„To się nigdy nie wydarzy, gwarantuję”. Electronic Arts nie znajdzie siły, by zmusić Josefa Faresa do stworzenia gry-usługi
Twórca It Takes Two nie zamierza nawet udawać, że gry-usługi to dla niego jakakolwiek opcja. Zdaniem Josefa Faresa studio Hazelight nigdy nie pokusi się o stworzenie tego typu produkcji.

Josef Fares, założyciel studia Hazelight odpowiedzialnego m.in. za hitowe, kooperacyjne It Takes Two, nie ma wątpliwości – jego firma nigdy nie pokusi się o stworzenie gry-usługi. W wywiadzie udzielonym Eurogamerowi deweloper stanowczo zareagował na sugestie, które pojawiły się w rozmowie w nawiązaniu do niedawnych wypowiedzi Andrew Wilsona, prezesa Electronic Arts. Wilson przyznał wtedy m.in., że Dragon Age: The Veilguard mogło odnieść większy sukces, gdyby zostało wydane jako gra-usługa. Fares, który współpracował do tej pory z EA przy wydawaniu swoich gier, nie podziela tego zdania.
Liczy się pasja i odpowiednia wizja
„To się nigdy nie wydarzy z grą Hazelight, gwarantuję” – powiedział Fares, wyrażając swoje stanowisko wobec trendu gier-usług (który, nie oszukujmy się, interesuje głównie wysoko postawionych oficjeli). Deweloper dodał też, że „nie wierzy” w ten model i uważa, iż nie jest on odpowiednią drogą dla twórców gier. Jak stwierdził – dobre produkcje tworzone przez ludzi z pasją bronią się same.
Chciałbym, żeby więcej [deweloperów] skupiało się na swojej pasji i tym, w co wierzą. Jasne jest – i Hazelight jest na to dowodem – że jeśli ufa się swojej wizji, można dotrzeć do dużej publiczności.
Fares podkreślił też, że chociaż rozumie, iż wydawcy muszą zmagać się z wyzwaniami finansowymi, należy znaleźć równowagę między aspektem artystycznym a komercyjnym. „To nie może być tylko kwestia finansów. Musi być balans” – stwierdził. Jak można wywnioskować z jego pozostałych wypowiedzi – zdecydowanie odrzuca on pomysł tworzenia gier, które zgubnie podlegają oczekiwaniom rynku, zauważając przy tym, że ich produkcja to także sztuka, którą należy szanować.
Przypomnijmy w tym miejscu, że jakiś czas temu Fares deklarował również, iż nigdy nie stworzy gry z NFT. Powiedział wtedy, że prędzej przyjmie strzał w kolano.
Hazelight i AI
Josef Fares, który pracuje obecnie nad kolejnym kooperacyjnym tytułem – Split Fiction – odniósł się także do gorącego tematu rosnącej roli sztucznej inteligencji w branży gier (via VGC). Jego zdaniem AI ma potencjał, by wpłynąć na świat „bardziej niż Internet”, ale zaznaczył, że podchodzi do niej ostrożnie. Jak przyznał: „Jeśli stanie się częścią branży, musimy zobaczyć, jak możemy ją zaimplementować, żeby pomogła w tworzeniu lepszych gier”. Fares nie ukrywa jednak, że pojmuje obawy związane z wpływem AI na rynek pracy. „Rozumiem, że niektórzy ludzie mogą stracić pracę, ale to dotyczy każdej nowej technologii” – dodał.
Jednocześnie podkreślił też, że w Hazelight na razie nie widzi miejsca na wykorzystanie sztucznej inteligencji. „Droga, zanim AI faktycznie znajdzie zastosowanie w tworzeniu [gier], jest długa, przynajmniej jeśli chodzi o nas […]” – stwierdził.
Split Fiction nieco trudniejsze niż It Takes Two
Josef Fares zdradził też, iż Split Fiction będzie bardziej wymagające niż jego poprzednia produkcja, It Takes Two. Mimo że nowy tytuł prawdopodobnie przyciągnie wielu casualowych graczy, twórca podkreślił, iż nie zamierza dostosowywać rozgrywki wyłącznie pod ich oczekiwania. „Nasze gry powinny polegać na progresji i narracji, więc będą wymagające, ale nie przesadnie trudne” – wyjaśnił. Warto również dodać, że podobnie jak w kultowym It Takes Two, rozgrywka w całości ma się opierać na kooperacji, a gracze zaproszą znajomego do wspólnej zabawy bez konieczności zakupu dwóch kopii gry.

GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
- EA / Electronic Arts
- Josef Fares
- Hazelight
- gry-usługi
- PC
- PS5
- XSX
Komentarze czytelników
Kwisatz_Haderach Senator

Ale EA nie jest wlascicielem tego studia. Tak wiec mimo wszystko to on ma ostatnie slowo.
Calkiem mozliwe ze po tym slowie bedzie musial szukac nowego sponsora (a zasady EA Partners sa calkiem spoko dla takich firm jak Hazelight), ale jednak ma ostatnie slowo. ;)
Moooras Generał
Jasne, nigdy. A Electronic Arts nigdy nie zarżnęło podwładnego studia zmuszając go do tworzenia gry niedostosowanej do jego specjalizacji. Oczywiście trzymam kciuki za Josefa, ale dopóki ma nad sobą takiego wydawcę, to nie on ma tu ostatnie słowo.