Championship Manager Online - przed premierą
Tradycyjna rozgrywka, znana z poprzednich edycji Championship Managera, połączona z możliwościami, jakie oferuje Internet, to być może kierunek, w którym CM będzie się rozwijał...
Ziemowit Przemyski
Coraz szybszymi krokami zbliża się zapowiadana od kilku miesięcy premiera kolejnej części gry Championship Manager. Gry, na którą zapewne wielu z Was czeka. Gry, dzięki której nie będziecie mieli już żadnych problemów ze znalezieniem równego sobie przeciwnika. I wreszcie gry, w którą... będzie można grać tylko w Internecie. Taki ma być właśnie Championship Manager Online, którego premiera wprawdzie przesuwa się, ale w bliską przyszłość.
Od jakiegoś już czasu krążyły wieści, że Eidos Interactive na styczeń 2005 roku zaplanował internetową wersję swojego kultowego już Championship Managera. Jeszcze nie tak dawno mówiło się, że ukaże się on niedługo po piątej części tradycyjnego managera. Teraz, że wyprzedzi go o kilka tygodni. W przeciwieństwie bowiem do CM5 praca nad nim nie opóźniła się, gdyż gra przeszła kolejne etapy beta testów bez większych kłopotów.

Wraz z nabieraniem realności pogłosek o szybszej premierze CMO, jego przeciwników zaczęło ubywać. A na początku było ich całkiem sporo. Część osób podchodziło do tego pomysłu lekko stukając się palcem w głowę nie bez cienia racji twierdząc, że przeżywające spore kłopoty finansowe brytyjskie konsorcjum wydawnicze zarżnie jego premierę piątą edycją tradycyjnej gry. Tłumaczyli, że choć na świecie stale powiększa się grono internautów, to jednak mając w tym samym czasie do wyboru tradycyjną i online’ową wersję gry, bez chwili zastanowienia gracze wybiorą tę pierwszą. Teraz na całym świecie przeciwników jest zaledwie garstka... no może dwie. Stale ich jednak ubywa. Tym bardziej, że według zapewnień twórców gry, czyli szwedzkiej firmy Jadestone Group AB, Championship Manager Online nie ma zbyt wiele wspólnego z Championship Manager 5, który jest tworzony przez programistów Beautiful Game Studios. Poza doskonałą bazą danych opisującą setki piłkarzy pod kątem chyba wszystkich możliwych atrybutów, z której nie skorzystanie byłoby grzechem i podobnego ekranu treningowego stworzonego przy pomocy Marvyna Daya, szkoleniowca Charltonu, więcej podobieństw nie rzuca się w oczy...
To wszystko napawa optymizmem przedstawicieli Eidosa, którzy przewidują, że tuż po premierze CMO przeciwników będzie jeszcze mniej. Dodają przy okazji, że finalna wersja kolejnej już gry popularnego gatunku massive multiplayer online zapowiada się naprawdę ciekawie. Dzisiaj i my zdradzimy kilka jej szczegółów.
Jak sama nazwa wskazuje, gracz swoje decyzje dotyczące drużyny będzie mógł sprawdzać nie w walce z bezdusznym komputerem, tylko żywym i realnym przeciwnikiem. To pierwszy wyróżnik i zaleta tej gry. Dzięki temu CMO zyska na grywalności. No bo jak tu się nudzić, skoro nie ma dwóch takich samych przeciwników, a ich drużyny nawet na pozór wyglądające identyczne mogą różnić się od siebie diametralnie. W walce z nimi przez cały czas trzeba być czujnym. Nie można odpuścić nawet tylko w jednym malutkim szczególe. Wszystko musi być zapięte na ostatni guzik!

Kolejnym zabiegiem powodującym wydłużenie żywotności tego online’owego managera jest sam sposób rozgrywki. Na jej początku zostajemy zatrudnieni przez zupełnie podrzędne zespoły, żeby nie powiedzieć nawet że marne. I tak jak to jest w rzeczywistości, dopiero dzięki swoim umiejętnościom i sukcesom prowadzonej przez nas drużyny dostajemy coraz to lepsze propozycje, od coraz to poważniejszych prezesów i ich klubów. Z sezonu na sezon pniemy się po szczeblach sławy trenerskiej na przedzie lepszych drużyn najsilniejszych sześciu lig: angielskiej, francuskiej, hiszpańskiej, niemieckiej, szkockiej i włoskiej. Aby zdobyć tytuł niepokonanego, trzeba będzie się jednak sporo napracować i trochę nasiedzieć w necie.
Cechy poprzednich edycji CM z nowymi możliwościami, jakie oferuje Internet mają się ujawniać między innymi w tym, że gra nieustannie będzie się zmieniała za sprawą dodawania nowych lig i informacji pochodzących z ich realnych pierwowzorów wpływających na wyniki naszych podopiecznych. Niby więc raz kupiona gra, a jednak stale inna; Eidos zamierza o każdej zmianie informować swoich klientów SMS-em.
Kolejny szczegół, który będziecie mogli niebawem sprawdzić, to podział samej gry. Stworzona jest ona z samodzielnych światów, w których rozgrywane będą odrębne mecze pucharowe i ligowe. Integralną częścią każdego z nich jest grono moderatorów czuwających nad każdym choćby najdrobniejszym szczegółem rozgrywki, pokoje rozmów i fora dyskusyjne pozwalają na swobodną komunikację pomiędzy graczami.
Niestety, nawet najlepsza gra ma swoje słabsze strony. W przypadku CMO o dwóch z nich grzechem byłoby nie wspomnieć. Pierwszym jest sposób rozgrywania meczów. Odbywają się one codziennie o północy. Przez 30-40 minut program jest „niedostępny”, bo oblicza zaplanowane wcześniej pojedynki ligowe lub pucharowe. Dopiero więc po tym czasie dowiadujemy się, czy mozolnie wymyślona rano taktyka sprawdziła się. Jak dla mnie to zbyt długie oczekiwanie. Drugim będzie pobieranie opłat za korzystanie z gry, a właściwie za specjalnie stworzoną witrynę internetową. Co prawda mają one być symboliczne, jednak... chociaż biorąc pod uwagę to, że gra będzie się ciągle zmieniała...

Jak więc widać, na kilka dni przed premierą, zapowiedzi kształtu gry wydają się być zupełnie realne, a jej możliwości całkiem interesujące. Jeśli jednak nad dziełem czuwa Jadestone, czyli szwedzcy programiści od pięciu lat zajmujący się z niemałymi sukcesami tworzeniem online’owych managerów, to chyba na tę grę warto będzie wydać tych około 150 złotych. Tym bardziej, że decydując się na nią, być może staniecie się częścią historii. Jak bowiem twierdzi Jonathan Kemp, jeden z dyrektorów w Eidos, niewykluczone że online’owa wersja managerów to kierunek w którym podąży jego firma. A Telekomunikacja Polska musi w końcu kiedyś obniżyć ceny za korzystanie z Internetu. ;-)
Nessos