Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Gran Turismo Sport Publicystyka

Publicystyka 22 kwietnia 2017, 11:45

Graliśmy w Gran Turismo Sport – król wyścigów goni konkurentów

Gran Turismo Sport po długiej przerwie przygotowuje się do wyjazdu z pit-stopu. Tym razem nie będzie to opasła encyklopedia z tysiącem samochodów, a tytuł nastawiony na grę wieloosobową, który w wersji beta pokazał kilka kontrowersyjnych rozwiązań.

GRAN TURISMO SPORT TO:
  1. 140 samochodów w dniu premiery;
  2. 27 tras w 19 lokacjach;
  3. nacisk na rozgrywkę sieciową;
  4. dedykowane serwery w trybie Sport;
  5. punkty reputacji zależne od zachowania w trakcie sieciowych wyścigów;
  6. opcja szybkiej gry z przeciwnikami sterowanymi przez SI.

Jeśli spojrzymy na serię Gran Turismo jak na wyścigowy bolid, zobaczymy zawodnika, który utknął w boksie podczas zawodów na wyjątkowo długi czas. Przegapił nie tylko okrążenie formujące, ale i większość wyścigu, dając się wielokrotnie zdublować sporej liczbie konkurentów. Długą nieobecność w rywalizacji wykorzystali startujący w tym samym zespole (choć niekoniecznie w tej samej lidze) DriveClub, Project CARS i Assetto Corsa oraz główny rywal, czyli seria Forza Motorsport. Dziś, gdy nowe Gran Turismo Sport grzeje już silnik, by w końcu wyjechać z pit stopu, nie mam wątpliwości, że z łatwością dogoni konkurentów. Nie jestem jednak pewien, czy zdoła wszystkich przegonić.

Gran Turismo Sport zapowiada się bowiem na grę spełniającą obecne standardy, ale na pierwszy rzut oka nie wybija się niczym szczególnym ponad to, co widzieliśmy już w ostatniej odsłonie Forzy Motorsport czy Project CARS. Wygląda tak samo ładnie, jeździ się tak samo przyjemnie – różnice tkwią przede wszystkim w położeniu nacisku na wyścigi sieciowe, co może być gorzką pigułką do przełknięcia dla największych fanów serii, a także w zasadach i kwestiach technicznych owych zmagań, które mnie akurat niezbyt przypadły do gustu.

Kolekcję samochodów powiększamy wypełniając codzienne wyzwania.

Sportowa „siódemka”

Największa zmiana w Gran Turismo Sport, odcinająca niejako grę od dawnych odsłon i głównego konkurenta, czyli Forzy Motorsport, to całkowite zerwanie z formułą upchania setek bliźniaczych modeli w samochodowej encyklopedii na rzecz sieciowych wyścigów z prawdziwymi przeciwnikami. Koniec z zarabianiem kredytów, by kupić sobie czterysta piętnasty wóz marki Ford do wirtualnej kolekcji. Teraz trzeba będzie się wykazywać w codziennych wyzwaniach online, których zaliczenie wylosuje nam jedno ze… 140 aut dostępnych na początku (choć z czasem na pewno będą dodawane kolejne).

W porównaniu z poprzednią częścią jest to drastyczna redukcja, ale biorąc pod uwagę, ile rzeczywiście aut było wykonanych w wersji Premium i iloma tak naprawdę lubiliśmy jeździć – zmiany celujące w jakość zawsze wnoszą więcej dobrego niż licytowanie się na ilość. Warto też uciąć wszelkie spekulacje, że może to jakiś kolejny Prologue czy coś w tym rodzaju – nic z tego! Gran Turismo Sport to pełnoprawna odsłona serii, niczym Gran Turismo 7, tym razem stawiająca jednak na współpracę z organizacją FIA i stworzenie otoczki prawdziwej sportowej rywalizacji.

Kokpity nie prezentują się tak dobrze, jak choćby w Project CARS.

Jazda próbna

Moja „jazda próbna” z Gran Turismo Sport, czyli beta-testy, przypominała trochę wspomniany na początku wyścig z innymi grami, gdyż wiele elementów porównywałem na bieżąco z Project CARS, Forzą Motorsport 6 i Assetto Corsą – było to możliwe dzięki obecności tych samych tras i podobnych samochodów. Przejechałem sporo okrążeń po brytyjskim Brands Hatch i amerykańskim Willow Springs takimi wozami jak Ford Focus, Renault Megane czy BMW, wsłuchując się w dobiegające dźwięki, a także przyglądając grafice oraz prowadzeniu aut i zmaganiom z innymi graczami. Czy któryś tytuł okazał się bezkonkurencyjny na mecie?

Gran Turismo Sport wypada świetnie od strony wizualnej, ale nie we wszystkich elementach góruje nad konkurencją. Na pewno bardzo dobre wrażenie robią trasy, zwłaszcza ich bardziej naturalne oświetlenie oraz wygląd drzew, ale już tekstury asfaltu lepiej przedstawiają się w Project CARS. W Forzy z kolei znajdziemy małe dodatki, jak nawiewane przez wiatr liście na Brands Hatch czy rozsypujące się po uderzeniu bandy z opon.

HUD jest zdecydowanie przeładowany zbyt dużą liczbą informacji – i to w każdym widoku.

Tor Brands Hatch wygląda równie dobrze, co w Forza Motorsport 6.

Trasy w Gran Turismo nie obfitują na razie w żadne graficzne bajery, nie licząc kibiców i obsługi toru oraz świetnie wykonanego procesu brudzenia się samochodu. Zbyt częste wyjazdy poza asfalt na piaszczyste pobocze sprawiają, że błyszcząca karoseria z czasem matowieje, pokrywając się pyłem. Same auta prezentują się równie dobrze, a czasem nawet lepiej niż w innych tytułach, z wyjątkiem kokpitów, które jakością i bogactwem detali odstają chociażby od tych z Project CARS.

Piętą achillesową serii Gran Turismo były zawsze dźwięki silnika i z żalem donoszę, że niewiele się tu poprawiło. Porównując mruczenie Ferrari 458, Focusa RS i sportowego BMW klasy GT – w dziele studia Polyphony Digital nadal mamy coś w stylu cichego blendera o różnej tonacji, nijak mającego się do szlachetnego, basowego powarkiwania i bulgotania, jakie słychać w grach Assetto Corsa, Project CARS i Forza Motorsport 6. Ciągle mam jednak nadzieję, że twórcy coś tu poprawią do czasu premiery. Warto też zaznaczyć, że w becie Gran Turismo Sport widziałem raptem kilka losowych samochodów, a nie cały przekrój zapowiadanych marek.

Tekstury asfaltu są zdecydowanie zbyt sterylne.

Symulator dla każdego

Większość wymienionych wyżej detali i tak straci na znaczeniu, gdy będziemy pędzić 200 km/h na prostej Brabhama. Wtedy liczy się tylko to, jak samochód się prowadzi, czy ma się wrażenie kontroli nad kierunkiem jazdy i jej utraty, gdy przesadzimy w operowaniu gazem lub hamulcem. Nowe Gran Turismo, podobnie jak Forza Motorsport, kontynuuje tradycję bycia przystępnym symulatorem, dając jako takie poczucie realizmu, ale jednocześnie nie przybijając gracza tańczącym po torze bolidem czy zbyt dużą liczbą opcji ustawień wozu. Tutaj nawet po wyłączeniu kontroli trakcji i ABS-u wciąż można sprawnie sterować samochodem i nie oznacza to od razu zręcznościowego modelu jazdy, co autorzy podkreślają na swojej stronie.

Nie trzeba też od razu porywać się na zakup jednego z zaledwie kilku obsługiwanych modeli kierownic. Gran Turismo Sport, tak jak i Forza, jest grywalne za pomocą pada zaraz po instalacji, czego nie można powiedzieć o Project CARS i Assetto Corsie. Tam żmudną metodą prób i błędów trzeba dojść do właściwych ustawień czułości i martwych stref lub ściągnąć gotowe przepisy z sieci, gdyż ustawienia fabryczne praktycznie uniemożliwiają sprawną jazdę. Gdybym miał być drobiazgowy, to pierwsze miejsce przyznałbym tu jednak Forzy 6 – samochody w Gran Turismo skręcają odrobinę zbyt gwałtownie, choć może to również wynikać z różnic w kontrolerze.

Wyścigi po japońsku

Wyścig w tłoku to istna loteria zderzeń i przenikania się.

Kwintesencją Gran Turismo Sport i w zasadzie jedyną działającą opcją w beta-testach są wyścigi online na dedykowanych serwerach. Uczestnicząc w nich, awansujemy na coraz wyższe poziomy kierowcy, wykonujemy zadania, by odblokowywać nowe pojazdy, a także zdobywamy punkty fair play. To ostatnie stanowi kolejną dużą nowość w serii – system reputacji trochę na wzór tego z gry iRacing, dzięki któremu na torze spotykamy się z osobami o podobnym stylu jazdy i zestawie umiejętności.

Pomysł w założeniach jest dobry i oparty na prostych zasadach: nie wypadasz z toru, czysto wyprzedzasz – punkty rosną. Skrobiesz bandy, ścinasz zakręty po trawie, uderzasz innych – tracisz w rankingu. Realia automatycznego systemu oznaczają jednak, że nie wnika on w to, kto jest sprawcą wypadku, tylko karze wszystkich uczestników jak leci, a to oznacza, że reputacja będzie nam maleć również wtedy, gdy sami jedziemy bezpiecznie, ale jakiś narwaniec ciągle nas tryka zderzakiem. Na dodatek wszelkie zasady dotyczące zderzeń nie są tutaj tak klarowne jak w innych tytułach i często na torze panuje mały chaos.

Zamiast kolorowej linii prowadzącej za rączkę, minimalistyczne trójkąty wskazujące główne punkty idealnej linii toru. Punkty hamowania musimy ogarnąć sami.

W poważniejszych symulacjach, jak Project CARS czy Assetto Corsa, nie ma zbyt wielu kompromisów – samochody mogą w siebie uderzać i razem wylatywać z toru daleko pod bandę, by później starać się odrabiać stracone sekundy. W Forzy Motorsport 6 auto zamienia się w „ducha” jedynie po gwałtownym opuszczeniu trasy, by wracając na tor, nieuważnym manewrem nie zepsuć innym wyścigu. Z kolei Gran Turismo Sport to prawdziwy festiwal „duchów”! Z tego, co udało mi się zaobserwować, gra opiera się tutaj na różnicach prędkości, z jaką dochodzi do kolizji. Jeśli jest mała, samochody trykają się, przepychają i spowalniają nawzajem. Gdybyśmy jednak mieli wjechać w kogoś z impetem – jedno z aut staje się „duchem” i przenikamy przez inne pojazdy jak w jakiejś bajce.

W zasadzie w każdym wyścigu sieciowym na pierwszym zakręcie dochodziło do kuriozalnych sytuacji, kiedy to grupa stłoczonych kierowców nagle dzieliła się na tych wymieniających lakier i tych „przezroczystych”, mających cały zakręt dla siebie pomimo obecności kilkunastu aut. Wygląda to średnio i w pewnym sensie ogranicza rywalizację na torze, ale po jakimś czasie dostrzegłem tu jedną zaletę, która prawdopodobnie była zamiarem twórców. Nie licząc bowiem najszybszych kierowców z początku stawki, którzy – mając czysty tor przed sobą – zawsze mogą sprawnie się oddalić, cała reszta trzyma się przez większość wyścigu razem, zyskując okazje do wyprzedzania w innych miejscach.

Niektóre trasy wyglądają jeszcze zdecydowanie gorzej niż inne.

Masowa „dematerializacja” gwarantuje, że – o ile sami nie przestrzelimy zakrętu – nikt nikogo nie wyrzuca z trasy daleko w kopny piach i nikt nie psuje pozostałym uczestnikom wyścigu na tyle, by możliwe było tylko doczłapanie na szarym końcu. Prawdziwą plagą sieciowych zmagań w innych tytułach jest to, że kierowcy tracący swoją pozycję przez wypadek po prostu się rozłączają. Gran Turismo Sport być może chce w ten trochę kontrowersyjny sposób ograniczyć owo zjawisko i zatrzymać graczy na torze.

Nie jestem jeszcze pewny, czy jest to rzeczywiście złoty środek pomiędzy włączonymi i wyłączonymi kolizjami na serwerze, i czekam niecierpliwie na testy pełnej wersji, gdyż wykrywanie zderzeń to nie jedyne dziwne rozwiązanie w sieciowych rozgrywkach. Przed wyścigiem gra daje nam raptem 2 minuty na rozgrzewkę, co przy konieczności wyjazdu z pit stopu pozwala na przejechanie zaledwie połowy okrążenia. Jeszcze gorzej rozwiązano finał wyścigu. Kiedy zwycięzca minie linię mety, rywalizacja kończy się kilka sekund później, a to oznacza, że nie sposób przeprowadzić walki o dalsze miejsca. Zdziwiłem się również, gdy podczas kwalifikacji uznano mi czas nie z danej sesji, a mój najlepszy na tym torze, który uzyskałem dużo wcześniej. Nadal mam nadzieję, że podczas beta-testów zobaczyłem tylko jedną z możliwych opcji rozgrywania oficjalnych wyścigów i że w pełnej wersji dojdą reguły bliższe tym stosowanym w FIA i w bardziej wymagających grach symulacyjnych.

Przejazd po piachu oznacza brud na karoserii.

Konkurencja nie śpi

Moje wrażenia z beta-testów porównywałem tutaj głównie do odczuć z gry w Forzę Motorsport 6 i Project CARS, ale powinniśmy mieć na względzie, że premiera Gran Turismo Sport prawdopodobnie zbiegnie się w czasie z wydaniem zapowiadanego również na ten rok Project CARS 2 oraz ukazującej się tradycyjnie co dwa lata Forzy Motorsport 7. Dla posiadaczy PlayStation, zwłaszcza tych cierpliwie czekających od lat na kolejną odsłonę GT, wybór i tak będzie oczywisty, ale w ocenach recenzentów zapowiada się na naprawdę wspaniały „wyścig” znanych marek – istne starcie tytanów!

Wiemy już, że druga część Project CARS wprowadzi rajdy szutrowe, których nie zabraknie także i w Gran Turismo Sport. Oprócz tego możemy liczyć na drift i specyficzną kampanię dla jednego gracza, która w szeregu zadań nauczy nas wyścigowej etykiety i zachowania na torze w każdej sytuacji. Gran Turismo to również tryb fotograficzny na tle wielu spektakularnych widoków z całego świata i dość zagadkowa na razie opcja wyrobienia licencji wyścigowej FIA – dodatkowo płatnej i jak na razie niedostępnej dla graczy z naszego kraju. Czym zaskoczy nas Forza Motorsport 7? Jeszcze nie wiadomo. Można za to postawić w ciemno, że drugie półrocze 2017 roku będzie wspaniałe dla każdego fana wirtualnych wyścigów!

O AUTORZE

Z Gran Turismo Sport w wersji beta spędziłem cały weekend, uczestnicząc w wyznaczonych na konkretne godziny wyścigach sieciowych oraz testując auta i trasy w samotnej jeździe na czas. Serię Gran Turismo znam dopiero od piątej odsłony, ale wyścigowe symulatory to jeden z moich ulubionych gatunków od ich samego początku i praktycznie żaden znaczący tytuł nie jest mi obcy. W przeszłości brałem udział w kilku simracingowych ligach, a także miałem okazję prowadzić sportowy samochód na Torze Poznań.

ZASTRZEŻENIE

Dostęp do beta-testów Gran Turismo Sport uzyskaliśmy we własnym zakresie.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Gran Turismo Sport

Gran Turismo Sport