Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 26 sierpnia 2009, 11:41

Battlefield: Bad Company 2 - Multiplayer (gamescom 2009)

Druga część Battlefield: Bad Company dostępna będzie również dla posiadaczy pecetów. Jej kluczowym atutem ma być tryb zabawy wieloosobowej, który pokazano nam na targach gamescom 2009.

Producent Battlefield: Bad Company 2, czyli Patrick Bach ze szwedzkiego studia DICE, przedstawił na targach gamescom 2009 kilka szczegółów na temat trybu gry wieloosobowej w najnowszej produkcji ze Sztokholmu. Choć sama idea zabawy nie ulegnie poważnym zmianom, pojawi się kilka ciekawych niuansów, na które każdy szanujący się fan cyklu powinien zwrócić uwagę.

Pierwsza interesująca modyfikacja w stosunku do wcześniejszych części dotyczy projektu map. Do tej pory działaliśmy na otwartych przestrzeniach i okazjonalnie zwiedzaliśmy np. lotniskowiec lub obóz dla uchodźców. Teraz twórcy planują wprowadzić również tunele, które będą oczywiście terenem działań piechoty. Można wobec tego porzucić charakterystyczne dla serii pojazdy i skupić się na akcjach w podziemiach, gdzie królować będzie szybkość celowania i ciskania kolejnych granatów.

Inną zmianą, o której wspominano podczas prezentacji, jest nowe podejście do flag przejmowanych w trybie Conquest i ich otoczenia. Teraz mają być one dogodnymi stanowiskami obronnymi, a nie szczególnie trudnymi do utrzymania kawałkami mapy. Co więcej, choć niektóre zostaną otoczone budynkami, to dzięki zniszczalnemu otoczeniu zapewnianemu przez silnik Frostbite możliwe będzie np. zrobienie olbrzymiej dziury w ścianie i podjechanie do flagi czołgiem. Zniszczenia w Bad Company 2 ogólnie stoją na wyższym niż wcześniej poziomie i – tak jak to było w przypadku Battlefield 1943 – będzie można teraz całkowicie burzyć budynki, a nie tylko robić dziury w miejscach, w których przewidzieli to twórcy. Demolka otoczenia ma być teraz trochę bardziej dokładna. Przykładowo, jeżeli zechcemy zniszczyć drewniany płot, możemy zdecydować, czy odstrzelimy tylko jego górną lub dolną część, czy od razu wszystkie sztachety.

Z dobrymi pilotami można zniszczyć każdy pojazd pancerny.

BC2 będzie oferować cztery tryby rozgrywki wieloosobowej. Pierwszy z nich to wspomniany już Conquest, czyli zajmowanie punktów kontrolnych rozmieszczonych na całej mapie. Stare rozwiązanie wciąż się sprawdza, o czym świadczy m.in. ogromna popularność DLC dodającego omawiany tryb do pierwszego Bad Company. Żadnych zmian w kwestii Conquesta się nie przewiduje, zatem wszystko po staremu. Drugi tryb to Rush, czyli znane z BF:BC wysadzanie skrzyń ze złotem. Po zniszczeniu pierwszych dwóch ładunków mapa ulega powiększeniu i pojawiają się kolejne dwie skrzynki, zmuszając obrońców do szybkiej zmiany pozycji. Dwa pozostałe tryby nie zostały jeszcze ujawnione, lecz wiadomo, że będą one skupiać się na kilkuosobowych zespołach, w które łączą się gracze obu stron już od czasów Battlefielda 2.

Na prezentacji pokazano planszę przedstawiającą pustynię. Kilka obozowisk i rozległe tereny między nimi – tak można w skrócie scharakteryzować tę mapę. Przywodzi ona na myśl niektóre tereny z BF2, takie jak np. Zatar Wetlands. Bad Company 2 w trybie multiplayer ogólnie jawi się jako pomieszanie „dwójki” z konsolowym BC. Pustynia wygląda na obszar, który spokojnie mógłby być przedmiotem sporu między amerykańskimi Marines a arabskimi siłami z MEC. Podobieństwa widać także w kwestii pojazdów, niektóre z nich zostały wyciągnięte żywcem z BF2 i wstawione do nowej gry. Helikopter bojowy ma zatem na stanie rakiety (odpalane przez pilota), działko i rakiety telewizyjne (obsługiwane przez strzelca). Pojawią się także helikoptery transportowe typu Blackhawk, wyposażone w dwa zabójcze dla piechoty miniguny. Oprócz tego do maszyny wejdzie jeszcze czterech żołnierzy desantu, którzy będą mogli korzystać jedynie z osobistej broni. Co ciekawe, żeby naprawić helikopter, konieczne będzie wylądowanie, zatem o natychmiastowej reperacji, którą mieliśmy okazję oglądać w BF2 na mapce Mashtuur City, możemy zwyczajnie zapomnieć. Oprócz wspomnianych maszyn powietrznych dostaniemy do dyspozycji quady, dżipy, czołgi i wozy pancerne. Łącznie w BC2 pojawi się piętnaście typów pojazdów i tutaj żadnych niecodziennych wynalazków również nie należy się spodziewać.

Wszystko wskazuje na to, że uproszczenia znane z BF1943 były tylko jednorazowym wyskokiem. Koniec z nieograniczoną amunicją – teraz dostajemy na akcję tylko parę granatów i garść magazynków. Klasa szturmowca nosi ze sobą skrzynki z nabojami i materiałami wybuchowymi, zatem w razie potrzeby można uzupełnić zapasy u kumpli z oddziału i wrócić do walki. Zmiany dotyczą także regeneracji zdrowia. Nie dzieje się to już automatycznie, tak jak w Battlefield 1943. Powrót do korzeni oznacza ponowne wprowadzenie paska energii, klasy medyka i apteczek rozrzucanych po polu bitwy. Z pokazu wynika jednak, że sanitariusze nie będą już tak potężni jak w BF2, głównie za sprawą słabego uzbrojenia podstawowego – bez odblokowywania dodatkowych giwer medycy mogą liczyć co najwyżej na strzelbę półautomatyczną.

Pomysł z Battlefield 2: Special Forces powraca– w Bad Company 2 znów pojeździmy na quadach.

Konsolowych fanów serii powinny ucieszyć drobne usprawnienia w komunikacji z innymi graczami. Jeżeli potrzebujemy apteczki lub amunicji, musimy najpierw odnaleźć szturmowca lub sanitariusza, wziąć go na celownik i nacisnąć jeden z guzików. Prośba o zaopatrzenie zostanie automatycznie wysłana do sojusznika. W podobny sposób będzie można również oznaczać pozycje wroga. Niestety, na pytanie o usprawnienie komunikacji głosowej w konsolowej wersji Bad Company 2 Patrick Bach nabrał wody w usta.

Rola medyka raczej nie wymaga dodatkowych wyjaśnień. Poza rozdawaniem apteczek i ratowaniem kumpli za pomocą defibrylatora do niczego innego ta klasa się nie przyda. Podstawowe uzbrojenie sanitariusza nie pozwala na prowadzenie walki na średni i duży dystans, wymaga to wsparcia pozostałych klas, np. szturmowca. Ci żołnierze korzystają z karabinów z podwieszanymi granatnikami, dlatego dobrze radzą sobie z wrogą piechotą. Dodatkowo mają oni wspomniane wcześniej skrzynki z amunicją dla sojuszników. Do dyspozycji oddano również klasę snajpera. Podobnie jak w Battlefield 2142, oprócz karabinu snajperskiego i broni krótkiej, ma on na wyposażeniu także ładunki wybuchowe, którymi z powodzeniem może eliminować pojazdy i tworzyć pułapki. Ostatnią klasą jest inżynier, który naturalnie naprawia wozy sojuszników i ponadto używa wyrzutni rakiet do niszczenia czołgów i wozów pancernych drużyny przeciwnej.

Nowe Bad Company kontynuuje tradycję przyznawania odznak i stopni wojskowych za osiągnięcia w rozgrywce. Medali, baretek i naszywek ma być łącznie około trzystu, a stopni pięćdziesiąt. Nagrodami są naturalnie nowe typy broni (posiadacze BF1943 dostają na starcie trzy karabiny z czasów II wojny światowej) i różnego rodzaju dodatki w postaci lunet, granatników i uchwytów. W zależności od potrzeb, możliwe będzie odpowiednie dostosowanie własnego karabinu. Na prezentacji pozwolono nam tylko rzucić okiem na bonusowe elementy dla szturmowca, więc ciężko cokolwiek powiedzieć na ten temat o innych klasach. Wśród nagród znajdą się również gadżety ułatwiające walkę – różnego rodzaju wykrywacze, urządzenia namierzające i naprowadzające. Fani BF:BC na pewno pamiętają pistolet z markerami dla rakiet przeciwczołgowych. W kontynuacji skorzystamy z niego ponownie.

Lekko opancerzone pojazdy są łatwym celemdla inżynierów i szturmowców.

W zależności od stylu rozgrywki dostawać będziemy tzw. specjalizacje. Jeżeli będziemy skutecznie zabijać przeciwników z karabinu snajperskiego, możemy liczyć na bonus w postaci lepszego przybliżenia lub dodatkowego magazynka. Inne klasy żołnierzy dostaną natomiast szybszy sprint i zwiększoną odporność. Przypomina to trochę perki z Call of Duty 4: Modern Warfare i Call of Duty: World at War, ale z prezentacji można wywnioskować, że specjalizacje nie będą grały aż tak dużej roli jak w strzelaninach Activision. Będzie ich tylko trzynaście i raczej nie uświadczymy takich specjałów jak upuszczanie granatu pod nogi w chwili śmierci.

Gra prezentuje się nieco lepiej niż poprzednie Bad Company i BF1943. Szczególnie dobrze wypadły wszelkiego rodzaju uszkodzenia i efekty specjalne. Modele postaci również zdają się być trochę bardziej szczegółowe. Piasek unoszący się w powietrzu wygląda przyzwoicie, a wszelkie znajdujące się w oddali obiekty są nieco rozmazane. Dźwięki także zostały dobrze wykonane, aczkolwiek podczas prezentacji nie dało się ukryć, że niektóre odgłosy broni są zwyczajnie przeniesione z poprzedniej gry DICE.

Podsumowując, Bad Company 2 jest połączeniem Battlefield 2 i BF:BC. Garść drobnych dodatków w postaci tuneli, specjalizacji i dwóch dodatkowych trybów zabawy w żadnym wypadku nie zrewolucjonizuje serii, ale nie zmienia to faktu, że nadchodząca gra DICE dostarczy sporo emocji i miłych wrażeń. Premiera na początku marca 2010 roku.

Maciej „Sandro” Jałowiec

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej

Battlefield: Bad Company 2

Battlefield: Bad Company 2