Zakończenie Wiedźmina 3 miało być dużo bardziej dramatyczne przez inspiracje Mass Effect 2. Decyzje Geralta decydowałyby o śmierci wielu ważnych postaci
Twórcy Wiedźmina 3 podzielili się niesamowitymi historiami zza kulis, zdradzając pomysły, które ostatecznie nie trafiły do finalnej wersji gry oraz dodatku Krew i wino.

Podczas rozmowy z serwisem PCGamer z okazji 10-lecia Wiedźmina 3 twórcy gry opowiedzieli o koncepcjach, które – choć intrygujące – nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Marcin Blacha, główny scenarzysta „trójki”, przypomniał o tym, o czym mówił już w wywiadzie przeprowadzonym niedawno przez tvgry – że jedną z pierwotnych idei była misja, w której Geralt miał przyłączyć się do Dzikiego Gonu. Wiedźmin, podszywając się pod jednego z upiornych wojowników, zamierzał w ramach infiltracji odbyć kilka misji na pokładzie legendarnego okrętu Naglfar. Pomysł, choć miał potencjał na ciekawy wątek fabularny, ostatecznie trafił do kosza.
Deweloper ujawnił również, że oryginalne zakończenie gry miało być inspirowane misją samobójczą z Mass Effecta 2. Mowa o kulminacyjnym momencie, w którym wybory gracza decydowałyby o życiu i śmierci towarzyszy Geralta. Finalnie zostało to znacznie uproszczone w finalnej wersji Dzikiego Gonu, ale dzięki temu zyskało na oryginalności.
Przeprojektowaliśmy to trochę i zdecydowaliśmy się na bardziej osobiste zakończenie – przyznał Blacha.
Zaskakująco brzmi także historia, którą podzielił się scenarzysta Wiedźmina 3, Tomasz Marchewka. Deweloper wytłumaczył, że jednym z porzuconych questów z dodatku Krew i wino była opowieść o młodocianym stajennym imieniem Egg, który po śmierci rycerza (zmarł, ponieważ zapomniał wziąć leków), ukradł jego zbroję i wyruszył na własne przygody. W pełnej czarnego humoru narracji Egg zdejmowałby kolejne elementy zbyt ciężkiego pancerza, by w końcu stanąć nago – z wyjątkiem miecza – naprzeciw potwora, którego i tak nie miał szans pokonać.
Finał historii miał być słodko-gorzki, ponieważ uratowany przez nas Egg zostałby zabity przez mieszkańców wioski za to, że skradł zbroję rycerzowi.
Marchewka niechętnie przyznał też, że wczesna wersja owego DLC nie zawierała wampirów. Trudno dziś sobie wyobrazić ten dodatek bez Detlaffa i całej linii fabularnej związanej z łaknącymi krwi potworami, ale jak widać, historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej.