autor: Borys Zajączkowski
Armobiles - zapowiedź
Armobiles to połączenie zwariowanego wyścigu samochodowego z trudną strzelaniną. Gra charakteryzuje się dobrą grywalnością, na którą składa się kilka czynników, tj. wysokiej jakości grafika, dynamiczna akcja, duża ilość dostępnych tras, samochodów...
Wyścigi samochodowe to jeden z tych gatunków gier, w które grają prawie wszyscy. Jeżeli zdarzają się osobnicy (a medycyna notuje różne przypadki), którzy wszem i wobec oświadczają, że ścigałki ich nie kręcą, nawet oni nie będą się specjalnie opierać zamontowanej przed monitorem kierownicy. Taka już jest specyfika tych gier, a jest ona pochodną tego prostego faktu, iż chłopcy lubią samochody. I to od urodzenia – aż ciężko sobie to wyobrazić, czym bawili się mali chłopcy przed wynalezieniem automobili. Ale jest jeszcze jeden element dorosłego życia, do którego zamiłowanie zdaje się mieć charakter genetyczny – wszelkiego rodzaju broń, ze szczególnym uwzględnieniem broni palnej. Są zatem powody po temu, by jedno z drugim łączyć i tym sposobem przyjemność potęgować. Taką hybrydą męskich rozrywek może być zarówno wystawiony przez okno czarnej limuzyny Thompson, jak również nadziana na gąsienice armata, zwana pokrótce i dla niepoznaki czołgiem. Jest nią również najnowsza gra krakowskiego zespołu developerskiego Ganymede, która nosi tytuł rozwiewający wszelkie złudzenia wobec źródeł pomysłu na nią: „Armobiles”.
Niepodobna, żeby pisząc o „Armobiles” nie wspomnieć innej wspaniałej rodzimej produkcji z uzbrojonymi samochodami w roli głównej – „Crime Cities”. O ile jednak powstanie CC inspirowała spuścizna „Blade Runnera” czy „Piątego elementu”, o tyle autorom „Armobiles” przyświecał cel znacznie bardziej naziemny – oddać graczom w ręce nie latające i futurystyczne w sumie nie wiadomo co, ale niezwykle szybkie, zwrotne i zabójcze samochody. Zamiar to chwalebny i interesujący z tym tylko założeniem, że z grubsza wszyscy wiemy, jak się samochód na drodze zachowuje, co może, a czego mu się zrobić nie uda – musi zatem taka gra przede wszystkim prezentować jak najwyższy poziom realizmu wynikającego z zastosowanej w niej fizyki ruchu. Krótkie prasowe demko, w które miałem możliwość zagrać, jak również rozmowa z autorami gry, którą niedawno odbyłem, utwierdzają mnie w przekonaniu, że to właśnie fizyka stanowić będzie jedną z najmocniejszych stron „Armobiles”. Z tym tylko jednym zastrzeżeniem, że niekoniecznie to najlepsze, co żyje w przyrodzie, ale co daje największą satysfakcję w świecie wirtualnym.
Na planecie Ziemia nastał rok 2009. Z niejasnych przyczyn wszystkie państwa globu połączyły się w jedną United Earth Confederation, jakby w oczekiwaniu mającego niebawem nastąpić podboju kosmosu. Wyeliminowanie tym sposobem wrogów zewnętrznych skłoniło globalne władze do skierowania większej uwagi na fochy niezadowolonych obywateli i powodowany ich rozczarowaniem terroryzm. Dla przeciwdziałania mu powołane zostały specjalne jednostki paramilitarne bazujące na wysoko wyspecjalizowanych najemnikach oraz na nowoczesnym sprzęcie konstruowanym z myślą o utrzymaniu porządku na drogach i ulicach miast. Niech jednak nikogo nie zmyli termin „utrzymywanie porządku”, gdyż w roku 2009 mandaty kredytowe zdecydowanie wyszły z mody i na topie są szybkostrzelne działka, samonaprowadzające się rakiety oraz miny przeciwpancerne. Jedną z najbardziej elitarnych służb porządkowych jest oddział Armobile Squad, do którego Ty, graczu, zostajesz zaproszony na szkolenie, jako jeden z najlepszych ziemskich kierowców. Twoje szkolenie zakończy się bądź wstąpieniem do elitarnego oddziału, bądź... śmiercią w zapomnieniu, gdzieś na obrzeżu jednego z ćwiczebnych poligonów.