zaczynanie wszystkiego od początku;
  • kilka aktywności pobocznych;
  • duża, ale pusta sandboksowa mapa;
  • własna muzyka w radiu z plików ogg.

Finlandia kojarzy się z wieloma rzeczami – saunami, skokami narciarskimi, Nokią czy marką Angry Birds. Niekoniecznie jednak z ciepłymi latami i samochodami. Nie do końca słusznie, gdyż Finowie niewątpliwie mają smykałkę do motoryzacji, o czym może świadczyć liczba rajdowych i wyścigowych mistrzów świata z tego kraju. Takie nazwiska jak Juha Kankkunen, Ari Vatanen, Tommi Mäkinen, Mika Häkkinen czy Marcus Grönholm na stałe zapisały się w historii sportów motorowych. W programie Top Gear postawiono żartobliwą tezę, że Finowie mają naturalny instynkt do prowadzenia samochodu dzięki kiepskim drogom i weekendowym wyścigom dla amatorów FOG Racing, w których wziąć udział może każdy – bez inwestowania w pojazd czy szukania sponsorów.

Taki właśnie świat fińskiej, prowincjonalnej motoryzacji z zardzewiałym gratem na start próbują przybliżyć nam twórcy gry My Summer Car. Jeśli jednak po zwiastunach oczekiwaliście sielskich klimatów, picia piwa i kupy humoru, to trochę się zawiedziecie. My Summer Car to po pierwsze hardkorowy symulator przetrwania, a po drugie – skomplikowana i dość realistyczna układanka, wymagająca samodzielnego złożenia samochodu i to co do jednej śrubki! Dodajmy do tego spory i pusty sandboksowy świat, brak nawigacji czy w ogóle jakichkolwiek podpowiedzi oraz czyhającą nad nami permadeath z najdrobniejszych powodów, a dostaniemy istny dzień świstaka.

Budowę zawieszenia szybko opanowałem do perfekcji. - 2016-10-29
Budowę zawieszenia szybko opanowałem do perfekcji.

Fiński dzień świstaka

Po każdym zgonie w My Summer Car musimy ciągle zaczynać od początku zabawę, ucząc się z czasem składać cały silnik z zamkniętymi oczami i mieć właściwy respekt przed surowym, fińskim krajobrazem. Szybko też odkryjemy dlaczego w grze możemy pić tyle piwa oraz mamy aż kilka przycisków na przeklinanie – po prostu trzeba jakoś dać upust frustracji oraz zniecierpliwieniu i usiąść przed dziwnym filmem w telewizorze ze skrzynką browarów, odpuszczając sobie poszukiwania właściwego klucza do przykręcenia amortyzatorów. My Summer Car to droga przez mękę, ale gdy patrzymy jak zardzewiała karoseria staje w końcu na kołach i zaczyna zmieniać się w samochód – kolejna butelka chmielu jest jak toast zwycięstwa, z większą satysfakcją niż po przejściu niejednej „trudnej” gry”. Oto przykładowy dzień świstaka w My Summer Car.

Dzień 1

Mlehh, ohydna ta kwatera. Szybko znalazłem garaż wypełniony częściami samochodowymi, niewątpliwie pasującymi do zalegającej na podwórzu karoserii. Na szczęście ktoś je sensownie pogrupował – fragmenty silnika na półkach, zawieszenie w kącie podłogi. Zabrałem się za przednią oś, szybko przekonując się, że każda śrubka wymaga innego klucza o odpowiednim rozmiarze. Brak schematów, podpowiedzi, a przede wszystkim odpowiedniej wiedzy sprawił, że zapasy jedzenia i picia skończyły się, zanim auto stanęło na frontowych kołach. Korzystając z będącej na chodzie furgonetki, wyruszyłem na poszukiwanie sklepu. Po jakichś 10 minutach bezowocnej jazdy po polnych drogach, samochód zahaczył o nierówność na poboczu i wylądowałem na drzewie – śmierć!

Dzień 1

Z jakichś powodów miałem ogromną niechęć przed podróżami w nieznane, skupiłem się więc tylko na dłubaniu w garażu. Powoli zapadał zmierzch, gdy czerwona karoseria stanęła w końcu na wszystkich czterech kołach – cudowny widok! Włączyłem świetlówkę w garażu i zabrałem się za silnik – to już jednak wyższa szkoła jazdy. Sen na pewno przyniesie jakieś pomysły. Pospałem, pojadłem, popiłem, posiedziałem w toalecie. Jedzenie skończyło się wiele godzin temu, ale kto by tam się tym przejmował – przecież jadłem wczoraj, a silnik nabierał kształtów. Teraz miska olejowa… śmierć z głodu.

Dzień 1

W składaniu zawieszenia nie mam już sobie równych, jednak tym razem uważnie monitoruje swoje zachcianki. Przerywam skręcanie silnika i ruszam na wyprawę w poszukiwaniu sklepu. Droga niezła, nie ma drzew, zmieniłem bieg na wyższy, by szybciej dotrzeć do celu. Furgonetka to jednak nie WRC – gdy zaczęła dziwnie kołysać po najechaniu na trawę, hamuję uważając na drzewa. Trochę zarzuciło, ale jestem cały. Niestety, samochód wylądował po zderzak w jakimś bagnie – wszelkie próby wyjechania nie powiodły się. Mógłbym przejść się do sąsiada po traktor, ale iść tyle czasu wolnym krokiem? To już wolę śmierć!

Dzień 1

Zawieszenie – jest (mówi się „check”). Obiad – check! Piwko – check! Toaleta – check! Wyprawa do sklepu – check! Ostrożna jazda – che… Ostrzejszy zakręt i wysoki furgon przekręcił się na bok… Iść po traktor? Gdzie ja jestem w ogóle? Śmierć.

Dzień 1

Nie chce mi się patrzeć na silnik i zawieszenie. Jadę od razu do sklepu, na pierwszym biegu, co chwilę wysiadając i sprawdzając drogę. Pada deszcz, świeci słońce. O, jakieś zabudowania – znalazłem stację obsługi pojazdów! Tu można zamówić lepsze części tuningowe, odrdzewić karoserię, ustawić zbieżność kół, a przede wszystkim przejechać się wypasionym, amerykańskim muscle carem, z czego od razu korzystam. Klimatyczne wnętrze, świetny dźwięk silnika – tak można jechać do sklepu! Auto jest szybsze niż furgon, więc muszę uważać. Zaliczyłem pobocze, więc zwalniam i próbuje wykręcić wokół groźnie wyglądających drzew. Moja prędkość nie przekracza 5 km/h, gdy zahaczam o pieniek i… śmierć. Przy 5 hm/h!

Zielono - zawsze stylowo! - 2016-10-29
Zielono - zawsze stylowo!

Dzień 1

Tak przy okazji złożyłem sobie zawieszenie i pewnie skończyłbym silnik, gdyby nie… brak części! Okazało się, że w garażu nie ma kompletu – reszta pewnie jest w sklepie. Z przerażeniem patrzę na furgonetkę, ale ruszam w drogę. Tym razem wybieram asfaltową autostradę – przecież tu mi drzewa nie zagrażają. Jest natomiast policja z radarem. Zwalniam znacząco do 5 kilometrów na godzinę, funkcjonariusz chowa lizak i stoi spokojnie – uff, udało się. Kiedy jednak mijam radiowóz i dodaję gazu, ten rusza w pościg na sygnale. Zatrzymuję się, wysiadam i odbieram mandat – siedem stów w plecy. Niestety w emocjach nie zaciągnąłem ręcznego. Policjanci ruszają i kompletnie ignorując mojego vana, pchają go przed sobą. Po 5 minutach w końcu doganiam ten dziwny pociąg, próbuje otworzyć drzwi i wsiąść – wszystko dzieje się w tempie truchtu, ale – śmierć…

Dzień 1

Zawieszenie, stacja obsługi, muscle car, szybka jazda i w końcu widzę miasto wśród drzew. Tam pewnie jest sklep! Ups, po hamulcach…! Śmierć…

Groźny Huck Fin za ladą. - 2016-10-29
Groźny Huck Fin za ladą.

Dzień 1

Po przebudzeniu od razu powtarzam całą poprzednią drogę, tylko cztery razy ostrożniej. W końcu docieram do sklepu, zahaczając wcześniej o kościół z cmentarzem obrazującym moje wszystkie poprzednie „dokonania”. W sklepiku pan sprzedawca ma wszystko – od paska klinowego, oleju, płynu do chłodnic, po piwo i pizzę. Zakupy i znalezienie drogi powrotnej do domu trwało aż do zmierzchu – za budowę auta zabiorę się jutro. Mam części, zapasy… Save – dzień 2!

Samochodówka czy survival?

My Summer Car uczy pokory i cierpliwości, jednocześnie dając mnóstwo frajdy z oglądania postępów prac nad swoim czterokołowym dziełem. Część z tych frustracji to zamierzone mechaniki gry, których da się uniknąć będąc odpowiednio uważnym, inne wynikają jednak z dużej ilości błędów i gliczy. Fińska produkcja to podręcznikowy przykład steamowego Early Accessu – ciekawego w swojej koncepcji, ale zawodzącego w wielu kwestiach wykonania. Widać, że autorzy skupili się głównie na rzeczach związanych z samochodami i ich prowadzeniem, całą resztę dodając niejako „przy okazji”. Nie można nie docenić widoku pracujących części silnika na chodzie, odpalania furgonu z przygazowaniem, by zaskoczył, czy całkiem realistycznego „łapania pobocza” podczas jazdy. Zaraz obok tego jest jednak oprawa graficzna, nie tyle brzydka, co niechlujna, zrobiona jakby z konieczności i dość słaba fizyka kolizji obiektów.

Niektórym spodoba się sandboksowość My Summer Car i możliwość wykonywania różnych innych rzeczy – kradzieży paliwa, upijania się i budzenia w przypadkowej lokacji, zarabiania pieniędzy, grania na automatach, oglądania TV – dla mnie jednak gra broni się głównie swoimi samochodowymi cechami, tym bardziej, że humor w tych wszystkich pobocznych questach jest dyskusyjny. Być może dla rodowitego Fina znajduje się tam morze śmiechu, jednak przy dość oszczędnych angielskich napisach zauważamy głównie rzucane po wciśnięciu klawisza przekleństwa, możliwość oddania moczu na cokolwiek i pokazania środkowego palca… Osobiście wolałbym pięć różnych samochodów w kolejce do odpicowania, z szerszym wyborem części, zamiast tego całego survivalu i śmierci od niezjedzenia pizzy przez pół dnia.

Moment mocowania silnika – tylko czemu trzeba ustawić go co do milimetra? - 2016-10-29
Moment mocowania silnika – tylko czemu trzeba ustawić go co do milimetra?

Z zapowiedzi rozwoju gry możemy się dowiedzieć o planowanym dodaniu możliwości zbierania truskawek, strzelania z broni maszynowej i pędzenia bimbru. Trochę to wszystko kłóci się z dbaniem o kwestie motoryzacyjne i rodzi pytanie – dla kogo właściwie jest My Summer Car? Miłośnicy survivalu i swobody sandboksów mogą niezbyt chętnie przyjąć tak trudną budowę samochodu, przy której nie obędzie się bez sięgania do ściąg i poradników z sieci. Zwolennicy samochodówek z kolei mogą odbić się od hardkorowej lekcji przetrwania i permadeath. My Summer Car to dziwny miks kilku gatunków, który przez tak odważne połączenie zapewnił sobie początkową uwagę. Od twórców i ich dalszych pomysłów zależy jednak, czy dalsza rozgrywka po budowaniu i ulepszeniu samochodów będzie przypominała ciekawą odmianę gry wyścigowej, czy będzie to tylko tytuł odpalany dla śmiechu, by pozbierać truskawki i wypić wirtualne procenty. Nadzieje na to pierwsze jeszcze są, a na razie to z pewnością wyjątkowa i ciekawa gra – ale dla Finów.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

My Summer Car

My Summer Car