Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 lipca 2010, 09:46

autor: Adrian Werner

Dragon Age II - przed premierą

Pierwsze Dragon Age rozkochało w sobie miliony miłośników gier RPG. Druga część obiecuje sporo zmian i ulepszeń. Czy Bioware uda się powtórzyć spektakularny sukces sprzed roku?

Wypuszczone w zeszłym roku Dragon Age: Początek zasłużenie zebrało wysokie oceny i dziesiątki, jeśli nie setki, nagród pism oraz serwisów branżowych. Produkcja Bioware była po prostu wspaniałą grą RPG i zgodnie z obietnicami zasłużyła na miano „duchowego spadkobiercy Baldur’s Gate”. Teraz Kanadyjczycy powracają z drugą odsłoną cyklu, która jednak będzie znacznie różnić się od pierwowzoru. Twórcy nie chcą spoczywać na laurach i choć mogliby zaoferować po prostu więcej tego samego, to jednak ich ambicje sięgają wyżej. Sukces pierwszej części sprawił, że nie muszą już wspierać się na ramieniu Baldura. Podczas tych kilku miesięcy od premiery Dragon Age wyrosło na silną markę, która teraz może być rozwijana bez ciągłego oglądania się na dokonania poprzedników, choć zakochanym w pierwowzorze fanom nie wszystkie zmiany przypadną do gustu.

Bioware stworzyło bogaty, złożony i przede wszystkim rozległy świat, zbyt duży, by jedna, choćby nawet najbardziej epicka, historia była w stanie objąć swoim zasięgiem całość tego uniwersum. W pierwszej części zaszlachtowaliśmy tysiące potworów i wysłaliśmy na spotkanie ze stwórcą kilka arcydemonów, ale to nie wystarczyło, by ocalić wszystkie osiedla ludzkie. W czasie, gdy my czyniliśmy z naszej postaci bohatera Ferelden, inne nacje były dziesiątkowane przez kolejne fale mrocznych pomiotów. Tam również rodziły się legendy i to właśnie o jednej z nich opowiadać będzie Dragon Age II. A pierwszy rozdział tej historii napisany został krwią mieszkańców wioski Lothering.

Dragon Age II ma jednego głównego bohatera i jest nim Hawke(na obrazku w wersji męskiej).

Tym razem nie będziemy mieli pełnej swobody przy tworzeniu bohatera. Wcielimy się bowiem w wyraźnie nakreśloną postać o imieniu Hawke. Określimy jej płeć i klasę oraz ustalimy rysy twarzy i charakterystyki, ale niezależnie od naszych wyborów Hawke zawsze będzie człowiekiem o pewnej historii i osobowości (choć tę dalej ukształtują w trakcie gry nasze decyzje), Jest to rozwiązanie, które doskonale sprawdziło się w Mass Effect i Bioware uznało, że możliwości, jakie daje przy opowiadaniu filmowej historii, warte są poświęcenia swobody gracza. Zdecydowanie skorzystają na tym wszystkie fragmenty fabularne, gdyż teraz nasz bohater otrzyma wreszcie własny głos. Nie tylko ułatwi to identyfikowanie się z nim, ale jednocześnie sprawi, że nie powtórzą się sytuacje z pierwowzoru, gdy w grupie żywo reagujących postaci nasz heros stał milcząco niczym słup ogłoszeniowy, nie wchodząc najczęściej w żadne interakcje z innymi osobami. Zresztą to, co Kanadyjczycy odbiorą nam na początku gry, zwrócą potem z nawiązką w dalszych jej fragmentach. Już pierwsze Dragon Age oferowało sporo scen, w trakcie których podejmowaliśmy trudne decyzje, na zawsze zmieniające bieg całej opowieści, ale w przypadku części drugiej ten aspekt ma zostać wyniesiony na zupełnie inny poziom.

Legenda głosi, że Hawke przeżył masakrę w Lothering i po wielu przygodach ostatecznie został bohaterem Kirkwall, potężnej metropolii położonej na północ od Ferelden. Właśnie o tym, co miało miejsce między tymi dwoma wydarzeniami, opowiadać będzie Dragon Age II. Zaprezentowana historia ma być wielką epopeją, obejmującą swoim zasięgiem całą dekadę. Stwarza to niesamowite możliwości fabularne, ale by z nich skorzystać, scenarzyści musieli odejść od modelu, który tak dobrze sprawdził się w poprzednich grach kanadyjskiego studia.

Cała historia opowiedziana jest w czasie przeszłym. Wszystkie wydarzenia miały już miejsce, a gracze postawieni zostaną w roli słuchacza łapczywie chłonącego każde słowo padające z ust wielu różnorodnych bajarzy. Tak, dobrze przeczytaliście, narratorów będzie kilku i stosunki między nimi, jak również sytuacja panująca w momencie rozwijania przez nich opowieści, stanowić mają drugą warstwę fabularną. By zademonstrować, jak to wygląda w praktyce, Bioware posłużyło się sekwencją, którą rozpoczęła się rozmowa między krasnoludem o imieniu Varric, a kobietą piastującą pozycję Chantry Seeker (coś w rodzaju wewnętrznej policji świątynnej). Z tej wymiany zdań dowiadujemy się o obecnej napiętej sytuacji politycznej, gdzie najmniejsza nawet iskierka konfliktu może wzniecić niemożliwą do zatrzymania wojenną pożogę. Kobieta pyta Varrica o to, jakim cudem Hawke umknął niechybnej, zdawałoby się, śmierci w Lothering. Krasnolud zaczyna odpowiadać i akcja przeskakuje do tamtych wydarzeń, pozwalając nam przejąć kontrolę nad samym Hawke. Wsadzenie całej historii w ramy opowieści kilku narratorów daje Bioware możliwość zupełnie innego pokierowania fabułą. Narrator wie przecież, co jest najbardziej interesujące w danym fragmencie i może skierować naszą uwagę na najważniejsze kwestie, a nudniejsze momenty zbyć ogólnikami. Rozpiętość czasowa powoduje także, że nie trzeba czekać do epilogu, aby przekonać się, jakie dalekosiężne konsekwencje przyniosły nasze decyzje. Teraz znacznie szybciej ujrzymy skutki wszystkich wyborów i jednocześnie na własnej skórze odczujemy ich ciężar. Przykładowo – jeśli ocalimy miasto przed zagładą, to w następnej sekcji zobaczymy je zamieszkane przez zadowoloną ludność. Jeśli natomiast zawiedziemy, to dane nam będzie obejrzeć zarośnięte ruiny oraz na własne oczy ujrzeć, jakie konsekwencje spowodowała nasza porażka w całym regionie. Wszystko to nadaje opowieści epicki charakter, wzmacniając wrażenie, że oto własnymi rękoma kształtujemy legendę, którą mieszkańcy tego świata powtarzać będą przez setki, a może nawet tysiące lat.

Dragon Age II przenosi akcję w inne partie świata i oferuje nowegobohatera, ale brzydota mrocznych pomiotów pozostała bez zmian.

Oczywiście nie wszystkie decyzje pociągną za sobą skutki, które wstrząsną posadami świata. Sporo wyborów będzie miało znacznie mniej spektakularne konsekwencje. Do tych ostatnich należą zmiany stosunków panujących wewnątrz naszej drużyny. Niektóre z naszych czynów zaskarbią sobie szacunek kompanów, a inne sprawią, że stracimy w ich oczach. Tym razem jednak postacie nie będą mogły odejść tylko dlatego, że ich niezadowolenie z naszych decyzji osiągnęło jakiś odgórnie ustalony poziom. W pierwowzorze było inaczej i choć rozwiązanie to było interesujące fabularnie, to jednocześnie mocno ograniczało swobodę rozgrywki. Gracze mający tendencje do złych uczynków nie werbowali Leliany oraz Wynne (mimo że ich zdolności były bardzo przydatne), ponieważ obawiali się, że po którymś z kolei akcie okrucieństwa bohaterki te po prostu opuszczą drużynę. W Dragon Age II postacie mogą nie aprobować naszych postępków, ale okażą to w inny sposób. Będą narzekały, krytykowały, a nawet zmieniały zachowanie podczas walki, chcąc udowodnić nam, że to one mają rację, a my się mylimy. Tym samym kształtowanie relacji z kompanami nie będzie już ograniczało się tylko do budowania pozytywnych stosunków, równie dobrze możemy rozwijać związek oparty na negatywnych emocjach. Oczywiście pojawią się również momenty, gdy zmuszeni zostaniemy do podjęcia decyzji, które mogą skutkować opuszczeniem drużyny przez konkretną postać. Jednak zawsze będą to sytuacje istotne z punktu widzenia całej historii, a nie po prostu chwile, w których jakiś sztucznie ustalony system punktowy zadecydował, że dany bohater nie wytrzyma z nami już ani sekundy dłużej. Z pozoru wszystko to może wydawać się uproszczeniem aspektu fabularnego, ale w rzeczywistości chodzi o to, by gracz mógł swobodnie realizować wybraną przez siebie drogę, bez obaw, że skutki jego poczynań zaszkodzą możliwościom ofensywnym drużyny.

Scenarzyści z Bioware nie chcą na razie zagłębiać się w szczegóły fabuły, ale zdradzili, że w gruncie rzeczy Dragon Age II jest opowieścią o ludzkich słabościach i o tendencji naszej rasy do ignorowania oczywistych zagrożeń. Ponadto, choć gra stanowi nową historię, osadzoną w odmiennej części uniwersum, pojawią się elementy wiążące obie opowieści w jedną całość. Na przestrzeni oryginalnej kampanii decyzje i poczynania gracza kompletnie zmieniły kształt krainy Ferelden. Bioware nie zamierza tego ignorować. Elementy świata i jego najnowszej historii, takie jak: „kto włada teraz Ferelden” czy „kto pokonał arcydemona”, bazować będą na naszych dokonaniach z pierwszej części. Takie rozwiązanie sprawdziło się doskonale w Mass Effect i oczywiste było, że nawet pomimo zmiany postaci głównego bohatera również kontynuacja Dragon Age musi zawierać ten element. Twórcy na razie nie zdradzają dokładnie, jak zostanie to zrealizowane, ale obiecali, że nasze poprzednie decyzje (nie tylko zresztą te z głównej gry, ale również z Przebudzenia i Pieśni Leliany) znajdą odzwierciedlenie w drugiej części, nawet jeśli zagramy w nią na innej platformie docelowej niż ta, którą wykorzystaliśmy do ukończenia pierwowzoru. Na pewno spotkamy też niektórych starych znajomych. Na razie wiadomo, że autorzy wciąż mają plany wobec ulubienicy większości graczy, czyli Morrigan. Możemy oczekiwać również powrotu jej matki. W pierwszej części zgrywała ona odrobinę zrzędliwą staruchę, która kazała córce dołączyć do naszej drużyny. Tym razem poznamy również inne aspekty osobowości Flemeth i przekonamy się dlaczego ma opinię tysiącletniego wybryku natury, który uwiódł dziesiątki mężczyzn. Jako że Dragon Age II zaczyna swoją opowieść, zanim ta z pierwowzoru dobiegła końca, przez pewien fragment historii oba scenariusze będą nachodzić na siebie, pozwalając na ujrzenie niektórych znanych już wydarzeń z innej perspektywy.

Flemeth w smoczej postaci ratuje życie Hawke'a i jego towarzyszki.

Oczywiście w dobrym RPG liczą się nie tylko fabuła i postacie, ale również mechanizmy rozgrywki. W kontynuacji powrócą trzy znane z pierwowzoru klasy postaci, czyli Wojownika, Łotrzyka oraz Maga. Twórcy chcą jednak, by dramatycznie różniły się od siebie, co według nich nie do końca udało się w pierwszej odsłonie cyklu, gdzie Łotrzyk z mieczem w każdej dłoni był tak naprawdę wojownikiem ze słabszym pancerzem. Tym razem, zależnie od wybranej klasy, mamy czuć się jak maszyna do zabijania, średniowieczny ninja albo mobilna artyleria. Zmianie ulegną też drzewka zdolności, tak by nie tyle zwiększać ich ilość, co raczej rozszerzać możliwości poszczególnych umiejętności. Przykładowo, jeśli ktoś upodobał sobie ciskanie kulami ognia, to gra pozwoli mu rozwijać i kształtować tę konkretną umiejętność, tak że pod koniec zabawy będzie on dysponować superpotężną wersją tego zaklęcia, dodatkowo idealnie dopasowaną do potrzeb i możliwości jego postaci. Spore zmiany czekają też system prowadzenia rozmów. Żegnamy klasyczne listy dialogowe i witamy ikony nastawienia. Zamiast widzieć możliwe do wyboru zdania, otrzymamy graficzne odwzorowanie ogólnego charakteru wypowiedzi (np. agresywnej lub sarkastycznej).

Pecetowe Dragon Age było chwalone za świetne taktyczne bitwy, które przypominały dobrą grę strategiczną, tyle że rozgrywaną na małą skalę. Niestety, system, który w praktyce był minierteesem, z oczywistych powodów nie sprawdzał się zbyt dobrze na padzie. Zmusiło to Bioware do obniżenia poziomu trudności walk edycji konsolowych, tak by użytkownicy PlayStation 3 oraz Xboksa 360 mogli cieszyć się przygodą, zamiast w akcie frustracji rzucać kontrolerami o ściany. Tym razem Kanadyjczycy uparli się, by nie powtarzać tego samego błędu i postanowili opracować systemy bitewne dla PC i konsol oddzielnie. W edycji komputerowej czeka nas ulepszona wersja tego, co mieliśmy przyjemność wypróbować w pierwszej części. Natomiast na konsolach walka będzie wyraźnie odmienna. Wciąż będziemy mogli wydawać rozkazy i przełączać się pomiędzy postaciami, ale całość ma być szybsza i bardziej dynamiczna, Bohaterowie będą reagować bez opóźnienia na komendy pada, więc Hawke błyskawicznie wyprowadzi cios, gdy tylko gracz wciśnie przycisk ataku. Arsenał możliwości ofensywnych zostanie rozszerzony m.in. o ciosy specjalnie oraz szarże. Zarówno na konsolach, jak i na pecetach Wojownicy i Magowie otrzymają nowe systemy combosów, a ta druga klasa będzie mogła wykonywać również bardzo filmowe ataki dobijające przeciwnika.

Możliwości ofensywne magów zostaną solidnie rozszerzone.

Spore zmiany zajdą też w warstwie wizualnej. Pecetowa wersja Dragon Age potrafiła cieszyć oczy. Tego samego nie dało się już, niestety, powiedzieć o edycjach konsolowych. Gdy tekstury utraciły swoją ostrość, gra stała się jedynie niewyróżniającym się średniakiem, o grafice, która ni grzała, ni chłodziła. Jednocześnie twórcy mieli wrażenie, że wygląd pierwowzoru nie oddawał mrocznej natury tego uniwersum. Dlatego podjęto decyzję, by drugą część wyposażyć w znacznie bardziej charakterystyczny styl graficzny. Wizualny realizm musiał ustąpić nieco pola wyraźnej stylizacji. Kształty są teraz ostrzejsze, powierzchnie bardziej wygładzone, a całość celuje w odrobinę komiksową wersję dark fantasy. Wszystko to ma stworzyć warstwę wizualną, którą będzie specyficzna tylko dla tego cyklu, Chodzi o to, by wystarczył jeden rzut oka na screen, by powiedzieć „tak, to musi być Dragon Age”, bez zastanawiania się, czy nie patrzymy przypadkiem na materiały z nowej gry na licencji Władcy Pierścieni.

Pierwsza część epopei fantasy autorstwa Bioware zgromadziła pokaźne grono fanów, więc oczekiwania względem kontynuacji są olbrzymie. Posiadane przez nas informacje budzą uczucia odrobinę mieszane, ale mimo wszystko z przewagą tych pozytywnych. Żal utraconej swobody przy tworzeniu postaci, ale jednocześnie to, co Kanadyjczycy oferują w zamian, wydaje się być warte tej ceny, a nowy system prowadzenia narracji brzmi fascynująco. Zmiana stylu wizualnego zdecydowanie może wyjść grze na dobre, choć wypuszczone do tej pory materiały graficzne są mocno rozczarowujące. Bezdyskusyjnie dobrym pomysłem jest natomiast większe zróżnicowanie pomiędzy edycją pecetową i konsolowymi. W nadchodzących miesiącach Bioware będzie powoli dokładać kolejne cegiełki, z których stworzymy sobie opinię o Dragon Age II. Na razie, pomimo pewnych zastrzeżeń, warto chyba wierzyć, że twórcy dobrze wiedzą, co robią. Po dwunastu latach dostarczania wspaniałych gier RPG zasłużyli przecież na odrobinę naszego zaufania.

Wiktor „Adrian Werner” Ziółkowski

NADZIEJE:

  • to druga część jednego z najlepszych RPG ostatnich lat;
  • fascynujący sposób prowadzenia narracji;
  • lepiej zaprojektowane wersje konsolowe;

OBAWY:

  • na razie grafika nie zachwyca;
  • ograniczenia swobody wyboru postaci nie każdemu przypadną do gustu.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

Dragon Age II

Dragon Age II