Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 17 września 2004, 10:28

autor: Hubert Marciniak

Full Spectrum Warrior - testujemy przed premierą

FSW został oparty na autentycznym programie służącym do szkolenia żołnierzy armii amerykańskiej do walki w zurbanizowanym terenie. Oznacza to, że większość elementów gry jest w dużym stopniu zgodna z rzeczywistością.

Taktycznych gier akcji jest całkiem dużo – prym wiodą pozycje spod znaku Rainbow Six sygnowane przez Toma Clancy’ego. Do tego należy dodać Ghost Recon’y, Delty i inne Operation Flashpointy. Powyższe gry łączy jedna wspólna cecha – wszystkie są przedstawicielami gatunku FPS, czyli tzw. „strzelankami pierwszoosobowymi” (pomijając oczywiście ich aspekt taktyczny). Ktoś wpadł na pomysł aby ten stan rzeczy zmienić. A owym „ktosiem” była firma Pandemic Studios.

Pandemic Studios to twórcy takich gier jak BattleZone, Dark Reign 2 czy też Army Men. Wyraźnie widać, że firma ta ma skłonności do łączenia gatunkowego gier, czego znakomitym przykładem będzie choćby wspomniany BattleZone, który jest połączeniem gry FPP/FPS ze strategią czasu rzeczywistego. Do czego zmierzam? Ano do tego, że panowie bądź panie (w każdym razie twórcy) w Pandemic Studios wpadli na pomysł stworzenia taktycznej gry wojennej, która nie będzie FPS-em, RTS-em ani żadnym innym „eSem”. Mało tego, chcieli zrobić grę na tyle wiernie odwzorowująca współczesne pole walki, aby za jej pomocą mogli się szkolić prawdziwi żołnierze. I udało im się. Full Spectrum Warrior to najciekawsza i zarazem najbardziej realistyczna gra taktyczna, jaka powstała. Wiem co mówię, gdyż miałem okazję spędzić ładnych parę godzin przy wersji beta przeznaczonej dla komputerów klasy PC.

FSW został oparty na autentycznym programie służącym do szkolenia żołnierzy armii amerykańskiej do walki w zurbanizowanym terenie. Oznacza to, że większość elementów gry jest w dużym stopniu zgodna z rzeczywistością. Mundury, rozkazy, taktyki, broń i wiele innych to elementy, które w zasadzie „jeden do jednego” zostały przeniesione ze wspomnianego programu. Wiele aspektów gry pochodzi również bezpośrednio z poligonów wojskowych i rzeczywistego pola walki. Naturalnie specyfikacja gry oraz pewne rozwiązania zostały tak opracowane, aby statystyczny gracz mógł swobodnie z nimi sobie poradzić – jednym słowem, gra została uproszczona na tyle, aby była grywalna.

Na początku niezbędne jest, abyśmy zaliczyli tutorial, czyli zwykły trening, podczas którego dowiemy się co nieco o taktykach, broni etc. Dzięki niemu nauczymy się również, jak wydawać rozkazy poszczególnym zespołom, które tworzą tzw. grupę Charlie 90, na którą składają się 2 zespoły: Alpha i Bravo. Tutorial pokaże nam również, jak wykorzystywać teren, na którym przyjdzie nam walczyć, jak używać wyposażenia, którym dysponujemy etc.

Idea samej gry jest dość prosta – nie kierujemy żadnym konkretnym żołnierzem, a jedynie wydajemy rozkazy danemu oddziałowi, dzięki czemu zostaje wyeliminowany aspekt zręcznościowy i gracz całkowicie może poświecić się taktyce. Niech Wam się jednak nie wydaje, że gra dynamiką będzie przypominała partię szachów – co to to nie. Mimo, że nie mamy bezpośredniej kontroli nad żołnierzami, wszystko dzieje się niezwykle szybko. Takie też musza być nasze decyzje – trafne i podejmowane w ułamku sekundy.

Najczęstszymi zadaniami, jakie przyjdzie nam wykonywać to eliminacja wroga z zajmowanego przezeń terenu. Wróg reprezentowany jest wielorako, np. jako grupa kilku lekko uzbrojonych ludzi, bądź też kilkunastoosobowe odziały dysponujące dużą siłą ognia, uzbrojone samochody, wyrzutnie rakiet, baterie karabinów maszynowych czy nawet czołgi. My natomiast dysponujemy dwoma czteroosobowymi oddziałami, w których skład wchodzą strzelcy, grenadier i dowódca. Broń używana przez naszych żołnierzy to popularne karabiny M4, M16 (w przypadku grenadiera dodatkowo z podczepionym granatnikiem M203) oraz ciężkie M249. Uzbrojenie to wystarcza do likwidacji w zasadzie każdego wroga – w przypadku jednostek opancerzonych, z którymi ręczny granatnik sobie nie poradzi, możemy wezwać wsparcie artyleryjskie. W tym celu należy użyć wskaźnika laserowego i wskazać obszar, który ma zostać ostrzelany.

Cała rozgrywka opiera się na współpracy obu zespołów – podczas gdy jeden „kładzie” ogień zaporowy, drugi może przedostać się na drugą stronę ulicy. To tylko przykład, niemniej taka właśnie idea przyświeca rozgrywce. Współpraca jest niezbędna i konieczna – większości misji nie będzie się dało zaliczyć bez wsparcia jednego bądź drugiego oddziału. Co ciekawe, nie jest to jedynie wymysł autorów, a oparta na przygotowanych przez wojsko schematach taktyka.

Gra, jak już wspomniałem, jest niezwykle dynamiczna. Jednak największą jej zaletą jest poczucie, jakoby gracz znajdował się na prawdziwym polu bitwy. Przez te kilka/kilkanaście godzin, kiedy obcowałem z FSW, co chwilę po plecach przechodził mi dreszcz, kiedy wróg zaczynał strzelać do moich żołnierzy z okna jakiegoś opuszczonego budynku. Pierwsza myśl jaka pojawiała się w głowie, to aby się ukryć za czymkolwiek – wrakiem samochodu, fragmentem ściany zburzonego budynku czy po prostu paść na ziemię i przeczołgać się w bezpieczne miejsce. Wtedy też drugi oddział pod moim dowództwem mógł zrobić rozeznanie i przystąpić do działań. Jednocześnie pojawiała się obawa, czy pozostawieni samym sobie żołnierze, ostrzeliwani przez wroga, wytrzymają na pozycji wystarczająco długo, aby drugi oddział mógł wesprzeć ich z odpowiednio dogodnej pozycji. Ciężko słowami opisać atmosferę panującą podczas rozgrywki, ale na usta ciśnie się określenie „autentyczna”. Na pewno na ową atmosferę wpływa spektakularne przedstawienie śmierci bądź zranienia danego żołnierza – gdy zostanie on postrzelony, akcja zwalnia na wzór „bulle-time” ukazując rozbryzgującą się krew oraz upadek.

W przypadku FSW należy wspomnieć o oprawie audio-wizualnej. Biorąc naturalnie poprawkę na fakt, że jest to jeszcze wersja beta, FSW prezentuje się całkiem atrakcyjnie. Jako że gra ukazała się najpierw na konsolę Xbox, wersja na PC mogła być tylko lepsza. Nie chciałbym rzucać ogólnikami w stylu „tekstury na PC są ładniejsze względem tych na Xbox’a”, przyznam, że gra wygląda co najmniej tak ładnie jak na wspomnianej konsoli. Miałem okazję widzieć ją (grę) przez dłuższą chwilę na konsoli Microsoftu i to, co oferuje nam wersja PC zadowoli wszystkich graczy stawiających efekty wizualne na pierwszym miejscu. Słowa uznania należą się również oprawie dźwiękowej. Niezwykle sugestywnie zostały „udźwiękowione” komunikaty przekazywane pomiędzy żołnierzami, wystrzały, wybuchy etc. Gra znakomicie wykorzystuje systemy dźwięku przestrzennego – dzięki temu znakomicie orientujemy się w sytuacji na polu walki. Wyraźnie da się rozpoznać, z którego miejsca prowadzi ogień przeciwnik, gdzie toczy się najbardziej zaciekła wymiana ognia, czy też z której strony nadciągają posiłki wroga.

Mimo że podczas gry nasi żołnierze wykonują całkiem sporą liczbę czynności, programistom z Pandemic Studios udało się zminimalizować sterowanie w zasadzie do obsługi myszy. Jedyna sytuacją, kiedy będziemy potrzebowali klawiatury to użycie granatów bądź GPS-a. Wszystkie inne czynności wykonujemy za pomocą lewego lub prawego klawisza myszy oraz rolki. Jest to niesamowicie wygodne, zważywszy na fakt, że czasem akcja jest na tyle szybka, iż szukanie odpowiedniego klawisza na klawiaturze skończyłoby się masakrą naszego oddziału. Tak więc kolejna pochwała należy twórcom za sterowanie – proste, intuicyjne i zarazem funkcjonalne.

Na koniec kilka słów o trybie gry wieloosobowej. Wersja PC oferuje tryb kooperacji dla dwóch graczy (podobnie jak w wersji na Xbox’a). Minusem jest natomiast to, że aby móc skorzystać z komunikacji głosowej, niezbędne jest zainstalowanie odpowiedniego programu – w przypadku Xbox’a sprawa jest prostsza, gdyż wykorzystujemy system do komunikacji głosowej zawarty w usłudze Xbox Live.

Jak już wspominałem, gra, którą miałem okazje testować była w wersji beta. Nie udało mi się zaobserwować jakiś spektakularnych błędów, braków tudzież niedociągnięć, które jednoznacznie dawałyby do zrozumienia, że przed programistami jeszcze długa droga. W zasadzie wersja, którą dysponowałem, mogłaby spokojnie trafić do sklepu jako pełnowartościowy produkt. Istnieje natomiast szansa, że pewne błędy w grze znajdowały się tam, gdzie nie udało mi się dotrzeć ze względu na ograniczenia czasowe (odległe misje), lub też na brak możliwości ich sprawdzenia (np. tryb dla wielu graczy). Niemniej FSW w tej postaci, jaką miałem przyjemność używać, jest grą bardzo dobrą, dość oryginalną i dającą możliwość wczucia się w atmosferę, jaka panuje na prawdziwym polu bitwy. Osobiście czekam z niecierpliwością na finalny produkt.

Piernikowy Ludzik

Full Spectrum Warrior

Full Spectrum Warrior