autor: Remigiusz Maciaszek
Dead Island - Graliśmy w tryb kooperacji
Dead Island rodzimego studia Techland trafi do sklepów 9 września, a tymczasem możecie rzucić okiem na niepublikowane wcześniej fragmenty rozgrywki oraz zapoznać się z naszymi wrażeniami z trybu kooperacji.
Na grę Dead Island, tworzoną przez wrocławską firmę Techland, musimy poczekać jeszcze do września. Jednak dla osób bliżej zainteresowanych tym tytułem mamy kilka niepublikowanych wcześniej fragmentów z rozgrywki, które możecie zobaczyć na poniższym filmie. Osobiście miałem możliwość sprawdzić je wraz z dziennikarzami z kilku innych redakcji i bez wahania mogę przyznać, że produkcji tej nie sposób odmówić dobrego poziomu realizacji, a i jej grywalność stoi na niezłym poziomie.
Materiał zawierał jedną z misji, której akcja toczy się w zrujnowanych slumsach, a także w pewnym stopniu w kanałach przecinających miasto pod ziemią i stanowiących niezły, ale niebezpieczny skrót. Pod warunkiem oczywiście, że zna się drogę. O tym ostatnim przekonaliśmy się na własnej skórze, beznadziejnie błądząc, ale przy okazji z radością eksterminując hordy zombiaków.
Dead Island przyciąga uwagę z kilku powodów. Pierwszym jest oczywiście szalona rozwałka całej masy przeciwników, ale to akurat cecha wspólna większości gier o zombie. Tym, co produkcję Techlandu wyróżnia wśród dzieł konkurencji, jest styl prowadzenia walki, ciekawy rozwój postaci oraz linia fabularna, która już teraz zapowiada się dość tajemniczo, a zatem interesująco.
Jeśli chodzi o starcia, to są one zdecydowanie wolniejsze niż w innych produkcjach tego typu. Przeciwnicy okazują się wytrzymali i w ich unicestwianie trzeba włożyć sporo wysiłku, a pojedynki bywają długie. Przeciętny zombie nie pada od pierwszego ciosu – i bardzo dobrze. Choć chodzące trupy często nie stanowią wyzwania dla naszej zręczności, to jednak należy zwracać uwagę na ataki specjalne, wykorzystywać słabe punkty przeciwników, a okładanie ich przeróżnym orężem jest zarówno widowiskowe, jak i realistyczne. Czuć siłę ciosów, ich wpływ na oponentów, co jest szczególnie widoczne, gdy zamiast tłuc wroga wręcz, decydujemy się rzucić w niego trzymanym w dłoni przedmiotem.

Druga rzecz, która zwraca uwagę, to zaawansowany rozwój postaci, który bardzo przypomina ten zastosowany w Borderlands. Dla każdego bohatera mamy trzy drzewka talentów, co umożliwia wybór przeróżnych kombinacji umiejętności i cech. Osiągnięcie maksymalnego poziomu wystarcza na wybór zaledwie części talentów, musimy zatem rozważnie podejmować decyzje. Oprócz rozwijania postaci, da się również rozbudowywać broń, którą się posługujemy, a także regularnie ją naprawiać.
Na temat scenariusza i linii fabularnej deweloperzy milczeli jak zaklęci, ale wypada spodziewać się kilku niespodzianek. Wykonywanie zadań opiera się na poruszaniu między bezpiecznymi lokacjami, w których znajdziemy postacie niezależne i od nich przyjmiemy poszczególne zlecenia. Naszym celem jednak jest przede wszystkim przetrwanie. To, czego dowiemy się w trakcie ucieczki z wyspy, pozostaje na razie tajemnicą.
Rock Alone