filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 11 lipca 2022, 12:42

autor: Marcin Nic

Thor: Love and Thunder z piorunującym startem w box office

Thor: Miłość i grom idzie jak błyskawica i zdobywa szturmem kolejne sale kinowe. Filmowi nie udało się jednak przekroczyć przedpremierowych prognoz.

Źródło fot.: Kadr z filmu Thor: Miłość i grom

Thor: Love and Thunder to najnowsza odsłona przygód tytułowego bohatera, należąca do Kinowego Uniwersum Marvela. Już niespełna kilka dni po premierze film zarobił 143 miliony dolarów w samych Stanach Zjednoczonych. Jest to najlepsze otwarcie w historii przygód Boga Piorunów. Poprzednie części zebrały odpowiednio 65,7 mln dolarów, 85,7 mln dolarów oraz 122,7 mln dolarów podczas pierwszego weekendu.

Thor: Miłość i grom równie dobrze radzi sobie również w innych krajach, gdzie zebrał już ponad 159 milionów dolarów. Tym samym globalnie film zarobił w sam weekend otwarcia 302 miliony dolarów, a kwota ta w najbliższych tygodniach będzie cały czas rosła.

Warto zaznaczyć, że jest to trzeci najwyższy wynik otwarcia w tym roku, a także czwarty najlepszy wynik pandemii. W tym roku w pierwszych dniach od premiery najwięcej do tej pory zarobił Doktor Strange w multiwersum obłędu, który w Stanach Zjednoczonych zgarnął 187 milionów dolarów. Drugie miejsce w tegorocznym zestawieniu zajmuje film Jurassic World Dominion, który w pierwszy weekend emisji zdobył dla swoich twórców 145 milionów dolarów.

Niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o przychody w pierwszych dniach emisji w kinach, pozostaje Spider-Man: Bez drogi do domu, który zarobił w podobnym okresie 260 milionów dolarów.

Poza USA najlepszymi rynkami dla Thora: Miłość i grom okazały się Wielka Brytania, Korea Południowa, Australia, Meksyk oraz Indie. W każdym z tych krajów film ten zarobił w ciągu pierwszego weekendu ponad 10 milionów dolarów.

Przypomnijmy, że Thor: Miłość i grom to czwarta część przygód tytułowego Boga Piorunów. Film spotkał się z mieszanymi opiniami zarówno wśród widzów, jak i krytyków. Jeśli nadal zastanawiacie się, czy warto go obejrzeć, to w podjęciu decyzji mogą Wam pomóc recenzje Krzyśka Lewandowskiego oraz Mateusza Araszkiewicza.

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.

więcej