Trolling jest biznesem. Czy ludźmi da się sterować, używając technologii?

futurebeat.pl

Adam Bełda

22

Trolling jest biznesem

Żeby kontrolować masy za pośrednictwem mediów społecznościowych nie trzeba mieć kontaktów z byłymi pracownikami wywiadu (tym też chwaliła się Cambridge Analytica) ani realizować trudnych i kosztownych pułapek wizerunkowych na znanych polityków. Czasem wystarczy odrobina dobrych (złych?) chęci i odpowiednia ilość kiepsko opłacanych, ale zajadłych pomocników.

Trolle i boty nie tylko nie wymarły wraz z forami internetowymi postawionymi dzięki phpBB by Przemo (na zawsze w naszych sercach…), ale obecnie przeżywają swój renesans. Niestety tym razem nie w służbie wątpliwej jakości rozrywki, a polityki. Opłacane osoby mające szerzyć propagandę oraz zautomatyzowane systemy zalewające serwisy społecznościowe danym punktem widzenia wydają się najlepszymi dostępnymi technologiami jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości. Wystarczy bowiem stosunkowo mała grupa trolli, aby uzyskać znaczące podniesienie temperatury dyskusji czy skierować uwagę społeczeństwa na dany temat. Mimo iż użytkowników opłacanych czy botów jest znacząco mniej niż zwykłych, ich aktywność znacznie bardziej podbija zasięgi pożądanych przez mocodawców tematów.

Obecnie tego rodzaju działalność wykorzystują głównie państwa niedemokratyczne, często celem destabilizacji społeczeństw zachodnich. Dowody na takie działanie dostarczają głównie Stany Zjednoczone, chociaż głupotą byłoby twierdzić, że działalność ta nie dotyczy także państw europejskich, w tym Polski.

TEST VOIGHTA-KAMPFFA

Jak odróżnić androi… ekhm… bota od zwykłego użytkownika? Cóż, stuprocentowej pewności nie będzie nigdy, ale jeśli konto zostało założone niedawno, produkuje bardzo dużo podobnych (czy nawet identycznych) do siebie postów i poza tym nie notuje większej aktywności, prawdopodobnie mamy do czynienia z wilkiem w owczej skórze. Często sztucznym wilkiem.

Oczywiście, automatyzacja może być wykorzystana nie tylko w służbie zła, więc i zadanie wykrywania botów można zlecić komputerowi, istnieje nawet do tego dedykowane oprogramowanie, jak np. Botometer.

Szczególnie ciekawa wydaje się sprawa Jeleny Chusjainowej, rosyjskiej księgowej w 2018 roku oskarżonej o udział w spisku przeciwko USA. Kobieta miała zajmować się finansową koordynacją projektu Lakhta, czyli przedsięwzięcia mającego na celu wpłynąć na wyniki wyborów w latach 2016 i 2018 poprzez szerzenie dezinformacji. W toku śledztwa ujawniono fragmenty instrukcji, jakie rosyjscy zwierzchnicy mieli przekazywać trollom.

Dowiedzieliśmy się z nich między innymi tego, że ich celem jest raczej sianie fermentu i destabilizacja niż forsowanie konkretnych punktów widzenia (chociaż w instrukcjach zaznaczone było, w kogo ma być wymierzona dezinformacja, a kto ma być wspierany). Trolle mają przede wszystkim budzić emocje i podgrzewać atmosferę, a przez to cementować oraz nasilać istniejące w społeczeństwie podziały. Dlatego też powinni, zwracając się do konkretnej grupy, mówić jej językiem, unikając jednocześnie określeń stosowanych przez ich przeciwników (Jeśli piszesz posty w grupie liberalnej, nie należy używać tytułów z portalu Breitbart. Jeśli piszesz posty w grupie konserwatywnej, nie używaj tytułów z Washington Post lub BuzzFeeda). W zakresie języka za ważną uznana została także synchronizacja, w związku z czym trollom dostarczone zostały nawet konkretne obelgi, których mieli oni używać w stosunku do polityków, McCain na przykład miał być nazywany staruchem (old geezer). Poza treścią, rekomendacje zawierały także wskazówki odnośnie formy wpisów – mają być krótkie, zwracające uwagę, najlepiej z dużą czcionką i kolorowym obrazkiem.

PRZYMIOTNIKI JAKO DEZINFORMACJA

Na lekcjach języka polskiego w gimnazjum bardzo irytowała mnie nauka odróżniania faktów od opinii. Uznanie zdania „Jakub kupił kwiaty” za fakt, ale już „Jakub kupił piękne kwiaty” za opinię ze względu na nacechowanie emocjonalne uważałem wtedy za niepotrzebne dzielenie włosa na czworo i czepianie się. Po latach jednak zrozumiałem jak ważne były to lekcje, być może najważniejsze z całego programu nauczania tego przedmiotu.

Tym smutniejsze jest to, że ogromne rzesze osób nie są w stanie odróżniać faktów od opinii pomimo tego, że powinni opanować tę umiejętność w szkole. A jest ona bardzo prosta – jeśli jakiś przekaz zawiera określenia nacechowane emocjonalnie, najczęściej w formie przymiotników, jego wartość informacyjna jest zerowa niezależnie od reszty treści, gdyż z góry wiadomo, że autor nie jest obiektywny. Podobnie z neologizmami mającymi podkreślić ideologiczne zabarwienie danego słowa (na przykład popularna wśród antyszczepionkowców „plandemia”). Dlatego też wszystkie wiadomości o „totalnej opozycji”, „śmiercionkach”, „dobrej zmianie”, ale też i „pislamistach”, „toksycznej męskości” czy „nowym wale” są warte mniej niż papier, na którym zostały wydrukowane. Albo prąd, który zasilił ekran aby je wyświetlić.

Działalność rosyjskich trolli i botów w amerykańskim internecie została więc dość dobrze udowodniona. W Polsce nie mieliśmy co prawda żadnego głośnego procesu związanego z tego rodzaju działalnością (co wydaje się dość dużym zaniedbaniem służb), ale aktywność przypisywana rosyjskim propagandystom i w naszej części sieci jest niebywale wysoka. Analiza Instytutu Badania Internetu i Mediów Społecznościowych wykazała, że w polskich mediach społecznościowych aktywnych jest teraz blisko 10 tysięcy kont dystrybuujących prorosyjskie dezinformacje.

Rosja nie jest oczywiście jedynym krajem wynajmującym armie trolli, jednak ze względu na uwarunkowania geopolityczne, dla nas zdecydowanie najistotniejszym - Czy ludźmi naprawdę da się sterować przy użyciu technologii? - dokument - 2022-06-06
Rosja nie jest oczywiście jedynym krajem wynajmującym armie trolli, jednak ze względu na uwarunkowania geopolityczne, dla nas zdecydowanie najistotniejszym

Rosyjskie trolle w Polsce działają podobnie jak na zachodzie – przede wszystkim podgrzewają atmosferę, zwłaszcza wokół tematów kluczowych dla bezpieczeństwa kraju. Nie powinno więc dziwić duże zainteresowanie opłacanych ze wschodu użytkowników ruchami antyszczepionkowymi czy sytuacją na granicy z Białorusią. Promowany przez nich światopogląd, nie jest jednak spójny. Boty i trolle często podejmują sprzeczne działania, zmieniają nazwy czy sympatie polityczne, aby dostosować się do aktualnie panujących trendów i wykorzystać je w swoim celu. Rosyjskiej propagandzie na zachodzie niekoniecznie chodzi o to, żeby wprowadzać własną narrację (tak jak robi to w Rosji), a o to, by potęgować chaos. Dlatego też opłacany przez Kreml może być zarówno antyszczepionkowy narodowiec jak i młoda i dynamiczna działaczka feministyczna. Fakt, że prawdopodobieństwo bycia rosyjskim trollem jest znacząco większe w przypadku tego pierwszego nie zwalnia nas z obowiązku zachowania czujności.

TROLLE Z NASZEGO PODWÓRKA

Niestety manipulacja rozpowszechniana przez opłacanych użytkowników siejących zamęt nie jest tylko domeną wschodniego reżimu. Farma trolli została wszak założona także i w polskim ministerstwie sprawiedliwości i miała służyć dyskredytacji prawników negatywnie nastawionych do wprowadzanych przez rządzących zmian prawnych dotyczących sądownictwa. Casus ten pokazuje także, że w podobne działania zaangażowani mogą być czołowi politycy, w tym przypadku akcję koordynować miał ówczesny wiceminister Łukasz Piebiak.

29

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl