Sztuczna inteligencja dała pracę artystom, bo ktoś musi poprawiać generowany „ściek AI”
Sztuczna inteligencja nie zabrała artystom pracy. Wszystko dlatego, że materiały generowane przez AI wciąż wymagają ludzkich poprawek.

Dyrektorzy firm wykorzystują możliwości związane z AI i redukują załogi, czasami zwalniając nawet tysiące pracowników. Artyści byli jedną z pierwszych grup, które odczuły zagrożenie związane z popularyzacją sztucznej inteligencji. Grafiki generowane przez maszyny do dziś zalewają Internet, ale doszło do niespodziewanego zwrotu akcji. Ci sami twórcy, których AI miało zastąpić, są teraz zatrudniani do korekty tych obrazów (vide CNBC News).
Człowiek musi naprawiać błędy maszyny
Wygenerowanie obrazka przy pomocy sztucznej inteligencji jest teoretycznie bardzo proste – wystarczy wpisać odpowiedni prompt i zadanie wykonane. AI często popełnia jednak błędy, zwłaszcza dotyczące generowanego tekstu, który albo ma sporo literówek, albo jest całkowicie bez sensu. W tym miejscu pojawia się problem, bo jeśli ktoś użył AI do stworzenia grafiki, to prawdopodobnie nie potrafi jej samodzielnie edytować, aby naprawić błędy.
I tu na scenę wkraczają artyści, których sztuczna inteligencja miała rzekomo zastąpić. Jedną z nich jest mieszkająca w Hiszpanii, ale działająca globalnie, freelancerka Lisa Carstens. W ostatnim czasie nie narzeka na brak pracy. W dużej części otrzymuje zlecenia od startupów lub klientów indywidualnych, którzy, zdaniem Carstens, wymagają specyficznego podejścia:
W tej grupie są osoby świadome niedoskonałości AI oraz takie, które od razu są wściekłe, bo nie były w stanie wykonać pracy samodzielnie używając sztucznej inteligencji. Trzeba być wobec nich empatycznym, żeby nie poczuli się, jak idioci, a następnie naprawić błędy.

W ten sposób sztuczna inteligencja przekształciła rynek pracy i sprawiła, że artyści wciąż są potrzebni, bo ktoś musi poprawiać niedoskonałości w grafikach generowanych przez AI. Sytuacja nie dotyczy wyłącznie grafików i podobnie jest z pisarzami, zatrudnianymi do edycji tekstów generowanych przez sztuczną inteligencję, oraz z programistami, którzy muszą poprawiać kod napisany przez AI.
Mamy więc do czynienia z ciekawą sytuacją, która w pewien sposób potwierdza badanie przeprowadzone przez MIT. Naukowcy przedstawili niedawno raport dowodzący, że aż 95% firm nie zarabia na rozwiązaniach opartych na AI ze względu na złą implementację tych narzędzi. Generowanie obrazów lub tekstów z błędami, które ostatecznie musi poprawiać człowiek, idealnie wpisuje się w ten schemat.