W Diablo 2 Resurrected nie zagrasz po 30 dniach bycia offline na konsoli
Osoby grające w Diablo 2: Resurrected na konsolach mają problem. Okazuje się bowiem, że po 30 dniach zabawy w trybie offline konieczne jest ponowne zalogowanie się.

Jednym z argumentów, jakie zwykli wysuwać gracze konsolowi w sporach prowadzonych z pecetową bracią na temat wyższości platform, był brak konieczności połączenia z Internetem w celu prowadzenia zabawy w trybie offline. Był – bo, jak się okazuje, firma Blizzard Entertainment złamała tę zasadę. Internauci zauważyli, że po 30 dniach grania lub bycia offline, trzeba ponownie zalogować się do serwerów Diablo II: Resurrected.

„Odkrycie” to bardzo zniesmaczyło społeczność zebraną na Reddicie wokół remastera kultowego hack’n’slasha „Zamieci”, opracowanego przez studio Vicarious Visions. Jej członkowie ironicznie zastanawiają się, czy przypadkiem nie trafili na subreddit pecetowej wersji gry, a ci, którzy jeszcze jej nie kupili, zapewniają, że nigdy tego nie zrobią. Część złowróżbnie przepowiada, iż to nie ostatnie zabezpieczenie DRM na konsolach, a inni zdają się nie rozumieć, o co chodzi, i myślą, że ktoś całkowicie stracił dostęp do gry.
Tak, oczywiście, nie jest – aby wrócić do zabawy, wystarczy ponownie się zalogować. Co więcej, tak było od premiery. Rozwiązanie to ma zaś stanowić swego rodzaju zabezpieczenie, choć trzeba przyznać, że może być uciążliwe np. dla osób, które przez długi czas przebywają w miejscu pozbawionym dostępu do sieci. Dla pecetowych fanów serii Diablo nie jest to jednak nic nowego – „trójka” wymagała stałego połączenia z Internetem, a niektórzy gracze donoszą, iż tryb offline w Resurrected sprawia im takie problemy, że i tak muszą być cały czas online (choć powinien działać tak samo jak na konsolach, o czym Blizzard informował jakiś czas temu na swojej stronie).
Poniżej znajdziecie kilka przykładowych komentarzy – w tym te, które przytaczam powyżej.






GRYOnline
Gracze
OpenCritic
Komentarze czytelników
zanonimizowany1359977 Senator
Najważniejsze, ze gra bedzie w gamepass, kupić od Blizzarda juz nic bym nie kupil, ale dzieki MS ogram i po przejsciu wywale z dysku.
Dziekuje Microsoft, tylko wezcie wywiezcie do jakiegos lasu Kottica i wróćcie bez niego :)
zanonimizowany1365373 Pretorianin
A zakład, że włączę wersję na Switcha nawet po roku offline?
Baccardi9000 Centurion
Jak zwykle wychodzi brak edukacji i ludzie czytać nie umieją.
Blizzard prosi o ponowne zalogowanie się do serwisu przynajmniej raz na 30 dni. Podejrzewam że ma to coś wspólnego z przekazywaniem danych pomiarowych dotyczących rozgrywki graczy dla, w najlepszym wypadku, ulepszenia owej rozgrywki, w najgorszym wypadku, do handlu danymi.
Nic nowego tak naprawdę. Praktycznie każda gra ma taki system, po prostu Diablo II Resurrected jest bardziej agresywna.
Baccardi9000 Centurion
Co do tego nie ma wątpliwości.
Osobiście gram tylko spiracone wersje gier które kupiłem, bez DRMu działają po prostu lepiej.
Nie polecam tej taktyki ale prawda jest taka że DRM bardziej szkodzi niż pomaga.
Na całe szczęście od dobrych kilku lat nie musiałem nic piracić bo kupuję tylko na gogu więc problem DRM mam na chwilę obecną za sobą. Niestety problem DRM nie odejdzie tak łatwo jak BluRay 4k w wersji obsługi przez Intela.
GrzechuGrek Konsul

Jak czytam nieraz wiele wypowiedzi osób, zarówno tutaj, jak i w innych miejscach(np. na YT) to dochodzę do wniosku, że powinna być obowiązkowa edukacja na temat DRM, czym on naprawdę jest i dlaczego jest tak szkodliwy.
Bo nieraz widzę bzdury, głupoty i szkodliwe mity wypisywane przez zaślepionych zwolenników Steama, Epica i innych, którym się błędnie wydaje, że aktywacja online i wymóg posiadania internetu przez gry/oprogramowanie, które jego wymagać nie powinny(gry single player/hot-seat) jest czymś normalnym i że niby świadczy to o obecnym postępie i nowoczesności.
A to jest kolejne kłamstwo, w które bardzo wielu wierzy.
DRM nie jest żadną wygodą, ani postępem. Jest wyłącznie odbieraniem legalnym użytkownikom ich praw i sztucznym ograniczeniem.
Bo prawda jest taka, że te wszystkie wygodne funkcje sieciowe, jak wygodna automatyczna aktualizacja, achievements'y i inne rzeczy dokonywane przez klienta platformy dystrybucyjnej(jak i zresztą sam klient) mogą być OPCJONALNE, a gra może i powinna działać bez tego wszystkiego i bez internetu. I nie ma to nic wspólnego z DRMem.
Dobrym przykładem tego, jest np. GOG.
Wracając do głównego tematu - takie sytuacje jak opisywane w tym artykule, jak i wiele innych mogłyby nie istnieć. Wcale nie musi tak być!
Wystarczy, że coraz więcej osób pójdzie po rozum do głowy i zacznie GŁOSOWAĆ PORTFELAMI i po prostu przestanie kupować jakiekolwiek gry z jakimkolwiek DRMem i zacznie kupować gry wyłącznie bez DRMu.
To jest jedyny i najlepszy sposób, by wpłynąć na producentów i wydawców jak i w ogóle na cały rynek. I dotyczy to nie tylko samych gier.
Naprawdę, można z niektórych gier zrezygnować, ba, dla niektórych istnieją ciekawe alternatywy, bez DRM.
Ja sam bardzo chciałbym zagrać w Skyrim'a, Subnauticę i kilkanaście innych, ale nie mam ich. Nie kupiłem z DRMem i nie kupię(choć stać mnie finansowo), a szukanie pirackich wersji totalnie mija się z celem i ma wiele innych wad. I nie zagram w nie, chyba że pojawią się do kupienia w wersjach DRM-Free, np. na GOGu.