Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Company of Heroes 2 Publicystyka

Publicystyka 21 maja 2013, 13:00

Company of Heroes 2 tuż przed premierą - wrażenia z singla i multi

Na miesiąc przed premierą Company of Heroes 2 Łosiu ograł porządnie tryb multiplayer i fragmenty kampanii. Czego mogą się spodziewać miłośnicy RTS-ów i strategii osadzonych w realiach II wojny światowej?

Front wschodni uważany jest za najbardziej widowiskowy teatr działań II wojny światowej, nie dziwi więc, że miłośnicy gry Company of Heroes, obecnie bodaj najlepszego RTS-a z tego okresu, od lat niecierpliwie wyglądają kontynuacji. Ich marzenie niedługo się spełni dzięki Company of Heroes 2. Nie ulega wątpliwości, że nadzieje związane z tym tytułem są ogromne, wszak poprzednia część wyznaczyła nowe standardy w gatunku i zbudowała wokół siebie dużą społeczność, która do dziś codziennie toczy wieloosobowe boje. Czy zatem twórcy zaspokoją pragnienia swoich wiernych fanów?

Miałem już okazję rozegrać kilkadziesiąt meczów w multiplayerowej alfie i becie gry, uczestniczyć w jej pokazie prasowym, a teraz nawet ukończyć fragment kampanii Sowietów i stwierdzam, że odpowiedź na to pytanie jest problematyczna. W zasadzie zależy od indywidualnych oczekiwań każdego z Was.

Autorzy Company of Heroes 2, czyli studio Relic, stanęli przed podobnym wyborem jak Blizzard w przypadku StarCrafta 2 – wywracać wszystko do góry nogami i wymyślać od nowa czy też postawić na sprawdzone pomysły. Zdecydowali się na wariant drugi, podobnie jak ich utytułowani koledzy. Gra nie różni się więc ideologicznie od części pierwszej, bazuje na identycznej mechanice i wykorzystuje te same rozwiązania. Aczkolwiek zadano sobie trud wprowadzenia szeregu usprawnień.

Otrzymujemy więc ulepszoną wersję silnika znanego z Company of Heroes, w moim skromnym mniemaniu najlepszego obecnie na rynku, jeżeli chodzi o RTS-y. Potyczki wyglądają bardzo efektownie, powiedziałbym nawet: spektakularnie. Na każdym kroku zaskakuje ilość detali. Teren w miarę trwania walki przemienia się w istne pobojowisko, pełne wraków, palących się domów i lejów po wybuchach pocisków. Wzrok cieszą szczegółowe modele pojazdów z widocznymi załogami obsługującymi poszczególne przyrządy i ładującymi pociski do dział, piechota przeskakująca przeszkody, chowająca się za osłonami i starająca ukryć przed ostrzałem, a także masa innych smaczków.

Nawet krótka potyczka zmienia teren nie do poznania. - 2013-05-21
Nawet krótka potyczka zmienia teren nie do poznania.

W trakcie gry widać wpływ na walkę wielu czynników, w tym algorytmów realistycznie odwzorowujących fizykę oraz pole widzenia, czym głośno chwalą się twórcy. Znaczenie ma wszystko: ukształtowanie terenu, typ i stan barykady, za jaką znajdują się żołnierze, czy kąt, pod jakim nasz czołg przyjmuje na siebie kolejne pociski z działa przeciwpancernego. Duże wrażenie robi też ostra rosyjska zima, skute lotem rzeki, oszronione pojazdy i zamiecie śnieżne, a swoistą wisienką na torcie, podobne jak w przypadku Company of Heroes, są wybuchy i eksplozje – najbardziej widowiskowe, jakie widziałem. Wydaje się, że w tej dziedzinie „dwójka” raczej nie zawiedzie nikogo, oczywiście pod warunkiem, że nasz komputer udźwignie ten pokaz fajerwerków.

Analogicznie jest w przypadku mechaniki, systemu sterowania i przebiegu rozgrywki. Mimo że zmienił się teren działań, a w miejsce Amerykanów i Brytyjczyków wskoczyli Sowieci, budowa bazy pozostała niemal taka sama. Wybierając podczas walki czy to Niemców, czy też Rosjan, konstruujemy bazę, na którą składają się cztery rodzaje budynków. Nieco upraszczając: pierwszy z podstawowymi typami piechoty, drugi z ich lepszymi odpowiednikami i pojazdami, trzeci z lekkimi czołgami i działami samobieżnymi, a czwarty z najcięższymi i najdroższymi zabawkami. Nadal też kluczowe znaczenie dla przebiegu bitew mają rozlokowane na mapach punkty surowców, czyli amunicji, paliwa i zasobów ludzkich. Przy czym teraz dano nam opcję postawienia w ostatnim z wymienionych specjalnego budynku, który przekonwertowuje lwią część generowanych materiałów na naboje lub ropę. Jest to krok w stronę urozmaicenia rozgrywki, który faktycznie się sprawdza. Od razu widać, że gracze preferujący walkę czołgami zamieniają punkty na paliwo, a ci bazujący na piechocie, jej ulepszeniach i działach przeciwpancernych stawiają na amunicję.

Gdyby nie rosyjskie czołgi, można by uznać, że to Normandia. - 2013-05-21
Gdyby nie rosyjskie czołgi, można by uznać, że to Normandia.

Kolejną widoczną różnicą względem pierwowzoru, poza oczywiście nowymi jednostkami związanymi z miejscem akcji, jak T-34, katiusze czy ISU-152, jest większa liczba dowódców (czyli doktryn wojennych), których możemy wybrać przed bitwami, oraz wprowadzenie biuletynów wojennych. Ci pierwsi oferują pewne urozmaicenia w walce, jak np. ataki artyleryjskie, naloty sztukasów czy pewne jednostki specjalne, np. tygrysy. Biuletyny z kolei są formą awansu i zdobywania doświadczenia. Gracz może więc odblokować takowy, np. zwiększający skuteczność ostrzału moździerzy lub celność karabinów maszynowych itd. Tym więcej, im częściej gra danym typem jednostki.

Czy takie, nie okłamujmy się, niewielkie zamiany zostaną dobrze odebrane? Jeśli o mnie chodzi, tak właśnie się stało. Płynnie przeskoczyłem z pierwszej części do drugiej, nie mając żadnych problemów z opanowaniem rozgrywki, ale odczułem też wpływ na przebieg potyczek wieloosobowych wyżej wymienionych modyfikacji. Faktem jest jednak, że to trochę mało innowacji jak na 7 lat, jakie dzielą premiery obu odsłon cyklu, i z pewnością jakaś część fanów może poczuć się zawiedziona.

Dodatkowo – zarówno w przypadku biuletynów, jak i dowódców – widać nastawienie gry na mikrotransakcje. Już w przedsprzedażowych ofertach gry czytamy, że kupując dany pakiet, od razu odblokujemy pewną liczbę dowódców zamiast po zdobyciu danego poziomu doświadczenia. Analogicznie będzie zapewne z biuletynami, a cała strategia płacenia za bonus na pewno rozkręci się na dobre po premierze Company of Heros 2. Niemniej jednak nabywanie skórek czy wzmocnień będzie raczej opcją, a nie warunkiem koniecznym do odniesienia zwycięstwa, więc są przesłanki, by przypuszczać, że w kontekście multiplayera sequel z pewnością osiągnie sukces i na lata skupi wokół siebie sporą rzeszę graczy.

Moje największe wątpliwości budzi jednak tryb jednoosobowy. Jak już wspomniałem, mogłem zapoznać się z fragmentem kampanii rosyjskiej. Ścisłej rzecz biorąc, udostępniono mi pięć misji rozgrywających się na przestrzeni 2 lat (od 1941 do 1943 roku), czyli od totalnej dominacji wojsk niemieckich po punkt zwrotny w wojnie i zmianę sytuacji na korzyść Rosjan. Jeżeli Company of Heroes 2 to nasz pierwszy kontakt z serią, to w zasadzie będziemy się dobrze bawić, a całość wywrze na nas pozytywne wrażenie. Gorzej, gdy już graliśmy w „jedynkę” i dodatki do niej. Wówczas cztery z pokazanych misji okażą się powieleniem znanych z pierwowzoru schematów, praktycznie bez żadnej finezji. Broń pozycji przez kilka minut, potem się wycofaj, czekaj na posiłki, zajmij punkty itd. A szczytem już jest jedno z zadań w Stalingradzie, które stanowi dosłowną kalkę pierwszego wyzwania z Company of Heroes, w którym lądujemy na jednej z plaż Normandii i mamy poruszać się w górę mapy, niszcząc bunkry, działa i ogólnie obronę sił III Rzeszy. Różnice sprowadzają się tylko do tego, że wysiadamy z barki rzecznej, a nie desantowej, oraz do wyglądu samego poziomu (gruzy budynków zamiast linii defensywnych na brzegu Normandii). W zasadzie miałem wrażenie, że to wynik pracy jakiegoś modera, który podmienił fakturę mapy.

 Śnieg i mróz – główni pogromcy niemieckiej machiny wojennej. - 2013-05-21
Śnieg i mróz – główni pogromcy niemieckiej machiny wojennej.

Iskierkę nadziei daje piąta misja, w której siły Związku Radzickiego po raz pierwszy mają do czynienia z czołgiem marki Tygrys. Po początkowym szoku Sowietów i masakrze, jaką urządza pojedyncza maszyna, otrzymujemy zadanie odnalezienia jej na mapie, unieszkodliwienia, przejęcia i dostarczenia do własnej bazy celem zbadania i znalezienia słabych punktów. I tutaj zaczyna się zabawa. Dowodzimy kilkoma oddziałami piechoty, przeczesujemy mapę, odnajdujemy porzucony sprzęt przydatny w walce (np. działa przeciwpancerne) i staramy się zorganizować zasadzkę na poszukiwany czołg, bo w otwartej walce nie mamy szans. Potem przejmujemy rzeczonego tygrysa, naprawiamy i bronimy przed atakującymi Niemcami. Naprawdę coś fajnego i sprawiającego satysfakcję. Mam nadzieję, że w wersji finalnej będziemy mieć do czynienia z przewagą takich pomysłów nad oklepanymi już schematami. Blizzard, konstruując kampanię StarCrafta II, udowodnił, że można zrobić porywający tryb single player w strategii czasu rzeczywistego z dużo prostszą mechaniką niż ta w Company of Heroes 2, więc trzymam kciuki za inwencję i pomysłowość panów z Relic Entertainment.

Starcia wieloosobowe to esencja Company of Heroes 2 – testowane fragmenty singla pozostawiają niedosyt. - 2013-05-21
Starcia wieloosobowe to esencja Company of Heroes 2 – testowane fragmenty singla pozostawiają niedosyt.

Reasumując, jeżeli nie mieliście do czynienia z pierwszą częścią tej serii, to jestem pewien, że kupując „dwójkę”, nie zawiedziecie się. Tryb jednoosobowy będzie dla Was czymś nowym, silnik gry po prostu Was zauroczy, również multiplayer zapewni dobrą zabawę na wiele dni. Jeśli natomiast jesteście weteranami serii, to byłbym spokojny w kwestii odbioru trybu wieloosobowego, bo choć wprowadzonych zmian nie można nazwać rewolucyjnymi, to jednak są odczuwalne, a Relic na pewno zamierza sukcesywnie rozszerzać bazę dostępnych map, balansować obie strony konfliktu i rozbudowywać ofertę biuletynów i doktryn. Największe obawy budzi tu rozgrywka jednoosobowa – jeżeli okaże się tak nieurozmaicona, jak ta w testowanej przeze mnie wersji, to wielu z Was kampania po prostu znuży po kilku pierwszych misjach.

Przemysław Bartula

Przemysław Bartula

W 2000 roku dołączył do ekipy tworzącej serwis GRYOnline.pl i realizuje się w nim po dziś dzień. Zaczął od napisania kilku recenzji, a potem płynnie poszły newsy, wpisy encyklopedyczne i cała masa innych aktywności. Na przestrzeni 20 lat uczestniczył w tworzeniu niemal wszystkich działów i projektów firmy; przez lata piastował stanowisko szefa encyklopedii gier i szefa newsroomu, a ostatecznie trafił do zarządu firmy GRY-OnLine S.A. Obecnie jest dużo bardziej zaangażowany w aktywności zarządcze aniżeli redaktorskie. Posiada dyplom technika elektrotechnika i inżyniera budownictwa wodnego.

więcej

Company of Heroes 2

Company of Heroes 2