Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Assassin's Creed: Unity Publicystyka

Publicystyka 6 października 2014, 18:00

Graliśmy w Assassin's Creed: Unity - nadchodzi pogromca "dwójki"!

Trzy godziny to niewiele, żeby zobaczyć choć część atrakcji, jakie pojawią się w grze z serii Assassin's Creed, ale wystarczająco wiele, by wyrobić sobie o niej już jakąś opinię. A ta jest nad wyraz pozytywna. Nadchodzi pogromca "dwójki"!

Premiery gier z serii Assassin’s Creed są stałym punktem jesiennego kalendarza wydawniczego Ubisoftu i choć nie wszystkim miłośnikom elektronicznej rozrywki taka polityka się podoba, Francuzi nic sobie z tego faktu nie robią. Trudno zresztą im się dziwić. Ostre tempo, jakie zostało narzucone w przypadku tego cyklu, nie odbija się w żadnym stopniu na jego ogólnej kondycji. Kolejne odcinki sagi trzymają dość równy poziom, czasem lekko wybijając się do góry lub odrobinę spadając w dół. Tylko złośliwiec powie, że mamy tu do czynienia z produktami naprawdę nieudanymi, przynajmniej w przypadku głównych odsłon serii, bo np. takim Liberation zachwycać się trudno.

Nadchodzące wielkimi krokami Unity podąża szlakiem wytyczonym przez poprzedników, wprowadzając jednak do doskonale znanej formuły mnóstwo istotnych zmian. Chyba żadna odsłona do tej pory nie doczekała się takiego garnituru innowacji, jak właśnie przygody Arno Doriana. Powiew świeżości czuć niemal na każdym kroku, od konstrukcji misji począwszy, poprzez sterowanie, zaś na otwartej walce z wrogami skończywszy. Gra w akcji prezentuje się tak dobrze, że już teraz mogę ją śmiało postawić obok opus magnum asasyńskiej sagi, czyli pamiętnej „dwójki”. Pełna wersja zweryfikuje oczywiście ten pogląd, ale moim zdaniem aktualnie Unity pierwsze spotkanie z Ezio w wielu aspektach znacznie przewyższa. Niebywałe, a jednak.

CO TESTOWALIŚMY?

Do Paryża studio Ubisoft Montreal przywiozło obszerne demo składające się z czterech misji głównego wątku fabularnego (po dwa zadania z trzeciej i czwartej sekwencji) oraz szerokiego zestawu aktywności dodatkowych. Zebrani na pokazie dziennikarze mogli bez przeszkód pobiegać po całym mieście, nic też nie stało na przeszkodzie, żeby przyjrzeć się bliżej trybowi kooperacji, który reprezentowany był przez dwa rodzaje wyzwań. Ponad trzy godziny okazały się niewystarczające, żeby ogarnąć nawet połowę tej zawartości, nie mówiąc już o dokładnym przyjrzeniu się wszystkim dzielnicom stolicy Francji.

Arno w swoim żywiole.

Festiwal innowacji w Assassin’s Creed: Unity otwiera mocno przebudowany system poruszania się postaci. Jak już zapewne wiecie, podczas przemierzania wirtualnego Paryża będziemy wykorzystywać aż trzy przyciski pada. Prawy trigger standardowo pozwala asasynowi biec przed siebie, po wduszeniu klawisza „A” nasz śmiałek zacznie automatycznie kierować się w górę, natomiast po wciśnięciu „B” w dół. Usprawniony system bez wątpienia najmocniej da się we znaki weteranom serii, ponieważ wymaga całkowitej zmiany przyzwyczajeń. Mimo upływu kolejnych godzin wciąż zdarzało mi się wdrapywać na konstrukcje starym sposobem (prostopadle do ściany), choć teraz nie ma już takiej potrzeby. Arno potrafi bowiem rozpocząć efektowną wspinaczkę, biegnąc równolegle do budynku, co przypomina harce Księcia Persji z trylogii Piasków czasu.

Niektórych skrzyń nie otworzymy bez wytrychów.

Graliśmy w Assassin's Creed: Unity - nadchodzi pogromca

Assassin’s Creed: Unity jest pierwszą grą z tej serii, w której... rozwijamy postać! Arno dysponuje szeregiem umiejętności, które odblokowuje się za pomocą specjalnych punktów. Zdolności zostały podzielone na cztery grupy - oprócz takich oczywistości, jak zwiększanie wytrzymałości naszego śmiałka, znajdziemy tam również dość zaskakujące rzeczy, np. lepszą wiedzę na temat otwierania skrzyń wytrychami i wtapianie się w tłum. Musicie bowiem wiedzieć, że Dorian nie będzie w stanie od początku wykorzystywać niektórych sposobności, by lepiej ukrywać się przed wzrokiem strażników. Dostępnych od „jedynki” posiedzeń na ławce, trzeba wpierw się nauczyć! Warto dodać, że profil singlowy jest wykorzystywany podczas misji kooperacyjnych, każdy z uczestników wspólnej zabawy wkracza więc do akcji z takim garniturem opcji, jakie sobie odblokował.

Wprowadzone usprawnienia znakomicie sprawdzają się też podczas schodzenia z wysokich budynków, np. wież widokowych. Gdy my trzymamy wciśnięty trigger i klawisz „B”, Dorian płynnie chwyta się kolejnych elementów konstrukcji, szybko zmierzając na poziom ulicy. Ruchy gałki analogowej wyznaczają oczywiście kierunek „biegu”, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby trasa skończyła się efektownym skokiem wiary w stóg siana. Koniec z mozolnym opuszczaniem się z krawędzi domostw i chwytaniem podczas lotu kolejnych elementów, by dotrzeć na ziemię w jednym kawałku. Tego typu praktyki nie mają teraz racji bytu, choć jak już wspomniałem, swobodne korzystanie z zaoferowanych przez Ubisoft Montreal udogodnień wymagać będzie solidnego treningu.

Duża nowością w Unity jest także funkcja skradania się podpięta pod osobny klawisz, konkretnie lewy trigger. Arno nie przykleja się już automatycznie do ścian budynków po wychyleniu gałki analogowej, teraz musimy wydać mu taki rozkaz, uderzając w przycisk „A” na padzie. System osłon działa niemal identycznie jak w grze Watch_Dogs, pozwalając bohaterowi przemykać pomiędzy niczego niespodziewającymi się strażnikami. Warto jednak pamiętać, że nie zapewnia on stuprocentowej ochrony. Jeden fałszywy ruch i wrogowie natychmiast zostaną zaalarmowani o naszej obecności.

Misje kooperacyjne dają dużą dozę swobody.

Kolejnym aspektem poddanym retuszowi jest walka. Potyczki asasyna z przeciwnikami są od dawna solą w oku tej serii, bo dotąd nie stanowiły one żadnego wyzwania. Próba wprowadzenia rozwiązań rodem z cyklu Batman: Arkham nie wniosła na dłuższą metę zbyt wiele – żołnierze w „trójce” i „czwórce” nadal pełnili rolę typowych chłopców do bicia i nawet starcia z kilkunastoma przeciwnikami jednocześnie kończyły się dla bohatera pomyślnie. W Unity tak lekko już nie jest. Kontrowanie zadawanych ciosów i wyprowadzanie uderzeń nie jest co prawda trudne, ale tylko w sytuacji, gdy naprzeciwko stoi jeden, góra dwóch niemilców. Otoczenie przez grupę strażników to praktycznie pewna śmierć. Największe miśki są w stanie zabić Doriana jednym uderzeniem topora, o czym boleśnie przekonałem się już na początku mojego spotkania z grą. Rywale mają sporo energii, cięcia Arno niewiele tej energii zabierają, a jakby tego było mało, zbiegający się wrogowie nie czekają teraz cierpliwie, aż upuścisz krew ich kolegom. Są bardzo agresywni i przede wszystkim skuteczni. Przypuszczam, że po odblokowaniu kolejnych umiejętności szanse asasyna znacznie wzrosną, ale w początkowej fazie zmagań trzeba unikać walki jak ognia.

Ukryte ostrze rozwiązuje wiele problemów.

Zmiana podejścia do starć praktycznie wywróciła do góry nogami sposób, w jaki należy wykonywać powierzane zadania. Alex Amancio ze studia Ubisoft Montreal słusznie zauważył, że „dotychczasowy model walki był dla fanów bardzo wygodny, dlatego w sytuacjach, gdy otwarty konflikt nie zakłócał przebiegu misji, gracze niemal zawsze woleli rozwiązywać problemy metodą siłową”. To już jednak historia. Wysoki poziom trudności potyczek zmusza nas do stosowania innych rozwiązań. Bezszelestne zbliżanie się do ofiar i eliminowanie ich z ukrycia, używanie gadżetów i rozpraszanie grup strażników staną się Waszym chlebem powszednim. Unity kładzie większy nacisk na skradanie niż jakakolwiek inna gra z tej serii, co należy traktować jako olbrzymi plus! W cieniu też łatwo nie będzie, bo autorzy wywalili możliwość wywabiania wrogów za pomocą gwizdania. Kto intensywnie eksploatował „czwórkę”, ten wie, jak mocno ta zdolność ułatwiała ubijanie oponentów.

Różnorodność lokacji zachwyca.

Graliśmy w Assassin's Creed: Unity - nadchodzi pogromca

Gra zaskakuje wieloma dobrymi pomysłami, co docenią przede wszystkim weterani serii. W Unity obecna jest np. możliwość otwierania zamków za pośrednictwem wytrychów. Te ostatnie należy kupić u handlarzy, a samej umiejętności trzeba się wpierw nauczyć. Nie gwarantuje to oczywiście pełnego sukcesu, bowiem w początkowej fazie zmagań uporanie się z serwowaną przez produkt minigrą nie będzie łatwe i konieczne okaże się dalsze szkolenie w złodziejskim fachu.

Na ogromną pochwałę zasługują też misje, zarówno te z głównego wątku fabularnego, jak i wszelkie aktywności poboczne. Koniec z prostymi zleceniami typu „zabij wroga oznaczonego czerwoną kropką”, nawet najzwyklejsze zabójstwa są rozbudowanymi zadaniami z dobrze nakreślonym tłem. Do wszystkich misji, również tych kooperacyjnych, dorobiono jakąś historyjkę, pozwalającą lepiej zrozumieć czasy, w jakich przyszło żyć Dorianowi, a także przy okazji poznać zabytki Paryża. Kapitalnie prezentują się finałowe epizody kolejnych sekwencji, gdzie dokonujemy eliminacji ważnych postaci. Wzorem pierwszej odsłony cyklu, gracz przez dłuższą chwilę poszerza wiedzę o zwyczajach swoich wrogów, a kiedy w końcu dochodzi do nieuchronnej konfrontacji, może przygotować grunt pod zadanie decydującego ciosu. Każda z finałowych misji sekwencji zawiera opcjonalne zadania dodatkowe, które mogą ułatwić dotarcie do celu. Jeśli np. wyloty powietrza z kanałów ściekowych zatkamy drewnianymi paletami, uwięzimy wydobywający się z podziemi dym, znacznie ograniczając rywalom widoczność. Jak duże ma to znaczenie dla zmuszonego do działania w ukryciu asasyna, możecie się łatwo domyślić.

Na tropie mordercy.

Aktywności dodatkowych jest po prostu mnóstwo. Autorzy zwiększyli ich liczbę w Unity, dzięki czemu misje z głównej fabuły stanowią niewielką część zadań pobocznych. Podczas pobytu w Paryżu będziemy przywracać do świetności zrujnowaną kawiarnię (pełniącą funkcję bazy wypadowej asasyna), rozwiązywać zagadki detektywistyczne oraz brać udział w innych, mocno rozbudowanych wyzwaniach, np. dołączaniu do kultu... Bafometa i rozszyfrowywania zagadek Nostradamusa. Bardzo spodobały mi się zadania dotyczące identyfikowania morderców. Po dotarciu na miejsce zbrodni i oględzinach zaszlachtowanego nieszczęśnika musimy zidentyfikować Wzrokiem Orła różne ślady, porozmawiać ze świadkami i na podstawie tych strzępków informacji wytypować zabójcę. Coś pięknego.

Jakie niespodzianki zostawił nam w Paryżu Nostradamus?

Ogromne wrażenie robi też w Assassin’s Creed: Unity sam Paryż. Miasto jest bardzo duże i wzorem poprzedników podzielone zostało na odrębne dzielnice, mocno różniące się wyglądem i klimatem. Świetny efekt robią wiernie odwzorowane zabytki w skali 1:1, z osławioną już katedrą Notre Dame na czele. W tle majaczy też wieża Eiffla… OK., bez żartów. Zgodność z prawdą historyczną tradycyjnie gra w tej serii olbrzymią rolę i choć autorzy czasem idą na drobne ustępstwa w tej kwestii, takich kwiatków jak wstawienie nieistniejącej w czasach rewolucji konstrukcji serwować nam nie zamierzają. Na ulicach Paryża rajcuje dbałość o detale. Mieszkańcom zaimplementowano mnóstwo nowych animacji, dzięki czemu ich aktywność nie sprowadza się wyłącznie do podążania po ustalonej przez skrypt ścieżce i noszenia skrzyń do bliżej niesprecyzowanego celu. Większe place zawsze wypełniają monstrualne tłumy, które stanowią doskonałą kryjówkę przed wzrokiem strażników. Narobienie bigosu i zgubienie prześladowców wśród morza ludzi jest bardzo satysfakcjonujące.

Wewnątrz katedry Notre Dame. Do sporej liczby budynków można wchodzić.

Graliśmy w Assassin's Creed: Unity - nadchodzi pogromca

Fabuła gry kręci się oczywiście wokół Rewolucji Francuskiej, choć nie tylko. Jednym z ważniejszych wątków będzie osobista wendetta Doriana, która nie pozostanie bez wpływu na ogólną sytuację panującą w Paryżu. Nie chcemy psuć Wam zabawy, dlatego powstrzymamy się od zdradzenia kto jest kim w narastającym konflikcie. Możecie być jednak pewni, że atrakcji w tej kwestii nie zabraknie, zwłaszcza, że do grona osób, które Arno spotka na swojej drodze dołączy m.in. widoczny na zdjęciu Markiz de Sade.

Choć gra powinna już być dawno ukończona (proces certyfikacji w przypadku konsol trwa długie tygodnie), testowaliśmy mocno niedopracowany jej fragment. Momentami kulała kolizja z obiektami, wskutek czego Arno potrafił się zablokować na różnorakich przeszkodach, do życzenia pozostawał też wolny bieg po dachach, gdzie widać było niedoskonałości w animacjach asasyna. Unity testowaliśmy na nowym Xboxie i choć samej oprawie trudno coś zarzucić (produkt wygląda dużo lepiej niż poprzednie odsłony), problemy z doczytywaniem tekstur mocno dawały się we znaki. Mam nadzieję, że te niedoróbki zostaną wyeliminowane w pełnej wersji.

Powrót do Europy jest tym, na co fani serii Assassin’s Creed czekali dobrych kilka lat. Da się odczuć w Unity ten specyficzny klimat wczesnych przygód Ezio, aczkolwiek z racji swojej natury całe fabularne tło jest dużo bardziej poważne. Podoba mi się Arno, który choć wydaje się szczerze oddany ideałom zakonu, stosunkowo często przedkłada nad nie swoje własne partykularne interesy i działa przez to w zupełnie nieprzewidywalny sposób. Niepokorny i krnąbrny bohater z własnym zdaniem – trudno takiego nie polubić. Podoba mi się też miasto ze swoimi ciasnymi uliczkami, które sprzyjają poruszaniu się po dachach. Choć w Paryżu nie brakuje też większych, otwartych przestrzeni, wypełnione są one olbrzymimi tłumami ludzi i w związku z tym nie przeszkadzają tak bardzo.

W grze nie brakuje brutalnych scen. Odcinanie nogi piłą jest jedną z nich.

To co najważniejsze, napisałem już we wstępie. Po kilkugodzinnym posiedzeniu z Unity jestem nastawiony do tej gry nad wyraz pozytywnie. Spora ilość zmian w mechanice, zniwelowanie wad poprzedników, świetny setting, mocno rozbudowane zadania i podciągnięty do góry poziom trudności – to idealny materiał na pobicie niepokonanej dotąd „dwójki”. Czy tak faktycznie będzie, przekonamy się już za kilka tygodni. Czekam!

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Assassin's Creed: Unity

Assassin's Creed: Unity