Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Sid Meier's Civilization: Beyond Earth Publicystyka

Publicystyka 19 maja 2014, 15:00

autor: Kacper Pitala

Graliśmy w Civilization: Beyond Earth - Cywilizacja odlatuje w kosmos

Beyond Earth jest budowane na szkielecie Civilization V, ale nie dajcie się zwieść. Najnowsza produkcja Firaxis rządzi się własnymi prawami, a obca planeta, którą odwiedzimy, nie będzie grzecznie patrzyła jak jest kolonizowana.

Civilization: Beyond Earth to powrót do idei znanej z kultowego już Sid Meier’s Alpha Centauri. Można by powiedzieć, że mamy do czynienia z fabularną kontynuacją samej Cywilizacji – ludzkość na dobre rozsiadła się na Ziemi, nanotechnologię ma w małym palcu, a loty kosmiczne to chleb powszedni. Tu jednak wkraczają do akcji panowie z Firaxis Games. W ich wizji przyszłości nasza planeta znacznie ucierpiała, a punktem kulminacyjnym była seria wydarzeń nazwana enigmatycznie Wielką Pomyłką. Chociaż ludzkość ostatecznie przetrwała, to nie potrzebowaliśmy długo myśleć. Przyszedł czas, żeby opuścić dom i zabezpieczyć przyszłość naszej rasy na innej planecie.

Ludziom wstęp wzbroniony

Beyond Earth od początku zaskakuje poczuciem osaczenia. Moje pierwsze miasto było wręcz otoczone przez obcych – każda tura oznaczała ruch średnio czterech jednostek lokalnej fauny. Do tego dochodzi Miasma, czyli mgła zatruwająca naszych podopiecznych, oraz mnóstwo lokalnych surowców, których próżno szukać na Ziemi. Nagromadzenie nowinek sprawia, że to my czujemy się na tej planecie kosmitami. „Chcieliśmy wykreować w grze napiętą atmosferę i składa się na to mnóstwo rzeczy: wygląd otoczenia, muzyka i wreszcie obcy” – mówi jeden z głównych projektantów gry, Will Miller. „Oni byli tu o wiele dłużej niż ty i nie podoba im się twoja obecność”. Ten rodzaj zagrożenia mocno odróżnia zmagania od standardowych odsłon Cywilizacji. Ziemia była przyjaznym i gotowym do zdobycia terenem, za to obca planeta wymaga ujarzmienia. To, w jaki sposób się za to zabierzemy, zależy już jednak od nas.

Odnalezienie się na obcej planecie nie będzie proste.

Początkowo możemy sobie pozwolić na pewną elastyczność w rozwoju naszej cywilizacji. Głównie dzięki temu, że zamiast drzewka rozwoju w Beyond Earth dostajemy do dyspozycji całą sieć technologii. Rozwijamy się więc od środka na zewnątrz – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zainwestować w technologie, które nie sąsiadują ze sobą. „Decyzje podejmuje się tutaj bardziej na zasadzie dostosowania – co mi się teraz przyda, co rozwiąże ten problem?” – tłumaczy David McDonough, drugi z głównych projektantów gry. Sieć technologii pogłębia nieliniowość rozgrywki i sprawia, że możemy dynamicznie reagować na jej przebieg. Jednak prędzej czy później, na drodze do zwycięstwa, dobrze będzie zdecydować się na jakąś specjalizację.

Miasto rodem z Deus Eksa wskazuje na ścieżkę Supremacji.

Jeśli chodzi o rozwój, to nieco inaczej wygląda też budowanie kolejnych miast. Początkowo możemy stworzyć tylko małą kolonię, która zajmuje jedno pole. Żeby ewoluowała w pełnoprawne miasto, powinniśmy zainwestować w szlaki handlowe. To dość angażujący proces, który zmienia nieco tempo rozgrywki w porównaniu do klasycznej Cywilizacji.

Cała gra, zarówno fabularnie jak i w temacie rozgrywki, opiera się na idei tzw. „affinities”. Oznaczają one kierunek, jaki wybraliśmy dla przyszłości naszego gatunku. Supremacja jest więc kultem siły i maszyn, z założeniem, że ludzkość powinna przetrwać w każdych warunkach dzięki swojej technologii; Harmonia oznacza chęć życia w zgodzie z nową planetą i wiąże się z genetyczną modyfikacją ludzi, a Czystość wręcz przeciwnie – człowiek powinien pozostać człowiekiem i stworzyć dla siebie nową Ziemię. Każda z tych wizji jest odzwierciedlana w naszych wyborach i wiąże się z innym rodzajem rozgrywki. Gracz zmierzający ku Harmonii może np. wykorzystać obcych jako własne jednostki, z kolei Czystość optuje raczej za modyfikowaniem terenu pod swoje potrzeby. Wszystkie te kierunki stanowią też ciekawe podłoże fabularne, a historia również jest ważnym elementem Civilization: Beyond Earth.

Graliśmy w Civilization: Beyond Earth - Cywilizacja odlatuje w kosmos - ilustracja #4

Chociaż motyw walki z otoczeniem jest w Beyond Earth mocno zaznaczony, to oczywiście nie zabraknie tutaj innych „cywilizacji”. Mowa o innych ekspedycjach, które podobnie jak my wyruszyły z Ziemi. W grze pojawi się ośmiu liderów reprezentujących różne stowarzyszenia lub nacje (np. amerykańską mega-korporację, czy słowiańską federację), chociaż domyślnie nie wylądują na planecie w tym samym momencie, co my. Dostaniemy sporą ilość tur na „rozkręcenie się”, choć jeśli chcemy mieć wszystkie grupy na powierzchni od początku, to menu opcji stoi przed nami otworem.

Questy? W mojej Cywilizacji?

Graliśmy w Civilization: Beyond Earth - Cywilizacja odlatuje w kosmos - ilustracja #1

Sid Meier, czyli ojciec Cywilizacji, pełni przy projekcie rolę dyrektora kreatywnego. Na pytania o zasłużonego dewelopera twórcy odpowiadają, że Sid „jest w pobliżu” i służy jako mentor.

Cywilizacja to seria znana z tego, że gracze mogą budować w niej własne scenariusze – głównie dzięki wyobraźni. Wspomnianym scenariuszem jest po prostu przebieg rozgrywki, a podłożem są realia historyczne, czyli prawdziwi liderzy i nacje. „W Beyond Earth musieliśmy wprowadzić dla graczy nowy fundament, na którym będą mogli budować swoje opowieści.” – mówi Miller. „Ale bardzo ważne, żeby to był tylko fundament, a nie historia, która będzie przedstawiana przy każdej rozgrywce”. Ekipa stworzyła więc mnóstwo zaplecza fabularnego – wiedzą, co wydarzyło się na Ziemi i jak funkcjonuje obca planeta, ale gracze będą musieli do tego wszystkiego dojść sami. Informacje pojawiają się we fragmentach – chociażby w opisach budynków – a po raz pierwszy w historii serii narracja pojawi się też w specjalnych zadaniach.

Futurystyczne wojska Supremacji w akcji.

Questy, jak odpowiada McDonough, zostały wprowadzone głównie jako miejsce do przedstawienia historii świata. Mimo tego, stanowią one też dość ciekawy dodatek do samej rozgrywki. Zadania mogą być proste i błyskawiczne, np. każą nam wybrać, którą organizację wesprzemy (co wpływa na rodzaj otrzymanych bonusów), ale nie zabraknie też bardziej złożonych wyzwań. Quest może przykładowo wymagać wysłania jednostki do dość odległego miejsca i zbudowania tam bazy – potrafią być one wielostopniowe i często są miłym urozmaiceniem, gdy np. czekamy kilka tur na ukończenie produkcji w mieście. Dużo pracy zostało też włożone w to, żeby nowy system sprawiał wrażenie naturalnego. „Zadania są inteligentne – gra stara się zrozumieć co robisz i wzmocnić to questami.” Jeśli np. zaczynamy już iść w stronę Supremacji i wynajdujemy sztuczną inteligencję, to nie będziemy zarzucani misjami, które pomagają nam rozwijać kolonię w zgodzie z naturą.

Piękne i nieznane - każda ludzka grupa chce zagarnąć coś dla siebie.

Na drodze do zwycięstwa

Podobnie jak w poprzednich odsłonach, Beyond Earth pozwala nam zwyciężyć na kilka sposobów. Obowiązkowa opcja „zabij wszystkich” oczywiście wciąż jest dostępna, ale cała reszta wydaje się bardziej interesująca. Przede wszystkim, twórcy postanowili nieco urozmaicić końcową fazę gry i każdy rodzaj wygranej wiąże się z kilkoma etapami. Przykładowo, zwycięstwo utożsamiane z Czystością polega na stworzeniu portalu, który pozwoli przetransportować ludzi z Ziemi na nową planetę. To jednak wymaga miejsca dla kolejnych mieszkańców i oczywiście nie spotka się z przychylnością innych grup ludzi, które mają odmienne poglądy. Zwolennicy Supremacji przez ten sam portal wyślą żołnierzy, by „wyzwolić” Ziemię, co z kolei wymaga przygotowania odpowiedniej siły militarnej – szczególnie, że teleportując pokaźną ilość mechów i cyborgów, nasza nowa kolonia może zostać bezbronna. Harmonia ma swoją własną formę wygranej, która polega na komunikacji z planetą, co przywodzi na myśl Solaris Stanisława Lema. Zwycięstwo uniwersalne dla każdej ze stron to Kontakt, czyli odkrycie obcej cywilizacji, czego można dokonać na wiele sposobów, wymagających równie wielu kroków – odebrania sygnału, odszyfrowania go, zbudowania specjalnego przekaźnika itd.

Nawet ciężka piechota nie sprosta formacji Batmobilów.

Ludzie przebudowują planetę pod siebie - spójrzcie tylko na farmy.

Mając w głowie dużo różnych przepisów pokroju „jak wygrać w Cywilizacji”, spytałem twórców o to, jak podchodzą do tematu „optymalnej ścieżki do zwycięstwa”. „Trafiłeś w dziesiątkę, bo jako twórcy bardzo staramy się wyeliminować tę koncepcję” – odpowiada Will Miller. „Coś takiego umniejsza rolę strategicznego myślenia, a my chcemy, żebyś myślał, kiedy grasz, a nie wziął przepis, zastosował się do niego i wygrał”. Właśnie w tym celu autorzy starają się nieco zmniejszyć przewidywalność gry. Przykładowo, w Beyond Earth pojawia się ośmiu liderów i choć każdy z nich ma swój charakter (każdy fan Cywilizacji wie, że Montezuma oznacza wojnę – tutaj też znajdziemy podobnych do niego), to zależnie od sytuacji mogą manifestować go innym rodzajem technologii. Do tego dochodzi też wybór ekwipunku startowego zaraz przed rozpoczęciem gry, co oczywiście dotyczy też sztucznej inteligencji. Cała idea sieci technologii również wspiera improwizację podczas rozgrywki, a na samym końcu dochodzą oczywiście obcy. „Oni też dają radę, jeśli chodzi o niszczenie twoich planów” – oznajmia z radością Miller.

Graliśmy w Civilization: Beyond Earth - Cywilizacja odlatuje w kosmos - ilustracja #2

Chociaż twórcy wciąż pracują nad trybem multiplayer, to zdążyli już powiedzieć o nim kilka słów. W rozgrywce wieloosobowej wszyscy gracze rozpoczną w tym samym momencie, ale dodatkowej głębi nadadzą potyczki z obcymi. Tą dodatkową frakcję będzie można prawdopodobnie wyłączyć, choć twórcy chwalą sobie bardziej nieprzewidywalne i asymetryczne podejście do multiplayera. Na więcej szczegółów trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

Walka wciąż stanowi skuteczną drogę do zwycięstwa, ale tutaj też trochę się pozmieniało. Najciekawiej na starcia wpływa sam sposób rozwoju, który zwykle w Cywilizacji był dość liniowy. My i nasz wróg mieliśmy podobne jednostki, no chyba, że szybciej i więcej inwestowaliśmy w militaria – wtedy jego słonie musiały sobie radzić z naszymi czołgami. W Beyond Earth nasza specjalizacja znacznie wpływa na rodzaj jednostek, co może zaowocować ciekawymi starciami. Efekty genetycznych eksperymentów i ujarzmione bestie będą się w końcu mierzyć z futurystycznymi robotami, a to zwiększa nie tylko atrakcyjność starć, ale potencjalnie również taktyczną głębię.

Oprócz jednostek kontrolowanych na ziemi, do dyspozycji dostaniemy też orbitę planety. Różnego rodzaju satelity mogą chociażby wzmacniać naszych żołnierzy, więc wysoko nad powierzchnią toczyć się będzie osobna walka o terytorium. Nieco inaczej wygląda też rozwój jednostek, które będziemy mocno modyfikować wraz z postępem technologicznym. Jeśli zaś chodzi o fundament, to bitwy wciąż są czymś, do czego fani piątej Cywilizacji powinni być przyzwyczajeni. Limit jednej jednostki na danym polu jest aktualny, więc rozmieszczenie naszych podopiecznych pozostaje bardzo ważnym aspektem walki.

Ekspansja na obcej planecie wymaga sporo pracy.

Cywilizacja w kosmosie

Beyond Earth nie przypadkowo jest częścią serii – to wciąż stara, dobra Cywilizacja, która powinna przypaść do gustu wszystkim fanom piątki. Jednocześnie widać jednak, że twórcy mają sporo własnych pomysłów, a nowości i zmian w założeniach jest naprawdę dużo – dobrze było znów poczuć, że odkrywa się coś nowego. Możliwość zagrania była dla mnie weryfikacją, że Beyond Earth zmierza w dobrym kierunku i oprócz bycia solidną strategią, może się też pochwalić świetnym klimatem science fiction. A to powinno przekonać fanów Alpha Centauri – i nie tylko – żeby tej jesieni spróbować swoich sił w eksploracji obcej planety.

Sid Meier's Civilization: Beyond Earth

Sid Meier's Civilization: Beyond Earth