Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 28 października 2009, 08:49

autor: Marcin Łukański

Aliens vs Predator - już graliśmy!

Deweloperzy z firmy Rebellion postanowili zaprezentować nam tryb multiplayer w swojej najnowszej grze o konfrontacji Obcych, Predatorów i Marines. Szykuje się naprawdę niezła sieciowa zabawa.

Seria Aliens vs Predator to nie tylko świetny, klimatyczny i trzymający w napięciu tryb dla pojedynczego gracza, ale również niesamowity multiplayer, który znalazł wielu zwolenników. Możliwość wcielenia się w Łowcę, Zwierzynę lub Ofiarę i pokazania znajomym, kto tak naprawdę rządzi na osiedlu, przyciągnęła do dwóch pierwszych odsłon cyklu ogromną rzeszę fanów Obcego i Predatora.

Na specjalnym pokazie w Londynie miałem okazję sprawdzić tryb multiplayer najnowszej odsłony Aliens vs Predator. Producent oddał do dyspozycji dziennikarzy dziesięć stanowisk z PlayStation 3, na których przez niemal cały dzień mogliśmy do woli testować rozgrywkę wieloosobową. Oczywiście już na samym początku ekipa Rebellion zastrzegła, że mamy do czynienia z wczesnym buildem i jeszcze wiele pracy przed nimi. Jestem skłonny w to uwierzyć, gdyż wersja, w którą grałem, nie miała zaimplementowanych wszystkich umiejętności (na przykład brakowało jednego z trybów wizji Predatora), posiadała troszkę błędów (o których z uwagi na wczesną wersję gry nie wspomnę) oraz sprawiała wrażenie nie do końca zbalansowanej (o czym już jednak wspomnę).

W trybie Survival zmierzymy się z hordami przeciwników.

W multiplayerze będziemy mogli bawić się w kilku trybach, takich jak standardowy Deathmatch i Team Deathmatch, mniej standardowy Predator Hunt, w którym jeden gracz jest Predatorem, a reszta osób próbuje go zlikwidować oraz w Survival, czyli coś w rodzaju Hordy z Gears of War lub Firefight z Halo 3: ODST. W czasie pokazu dane mi było przetestować dwa rodzaje rozgrywki (Deathmach i Predator Hunt) oraz zapoznać się z każdą dostępną rasą.

Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, czyli od tego, jak się gra poszczególnymi bohaterami. Na początek weźmy na tapetę postać najbardziej potężną, czyli Predatora. Grając Łowcą, otrzymamy do dyspozycji pokaźny zestaw zabawek. Najważniejsza, to kamuflaż pozwalający stać się praktycznie niewidzialnym. Gdy tylko pojawimy się na mapie, powinniśmy od razu odpalić to cacko, aby zwiększyć nasze szanse w walce. Jest jednak pewien haczyk – kiedy tylko użyjemy jakiejś broni lub wpadniemy do wody, kamuflaż się dezaktywuje i musimy uruchamiać go na nowo, naciskając odpowiedni przycisk na padzie. Wciskając jeden z guzików, możemy zmieniać tryb widzenia. Pierwszy przyda się przeciwko Obcym, a drugi w konfrontacji z Marines. Kolejne zabawki, to oczywiście różne śmiercionośne rodzaje broni – każdą z nich wybieramy, naciskając odpowiedni kierunek na D-padzie. W wersji udostępnionej do testów mogłem skorzystać z trzech rodzajów broni: nieśmiertelnego działka plazmowego, dysku oraz min.

Działko plazmowe jest niezwykle potężne (jak zresztą każda broń Predatora). Nie dość, że pociski same naprowadzają się na cel, to jeszcze im dłużej przytrzymujemy spust, tym finalny efekt jest bardziej zabójczy. Z użytkowaniem działka wiąże się jednak jeden drobny problem. Gdy tylko odpalimy tryb celowania, z naszego ramienia wydobywa się radosna, jaskrawa i długa wiązka laserowa. Oznacza to, że jesteśmy doskonale widoczni dla każdej osoby patrzącej akurat w naszym kierunku, a co za tym idzie, jeśli dość szybko nie zmienimy miejsca pobytu, na naszą głowę spadnie horda rozwścieczonych przeciwników. Nie zmienia to faktu, że działko plazmowe jest najbardziej efektywną dalekosiężną bronią Predatora. Dzięki naprowadzanym pociskom wiele razy udało mi się zdjąć przeciwników biegających nawet na drugim końcu mapy.

Drugi rodzaj broni, to dysk. Jest o wiele mniej wygodny w użyciu niż działko plazmowe, ale potrafi być znacznie bardziej zabójczy. Gdy rzucimy dysk możemy nim sterować używając prawej gałki analogowej. Powoduje to, że za jednym rzutem jesteśmy w stanie zlikwidować nawet kilku przeciwników. Oczywiście łatwo to napisać, a trudniej zrobić. Używanie dysku wymaga dużej praktyki, ale już teraz widać, że ćwiczenia się opłacą.

Siłę min, podobnie jak w przypadku działka plazmowego, regulujemy długością przytrzymania przycisku odpowiedzialnego za strzał. Im dłużej ładujemy minę, tym wybuch jest potężniejszy. Gdy już jesteśmy usatysfakcjonowani z efektu, celujemy, a następnie rzucamy nasz prezent, który przyczepia się do otoczenia i czekamy na ofiarę. Miny były zdecydowanie najrzadziej używaną bronią w czasie testów i znalazłem ich dwa zastosowania. Pierwsze, to oczywiste zastawienie pułapki i odczekanie na swoją ofiarę, a drugie, to rzucanie min w czasie ucieczki, co powoduje, że ścigający nas napastnik ma przykrą niespodziankę.

Predator jest zdecydowanie najpotężniejszy.

Predator może również atakować swoimi ostrzami – mamy do dyspozycji słaby oraz silny cios. Ponadto Łowca wykonuje dalekie i bardzo precyzyjne susy. Przytrzymując odpowiedni guzik na padzie, uaktywniamy celownik, który pozwala określić cel naszego skoku. Następnie wciskamy inny klawisz i błyskawicznie lądujemy w wyznaczonym miejscu. Oczywiście zasięg jest ściśle określony i nie możemy przelecieć w ten sposób jednym susem całej mapy. System skoków jest bardzo intuicyjny i wygodny w użyciu, chociaż trzeba się z nim troszkę oswoić. Pozwala nie tylko dotrzeć do niedostępnych dla Marines miejsc, ale również zaskoczyć przeciwnika lub po prostu błyskawicznie uciec z placu boju.

Bardzo szybko można zauważyć, że Predator jest najpotężniejszą rasą w dziele deweloperów ze studia Rebellion. Producent oczywiście zapewnia, że jeszcze wiele czasu spędzi na balansowaniu zabawy, ale na obecny moment Łowcą gra się zdecydowanie najłatwiej i najefektowniej. Posiada on nie tylko świetną i zabójczą broń dystansową (działko plazmowe), ale i niszczycielską zabawkę średniego zasięgu (dysk), a w czasie walki w zwarciu do głosu dochodzą ostrza. Całość uzupełnia kamuflaż, który powoduje, że Predator jest praktycznie niewidzialny. Przewaga Łowcy nad innymi rasami jest bardzo widoczna i jestem przekonany, że najwięcej osób będzie grało właśnie nim. Idealnie widoczne było to już na pokazie, kiedy to pod koniec dnia, na dziesięciu graczy osiem osób wcielało się w Predatorów. Moc Łowcy jest szczególnie zauważalna w trybie Predator Hunt, kiedy to jeden gracz może bez problemu pokonać kilku Marines nim wreszcie zostanie powalony. Oczywiście można wysunąć argument, że Predator po prostu jest tak potężny. To prawda – tylko że doprowadzi to do sytuacji znanych z poprzedniej części, czyli zalewu serwerów przez Łowców, a co za tym idzie mało urozmaiconej zabawy.

Kolejna rasa, którą przetestowałem, to Obcy. Muszę przyznać, że satysfakcja z gry Ksenomorfem jest olbrzymia. Autorzy stanęli na wysokości zadania i stworzyli bardzo solidny i wygodny system sterowania. Oglądając na targach trailery i pokazy rozgrywki, miałem wrażenie, że Obcy zostali znacznie spowolnieni w stosunku do poprzedniej części Aliens vs Predator. Nic bardziej mylnego. Grając Ksenomorfem, poruszamy się powoli, ale tylko do momentu naciśnięcia klawisza sprintu. Wtedy Obcy rozpędza się do niesamowitych prędkości i czasami trudno zręcznie pokonać niektóre zakręty, nie mówiąc już o zorientowaniu się, gdzie jest sufit, a gdzie podłoga. Warto jednak zaznaczyć, że miałem mniejsze problemy z odnalezieniem się w przestrzeni niż w poprzedniej części gry. Jest to o tyle ciekawe, że system sterowania jest dość podobny. Dopóki nie wciśniemy odpowiedniego guzika na padzie, Obcy porusza się jak na humanoida przystało. Dopiero po wduszeniu X możemy biegać radośnie po ścianach, sufitach, drzewach i innych elementach otoczenia. Jeśli stracimy orientację, wystarczy, że szybko naciśniemy spust, a nasz pupilek gładko opadnie na ziemię. Dodatkowo – podobnie jak Predator – mamy możliwość skakania do odległych miejsc, z tą jednak różnicą, że Obcy robi to znacznie szybciej, co pozwala bardzo dynamicznie zaskoczyć przeciwnika.

Obcy jest na obecnym etapie dewelopingunajlepiej zbalansowaną rasą w grze.

Do walki w zwarciu używamy pazurów oraz ogona, jednak nie ma co ukrywać, że siłą Obcego są ataki z zaskoczenia. Ogromna szybkość pozwala dopaść ofiarę od tyłu, a możliwość przyczepiania się do ścian kryje nas przed niechcianym spojrzeniem. Jeśli przeciwnik jest nieświadomy naszej obecności możemy wykonać zabójstwo z ukrycia i jednym ciosem zlikwidować niczego niespodziewającą się ofiarę (podobną umiejętność posiada Predator). Osobiście odczuwałem największą satysfakcję właśnie z gry Obcym. Predator oczywiście jest bardziej potężny, ale przez to, że zabijanie jego zabawkami przychodzi z taką łatwością, miałem wrażenie, że gra nie stawia przede mną żadnego wyzwania. Co innego w przypadku Obcego. Grając Ksenomorfem, musimy wykorzystywać jego główne atuty, czyli ogromną prędkość poruszania się oraz możliwość zaskoczenia przeciwnika z dowolnego miejsca na mapie. Widok uciekającego, strzelającego na ślepo Marine i dopadnięcie go w ciemnym korytarzu po prostu musi wywołać uśmiech na twarzy. Ponadto na Obcego nie działają sztuczki Predatora z kamuflażem, gdyż i tak widzimy czerwoną obwódkę wokół postaci Łowcy. System zabawy Alienem jest z jednej strony bardzo podobny do tego, co mieliśmy okazję doświadczyć w poprzedniej odsłonie serii, ale z drugiej – twórcom udało się dodać do rozgrywki to „coś”, co powoduje, że bieganie po mapie, przyklejanie się do ścian i likwidowanie nieświadomych ofiar jest o wiele bardziej wygodne i sprawia o wiele więcej frajdy.

Na sam koniec zostawiłem sobie Marine, czyli największą ofiarę losu w grze. Tutaj niestety ponownie kłania się balans ras. Tak jak Predator jest zbyt silny, tak – przynajmniej takie miałem wrażenie – Marine jest zdecydowanie zbyt słaby. Oczywiście warto zwrócić uwagę na fakt, że główne atuty żołnierza to śmiercionośne rodzaje broni, a w czasie testów udało mi się znaleźć jedynie zwykły karabin oraz strzelbę, tym niemniej określenie Zwierzyna idealnie pasuje do naszego biednego mięsa armatniego.

Zabawę zaczynamy ze zwykłym karabinem, pistoletem, latarką i flarą. No i oczywiście legendarnym wykrywaczem ruchu. Tak zaopatrzeni ruszamy do walki z Predatorami i Obcymi. Problem polega na tym, że jak już nawet zlokalizujemy przeciwnika, to zazwyczaj nie zdążamy go powalić, nim ten nas dopadnie i rozszarpie na strzępy. Jedyny skuteczny sposób na zwycięstwo w bezpośrednim starciu, to zaskoczenie oponenta i wystrzelanie w niego pół magazynka, nim nas zauważy i drugie pół, nim do nas dobiegnie. Tylko że zaskakiwanie leży raczej w gestii Obcego i Predatora, a nie biednego żołnierza. Bardzo możliwe, że sytuacja ulega zmianie, gdy położymy łapki na naprawdę ciężkim sprzęcie i na przykład poślemy w Predatora pocisk z wyrzutni rakiet, ale niestety w czasie testów nie udało mi się takowych cacuszek znaleźć.

Marine przypadła rola typowego mięsa armatniego.

Na szczęście zabawa w roli Marine wygląda troszkę inaczej w trybie Predator Hunt, kiedy to grupka żołnierzy jednoczy siły przeciwko jednemu Predatorowi. Wtedy całość nabiera rumieńców i szanse się wyrównują. Nie zmienia to jednak faktu, że gra samotnym żołnierzem w trybie Deathmatch na obecnym etapie dewelopingu nieco mija się z celem. Wyraźnie widać, że jest to klasa przeznaczona raczej do gry bardziej strategicznej i opartej na współpracy kilku osób.

W czasie zabawy w trybie multiplayer zauważyłem jeszcze jeden problem, a jest nim umiejętność szybkich zabójstw Obcego i Predatora. Gdy zbliżymy się do przeciwnika, który nie zdaje sobie sprawy z naszej obecności lub też odwrócony jest do nas tyłem, możemy dokonać szybkiej egzekucji. Przytrzymujemy konkretny guzik na padzie i uruchamia się animacja przeprowadzania zabójstwa. Łatwość likwidowania przeciwników za pomocą szybkiej egzekucji spowodowała, że ten sposób wykańczania był najpopularniejszy i troszkę zaburzał balans rozgrywki. Co najciekawsze, zabójstwa z ukrycia możemy użyć nawet w czasie otwartej walki – wystarczy, że szybko wbiegniemy za plecy przeciwnika, a ten nie zdąży się odwrócić, nim wciśniemy guzik odpowiadający za egzekucję. Prowadziło to do sytuacji, że każda walka w zwarciu kończyła się zabójstwem z ukrycia, które przecież – jak sama nazwa wskazuje – powinno być aktywne tylko, gdy przeciwnik nie zdaje sobie sprawy z naszej obecności, a nie gdy znajdujemy się po prostu za jego plecami.

Po mojej krótkiej przygodzie z trybem multiplayer w najnowszym Aliens vs Predator mogę z całą pewnością stwierdzić, że rozgrywka wieloosobowa ma ogromny potencjał. Trzeba tylko trzymać kciuki za ekipę Rebellion, aby udało się jej wszystko dopieścić, poprawić błędy i – co najważniejsze – popracować jeszcze nad balansem ras. Póki co jest nieźle, a może być naprawdę świetnie.

Marcin „Del” Łukański

Aliens vs Predator

Aliens vs Predator