Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Diablo III Publicystyka

Publicystyka 23 września 2011, 10:10

Diablo III - wrażenia z wersji beta

Wersja beta Diablo III wylądowała wreszcie w redakcyjnych komputerach i skutecznie oderwała nas od codziennych obowiązków. I choć sama gra mocno się zmieniła, nie mamy żadnych wątpliwości, że będzie to produkt absolutnie wyjątkowy.

No i stało się! Bodaj najbardziej oczekiwana produkcja ostatnich lat w grywalnej formie trafiła do naszej redakcji. Z ogromną przyjemnością prezentujemy Wam pierwsze wrażenia z kilkugodzinnej eksploatacji Diablo III. W chwili gdy piszę te słowa, mamy już za sobą rozgrywkę po stronie absolutnie wymiatającego Barbarzyńcy i nieco rozczarowującego Łowcy demonów. W momencie kiedy je czytacie, ukończyliśmy posiadany fragment gry kilkakrotnie, wypróbowując wszystkich dostępnych bohaterów. Możecie być pewni, że do tematu jeszcze wrócimy, ale o tym więcej pod koniec tekstu. Na razie musicie zadowolić się wrażeniami na gorąco. Oto one!

Wersja beta nie poraża długością. To tylko wycinek rozpoczynającego zmagania aktu (odpowiada mniej więcej połowie pierwszego epizodu z Diablo II), który pozwala zwiedzić część terenu na powierzchni, cztery poziomy słynnej katedry oraz kilka innych, wyraźnie mniejszych podziemi. Generalnie Blizzard wykonał ukłon w kierunku najwierniejszych fanów serii, pamiętających wydaną piętnaście lat temu „jedynkę”. W trakcie wędrówki docieramy do chatki wiedźmy Adrii oraz oglądamy zniszczoną kuźnię Griswolda i charakterystyczną studnię. Twórcy jak zwykle wykazali się dużym przywiązaniem do detali – w centrum wsi zachowała się nawet szubienica, na której w Diablo II wisiała klatka z Deckardem Cainem. Rozmaitych smaczków jest zresztą w becie znacznie więcej i pojawiają się w najróżniejszej formie. Dobrym przykładem są tu pamiętniki wybranych postaci z pierwowzoru, np. Gillian lub rycerza Lachdanana.

Gra pod względem konstrukcji w ogólnym zarysie przypomina „dwójkę”. W przetestowanym przez nas fragmencie swoboda poruszania się po świecie wydaje się jednak bardziej ograniczona – po zaliczeniu obowiązkowej wizyty w starym i nowym Tristram szybko trafiamy do wypełnionej potworami katedry i zaczynamy mozolną wędrówkę, w międzyczasie składając jeszcze jedną wizytę na powierzchni. Teleportacje z podziemi do wsi należą do rzadkości, bo na dobrą sprawę nie ma po co tam wracać – znalezione graty można sprzedać z poziomu ekwipunku, po skorzystaniu z właściwości odkrytego już na początku zmagań artefaktu. Wyprawy po eliksiry też nie są konieczne, bo zgodnie z zapowiedziami Amerykanów rolę napojów przejęły wypadające z ciał zabitych wrogów kulki życiodajnej energii. W ogóle zginąć w becie nie jest łatwo – Normal jest tak prosty, że anihilacja stworów nie nastręcza praktycznie żadnych kłopotów. Prawdziwa zabawa zacznie się zapewne po podniesieniu poprzeczki (w Diablo III mają być aż cztery poziomy trudności), ale tego w omawianej wersji gry nie było mi dane sprawdzić.

W trakcie gry można odblokować ponad 20 umiejętności, ale wykorzystać jednocześnie tylko kilka z nich.

Jeśli ostatnich kilku lat nie spędziliście w komorze kriogenicznej, to doskonale wiecie, że nowe Diablo przyniesie parę istotnych zmian w mechanice rozgrywki. „Apteczki” i opcja sprzedaży złomu pod ziemią to zaledwie dwie z nich i chyba najmniej kontrowersyjne. Dużo większe emocje wzbudza niemożność samodzielnego decydowania o przyznawaniu punktów podstawowym cechom po zdobyciu nowego poziomu, a także brak swobody w wyborze dodatkowych zdolności. Te ostatnie odblokowują się same, wraz z nabieraniem przez postać doświadczenia. Wyznam szczerze, że rozwiązanie to nie przypadło mi do gustu – wolałbym mieć kontrolę nad tym, jak rozwija się mój podopieczny. W Diablo III mają co prawda pojawić się modyfikujące zdolności runy, ale w wersji beta ich nie uświadczyłem. Zapewnienia o dużej różnorodności, jaką wprowadzą kamienie runiczne, pozostają na razie jedynie obietnicą.

W innych aspektach gra również doczekała się licznych usprawnień. Podstawowe założenia okazały się jednak niezmienione, nadal więc ochoczo biegamy po planszy i masakrujemy wyłaniające się zewsząd stwory, pamiętając oczywiście o efektywnym wykorzystywaniu broni i odblokowanych umiejętności specjalnych (jednocześnie można korzystać z sześciu zdolności). Z zabitych wrogów wypada mnóstwo złomu, ale ułożenie go w plecaku nie stanowi problemu – dzieje się tak, ponieważ w Diablo III większość przedmiotów zajmuje jedną lub dwie kratki na ekranie ekwipunku. Wszystkie graty można z powodzeniem rozłożyć na czynniki pierwsze za pomocą kolejnego artefaktu, a otrzymane w ten sposób składniki czekającemu na powierzchni kowalowi posłużą do produkcji innych gadżetów. Warto w tym miejscu nadmienić, że znalezionego w lochach magicznego oręża nie trzeba już identyfikować, wszystkie współczynniki naładowanego cudowną mocą uzbrojenia podane są na tacy. Zwoje wykrywające magiczne właściwości broni nie odeszły jednak całkiem w zapomnienie. Z ich pomocą rozpoznajemy cechy przedmiotów rzadkich i legendarnych.

Mapy są duże, ale za to mniej losowe niż w poprzednich odsłonach serii.

Przemierzane lokacje są mocno interaktywne – niektóre obiekty rozpadają się po kliknięciu, torując drogę do kolejnych komnat, inne z kolei pełnią funkcję typowych skrytek, w których zawsze można odkryć coś ciekawego. Rozgrywka jest przy tym bardzo żywiołowa – na drodze gracza staje sporo mniej lub bardziej przerażających stworów, które po chwili zamieniane są w krwawą miazgę. Do likwidowania oponentów wykorzystujemy nie tylko klasyczny oręż, ale także niektóre elementy otoczenia. Dobrym przykładem są tu żyrandole z katedry, które po zerwaniu masakrują wszystkie istoty znajdujące się bezpośrednio pod nimi. Generalnie widać, że autorzy włożyli sporo wysiłku, by w maksymalnie widowiskowy sposób zaprezentować nieustanną rzeź. Od strony technologicznej grafika wypada co prawda średnio, jednak ubytek fajerwerków w silniku rekompensuje kapitalna oprawa artystyczna. Na powierzchni Diablo III nie robi wielkiego wrażenia, ale po wejściu do wnętrz stojących w Tristram domów lub w trakcie wizyty w katedrze trudno nie zachwycać się tym, co widać na ekranie. Średnio przypadła mi natomiast do gustu muzyka Russella Browera. Utwory Amerykanina na pewno pasują do gry, ale brakuje w nich tej nuty niepokoju charakteryzującej soundtrack Matta Uelmena. Znakomicie potwierdza to motyw z Tristram, który choć wykazuje podobieństwo do starych kompozycji mistrza, prezentuje się na ich tle mizernie.

Jeśli udostępniona prasie wersja beta miała przekonać mnie, że prace nad Diablo III idą w dobrym kierunku, to Blizzard może zaliczyć ten test do udanych – jestem absolutnie zakochany w tej grze. Nie da się nie zauważyć kontrowersyjnych uproszczeń, ale szczerze: w niczym nie zmieniły one tego, że bawiłem się wybornie. Tak naprawdę denerwowała mnie jedynie konieczność stałego połączenia z Internetem. Diablo III nawet podczas gry solo wymaga obecności w globalnej sieci, co przy niezbyt gęsto ułożonych punktach kontrolnych może przysporzyć problemów – ekwipunek i charakterystyka bohatera zapisywane są na serwerach Blizzarda na bieżąco, ale postępy w zadaniach już nie. Irytuje też brak pauzy - rozgrywki nie można w żaden sposób zatrzymać, a jeśli dłuższą chwilę pozostaniemy nieaktywni, gra automatycznie wyloguje nas, anulując postępy.

Gra zasysa mocno i nie pozwala się oderwać. O tym, jak wielka jest jej siła przyciągania, najlepiej świadczy fakt, że po kontakcie z nowym dziełem Blizzarda nie mam już najmniejszej ochoty wracać do Torchlighta, a także zapoznawać się z jego nadchodzącą kontynuacją. Zanim nie posmakowałem „trójki”, gra firmy Runic Games wydawała się miłym ekwiwalentem – teraz jednak prezentuje się biednie na tle swojego największego konkurenta, choć paradoksalnie jest bardziej wierna korzeniom gatunku niż nowe Diablo. Ciekawe, prawda?

Pierwsze wrażenia na gorąco to na razie wszystko, co przygotowaliśmy dla Was z eksploatowanej przez nas bety. W materiałach tvgry.pl możecie zobaczyć, jak produkt prezentuje się w akcji, my natomiast szykujemy jeszcze jeden artykuł, w którym dokładnie opiszemy poszczególne aspekty rozgrywki. Jeśli macie jakiekolwiek pytania dotyczące Diablo III, koniecznie zadajcie je w komentarzach pod niniejszym tekstem. Odpowiemy na nie po weekendzie.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Diablo III

Diablo III