Final Fantasy XII - zapowiedź
..."Nawet nie wyobrażam sobie, aby Final Fantasy XII nie odniosła wielkiego sukcesu, choćby porównywalnego do FFX."
Michał Wiesner
Final Fantasy... nie znam osoby, która nie kojarzy tej jakże wspaniałej, magicznej i często wzruszającej serii gier, składającej się na wielką sagę. Sagę, która gościła na wielu platformach, zarabiając dla swojego producenta – Square-Enix – kolosalne sumy zielonych banknotów, sprzedając się w zawrotnych ilościach kopii. I proszę – od jakiegoś czasu na celowniku pojawiła się kolejna część, tym razem opatrzona numerkiem „XII”, skierowana wyłącznie dla posiadaczy PlayStation 2. W przeciwieństwie do trzech poprzednich eksperymentów noszących w tytule nazwę Final Fantasy (przypomnijmy: Final Fantasy X-2 jako swoisty „mission pack” do FFX; Final Fantasy XI jako MMOcRPG, czyli sieciowy RPG; Final Fantasy: Crystal Chronicles jako zręcznościowy RPG, przeznaczony głównie dla kilku graczy na GameCube'a), najnowsza odsłona „Końcowej Fantazji” powróci do korzeni tradycyjnego erpega, do jakiego zdążył przyzwyczaić nas deweloper w swoich wcześniejszych produkcjach. Można ponownie spodziewać się niezwykle wciągającej, nieprzewidywalnej fabuły, wysokiej grywalności, pięknej grafiki i oszołamiających, potężnych czarów – a przynajmniej takie zapewnienia padły z ust Yasumi Matsuno, producenta i reżysera Final Fantasy XII, który stoi także za tak znanymi tytułami, jak: Ogre Battle, Vagrant Story czy Final Fantasy Tactics.
Historia dwunastej części Final Fantasy osadzona została w świecie znanym z Final Fantasy Tactics Advanced, a konkretniej mówiąc – Ivalice. Akcja jednak rozgrywa się jednak w późniejszej epoce czasowej, kiedy to bezwzględne imperium Arkadianów podbiło już prawie każdy zakątek świata. No, właśnie – „prawie”, bowiem najeźdźcy nie zdobyli jeszcze Rabanastre – pięknego miasta, umiejscowionego w małym księstwie Dalmascam. Jednak do czasu, bowiem wkrótce miasto szturmem zostaje przejęte, wielu mieszkańców ginie, a Arkadianie wprowadzają swoje surowe rządy. Akcja przenosi się w dwa lata później, kiedy miasto nadal jest pod okupacją najeźdźców. I tak naprawdę dopiero wtedy zaczyna się nasza przygoda.
Pierwsze skrzypce w fabularnych zawiłościach gry odgrywać będzie młody Vaan, który w najeździe na miasto stracił swoich rodziców i wylądował na ulicach miasta. Jego marzeniem jest zdobyć statek i zostać w przyszłości sławnym, podniebnym piratem, do czego też z determinacją będzie dążył. Jednak jego priorytetowym celem będzie uwolnienie metropolii spod okrutnych rządów Arkadianów. Wraz z nim przygodę zaczyna jego bardzo bliska przyjaciółka – Penelo. Wspaniała wokalistka, tancerka, a jednocześnie zaciekła wojowniczka, która - podobnie jak Vaan – straciła rodziców w Wielkiej Wojnie, przez co przyszło jej teraz mieszkać na lokalnym bazarze. Do składu bohaterów dołączą także inne postacie: śliczna, młoda księżniczka Dalmascanu o imieniu Ashe, seksowna, pociągająca i doświadczona łuczniczka nazwana Fran, a także stary, podniebny pirat Balthier, który na pierwszy rzut oka przypomina typowego macho. Nie wszystkich jednak zobaczymy już na początku gry, bowiem część bohaterów dołączy do drużyny z czasem – w tym i szanowany generał Basha, uwikłany w morderstwo króla. Oprócz tego do drużyny przyłączą się jeszcze dwie inne postacie, których tożsamość na razie owiana jest wielką tajemnicą.
Kwestia walk. Co bardzo cieszy, starcia z przeciwnikami wreszcie odbywać się będą bezpośrednio na eksplorowanym terenie, natomiast rywale będą widoczni dla naszych bohaterów jeszcze przed walką! Słowem: losowi przeciwnicy zostaną wykluczeni, a jeżeli z kimś nie będziemy chcieli walczyć, to po prostu go ominiemy. Zaimplementowany system walki przypominać ma ten z poprzedniej, jedenastej części Final Fantasy. Domniemuję, że taki zabieg bardzo korzystnie wpłynie na „upłynnienie” rozgrywki w czasie rzeczywistym, co jest bardzo charakterystyczne dla sieciowych erpegów, a teraz zostanie wdrożone do tradycyjnego RPG, jakim niewątpliwie będzie FFXII. Same walki mają korzystać z systemu Gambit, który mogliśmy zobaczyć przy okazji gier z serii .hack. System ów pozwala Graczowi sprecyzować specyficzny skrypt AI dla jego partnerów. Łopatologicznie tłumacząc: przed walką będziemy mogli ustawić, jak zachowywać się mają nasi przyjaciele podczas potyczek. Elastyczność tego systemu zdaje się być bardzo dopracowana, bowiem, podobnie jak w cyklu gier .hack, Gracz będzie mógł decydować o zachowaniu postaci – począwszy od tego, czy nasi kumple mają naśladować ruchy lidera, leczyć zranione postacie, a kończąc na ochronie bohaterów lub samego przywódcy.
Wszystko to prowadzi do ważnego wniosku, o którym zresztą sam Yasumi Matsuno się wypowiedział – topografia terenu, a także planowanie i taktyka podczas walk będą kluczem do wygranej. Oprócz tego będzie możliwość pełnej rotacji kamery podczas starć, co wydaje się być sporym plusem. Zostawiając temat walk na boku, sama rozgrywka skupiać się będzie na odkrywaniu kolejnych wątków scenariusza, eksploracji rozmaitych lokacji, poznawaniu, rozmawianiu i zdobywaniu informacji od NPC-ów (Non-Player-Character, czyli napotkane postacie podczas przygody), wykonywaniu różnorodnych questów, zdobywaniu doświadczenia i usprawnianiu statystyk postaci, a także poznawaniu nowych magicznych technik, kolekcjonowaniu rozmaitych przedmiotów... można tak jeszcze wymieniać. Generalnie: standardowo, ale jakże interesująco!
Wizualnie w FFXII nie uświadczymy wielkiego skoku graficznego, porównywalnego do różnicy między FFIX a FFX (przecież już „dziesiątka” naprawdę kazała wysilać się układom graficznym PS2!), ale już na obecnym stadium developingu oprawa audiowizualna robi wrażenie. Design modeli postaci zyskał na zróżnicowaniu i szczegółowości w porównaniu do poprzednich części, a lokacje na rozmachu i bogactwie detali. Środowisko jest przedstawione w pełnym 3D, a animacja – wg wersji testowych gry – nawet na chwilę nie zwalnia, pomimo dużej ilości przeciwników i ogromie – miejscami bardzo spektakularnych – efektów graficznych. W grze uświadczymy sporo cut-scenek generowanych w czasie rzeczywistym, chociaż jak zawsze nie zabraknie także przepięknych, renderowanych wstawek FMV, do jakich raczył nas przyzwyczaić genialny SquareSoft (dziś Square-Enix). Jeżeli masz jakieś obawy co do jakości oprawy dźwiękowej, to możesz spać spokojnie. Niech wystarczy Ci rekomendacja, że za tym elementem stoją poważani Uematsu i Sakamoto, odpowiedzialni m.in. za świetne ścieżki dźwiękowe do Vagrant Story czy Final Fantasy Tactics.
Nawet nie wyobrażam sobie, aby Final Fantasy XII nie odniosła wielkiego sukcesu, choćby porównywalnego do FFX. Co prawda data premiery gry w wersji „zrozumiałej” nie została jeszcze konkretnie sprecyzowana (mowa ogólnikowo o 2005 roku), ale Japończycy na pewno będą mogli „fantazjować się” już na początku przyszłego roku – w lutym. Amerykanom i Europejczykom przyjdzie jak zawsze, niestety, poczekać. Ile? tego dowiemy się na pewno w najbliższym czasie, kiedy twórcy uraczą nas kolejnymi informacjami, z którymi z pewnością się z Wami podzielimy.
Michał „Playman” Wiesner